czwartek, 8 maja 2014

5. Walczyłem w twojej obronie.

Po chwili przebrałam się w to i pojechałam do szpitala. Na miejscu było wiele osób poszkodowanych. W tłumie zauważyłam Perrie. Podeszłam do niej.
-Co oni kurwa wymyślili?-zapytałam i cała chodziłam.
-Harry bił się z Josh'em, a później reszta dołączyła się do nich-powiedziała i poklepała mnie po ramieniu.
-Gdzie on do chuja jest?-zadałam kolejne pytanie.
-Zaraz powinni wychodzić-odpowiedziała-nie przejmuj się, nic mu nie będzie.
-Mhm, jasne. Na razie nie. Gorzej jak mi kurwa do domu wejdzie-byłam już na maksa wkurzona.
-A teraz takie małe pytanko młoda?-zapytała.
-No wal śmiało i tak nic bardziej mnie dzisiaj nie wkurzy-powiedziałam i chodziłam w kółko.
-Ty jesteś ze Styles'em?
-Chyba tak. Tak mi się wydaje-uśmiechnęłam się-idziesz zapalić?
-No spoko-odpowiedziała. Wyszłyśmy na dwór i wzięłyśmy po jednym-co za kilka dni szkoła?
-Masakra-powiedziałam i na samą myśl zrobiło mi się nie dobrze. Pierwszy raz nie chciałam chodzić do szkoły. Nagle z budynku wyszedł Harry z chłopakami. Wyrzuciłam papierosa i popatrzyłam na niego z pogardą. Podbiegłam do niego-i co kurwa narobiłeś?
-Wygrałem-uśmiechnął się.
-Obiecałeś-próbowałam uderzyć go w twarz, ale zatrzymał moje ręce-przecież obiecałeś, że nic ci nie będzie.
-Walczyłem w twojej obronie-powiedział i popatrzył na mnie-udawał, że nie wie o co chodzi z gwałtem, a jak ja go zauważyłem, to miałem ochotę mu tak wpierdolić, że nie wiem co.
-Harry kocham cię-pocałowałam go i mocno się wtuliłam-nie rób więcej takich numerów.
-Dobrze kotku-pocałował mnie w czoło-wiesz co obiecałaś?
-Oczywiście, że pamiętam kochanie. Jedziemy do mnie?-zapytałam oplatając swoją dłoń w jego. 
-Tak-uśmiechnął się. Czułam się taka szczęśliwa przy jego boku. Miałam ochotę powtarzać mu, że kocham tylko jego. Wsiedliśmy do samochodu, którym jechał na wyścigach. Pojechaliśmy go odstawić, aby wziąć ten normalny. Poszłam się jeszcze ogarnąć do łazienki i umyć się.

