-Dzień dobry-uśmiechnęłam się i usiadłam na miejscu wyznaczonym przez lekarza.
-Mamy dla ciebie dobre wiadomości-asystent podał papiery doktorowi Williams'owi- jesteś klasyfikowana do operacji, odbędzie się ona we wtorek.
-Dobrze-odpowiedziałam, ale wcale nie było dobrze, było źle nie chciałam mieć tej operacji. Przecież jak ogolą mi trochę włosów, to Harry nie będzie chciał być już nigdy ze mną-ale mam jeszcze jedno pytanie panie doktorze. Jutro mam ważny mecz, mogę grać?
-Oczywiście, że tak ale jak zwykle pamiętaj masz się oszczędzać-uśmiechnął się.
-Ta operacja jest ryzykowna prawda?-zapytałam.
-Spokojnie Dominice. Są większe szanse, że przeżyjesz. Około osiemdziesiąt procent takich operacji udaje się-odpowiedział-nie masz się czym przejmować. Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Lepiej zaryzykować raz, a żyć, niż później przez resztę życia żałować, że nic si nie poradziło na tętniaka-podał mi rękę-to do zobaczenia we wtorek rano.
-Do widzenia-odwzajemniłam gest i wyszłam z gabinetu. Wychodząc odetchnęłam nawet z ulgą. Popatrzyłam na tatę i uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
-Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze kochanie-wyszeptał i gładził moje włosy.
-Boje się tej operacji-powiedziałam i popatrzyłam na niego-ale wiem, że to jest jedyne bezpieczne wyjście z tej sytuacji.
-Jesteś dzielna, tak jak była twoja matka-uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek-pamiętaj, że cię kocham.
-Dobrze tato-wyszeptałam i zaczęłam płakać-zabierz mnie już stąd, nie mam ochoty oglądać jak na razie tego miejsca-chciałam teraz przytulić Harry'ego i powiedzieć mu prawdę o sobie. I tak muszę z nim zerwać, zrobię to w poniedziałek wieczorem. Będzie mi go brakowało, ale wiem, że nie chce mieć dziewczyny która będzie miała operację na tętniaka mózgu. Wiem, że zaboli go to jak mu powiem prawdę, ale nie chcę aby musiał na mnie patrzeć po tym wszystkim. Przecież będę miała ogolony kawałek włosów.
Next Day
Dzisiaj odbywał się mecz, już od dziesiątej musiałyśmy być na sali. Przez cały wczorajszy dzień nie rozmawiałam z Harry'm i wątpię w to, że przyjdzie tutaj dzisiaj. Miałam ochotę wygrać ten mecz, tylko po to że obiecałam mu to, a po drugie to najważniejszy mecz. Gdy miałyśmy rozgrzewkę, było koło trzynastej usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół z Los Angeles. Przetarłam oczy i dalej nie mogłam uwierzyć w to, że tam są. James, Cameron, Kendall, Drew, Demi, Ellie, Katy i Jai. Łzy momentalnie zalały moje policzki i pobiegłam w ich stronę.
-Naprawdę? Wy tu jesteście-powiedziałam i miałam ochotę przytulić każdego z nich.
-Kochanie, przecież ci mówiłam że za niedługo wszyscy tu przyjedziemy. Nadarzyła się okazja i przyjechaliśmy-powiedziała Drew i pocałowała mnie w policzek.
-Boże jak ja za wami cholernie tęskniłam-przytuliłam się do James'a. Właściwie chyba za nim najbardziej tęskniłam.
-No, już-zaśmiał się i odepchnął mnie od siebie-daj z siebie wszystko, tak jak to robiłaś w LA.
-Dobrze, zrobię co w mojej mocy-wytarłam łzy i poszłam dalej ćwiczyć. Coraz większymi krokami zbliżała się trzecia. Ten czas, kiedy miałyśmy zmierzyć się z dziewczynami z Bradford. Trybuny coraz bardziej się zapełniały, w tłumie zauważyłam Lili, tatę i resztę. Nie widziałam Harry'ego i to cholernie mnie zabolało-mówiłam, że nie przyjdzie-wyszeptałam w stronę Caroline.
