-Nie będę cię już nigdy słuchać. Rozumiesz? Jesteś zwykłym śmieciem-wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam przed siebie. Nie przeszkadzał mi deszcz. Chciałam znaleźć się jak najdalej od niego. Usiadłam na ławce, tam gdzie Harry by mnie nie zauważył. Nienawidzę go.
Harry's Pov
Kurwa co ja zrobiłem? Przecież kocham tylko ją. Zacząłem płakać kiedy zauważyłem, że ucieka. Nie chciałem jej zranić, nie chciałem żeby jedyna osoba, która była tak cholernie dla mnie ważna cierpiała i to przeze mnie. Wyszedłem na górę i zobaczyłem uśmiechniętą Carę.
-No i z czego kurwa się cieszysz?-zapytałem podchodząc do kanapy.
-Z tego, że jesteś totalnym kretynem-wstała, podeszła do mnie od tyłu i objęła mnie.
-Kurwa sama mnie do tego zmuszasz. Jesteś pijana, naćpana. To ty zawsze prowadzisz do rozpadu moich związków-odwróciłem się i uderzyłem ją w twarz. Kiedy upadła na ziemię przestraszyłem się-Cara. Przepraszam, nie chciałem.
-Spierdalaj skurwysynie, już nie potrzebuje twoich dragów będę brać od kogoś innego-szybko wstała i wyszła z mojego mieszkania. Poszedłem sprawdzić czy Gemma jeszcze śpi. Jej też nie było. Wszyscy mnie zostawiają. Ona nawet nie powiedziała, że wraca do rodziców. Kurwa zawsze wszystko spierdolę. Jestem pojebanym chujem. Zostawiłem wspaniałą rodzinę, bo bali się mnie i mojego otoczenia. Niszczę własne życie i powoli zaczynam zauważać to wszystko. Brakuje mi mamy, teraz nie rozumiem jak mogłem ją zostawić. Odczuwam to, że nigdy nikt nie pokocha mnie tak jak ona. Chciałbym ją teraz przytulić i przeprosić za każdą krzywdę, przez którą musiała płakać. Nie widziałem jej już ponad rok i w ogóle nie utrzymuje z nią kontaktu. Jedynie Gemma, która raz na miesiąc przyjedzie, ale nawet wtedy nie znajduje dla niej czasu. Jestem cholernie zajęty. Opadłem na kanapę i próbowałem się dodzwonić do Dominice, ale nie odbierała. Popatrzyłem na stół, na którym leżało kilka paczek z narkotykami i pieniądze za wygrany wyścig. Jestem pojebany, zniszczyłem sobie życie. Przecież ja już nigdy nie będę potrafił normalnie żyć. Nikt, nigdy już mnie nie pokocha. Chciałbym teraz przytulić się do niej i zapomnieć o wszystkim co robię źle. Jej rodzice i tak nigdy by mnie nie zaakceptowali, bo nie ma przede mną przyszłości. Jestem wyrzutkiem społeczeństwa i powoli coraz bardziej się o tym przekonuje. Coraz więcej ludzi omija mnie na ulicy, niektórzy sąsiedzi nie odzywają się do mnie. Nigdy ludzie nie wiedzieli co ja tak naprawdę czuje i jaki jestem. Oni tylko wiedzą jaki jestem z zewnątrz. Udaję chłopaka, który jest silny i nie boi się niczego, ale wcale taki nie jestem. Mam uczucia, jestem silny ale nie w duchu. Coraz częściej boje się że coś mi się stanie, że ktoś mnie zabije i mnie już nie będzie, a naprawdę bym tego nie chciał. Wiele ludzi w takich chwilach odebrałoby sobie życie, ale nie ja. Ja wolę ćpać albo pić. Nienawidzę siebie.
