-Dominice właź do domu, we wtorek masz operację, musisz być zdrowa-krzyczała Perrie.
-Najlepiej żebym umarła, chcę stąd zniknąć i tak nigdy nie będę szczęśliwa-krzyknęłam i wstałam.
-Nie mów tak wszyscy cię kochamy. Ja, Zayn, tata, Lili i Harry-powiedziała-no zmykaj już.
-Tata chce mi go odebrać. Wcale mnie nie kocha, nie chce żebym była szczęśliwa, chce tylko tego żeby on czuł się dobrze i bezpiecznie-odpowiedziałam i zaczęłam pocierać zimne ramiona-myśli tylko o sobie i widzi tylko czubek własnego nosa.
-Nie mów tak kochanie, on się o ciebie martwi. Też bałabym się o moją córkę gdyby miała się spotykać z jednym z najniebezpieczniejszych chłopaków tej dzielnicy-wytłumaczyła-no idź już. Musisz się przespać, jutro do szkoły, a we wtorek na operację-uśmiechnęła się.
-Dobrze Perrie-odpowiedziałam i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi balkonowe i weszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie przemoczone ubranie i nagle poczułam ciepły oddech na mojej szyi. Wiedziałam, że to ona, wiedziałam że znów mnie odwiedziła-kocham cię mamo, dziękuje że przy mnie jesteś-wyszeptałam i uśmiechałam się do lustra. Nie wiem jak ja to robiłam, ale zawsze kiedy mnie odwiedzała potrafiłam z nią rozmawiać, a przynajmniej wydawało mi się, że ona coś do mnie mówi.
-Nie przejmuj się kochanie. Ułóż sobie życie jak chcesz, to twoja prywatna sprawa. Kochasz go, a on ciebie. Bądźcie razem szczęśliwi. Najważniejsze jest to żeby twoja operacja przebiegła bez komplikacji-wydawało mi się że szepcze do mojego ucha. Odkąd nie żyje, regularnie raz na miesiąc odwiedza mnie, czuje jej obecność.
-Mamo chcę żebyś wróciła, tylko ty mnie rozumiałaś, tylko z tobą umiałam normalnie porozmawiać-wyszeptałam z siebie i patrzyłam na swoje ciało, na którym zostały liczne siniaki, kiedy Harry wbijał swoje palce we mnie. Miałam nadzieję, że gdy znów spojrzę przez okno zobaczę jego sylwetkę, znów się uśmiechnie. Pomyliłam się, nie było go i to doprowadziło mnie do totalnej rozsypki. Chciałam ze sobą skończyć, napisałam pożegnalnego sms'a do Harry'ego i weszłam do wanny. Długo nad tym myślałam i nie wiedziałam czy jestem gotowa na śmierć. Siedziałam i płakałam.
Harry's Pov
Co ona do cholery chce zrobić? Wsiadłem w samochód i szybko pojechałem w stronę jej domu. Pisałem do niej cały czas, a ona odpisywała do czasu. Kiedy zapytałem się czy mnie kocha, już nie odpisała. Byłem cały roztrzęsiony. Po chwili dojechałem na miejsce i podbiegłem do drzwi pukając.
-Proszę mnie wpuścić-wykrzyczałem kiedy zobaczyłem jej ojca.
-Nie! Nie będziesz się z nią spotykał nie rozumiesz?-zapytał i próbował zatrzasnąć przed nosem drzwi.
-Nie obchodzi mnie to teraz, chcę ją tylko uratować-wykrzyczałem i wdarłem się do środka. Pobiegłem do jej pokoju, ale drzwi były zamknięte na zamek-Dominice wpuść mnie, to ja-krzyczałem i biłem pięściami, ale bez odzewu. Nie słyszałem jej. Bez zastanowienia z całej siły napierałem na drzwi. Raz, dwa, trzy razy i wreszcie je wyważyłem. Wbiegłem do łazienki i zobaczyłem jak leży w wannie. Szybko wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Zacząłem robić jej sztuczne oddychanie-kochanie, proszę nie opuszczaj mnie, przecież cię kocham, błagam-krzyczałem do niej i patrzyłem na jej zsiniałe usta-proszę-wyszeptałem i kilka łez popłynęło po mojej twarzy. Nagle zaczęła się krztusić i ścisnęła mocniej moją rękę. Jej ciało było całe zimne, przykryłem ją kołdrą i próbowałem pomóc jej się rozgrzać-niech pan tak nie patrzy, niech pan przyniesie herbatę, bo to że odzyskała przytomność nie oznacza tego, że przeżyje. Nie widzi pan, że ona ma jeszcze zamknięte oczy?-byłem wściekły na jej ojca, który tylko przyglądał się temu wszystkiemu. To on powinien ją ratować, a nie ja. Powoli zaczynała się ocieplać i otwierać oczy-kochanie mów do mnie-szeptałem delikatnie uderzając jej drobną twarz.
