-Harry wstawaj-powiedziałam i zaczęłam delikatnie popychać jego ciało.
-Jeszcze pięć minut kochanie-wyszeptał zachrypniętym głosem.
-Nie, nie pięć minut. Masz wstawać!-powiedziałam i pociągnęłam kołdrę w swoją stronę odkrywając go w ten sposób.
-Czy ty nie przesadzasz?-zapytał i podniósł głowę znad poduszki.
-Nie!-krzyknęłam i popatrzyłam na niego-twoja matka tu jest-dopowiedziałam szeptem.
-Co kurwa?-zadał kolejne pytanie i momentalnie wstał na równe nogi.
-Naprawdę. Byłam w łazience i chciałam zrobić nam śniadanie. Zeszłam na schody, a ona siedziała w salonie. No przynajmniej przypominała twoją matkę-powoli zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
-Kochanie, spokojnie może coś ci się przywidziało-odpowiedział i popatrzył mi głęboko w oczy.
-A czy ty myślisz, że ja jestem jakaś psychiczna i wymyślam sobie coś-wreszcie krzyknęłam na niego bo się wkurzyłam.
-Nie no kotku, ale to na pewno moja matka, przecież ona mieszka w Australii z Gemmą i ojczymem-powiedział.
-Nie chcesz nie wierz, zejdź sobie na dół to sobie zobaczysz, tylko się ubierz-wzięłam torbę i zaczęłam pakować wczorajsze ubrania.
-Ale gdzie ty się wybierasz?-zapytał zapinając guzik od swoich czarnych rurek.
-No muszę wracać do domu-odpowiedziałam i zaczęłam przebierać się w to.
-Nadal mnie zastanawia jedna rzecz jak do tak małej torebki zmieściłaś strój, buty, tamto wczorajsze ubranie z butami i jeszcze to-powiedział i założył na siebie koszulkę.
-Widzisz kobiety umieją zdziałać cuda-zaśmiałam się pod nosem zakładając bluzkę.
-Oj tak, tak-podszedł do mnie-zwłaszcza ty-przygryzł moją wargę.
-Debil-uśmiechnęłam się i pocałowałam go-dobra, chodź-wzięłam torbę. Złapałam go za rękę i zeszliśmy po schodach. W domu gościła błoga cisza, słychać było tylko przyspieszony oddech Harry'ego.
-Mamo?-nagle przerwał ciszę swoimi słowami.
-Harry, synku-wstała z kanapy i popatrzyła na nas. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-No idź-szepnęłam i puściłam jego dłoń. Momentalnie podbiegł do swojej matki i wtulił się w nią. Patrzyłam na to wszystko z boku, to było takie słodkie.
-Synku, nie płacz-powiedziała i pogładziła jego bujne loki.
-Mamo, tak dawno cię nie widziałem-wyszeptał.
-Musiałam przyjechać, musimy pogadać-odpowiedziała.
-To ja już pójdę-powiedziałam cicho i próbowałam się wymknąć po cichu.
-Poczekaj-powiedziała jego matka-masz na imię Dominice.
-Skąd pani zna moje imię?-zapytałam z przerażeniem.
-Muszę z wami pogadać. Chodzi tutaj o Gemmę. Usiądźcie-opadła na kanapę, a my powtórzyliśmy to samo, tylko ja siedziałam na fotelu.
-Mamo co jej się stało?-zapytał przerażony Harry.
-Byliście obydwoje na imprezie u Perrie, tak?-zapytała.
-Mhm-znów powróciły te okropne chwile, kiedy Josh chciał mnie zgwałcić. Kiedy to zauważył, złapał mnie za rękę i mocno ją ścisnął.
-Nie byliśmy do końca, nie mogliśmy tam zostać-powiedział. Przerwałam, bo nie chciałam żeby to mówił, chciałam sama to powiedzieć.
-Ktoś próbował mnie tam zgwałcić-wyszeptałam z siebie-a Harry mnie uratował-z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy.
-Kochanie nie płacz-wstał i usiadł obok obejmując mnie. Aby znów zapomnieć, mocno się do niego przytuliłam.
-Właśnie chodzi o tą sprawę- powiedziała-Gemma..-nie zdążyła nawet dokończyć.