Dominice's Pov
Weszłam do domu cała przemoczona. Poszłam na górę wziąć gorącą kąpiel, który teraz dobrze mi zrobi. Gdy nalałam wody do wanny, ściągnęłam z siebie ubranie popatrzyłam przez to samo okno w którym zobaczyłam Harry'ego po raz drugi. Wszystkie wspomnienia powróciły. Kiedy pierwszy raz poczułam jego silne perfumy, kiedy pierwszy raz przytuliłam się do niego, kiedy po raz pierwszy złapał mnie za rękę, kiedy pierwszy raz go pocałowałam i kiedy pierwszy raz uprawialiśmy seks. Drew nie może się o niczym dowiedzieć, przecież ona by go zabiła. Weszłam do wanny i zanurzyłam się w wodzie. Miałam ochotę zniknąć z tego życia, żeby nikt już nie musiał patrzeć na mnie. Tak. Dalej go kocham, ale on mnie zdradził. Widziałam to na własne oczy. Każda część mojego ciała domagała się go. Miałam ochotę go teraz uderzyć w twarz ale zarazem wtulić się w niego i wysłuchać go, dlaczego mi to zrobił. Musiałam być przecież silna, nie mogłam pokazać, że jestem w nim tak zakochana, że wybaczyłabym mu każdą zdradę nawet tą najmniejszą. Chciałabym aby znów gładził i całował każdy skrawek mojego ciała tak jak to robił. Gdy wyszłam z wanny czułam się jakbym była w jakiejś kiepskiej komedii romantycznej. Przecież ja już nie pokocham nikogo innego. On był tym jedynym. Usiadłam na łóżku w mojej sypialni, gdzie było jeszcze czuć jego zapach. Napawałam się tym i gładziłam kołdrę pod którą leżał. Nagle zauważyłam, że coś leży na podłodze. Poprawiłam ręcznik na swoim ciele i podniosłam woreczek z białym proszkiem. Pierwszy raz odważyłam się wciągnąć. Rozsypałam zawartość na szafkę, przyłożyłam jedną dziurkę w nosie i pociągnęłam. Fajne uczucie, nigdy jak paliłam papierosy albo piłam nie miałam takiego. Przebrałam się w to i zeszłam do kuchni. Już się nie dziwię dlaczego Harry ćpa, to jest cudowne. Całe popołudnie spędziłam przed telewizorem, kiedy przyjechała Lili z tatą nie miałam ochoty z nimi gadać więc poszłam na górę się położyć. Kiedy patrzyłam na puste miejsce obok mnie czułam, że właśnie cząstka mnie gdzieś odleciała i nigdy nie wróci. Dotykałam miejsca gdzie wcześniej leżał mój chłopak i przeciągał się rankiem. Na tym miejscu także pierwszy raz uprawialiśmy seks, na tym miejscu siedział i martwił się tym jebanym wyścigiem. Przecież on wygrał go dla mnie, walczył w mojej obronie, a ja nawet nie pozwoliłam mu nic wytłumaczyć. Może on wcale nic nie czuje do tej kobiety, może on nie chciał tego robić, może to ona go do tego zmusiła. Przecież zapewniał mnie, że kocha tylko mnie i nikt inny nie liczy się dla niego tak jak ja, że nikogo nigdy nie kochał tak jak mnie. Nadal zastanawiało mnie co oznaczał ten list, bo dalej go nie rozumiałam, co miały oznaczać słowa: "Oddałem wszystko, żeby wszystko mieć". Może to ma jakiś związek z jego rodziną. Nigdy nic nie mówił, że miał rodzinę, oprócz Gemmy którą poznałam na imprezie u Perrie. A właśnie dlaczego nie było jej w tym mieszkaniu, dlaczego nie zapobiegła temu? Na pewno mówił jej że mnie kocha i jestem dla niego ważna. Chyba za bardzo rozmarzyłam się bo nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Śniło mi się, że obudziłam się a on leżał obok mnie i uśmiechał się. Czułam się cholernie szczęśliwa. Nie chciałam tracić tych chwil, ale obudziłam się, ponieważ poczułam mocne szarpnięcie mojej piżamy. Nagle usłyszałam ciche warknięcie. Ciocia Amy przyjechała, przecież to był Toby. Mój ukochany terrier.