-Przecież miałam umrzeć-wyszeptała.
-Ale nie umarłaś. Chciałaś mnie pozbawić tego co tak najbardziej się dla mnie liczy i co tak najbardziej kocham?-zapytałem i mocno przycisnąłem ją do siebie.
-I tak nie możemy być razem, ojciec nam zabronił-powiedziała i mocno wtuliła się we mnie.
-Spokojnie, poradzimy sobie jakoś. Przynajmniej ja nigdy nie przestanę cię kochać-uśmiechnąłem się i delikatnie ucałowałem jej czoło.
-Ja ciebie też-uśmiechnęła się i przejechała swoją ręką po mojej twarzy. Delikatnie zgiąłem się, tak żeby dostać jej ust i złączyłem nasze usta w pocałunek. Wjechałem swoją ręką pod kołdrę i zacząłem bawić się jej łechtaczką, a ona tylko napinała mięśnie aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
-Już jest herbatka dla mojej córki-jej ojciec wszedł do sypialni Dominice, a my szybko oderwaliśmy się od siebie i wyciągnąłem spod kołdry swoją dłoń. Dziewczyna delikatnie przygryzła swoją wargę i uśmiechnęła się.
-Proszę położyć-brzmiało to jak rozkaz, ale teraz byłem na maksa na niego wkurzony.
-A teraz mam jeszcze wyjść, tak?-zapytał i teraz zauważyłem, że ma ciężki charakter.
-A dlaczego by nie?-Dominice zapytała patrząc na niego.
-Bo on nie będzie w naszym domu, leżał na tym samym łóżku co ty i nie będzie cię oglądał nagiej!-krzyknął i popatrzył na mnie jakby chciał mnie zabić.
-I tak już nie raz mnie widział. Myślisz, że nie uprawialiśmy seksu? Jeśli tak, to się mylisz. Robiliśmy to nawet u nas w jadalni. I co teraz głupio ci-pierwszy raz widziałem ją aż tak zaborczą.
-Dominice lepiej będzie jak już wyjdę-naprawdę pierwszy raz bałem się kogokolwiek, przecież ten facet byłby zdolny mnie teraz zabić-pa-odpowiedziałem nieczule-do widzenia-oglądnąłem się za siebie i opuściłem pokój. Wyszedłem z tego domu i wsiadłem w swój samochód.
Dominice's Pov
Ojciec stał jeszcze długo nade mną, po chwili rozpłakał się i poszedł bez słowa. Boże co ja powiedziałam, te słowa nigdy nie powinny znaleźć się w moim umyśle, ani tym bardziej w moich ustach. Przebrałam się w piżame i poszłam do sypialni ojca. Słyszałam jak cicho przeklina pod nosem. Delikatnie uchyliłam drzwi i popatrzyłam jak płacze. Pierwszy raz widziałam żeby tata płakał. Nigdy, no chyba że po śmierci mamy. Miałam ochotę go teraz przytulić. Usiadłam na drugim końcu łóżka.
-Tato, tak bardzo cię przepraszam-wyszeptałam i popatrzyłam na niego.
-Nic się nie stało. To moja wina. Nawet nie zauważyłem, że twoje dzieciństwo minęło ot tak. Próbowałem sobie zasłaniać oczy prezentami, które ci kupowałem-powiedział uśmiechając się-nawet nie zauważyłem kiedy stałaś się pełnowartościową kobietą-gdy usłyszałam te słowa także zaczęłam płakać.
-Nie chciałam wtedy tego powiedzieć, nie wiem co mnie tato napadło. Naprawdę przepraszam-powiedziałam i poszłam do niego na kolana.