Harry's Pov

Te rany na twarzy cholernie mnie szczypały. Byłem zmęczony. Ściągnąłem z siebie ubrania i położyłem się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Przebudziłem się. Wtuliłem się w nią, aby móc poczuć ją blisko siebie i próbując zasnąć. Jednak ona wstała z łóżka. Mruknąłem niezadowolony i odwróciłem się na drugi bok. Nie zasnąłem drugi raz. Westchnąłem przeciągle i przetarłem dłonią twarz. Podniosłem się i ogarnąłem palcami włosy. Miałem ochotę na dragi, więc wyciągnąłem biały proszek z moich spodni, wysypałem trochę na szafkę i wciągnąłem, resztę strzepałem na podłogę. Zszedłem na dół i znalazłem ją w kuchni, szykującą kanapki. Miała na sobie jedynie czarną bieliznę Wyglądała w niej olśniewająco.. Właściwie jak ja się nazywam? Traciłem przy niej głowę.
-Dlaczego chodzisz w samej bieliźnie po domu?-zapytałem poważnie. Podszedłem do niej, wyjąłem nóż z jej ręki i odłożyłem go na blat-przez to mam ochotę pieprzyć się z tobą w kuchni twoich rodziców-zamruczałem jej do ucha, kładąc dłonie na jej biodrach, spowitych materiałem cienkiej koronki. 
-Nikt nie mówił, że jestem przeciwna. Wczoraj zasnąłeś-odparła. Chwyciłem jej rękę i pociągnąłem do jadalni. Odsunąłem krzesło, stojące przy stole. Stanąłem tyłem do mebla, czując jego krawędź na pośladkach. Objąłem ją ręką w talii, przybliżając nasze ciała do siebie. Zgarnąłem jej włosy i przełożyłem je przez swoje lewe ramie. Zacząłem delikatnie sunąć dłonią po jej brzuchu. Wsunąłem dłoń od spodu do miseczki jej stanika. W zasadzie ledwo to zrobiłem, więc szybko poluzowałem zapięcie, nie rozpinając go całkowicie, po czym jeszcze raz wsunąłem dłoń, która idealnie dopasowała się do jej piersi. Chwilę pieściłem ją, a z jej ust wydobywały się ciche westchnienia. Czułem, że mój penis zaczyna sztywnieć i wiedziałem, że ona też o tym wie, a raczej go czuje bo napiera na jej pośladki. Wróciłem dłonią na brzuch po czym zjechałem nią niżej. Zawędrowałem palcami za gumkę koronkowej bielizny i niżej. Zacząłem pieścić jej kobiecość. Z jej ust wydobywały się ciche jęknięcia, które były dla mnie jak anielska pieśń. Odchyliła głowę do tyłu, opierając ją na moim ramieniu. Jej usta były kusząco rozchylone, a oczy przymknięte. Jej obiema długimi rękami objęła moją szyję, a palce zaplotła w loki. Obróciłem ją tak aby patrzyła na mnie, a następnie zamieniliśmy się miejscami. Teraz ona opierała się o stół. Powoli zsunąłem z niej bieliznę, wodząc dłońmi po jej biodrach, udach, kolanach, łydkach i kostkach. Wracając, składałem pocałunki na tych miejscach. Dolną wargą otarłem się o najczulszą część jej ciała, na co ona gwałtownie nabrała powietrza, łapiąc się kurczowo moich włosów. Uśmiechnąłem się spoglądając na nią. Wyprostowany, położyłem dłonie na jej biodrach i usadowiłem ją na stole. Wsunęła swoje długie i smukłe palce-oczywiście nie wspomnę o tym, że były zimne, ale przecież to oznacza, że ktoś jest dobry w łóżku, w jej przypadku jak na razie to się sprawdza-pod gumkę moich bokserek, które w mgnieniu oka były już u moich stóp. Położyłem dłonie na jej plecach, przesuwając ją bliżej siebie. Objęła moje biodra swoimi nogami, a palce zaplotła w moje włosy. Powoli i delikatnie zagłębiałem się w niej, czując, że to właśnie będzie moje miejsce na świecie do końca-czyli w niej. Moje ruchy były subtelne i niespieszne, ale powoli zwiększałem tempo, po czym ponownie zwalniałem. I tak kilka razy.
-Harry, proszę-jęknęła. Przyspieszyłem gwałtownie. Odchyliła głowę , wygięła swoje ciało, opierając się na wyprostowanych rękach. Jej włosy zsunęły się przez jej ramię i końcówkami dotykały szklanego blatu stołu. Pięknie eksponowała, przy tym swoje piersi. Nie mogąc się powstrzymać, pochyliłem się i schowałem nos w zagłębieniu między jej piersiami. Pachniała jak zwykle pięknie. Coraz bardziej przyspieszałem, przez co po chwili osiągnęła szczyt razem ze mną. Całe szczęście, że wciąż moje dłonie były na jej plecach, bo gdyby nie to, to zapewne opadłaby boleśnie na zimną powierzchnię stołu. Wyszedłem z niej. Spojrzałem na nią. Jej klatka piersiowa rytmicznie unosiła się i opadała. Jej oczy błyszczały, oraz uśmiech zagościł na jej twarzy.
-Kochanie i jak wszystko dobrze?-zaśmiałem się i pogładziłem jej udo.
-Nie mam siły, błagam zanieś mnie na górę-uśmiechnęła się i pocałowała mój nos-kocham cię.
-Ja ciebie też-poszliśmy do góry i delikatnie odłożyłem ją na łóżko.