-Oczywiście, że przyjdzie. Przecież ci obiecał-odpowiedziała i mnie przytuliła. Weszłyśmy na boisko w wielkich brawach i krzykach.
Harry's Pov
Myślałem, że się spóźnię. Ale zdążyłem. Akurat wchodziła na boisko, przeczesałem palcami włosy, włożyłem telefon i kluczki do kieszeni i poszedłem na miejsce które było wolne. Byłem z niej cholernie dumny. Jeszcze tak seksownie wyglądała w tym stroju. Z miłą chęcią bym ją teraz pierdolił, ale może nie wypada na środku boiska. Zaśmiałem się sam do siebie, przygryzłem swoją dolną wargę i patrzyłem jak zaczynają. Pierwszy serw wykonywany przez Dominice i po chwili punkty dla nich. Widziałem, że jest jakby zagubiona i szuka kogoś na trybunach. Wreszcie jej wzrok utknął na mojej osobie. Uśmiechnęła się i skinęła głową. Teraz byłem pewny, że zrobi wszystko aby wygrać ten mecz, tak jak ja wygrałem wyścig. Była wprost idealna. Piłka słuchała jej za każdym razem. Wreszcie kiedy była przerwa, a dziewczyny wygrywały jednym setem zszedłem na dół. Wiele ludzi kręciło się w okół jej osoby. Kiedy mnie zauważyła wyrwała się z tłumu i podbiegła do mnie. Rzuciła się na moją szyję, a ja objąłem ją w tali.
-Brawo kochanie-wyszeptałem i pogładziłem jej włosy.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz-powiedziała i ucałowała kącik moich ust.
-Obiecałem ci, więc przyszedłem. Nie żałuje bo jesteś wspaniała zresztą tak jak w łóżku. Chociaż uważam, że tam jesteś bardziej ostra-zaśmiałem się w jej ucho i przejechałem swoimi palcami po ciele, które teraz zostało odkryte przez koszulkę, która była troszkę za mała.
-Wiesz, że jesteś idiotą?-zapytała i popatrzyła w moje oczy, nie mogłem oprzeć się jej ustom. Przygryzłem jej dolną wargę i delikatnie muskałem jej usta.
-Wiem kochanie-wyszeptałem w jej usta-o której jutro kończysz?
-O dwunastej-odpowiedziała.
-To jutro gdzieś pojedziemy, o drugiej będę pod twoim domem-chyba zabrzmiało to jak rozkaz, ale nie ważne. Wszystko nagle prysło. Zaczynała się druga połowa. Usiadłem na miejscu, tam gdzie wcześniej i oglądałem z zaciekawieniem. Czułem czyjś wzrok na sobie i nie to nie był wzrok Dominice. Rozglądnąłem się po trybunach i dostrzegłem jej ojca, który patrzył się na mnie jakby chciał mnie zabić. Szczerze mówiąc byłem dumny z tego, że jest taki wściekły może wreszcie pomyśli i pozwoli swojej córce prowadzić normalne życie. Kocham ją i nie chcę żeby siedziała pod kloszem jak jakaś zakonnica, którą już i tak nie chciałaby być już tyle razy była przeze mnie pieprzona, że trudno by jej było. Nagle zauważyłem, że do sali wszedł Niall. Popatrzyłem na niego i kiedy on mnie zauważył strasznie się przestraszył i zaczął uciekać. Bez zastanawiania się przecisnąłem się przez tłum i wybiegłem za nim. Wbrew temu co myślałem, czyli że będzie już gdzieś daleko zobaczyłem go od razu gdy otwarłem drzwi. Siedział na ławce cały zapłakany. Miałem ochotę mu wpierdolić, żeby zapłacił za wszystko. Podniósł głowę i popatrzył na mnie.
-Harry zanim mnie uderzysz, błagam posłuchaj-wyszeptał z siebie.
-Co mam kurwa słuchać? Zgwałciłeś ją!-podszedłem do niego i uderzyłem go raz.
-Harry błagam zaczekaj-wykrzyczał mi prosto w twarz.
-Dlaczego jej to zrobiłeś? Tu nawet nie chodzi o mnie tylko o nią-powiedziałem i wpierdoliłem mu jeszcze raz-jeśli ona będzie w ciąży będzie z tobą gorzej-wyszedłem z budynku i poszedłem w stronę swojego samochodu.
Dominice's Pov
Szukałam Harry'ego po całej widowni. Nie było go. Dlaczego mi to zrobił, dlaczego uciekł? Co ja mu takiego zrobiłam. Zrobiło mi się przykro i nagle nawet nie zauważając poroniłam kilka łez. Caroline popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
-Wszystko będzie dobrze-wyszeptała-musiało być coś ważnego jeżeli musiał już iść-szczerze mówiąc bałam się o niego, bałam się że to znów chodzi o narkotyki lub o wyścigi. Przecież ostatnio nic nie mówił o żadnym wyścigu. Całkowicie wyłączyłam się od środowiska w myślach miałam tylko bruneta, widziałam tylko piłkę która przelatywała w tę i z powrotem. Raz na tej połowie, raz na tej. Nagle usłyszałam, że wygrałyśmy. Tak zrobiłam to dla niego, tak jak mu obiecałam. Ale on nawet o tym się nie dowie, bo go tu nie ma. Nie miałam ochoty na żadną imprezę, chociaż wszyscy mnie namawiali. Miałam ochotę położyć się na łóżku, zamknąć się ze swoimi myślami i pogrążyć się w głębokim śnie, który i tak mi nie pomoże bo będę o nim myśleć. Chciałam powiedzieć mu, że znaczy dla mnie bardzo wiele i że wygrałam specjalnie dla niego. Chciałam żeby był ze mnie dumny, tak jak ja byłam z niego dnia kiedy wygrał wyścig. Jego telefon nie odpowiadał, cały czas sekretarka. Ułożyłam się delikatnie na swoim łóżku i skuliłam w kłębek. Miałam ochotę krzyczeć, targać sobie włosy, ale musiałam zachowywać się normalnie. On chyba naprawdę zmienił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Numer nieznany, nigdy nie odbierałam, ale tym razem coś mi mówiło żebym odebrała.
-Halo-wyszeptałam z siebie, w moim głosie było słychać załamanie.
-Halo kochanie. Nie denerwuj się, spokojnie-słyszałam, że jest zdenerwowany.
-Co ty kurwa znowu narobiłeś?-zapytałam i momentalnie zerwałam się z łóżka.
-Jestem na policji, zamknęli mnie nawet nie wiem za co. Ale jeden z nich był taki miły, że pozwolił mi wyjść jeżeli przyjedzie ktoś po mnie-powiedział i czekał na moją odpowiedź.
-Czyli tym kimś miałabym być ja? Rozumiem?-zapytałam wkurzona.
-Proszę kochanie, to już ostatni raz-odpowiedział.
-Nienawidzę cię. Zachowujesz się jak jakiś pięcioletni dzieciak. Przyjadę po ciebie, będę za jakieś dwadzieścia minut-rzuciłam telefonem na łóżko i szybko przebrałam się w to. Zbiegłam ze schodów i wybiegłam bez poinformowania macochy i ojca z domu. Jechałam taksówką bardzo zdenerwowana i płakałam. Kiedy znalazłam się pod wielkim budynkiem komisariatu i weszłam do środka, zobaczyłam wielu ludzi. Na samym końcu korytarza zauważyłam Harry'ego. Podeszłam do niego i popatrzyłam z pogardą-no już możemy iść, to koniec-nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
-Tak-powiedział i próbował złapać moją dłoń, którą momentalnie przesunęłam w swoją stronę. Nie odzywałam się do niego, nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Kiedy wsiadłam do jego samochodu chciało mi się płakać. Znów mnie okłamał, znowu ma jakieś kłopoty i nie chce o nich rozmawiać. Nagle zaczęliśmy zagłębiać się w las.