-Nie zauważyłem, że już dorosłaś-uśmiechnął się-moja mała niunia, co ja mówię moja kochana kobieta, tak cholernie zmieniła się przez tych kilka lat. Przepraszam, że zaniedbałem cię, zajmując się babcią, pracą a teraz będę musiał zajmować się Lili-pocałował moje czoło.
-Czy Lili jest w ciąży?-zapytałam patrząc na swoje stopy.
-Tak córeczko. Będziesz miała brata-uśmiechnął się-wiem, że to nie będzie to samo, bo pewnie wolałabyś żeby to mama urodziła twoje rodzeństwo, zrobiłbym wszystko żeby cofnąć czas i żebym to ja jechał tym pieprzonym samochodem nie ona. Wiem, że ci jej brakuje. Mnie też kochanie-wyszeptał do mojego ucha i poprawił kosmyk moich włosów-ale proszę nie spotykaj się z tym chłopcem, przecież dobrze wiesz z czego znany jest na naszej dzielnicy.
-Tato, ale ja go kocham. On też mnie pokochał, chociaż byłam całkowicie z innego świata-odpowiedziałam i popatrzyłam na ciemne włosy mojego ojca.
-Nie sądziłem, że ktoś tak szybko mi cię zabierze-powiedział i pogładził moje uda-pamiętaj kochanie, że cie kocham. Ale jak na razie nie będę pozwalał ci się z nim spotykać, jeszcze przy dzisiejszym zachowaniu jak na mnie naskoczył jak nie chciałem go wpuścić do domu.
-Tato, ale gdyby nie on nie byłoby mnie tu, już pewnie leżałabym martwa w wannie a ty z Lili nawet byście nie zauważyli tego, że mnie nie ma-odpowiedziałam.
-Ej, ej kochanie. Chyba się zapędziłaś. Już nie jestem tak wyrodnym ojcem, że nie zauważyłbym twojego zniknięcia-nagle się na mnie wściekł.
-Tato, ale przyznaj mi, przez kilka godzin nawet byście nie wiedzieli że coś jest nie tak-popatrzyłam w jego orzechowe oczy.
-No dobrze córeczko, przepraszam cię za to że musiałaś go spotkać, przepraszam za to że nie opiekowałem się tobą jak należało. Masz już siedemnaście lat, możesz robić kochanie co chcesz i nikt ci nie może tego zabronić. Tylko proszę cię o jedno nie wmieszaj się w żadne narkotyki, ani nic z tym wspólnego-odpowiedział i gładził moje włosy.
-Tato-nagle nastała długa chwila ciszy-ale ja już jestem w to wplątana, ja już brałam, Harry dla mnie wygrywa każdy wyścig-wyszeptałam z siebie.
-Wiedziałem, że tak będzie, wiedziałem że wplącze cię w jakieś gówno-nagle krzyknął.
-To nie jego wina, sama zaczęłam. On chciał mnie oduczyć, ale ja nie potrafię. Zaczęłam ćpać i nie potrafię przestać-odpowiedziałam i zeszłam z jego kolan podchodząc do okna-przepraszam, że byłam taka głupia i pozwoliłam abyś cierpiał.
-I tak cię kocham i nic tego nie zmieni kochanie. Chcę żeby każdy z nas był szczęśliwy. Ja też nie byłem święty w twoim wieku, ale później strasznie szybko dorosłem-wypowiedział te słowa i objął mnie od tyłu-kocham cię córeczko-pocałował mnie w policzek.