-Który to zrobił? Przyjebie każdemu jeśli się nie przyzna. Nikt nie będzie bezkarnie gwałcił mojej siostry-w jego głosie wyczuwałam złość ale zarazem smutek.
-Harry spokojnie- pogładziłam jego kolano.
-Posłuchaj to była jej wina-odpowiedziała i zalała się łzami.
-Nie! To nie możliwe moja siostra nie jest puszczalska-zacisnął pięść na swoim kolanie.
-Była pijana, nie wiedziała co robi!-popatrzyła na nas-nawet nie wie jak znalazła się naga w łóżku u...-ta chwila trwała wieczność. Harry coraz mocniej zaciskał swoją dłoń na mojej. Ja także czekałam na odpowiedź. Moje serce biło jak oszalałe myślałam, że za chwilę wypadnie z mojej piersi. Było mi strasznie gorąco, aż wreszcie jakby przez mgłę usłyszałam-to był Niall.
-Moja siostra spała z moim najlepszym kumplem?-w jego oczach można było zauważyć złość-żartujesz tak?
-Harry nie żartowałabym w tak poważnej sprawie-odpowiedziała i popatrzyła na mnie. Z jej wzroku wywnioskowałam to, że chce abym go uspokoiła.
-Kochanie spokojnie-te słowa ledwo przeszły przez moje gardło i próbowałam go przytulić, ale on tylko odepchnął mnie i podszedł do okna.
-To się tak nie skończy. On jeszcze pożałuje tego, że ją tknął-krzyknął i uderzył w szybę.
-To ja już pójdę-Harry pierwszy raz mnie odtrącił, zrobiło mi się przykro. Jego matka patrzyła na mnie. Kiedy wstałam z fotela i zabrałam torebkę. Złapała mnie za rękę.
-Przejdzie mu. Nie przejmuj się-wyszeptała i pożegnała mnie. Szłam przez to mieszkanie coraz dłużej, nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie wydawało się tak długie. Patrzyłam na wszystko wokół mnie, gdy byłam już w korytarzu i miałam nacisnąć na klamkę, poczułam szarpnięcie. Mój Harry wrócił. Znów jest agresywny tak jak kiedyś. Oparł mnie o ścianę i wplótł swoje palce w moje.
-Nie pozwoliłbym ci tak odejść. Bez pożegnania-niemalże krzyknął w moją twarz.
-Jesteś nabuzowany tym wszystkim-odpowiedziałam i zatonęłam w jego zielonych tęczówkach. Nic nie powiedział tylko złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Jego zimne ręce przeniosły się na moje plecy. Nie powiem, dostałam gęsiej skórki. Wzięłam jego twarz w moje dłonie i delikatnie muskałam jego usta. Kiedy przywarł do mnie poczułam jego silną erekcję. Popatrzyliśmy w dół i zaczęliśmy się śmiać.
-Pieprzyłbym cię teraz, tutaj-wyszeptał w moje ucho i zaczął całować je za płatkiem.
-Harry ogarnij się. Twoja matka tu jest-powiedziałam i oderwałam się od niego-i zrób lepiej coś z tym-wskazałam na jego wybrzuszenie w czarnych rurkach, zaśmiałam się- do zobaczenia-powiedziałam i cmoknęłam go w usta-pamiętaj jutro mam mecz o piętnastej, a później jest mała imprezka u Caroline, masz namiary-napisałam na kartce jej adres i wyszłam. Na dole spotkałam grupkę chłopaków, rozpoznałam w niej Niall'a, Luke'a i John'a. Podeszłam do nich.
-Dominice co ty tu robisz?-usłyszałam donośny głos jednego z nich. Kurwa myślałam, że przejdę tak że mnie nie zauważą. Odwróciłam się, wszyscy się na mnie patrzyli.
-Chuj cię to obchodzi-podeszłam do nich-a ty lepiej nie stój pod jego domem-teraz zwróciłam się do Horana.
-A to dlaczego?-zaśmiał się mi prosto w twarz.
-Bo kurwa on jest tak nabuzowany tym, że Gemma z tobą spała, że gotów jest ci wpierdolić-wreszcie wydarłam się na niego.
-A właśnie jest Gem w domu?-zadał mi pytanie.