***
Już od tygodnia chodzę do szkoły i w ogóle nie widziałam Harry'ego. Na lekcjach cały czas myślałam o chłopaku, który aż tak zawrócił mi w głowie. Egzamin początkowy źle wypadł, dobrze to wiem. Byłam wtedy jeszcze w dołku, ale teraz już mi powoli przechodzi. Już wiem, że nigdy go nie spotkam, nigdy nie wtulę się w jego umięśniony tors. A to wszystko moja wina, to ja nie chciałam go wysłuchać. Może jakoś by to wytłumaczył. Codziennie przechodziłam obok jego apartamentowca, ale nigdy nie miałam odwagi wejść do środka i zapukać do drzwi jego mieszkania. Przecież jakby chciał to sam by przyszedł i przeprosił za wszystko. To nie jest takie proste jak się wydaje. Dzisiaj piątek i miałam pierwszy trening. Siatkówka to jedna z moich pasji. Tak dawno nie widziałam swoich przyjaciółek, ponieważ mieszkają w tych innych częściach Londynu. Przebrałam się w to, pożegnałam się z wszystkimi i poszłam w stronę domu. Na ulicach było już strasznie ciemno, jedynie latarnie dawały światło. Cały czas słyszałam jakieś kroki za sobą, ale myślałam że tylko mi się wydaje. Mam po prostu już jakieś urojenia. Gdy stanęłam, aby wysłać sms'a do taty, kroki ucichły. Coś tutaj nie grało, ktoś naprawdę musiał mnie śledzić. Przełożyłam torebkę na lewe ramie i szłam dalej. Nagle te kroki zaczęły przyspieszać, było ich coraz więcej. To nie mogła być jedna osoba. Po chwili szłam w tempie tych ludzi. Na ulicy nie było żywej duszy, a to naprawdę było dziwne. Odwróciłam się i zobaczyłam około pięciu facetów uśmiechających się do mnie. Złapali mnie i przycisnęli do ściany jednego z zaułków. Ewidentnie byli pijani. Nie widziałam za bardzo ich twarzy bo było cholernie ciemno. Strasznie się bałam, nie wiedziałam co robić. Było ich pięciu, a ja tylko jedna. Wcześniej było lepiej bo był tylko Josh, a teraz było ich za dużo żeby uciec i tym razem Harry na pewno mi nie pomoże, bo jego dom jest za daleko, a po drugie już nie przejmuje się mną tak jak kiedyś. Pewnie nie chciałby mnie widzieć, po tym, że nawet nie chciałam go po tym wszystkim wysłuchać. Dobra zgwałcą trudno, a może oni tak naprawdę chcą tylko pieniędzy, albo czegoś innego. Może nie chcą mi nic zrobić, może myślą że ja jestem dilerką. Nie to by było głupie, na pewno tak nie myślą, chociaż mam dużą torbę, więc mogliby sobie tak pomyśleć. Wyglądali dość normalnie jak na pijanych.
-Czego wy ode mnie chcecie?-ledwo wydusiłam z siebie. Oni tylko zaśmiali się i szeptali coś do siebie.
-Lalka nie udawaj, że nie wiesz-powiedział jeden z nich i pogładził mnie po twarzy.
-Zostaw mnie-wysyczałam przez zęby i próbowałam się szarpać.
-Chłopcy zostawcie ją, ja się z nią zabawię-nagle usłyszałam głos za tłumem chłopaków. Najwyraźniej był to szef całej tej bandy.
-Ooo.. uwaga. Dajmy spokój naszemu szefowi, niech wreszcie się zabawi i pocieszy się po stracie tamtej dziewczyny-powiedział jeden z nich i wszyscy odsunęli się ode mnie. Ten chłopak zbliżał się do mnie, coraz głośniej słyszałam jego buty. Coraz bardziej napierałam na ścianę, która była za mną. Nagle uderzył mnie zapach mocnych perfum. Poczułam jego rękę na moim policzku. Przyjrzałam się tej twarzy. Tak. To był Harry.Odetchnęłam z ulgą, teraz już wiedziałam że jestem bezpieczna. Patrzył w moje oczy, złapał moje nadgarstki i przyłożył je do ściany. Nie wiem dlaczego, ale po moim policzku spłynęło kilka łez.