-Ja ciebie też tato-cmoknęłam go w usta i pobiegłam do swojego pokoju. Kiedy tata stał do mnie tyłem przypomniało mi się jak byłam mała i wujek Edward mnie molestował. Był on bratem taty. Pamiętam jego każdy dotyk, jego wielkie ręce które dotykały mnie dosłownie wszędzie. Moja rodzina na pierwszy rzut oka zawsze zdawała się kochającą rodziną, ułożoną i taką z której można brać przykład. Ale tak naprawdę nie było, bałam się tego dnia kiedy przyjeżdżał wujek z rodziną. Bałam się wyjść z pokoju, a co dopiero rozmawiać z nimi. Bałam się spać w nocy, czasem nie spałam. Wolałam o tym zapomnieć, ale teraz tata tak strasznie mi go przypominał, że chciało mi się wymiotować. Kocham tatę ale teraz po prostu poczułam się tak jakby to wujek mnie dotykał, choć wiem, że już nigdy mnie nie dotknie bo jest w więzieniu. Tata nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu, bo wiedział jak bardzo cierpiałam. Miałam wtedy tylko sześć lat, a już byłam wykorzystywana presji seksualnej. Z James'em bałam się pierwszy raz współżyć, bałam się że potraktuje mnie jak wujek. Ale później już się nie bałam. Teraz z Harry'm wiem, ze jestem bezpieczna i nic mi nie grozi. Wiem, że zawalczy w każdej sprawie. Nie rozstanę się z nim, tylko co mu jutro powiem, żeby nie przychodził po mnie przez najbliższy tydzień pod szkołę, bo wyjeżdżam. Nie uwierzy mi w to i dobrze o tym wiem. Dobra trudno, może powiem mu prawdę, nie wiem jeszcze zobaczę. Położyłam się na łóżku, które już prześmierdło jego zapachem. Miałam ochotę się teraz z nim tutaj pierdolić. Napisałam mu sms'a i położyłam telefon na szafce nocnej. Nagle zaczął dzwonić.
-Halo kotek-usłyszałam w słuchawce głos Harry'ego.
-Hej kochanie-odpowiedziałam i momentalnie mój humor się poprawił.
-I jak już wszystko dobrze?-zapytał i nagle syknął.
-Harry czy coś się dzieje?-zadałam pytanie przerażona.
-Wbiłem sobie szkło do ręki nic poważnego-odpowiedział.
-Jak to kurwa nic poważnego! Odkaziłeś to?-zapytałam.
-Tak, kochanie. Wszystko dobrze-zaśmiał się-rozmawiałaś z tatą?
-Tak. Powiedział, że nie możemy się spotykać-odpowiedziałam.
-Aha, czyli to koniec-nagle jego głos zesmutniał-miło było cię poznać Dominice, byłaś jedyną dziewczyną z którą nie byłem dla seksu, tylko dlatego, że cię pokochałem.
-Harry ale czy ktoś powiedział, że musimy stosować się do ojca. Kochamy się i będziemy razem, nie ważne czy on tego chce czy nie. Chyba najważniejsze jest nasze szczęście, tak?-zadałam mu kolejne pytanie.
-No tak, oczywiście kotku-odpowiedział-kocham cię.
-Harry bo jest jedna sprawa od wtorku do końca tygodnia nie przychodź pod moją szkołę-powiedziałam bardzo zdenerwowana.
-Dlaczego?-zapytał.
-Po prostu nie przychodź-nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po tych słowach rozłączyłam się, ponieważ bałam się zbędnych pytań z jego strony. Położyłam się i zasnęłam. Rano obudziły mnie jakieś stuki do okna. Jakiś kretyn rzucał kamieniami w moje okno. Wyszłam na balkon i spojrzałam na dół. Tam był Harry.
-Co tam piękna?-zapytał i uśmiechnął się.
-Tata cię zauważy-wyszeptałam.
-Jebie mnie to. Niech mnie zabije, przynajmniej umrę ze świadomością że jestem dla ciebie najważniejszy-uśmiechnął się.
-Kretyn-odpowiedziałam-zaczekaj na mnie za półgodziny zejdę na dół.
-Dobrze kotku-kierował się w stronę samochodu. Weszłam do łazienki i zaczęłam się kąpać. Przebrałam się w to i zeszłam na dół. Wsiadłam do środka gdzie czekał na mnie chłopak. Delikatnie swoimi jedwabnymi ustami dotknął moich.
-To gdzie mnie kochanie zabierasz?-zapytałam, położyłam rękę na jego kroczu i przygryzłam wargę.
-No do szkoły, a gdzie ty chciałaś jechać?-zadał mi pytanie delikatnie wciągając powietrze do siebie.
-Naprawdę musimy? Kotku no proszę-odpowiedziałam i rozpięłam rozporek jego spodni.
-No dobra zabiorę cię w inne miejsce-uśmiechnął się. Jechaliśmy już dość długo, wyjechaliśmy za miasto i zagłębialiśmy się coraz bardziej w jakiś las.
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)