-Nie, ale jest ich matka. Idź teraz jak chcesz kurwa na górę i tłumacz się z tego co zrobiłeś. Ona się przestraszyła jak obudziła się rano obok ciebie. Ona nic do ciebie nie czuje- powiedziałam.
-Kurwa najpierw się klei, liże się ze mną, sama chciała do tego pierdolonego łóżka uprawiać seks, a teraz ona odgrywa niewiniątko i wszystko będzie na mnie-wydusił z siebie-muszę lecieć do Australii pogadać z nią o tym. To tak nie może się skończyć. Nie mogę zginąć z rąk najlepszego przyjaciela-pobiegł co sił w nogach.
-Też już muszę iść-powiedziałam i wsiadłam do taksówki. Weszłam do domu.
-Czy ty wiesz, która już jest godzina?-zapytał wściekły tata.
-No...-o Kurwa, była już dziewiąta trzydzieści, jak ten czas zleciał-przepraszam, nie wiem jak to się stało-wyszeptałam.
-Dobra kochanie, nie ważne musimy jechać-podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, zauważyłam dziwną minę na jego twarzy.
-Czy coś się stało?-zapytałam i popatrzyłam z przerażeniem, przecież wiedziałam że pewnie wyczuł perfumy Harry'ego.
-Nie nic córeczko. Chodź-wziął kluczki i pojechaliśmy. Dojechaliśmy na miejsce, była za pięć dziesiąta. Usiadłam na krześle w poczekalni wraz z tatą i czekaliśmy aż lekarz wezwie nas do środka. Wreszcie usłyszałam swoje nazwisko "Dominice Cromwell". Weszłam przerażona do gabinetu lekarskiego. Teraz dowiem się wszystkiego. Boje się prawdy, ale przyjmę ją tak jak powinnam.
-Jeszcze pięć minut kochanie-wyszeptał zachrypniętym głosem.
-Nie, nie pięć minut. Masz wstawać!-powiedziałam i pociągnęłam kołdrę w swoją stronę odkrywając go w ten sposób.
-Czy ty nie przesadzasz?-zapytał i podniósł głowę znad poduszki.
-Nie!-krzyknęłam i popatrzyłam na niego-twoja matka tu jest-dopowiedziałam szeptem.
-Co kurwa?-zadał kolejne pytanie i momentalnie wstał na równe nogi.
-Naprawdę. Byłam w łazience i chciałam zrobić nam śniadanie. Zeszłam na schody, a ona siedziała w salonie. No przynajmniej przypominała twoją matkę-powoli zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
-Kochanie, spokojnie może coś ci się przywidziało-odpowiedział i popatrzył mi głęboko w oczy.
-A czy ty myślisz, że ja jestem jakaś psychiczna i wymyślam sobie coś-wreszcie krzyknęłam na niego bo się wkurzyłam.
-Nie no kotku, ale to na pewno moja matka, przecież ona mieszka w Australii z Gemmą i ojczymem-powiedział.
-Nie chcesz nie wierz, zejdź sobie na dół to sobie zobaczysz, tylko się ubierz-wzięłam torbę i zaczęłam pakować wczorajsze ubrania.
-Ale gdzie ty się wybierasz?-zapytał zapinając guzik od swoich czarnych rurek.
-No muszę wracać do domu-odpowiedziałam i zaczęłam przebierać się w to.
-Nadal mnie zastanawia jedna rzecz jak do tak małej torebki zmieściłaś strój, buty, tamto wczorajsze ubranie z butami i jeszcze to-powiedział i założył na siebie koszulkę.
-Widzisz kobiety umieją zdziałać cuda-zaśmiałam się pod nosem zakładając bluzkę.
-Oj tak, tak-podszedł do mnie-zwłaszcza ty-przygryzł moją wargę.
-Debil-uśmiechnęłam się i pocałowałam go-dobra, chodź-wzięłam torbę. Złapałam go za rękę i zeszliśmy po schodach. W domu gościła błoga cisza, słychać było tylko przyspieszony oddech Harry'ego.
-Mamo?-nagle przerwał ciszę swoimi słowami.
-Harry, synku-wstała z kanapy i popatrzyła na nas. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-No idź-szepnęłam i puściłam jego dłoń. Momentalnie podbiegł do swojej matki i wtulił się w nią. Patrzyłam na to wszystko z boku, to było takie słodkie.