-Nie płacz-wyszeptał mi do ucha-przecież wiesz, że nic ci nie zrobię- to było dla mnie cholernie trudne, inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie po tej zdradzie. Myślałam, że to będzie łatwiejsze, ale grubo się pomyliłam. Widziałam jak jego wzrok zjeżdża niżej na mój biust. Po chwili zaczął delikatnie jeździć swoim językiem po mojej szyi. Czułam się dziwnie, nie tak jak kiedyś. Kiedy zaczął rozluźniać swoje dłonie na moich nadgarstkach, jakoś wyrwałam się i pobiegłam przed siebie z nadzieją, że gdzieś ucieknę ale niestety nie udało się. Przede mną stanęła wielka ściana, już nie miałam gdzie uciekać. Usiadłam w kącie i skuliłam się najbardziej jak mogłam. Pobiegł za mną. Teraz czułam, że zbliża się do mnie. Usiadł obok mnie i chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?-wyszeptałam z siebie.
-To nie tak Dominice. Nigdy z nią nie byłem, nigdy jej nie kochałem. Była pijana i naćpana. Chciała podziękować mi za dragi, ale coś jej odbiło i pocałowała mnie. Ale po co te tłumaczenia, przecież i tak nic już nigdy w moim życiu nie będzie dobrze-odpowiedział.
-Ale Harry ja nigdy nie przestałam cię kochać-podniosłam głowę znad kolan i popatrzyłam na niego-ale czy ty, znaczy wy gwałcicie bezbronne kobiety?
-Ja nigdy nie skrzywdziłbym nikogo, oprócz Josh'a któremu nadal mam zamiar wpierdolić-zaśmiał się pod nosem-oni tylko lubią nieźle się zabawić, ale nie ja. Dalej cię kocham Dominice. Gdy usłyszałem twój bezbronny głos, musiałem cię uchronić przed nimi. Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.
-Przepraszam, że nie chciałam cię wysłuchać-położyłam swoją dłoń na jego i uśmiechnęłam się.
-A ja cię przepraszam, że musiałaś to wszystko oglądać-odpowiedział i wstał-chodź-pomógł mi wstać.
-Oni już nic mi nie zrobią, prawda?-zapytałam wtulając się w niego.
-Jeśli jesteś ze mną nic ci nie grozi-pocałował mnie w czoło i wplótł swoje palce w moje. Kierowaliśmy się do ulicy, gdy nagle ktoś szarpnął mnie za ramię.
-Ej, Harry daj się zabawić-powiedział jeden z nich.
-Ona dzisiaj wraca ze mną do mieszkania, nie dotykaj jej-popatrzyłam na niego pytająco. On tylko puścił do mnie oczko. Czyli znów chciał się pieprzyć, Boże jak dobrze, dawno nie byłam z nim tak blisko.
-Kurwa Harry nie kłóć się dawaj ją-krzyknął i szarpnął mnie w swoją stronę.
-Spierdalaj-naprawdę musiał się zdenerwować, bo uderzył go w twarz. Chłopak upadł na ziemię, a ja kopnęłam go jeszcze w brzuch. Harry zaśmiał się i popatrzył na mnie-moja krew.
-Dziękuje-odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Objął mnie ramieniem i poszliśmy tam gdzie było więcej ludzi.
-Czego wy ode mnie chcecie?-ledwo wydusiłam z siebie. Oni tylko zaśmiali się i szeptali coś do siebie.
-Lalka nie udawaj, że nie wiesz-powiedział jeden z nich i pogładził mnie po twarzy.
-Zostaw mnie-wysyczałam przez zęby i próbowałam się szarpać.
-Chłopcy zostawcie ją, ja się z nią zabawię-nagle usłyszałam głos za tłumem chłopaków. Najwyraźniej był to szef całej tej bandy.