Dominice's Pov

Leżałam na przeciwko i patrzyłam w jego oczy. Kiedy on gładził każdy skrawek mojego ciała, uśmiechałam się. Teraz kompletnie nie wyobrażam sobie życia bez tego chłopaka. Delikatnie dotknęłam rany na wardze. On jest taki niebezpieczny, ale wiem że mnie nic nie grozi. Ta cisza była okropna, ale nie chciałam przerywać. W myślach miałam "Harry tak, kocham cię. Uwielbiam się z tobą pieprzyć. Tylko ty potrafisz doprowadzić mnie do orgazmu. Tylko przy tobie czuje się spełniona". Słyszałam jak jego oddech powoli się uspokaja. Przybliżyłam się do niego i schowałam głowę w zagłębienie w szyi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziły mnie krople deszczu bębniące o płytki na balkonie. 
-Kurwa co jest, dlaczego to okno nie jest zamknięte-powiedziałam-Harry proszę zamknij-szukałam dłonią jego ciała, które jeszcze wcześniej leżało obok mnie. Nie było go. Gdzieś zniknął. Szybko zebrałam się i zeszłam na dół. Tam też go nie było. Nie zostawił żadnej wiadomości nic. Dlaczego uciekł? Wziął trzy kanapki, które wcześniej zrobiłam. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Nagle zauważyłam karteczkę na drugim końcu stołu. "Nie martw się proszę, wszystko skończy się prędzej i mocniej odwaga zabija mnie. Nic się nie stało, przecież dobrze wiesz. Oddałem wszystko, żeby wszystko mieć". Całkowicie nie rozumiałam o co w tym chodzi, ale zaczęłam płakać. Wzięłam telefon i zaczęłam do niego dzwonić. Cały czas poczta głosowa. Usiadłam na kanapie i cholernie płakałam. Nie rozumiałam co się dzieje. Chcę Drew tu i teraz. Wreszcie zdecydowałam się. Poszłam na górę i ubrałam się w to. Jedynym wyjściem było pojechanie do jego mieszkania. Strasznie padało, więc wzięłam taksówkę. Gdy podjechałam pod ten wielki apartamentowiec, weszłam do środka. Gdy już znalazłam jego mieszkanie, weszłam bez pukania. To co zobaczyłam było okropne. Całował się z jakąś dziewczyną na kanapie-jesteś zwykłym dziwkarzem-powiedziałam, popatrzyłam na niego z pogardą i wybiegłam z mieszkania.
-To nie jest tak Dominice-odpowiedział i pobiegł za mną. Gdy byłam już na polu poczułam szarpnięcie za ramię.
-Żałuje, że cię poznałam. Żałuję, że pokochałam. Żałuje, że zaufałam. I powiem ci coś, choć szkoda tracić mi słów na ciebie, że będziesz kiedyś sam. Całkiem sam, tak jak wcześniej ja-powiedziałam i patrzyłam na niego.
-Posłuchaj mnie, to nie było to na co wyglądało- słyszałam w jego głosie smutek.
-Zamilcz. Już nie chcę słyszeć twoich pierdolonych tłumaczeń nigdy więcej. Nie rozumiesz, że mnie zraniłeś. Jeszcze kilka godzin temu uprawialiśmy seks,a teraz obściskujesz się z inną laską-powiedziałam.
-Możesz mnie posłuchać?-zapytał i trzymał z całej siły moje ramie.
-Kurwa ty kretynie to boli-krzyknęłam mu prosto w twarz-dlaczego ty mi to robisz? Dlaczego mnie ranisz? Przecież obiecałeś, że nigdy nie będę przy tobie płakać, bo tego nienawidzisz.

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

8 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością na następny xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super dodaj kolejny jeszcze dzis ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny,ciesze się ze zaczęłaś pisać to opowiadanie jest boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. hej. ;) nominowałam cię do Liebster Award - więcej informacji tutaj : http://ifyouknowmagic.blogspot.com/2014/05/liebster-award-2.html
    pozdrawiam .;)
    ps. świetny blog ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze dodaj dzis kolejny <3

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy jeden nawet najmniejszy komentarz motywuje do napisania kolejnej części :)