-Synku, nie płacz-powiedziała i pogładziła jego bujne loki.
-Mamo, tak dawno cię nie widziałem-wyszeptał.
-Musiałam przyjechać, musimy pogadać-odpowiedziała.
-To ja już pójdę-powiedziałam cicho i próbowałam się wymknąć po cichu.
-Poczekaj-powiedziała jego matka-masz na imię Dominice.
-Skąd pani zna moje imię?-zapytałam z przerażeniem.
-Muszę z wami pogadać. Chodzi tutaj o Gemmę. Usiądźcie-opadła na kanapę, a my powtórzyliśmy to samo, tylko ja siedziałam na fotelu.
-Mamo co jej się stało?-zapytał przerażony Harry.
-Byliście obydwoje na imprezie u Perrie, tak?-zapytała.
-Mhm-znów powróciły te okropne chwile, kiedy Josh chciał mnie zgwałcić. Kiedy to zauważył, złapał mnie za rękę i mocno ją ścisnął.
-Nie byliśmy do końca, nie mogliśmy tam zostać-powiedział. Przerwałam, bo nie chciałam żeby to mówił, chciałam sama to powiedzieć.
-Ktoś próbował mnie tam zgwałcić-wyszeptałam z siebie-a Harry mnie uratował-z moich oczu zaczęły lecieć pojedyncze łzy.
-Kochanie nie płacz-wstał i usiadł obok obejmując mnie. Aby znów zapomnieć, mocno się do niego przytuliłam.
-Właśnie chodzi o tą sprawę- powiedziała-Gemma..-nie zdążyła nawet dokończyć.
-Który to zrobił? Przyjebie każdemu jeśli się nie przyzna. Nikt nie będzie bezkarnie gwałcił mojej siostry-w jego głosie wyczuwałam złość ale zarazem smutek.
-Harry spokojnie- pogładziłam jego kolano.
-Posłuchaj to była jej wina-odpowiedziała i zalała się łzami.
-Nie! To nie możliwe moja siostra nie jest puszczalska-zacisnął pięść na swoim kolanie.
-Była pijana, nie wiedziała co robi!-popatrzyła na nas-nawet nie wie jak znalazła się naga w łóżku u...-ta chwila trwała wieczność. Harry coraz mocniej zaciskał swoją dłoń na mojej. Ja także czekałam na odpowiedź. Moje serce biło jak oszalałe myślałam, że za chwilę wypadnie z mojej piersi. Było mi strasznie gorąco, aż wreszcie jakby przez mgłę usłyszałam-to był Niall.
-Moja siostra spała z moim najlepszym kumplem?-w jego oczach można było zauważyć złość-żartujesz tak?
-Harry nie żartowałabym w tak poważnej sprawie-odpowiedziała i popatrzyła na mnie. Z jej wzroku wywnioskowałam to, że chce abym go uspokoiła.
-Kochanie spokojnie-te słowa ledwo przeszły przez moje gardło i próbowałam go przytulić, ale on tylko odepchnął mnie i podszedł do okna.
-To się tak nie skończy. On jeszcze pożałuje tego, że ją tknął-krzyknął i uderzył w szybę.
-To ja już pójdę-Harry pierwszy raz mnie odtrącił, zrobiło mi się przykro. Jego matka patrzyła na mnie. Kiedy wstałam z fotela i zabrałam torebkę. Złapała mnie za rękę.
-Przejdzie mu. Nie przejmuj się-wyszeptała i pożegnała mnie. Szłam przez to mieszkanie coraz dłużej, nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie wydawało się tak długie. Patrzyłam na wszystko wokół mnie, gdy byłam już w korytarzu i miałam nacisnąć na klamkę, poczułam szarpnięcie. Mój Harry wrócił. Znów jest agresywny tak jak kiedyś. Oparł mnie o ścianę i wplótł swoje palce w moje.
-Nie pozwoliłbym ci tak odejść. Bez pożegnania-niemalże krzyknął w moją twarz.
-Jesteś nabuzowany tym wszystkim-odpowiedziałam i zatonęłam w jego zielonych tęczówkach. Nic nie powiedział tylko złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Jego zimne ręce przeniosły się na moje plecy. Nie powiem, dostałam gęsiej skórki. Wzięłam jego twarz w moje dłonie i delikatnie muskałam jego usta. Kiedy przywarł do mnie poczułam jego silną erekcję. Popatrzyliśmy w dół i zaczęliśmy się śmiać.
-Pieprzyłbym cię teraz, tutaj-wyszeptał w moje ucho i zaczął całować je za płatkiem.
-Harry ogarnij się. Twoja matka tu jest-powiedziałam i oderwałam się od niego-i zrób lepiej coś z tym-wskazałam na jego wybrzuszenie w czarnych rurkach, zaśmiałam się- do zobaczenia-powiedziałam i cmoknęłam go w usta-pamiętaj jutro mam mecz o piętnastej, a później jest mała imprezka u Caroline, masz namiary-napisałam na kartce jej adres i wyszłam. Na dole spotkałam grupkę chłopaków, rozpoznałam w niej Niall'a, Luke'a i John'a. Podeszłam do nich.
-Dominice co ty tu robisz?-usłyszałam donośny głos jednego z nich. Kurwa myślałam, że przejdę tak że mnie nie zauważą. Odwróciłam się, wszyscy się na mnie patrzyli.
-Chuj cię to obchodzi-podeszłam do nich-a ty lepiej nie stój pod jego domem-teraz zwróciłam się do Horana.
-A to dlaczego?-zaśmiał się mi prosto w twarz.
-Bo kurwa on jest tak nabuzowany tym, że Gemma z tobą spała, że gotów jest ci wpierdolić-wreszcie wydarłam się na niego.
-A właśnie jest Gem w domu?-zadał mi pytanie.
-Nie, ale jest ich matka. Idź teraz jak chcesz kurwa na górę i tłumacz się z tego co zrobiłeś. Ona się przestraszyła jak obudziła się rano obok ciebie. Ona nic do ciebie nie czuje- powiedziałam.
-Kurwa najpierw się klei, liże się ze mną, sama chciała do tego pierdolonego łóżka uprawiać seks, a teraz ona odgrywa niewiniątko i wszystko będzie na mnie-wydusił z siebie-muszę lecieć do Australii pogadać z nią o tym. To tak nie może się skończyć. Nie mogę zginąć z rąk najlepszego przyjaciela-pobiegł co sił w nogach.
-Też już muszę iść-powiedziałam i wsiadłam do taksówki. Weszłam do domu.
-Czy ty wiesz, która już jest godzina?-zapytał wściekły tata.
-No...-o Kurwa, była już dziewiąta trzydzieści, jak ten czas zleciał-przepraszam, nie wiem jak to się stało-wyszeptałam.
-Dobra kochanie, nie ważne musimy jechać-podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, zauważyłam dziwną minę na jego twarzy.
-Czy coś się stało?-zapytałam i popatrzyłam z przerażeniem, przecież wiedziałam że pewnie wyczuł perfumy Harry'ego.
-Nie nic córeczko. Chodź-wziął kluczki i pojechaliśmy. Dojechaliśmy na miejsce, była za pięć dziesiąta. Usiadłam na krześle w poczekalni wraz z tatą i czekaliśmy aż lekarz wezwie nas do środka. Wreszcie usłyszałam swoje nazwisko "Dominice Cromwell". Weszłam przerażona do gabinetu lekarskiego. Teraz dowiem się wszystkiego. Boje się prawdy, ale przyjmę ją tak jak powinnam.
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)
ZOSTAŁAŚ/EŚ NOMINOWANA/NY do Liebster Award informacje na
OdpowiedzUsuńhttp://nowezyciee.blogspot.com/
czytam <3
OdpowiedzUsuńnext ♥
OdpowiedzUsuńdalej ;33
OdpowiedzUsuń<333333333333333333333
OdpowiedzUsuńPiękne.! < 333. Next, Szybko.! < 333.
OdpowiedzUsuńon jest po protku piękny.! :******
OdpowiedzUsuńDlaczego nie dodajesz regularnie ;( Proszę kolejny ♥ One są boskie ;*
OdpowiedzUsuńProszę, dodaj dzisiaj. :(. One są przecudne.! <33
OdpowiedzUsuń