-Harry do cholery ja chcę jechać do domu-wyszeptałam i popatrzyłam na nogę, która coraz mocniej napierała na pedał gazu-zatrzymaj się do chuja-krzyczałam, ale jakby mnie nie słyszał. Nagle stanęliśmy, wysiadłam z samochodu i poszłam w drugą stronę. Po chwili zostałam przyparta do jednego z drzew.
-Nic nie zrobiłem, przysięgam-wyszeptał prosto w moje usta.
-Harry wiesz, że cię kocham? Wiesz, że ci ufam?-zapytałam.
-Oczywiście kochanie. Przepraszam, że musiałaś się martwić-przejechał swoją zimną dłonią po skrawkach mojego ciała, które nie były przykryte żadnym materiałem.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że wygrałyśmy-uśmiechnęłam się przygryzając swoją wargę.
-Brawo kochanie, mówiłem, że wygracie-odpowiedział-a teraz chodź-złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę samochodu. Otworzył drzwi od tyłu samochodu i zaprosił mnie do środka-chciałbym się teraz tutaj z tobą pierdolić.
-Idiota-uśmiechnęłam się i szybko usiadłam na nim okrakiem-ale i tak cię kocham-wyszeptałam i polizałam jego dolną wargę z gracją wykonując ruchy na jego kroczu. Zjechał swoim językiem na moją szyję, wsunął swoje dłonie pod moją sukienkę i gładził moje pośladki. Kurczowo złapałam się jego koszuli, kiedy poczułam, że jego palce zaczynają robić kółka wokół mojej kobiecości. Czułam to, że pragnie mnie, tak jak ja pragnę jego. Nasze oddechy coraz bardziej przyspieszały, szyby od samochodu parowały, a my trwaliśmy w cudownym pocałunku. Wzięłam guzik od jego spodni i rozpięłam. Zsunął z siebie bokserki i bawił się penisem w moim wejściu-nienawidzę kiedy tak się ze mną bawisz-wysapałam ciężko z siebie i zjechałam swoimi pocałunkami na jego szyję-Styles błagam, chcę mieć już ciebie w sobie-zadrżałam kiedy poczułam mocne wepchnięcie jego penisa we mnie. Moje ciało wygięło się w łuk i wydawałam z siebie ciche jęknięcia.
-Proszę krzykniesz moje imię tak jak kiedyś?-zaśmiał się i podkręcił tempo.
-Harry-bez zastanowienia poddałam się mu. Ta chwila zbliżała się wielkimi korkami. Najlepszy, najprzyjemniejszy moment. Coraz mocniej napierałam na niego i wpijałam się w jego usta aby uniknąć głośnych jęknięć. Po chwili nasze mięśnie się rozluźniły i cała przyjemność która budowała się w dole mojego brzucha wypłynęła. Opadłam na jego ramię zasapana-kocham cię Styles i nigdy nie przestanę, pamiętaj o tym-uśmiechnęłam się i pocałowałam jego dłoń.
-Ja ciebie też Dominice-odpowiedział i pocałował mnie we włosy. Szybko zebraliśmy się i chłopak odwiózł mnie do domu. Pocałowałam go-uwielbiam kiedy się pieprzymy-wyszeptał.
-Ja też kochanie-powiedziałam-muszę już iść, do jutra.
-Pa słonko-gdy wysiadłam momentalnie odjechał. Weszłam do domu i zobaczyłam wściekłego tatę.
-Nie będziesz się z nim spotykała!-krzyknął na cały dom.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Bo to nie jest chłopak dla ciebie. Sprowadzi cię na złą drogę-wypowiedział te słowa.
-Już sprowadził-krzyknęłam mu prosto w twarz i pobiegłam do pokoju.
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)
Supcio <33 Czekam na next =33
OdpowiedzUsuń- Boski.! ;** Szybko Next.! ♥♥
OdpowiedzUsuńpiękne.! <33333 next.! ;***
OdpowiedzUsuńJest moc! :D Jesteś genialna! ;) Czekam na next <333
OdpowiedzUsuńJESTEŚ TAK GENIALNA.! ;**** PIĘKNE.! <333
OdpowiedzUsuń