-Ooo.. uwaga. Dajmy spokój naszemu szefowi, niech wreszcie się zabawi i pocieszy się po stracie tamtej dziewczyny-powiedział jeden z nich i wszyscy odsunęli się ode mnie. Ten chłopak zbliżał się do mnie, coraz głośniej słyszałam jego buty. Coraz bardziej napierałam na ścianę, która była za mną. Nagle uderzył mnie zapach mocnych perfum. Poczułam jego rękę na moim policzku. Przyjrzałam się tej twarzy. Tak. To był Harry.Odetchnęłam z ulgą, teraz już wiedziałam że jestem bezpieczna. Patrzył w moje oczy, złapał moje nadgarstki i przyłożył je do ściany. Nie wiem dlaczego, ale po moim policzku spłynęło kilka łez.
-Nie płacz-wyszeptał mi do ucha-przecież wiesz, że nic ci nie zrobię- to było dla mnie cholernie trudne, inaczej wyobrażałam sobie nasze spotkanie po tej zdradzie. Myślałam, że to będzie łatwiejsze, ale grubo się pomyliłam. Widziałam jak jego wzrok zjeżdża niżej na mój biust. Po chwili zaczął delikatnie jeździć swoim językiem po mojej szyi. Czułam się dziwnie, nie tak jak kiedyś. Kiedy zaczął rozluźniać swoje dłonie na moich nadgarstkach, jakoś wyrwałam się i pobiegłam przed siebie z nadzieją, że gdzieś ucieknę ale niestety nie udało się. Przede mną stanęła wielka ściana, już nie miałam gdzie uciekać. Usiadłam w kącie i skuliłam się najbardziej jak mogłam. Pobiegł za mną. Teraz czułam, że zbliża się do mnie. Usiadł obok mnie i chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
-Dlaczego mi to zrobiłeś?-wyszeptałam z siebie.
-To nie tak Dominice. Nigdy z nią nie byłem, nigdy jej nie kochałem. Była pijana i naćpana. Chciała podziękować mi za dragi, ale coś jej odbiło i pocałowała mnie. Ale po co te tłumaczenia, przecież i tak nic już nigdy w moim życiu nie będzie dobrze-odpowiedział.
-Ale Harry ja nigdy nie przestałam cię kochać-podniosłam głowę znad kolan i popatrzyłam na niego-ale czy ty, znaczy wy gwałcicie bezbronne kobiety?
-Ja nigdy nie skrzywdziłbym nikogo, oprócz Josh'a któremu nadal mam zamiar wpierdolić-zaśmiał się pod nosem-oni tylko lubią nieźle się zabawić, ale nie ja. Dalej cię kocham Dominice. Gdy usłyszałem twój bezbronny głos, musiałem cię uchronić przed nimi. Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić.
-Przepraszam, że nie chciałam cię wysłuchać-położyłam swoją dłoń na jego i uśmiechnęłam się.
-A ja cię przepraszam, że musiałaś to wszystko oglądać-odpowiedział i wstał-chodź-pomógł mi wstać.
-Oni już nic mi nie zrobią, prawda?-zapytałam wtulając się w niego.
-Jeśli jesteś ze mną nic ci nie grozi-pocałował mnie w czoło i wplótł swoje palce w moje. Kierowaliśmy się do ulicy, gdy nagle ktoś szarpnął mnie za ramię.
-Ej, Harry daj się zabawić-powiedział jeden z nich.
-Ona dzisiaj wraca ze mną do mieszkania, nie dotykaj jej-popatrzyłam na niego pytająco. On tylko puścił do mnie oczko. Czyli znów chciał się pieprzyć, Boże jak dobrze, dawno nie byłam z nim tak blisko.
-Kurwa Harry nie kłóć się dawaj ją-krzyknął i szarpnął mnie w swoją stronę.
-Spierdalaj-naprawdę musiał się zdenerwować, bo uderzył go w twarz. Chłopak upadł na ziemię, a ja kopnęłam go jeszcze w brzuch. Harry zaśmiał się i popatrzył na mnie-moja krew.
-Dziękuje-odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta. Objął mnie ramieniem i poszliśmy tam gdzie było więcej ludzi.
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)
Jednym Słowem KOCHAM.! < 3. Szybko Następne.! : - **.
OdpowiedzUsuńPiękne! :) <33
OdpowiedzUsuńBoooooooooooooooooooze! *.* Cudowny !!!!! <3333 Czakam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńBoże, kolejny ♪♥♪
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuń