Kolejka przed klubem była dość przerażająca. Niektórzy ludzie przepychali się, a niektórzy nie zwracali uwagi na innych obściskując się i dotykając. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć na Harry'ego który rozmawiał przez telefon. Uśmiechnęłam się kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech. Moja dłoń cały czas była w uścisku z Eleanor.
-Brzuch mnie kurewsko jebie.
Odwróciła się w moją stronę, a grymas na jej twarzy był wyraźnie widoczny. Wzruszyłam tylko ramionami i wróciłam wzrokiem na buty Perrie dzięki którym była wyższa ode mnie. Pisnęłam kiedy dłonie Harry'ego złapały moją talię, a usta delikatnie ucałowały mój czubek głowy.
-Mogę ją zabrać na chwilkę.
Zwracał się do Eleanor, która poprawiała drugą dłonią niesforne kosmyki włosów, które nieoczekiwanie wdarły się na jej twarz. Przytaknęła i uśmiechnęła się w moją stronę puszczając dłoń. Stanął tuż przede mną i przygryzł wargę. Przekręciłam głowę na bok i zaśmiałam się.
-Proszę nie pij za dużo. Nie lubię widzieć kiedy jesteś pijana.
Wypuściłam z siebie zrezygnowany oddech i zaśmiałam się do niego. Stanęłam na palcach aby być na wysokości jego ust. Jego palce znalazły się przy zamku mojego crop topu. Po chwili sięgnął na swój kark i kiedy przestał majstrować coś tam z tyłu, zauważyłam że ściąga swój naszyjnik. Był to metalowy samolocik. Odgarnął włosy z mojego karku i nachylił się w moją stronę aby zapiąć zawieszkę. Mogłam przez chwilę poczuć jego silny zapach jak i zarówno mięśnie torsu. Kiedy siłował się z zapięciem jego język był między zębami, wyglądał bardzo śmiesznie. Kiedy mu się udało odetchnął z ulgą i ucałował mój policzek.
-Teraz nie tylko tatuaże świadczą o tym, że jesteśmy razem. Teraz po prostu każdy facet będzie wiedział, że jesteś moja. Rozumiesz?
Przytaknęłam z uśmiechem i odwróciłam się tyłem do niego.
-Pewnie zastanawiasz się co ten tatuaż robi na moim karku i dlaczego go w ogóle mam?
Chyba bardziej zabrzmiało to jak pytanie, a nie stwierdzenie. Nie byłam z siebie zadowolona. Naprawdę nie lubiłam rozmawiać o tym tatuażu, ponieważ był dla mnie naprawdę bardzo ważny. Strasznie zawsze się denerwowałam kiedy ktoś się o niego pytał. Ale, Harry. Jemu to chyba było obojętne. A właśnie jemu chciałam powiedzieć prawdę. Powiedzieć dlaczego go mam.
-Jest to pierwsza literka imienia mojej mamy. Miała na imię Renne i zmarła gdy byłam młodsza. Zginęła w wypadku samochodowym dwudziestego lipca dwa tysiące jedenastego roku.
Odgarnęłam włosy z karku i pokazywałam najpierw na literkę, a później na cyferki. Znałam ten tatuaż na pamięć i wiedziałam gdzie co jest. Przytaknął tylko i uśmiechnął się. Złapał moją dłoń i weszliśmy do klubu od razu za naszymi towarzyszami, którzy czekali przy ochroniarzu. Nie musieliśmy czekać w kolejce, ponieważ mieliśmy zarezerwowane miejsca.
Harry Pov
Tak cholernie byłem ciekawy, co skrywa moja dziewczyna z tym tatuażem. Nie chciałem na nią naciskać, chciałem żeby sama powiedziała jej tajemnicę.
-Jest to pierwsza literka imienia mojej mamy. Miała na imię Renee i zmarła gdy byłam młodsza. Zginęła w wypadku samochodowym dwudziestego lipca dwa tysiące jedenastego roku.
Odgarnęła swoje ciemne włosy z karku i pokazywała każdy znaczek jakby znała na pamięć ten tatuaż i nie miała problemu z odtwarzaniem sobie go przed oczami. Nie wiedziałem co powiedzieć, nie to żeby zaschło mi w ustach, ale po prostu nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się delikatnie i przytaknąłem. Złapałem jej drobną, zimną dłoń która cały czas drżała i pociągnąłem w stronę reszty. Stali już przy ochroniarzu, który czekał tylko na nasze przybycie abyśmy mogli bez żadnych przepychanek wejść do środka. Bałem się o nią, miała dopiero siedemnaście lat i bałem się, że jakiś facet będzie chciał to wykorzystać. Otwarłem szeroko usta gdy zobaczyłem wszystkich tych ludzi, którzy praktycznie uprawiali grupowy seks. Jedna osoba ocierała się o drugą, następna dotykała kogoś po miejscach intymnych. Chciało mi się rzygać. Wiem, że jeszcze kilka miesięcy temu dołączyłbym się do tego i świetnie się bawił. Ale nie teraz. Teraz liczy się Dominice i jej szczęście. Zmieniłem się cholernie od dnia kiedy ją spotkałem. Moje kolczyki powoli zaczynały znikać z mojej twarzy i uszu.
-Harry, zamówisz mi coś do picia.
Delikatnie pociągnęła mnie w dół i szepnęła do ucha. Uśmiechnąłem się i przytaknąłem całując jej czoło. Puściłem jej dłoń i poszedłem w głąb ludzi. Wszyscy byli spoceni i niektórzy śmierdzieli. Popychałem delikatnie ich ciała kiedy nie chcieli usunąć mi się z drogi. Niektórzy patrzyli na mnie jakbym pozabijał im całą rodzinę. Rozumiem jakby to był Londyn, bo jednak wszyscy się mnie bali, ale tu w Sydney? Nikt nie musiał się mnie bać. Już jestem mało szkodliwy chyba że ktoś wyprowadzi mnie z równowagi. Gdy stałem przy barze czekając na zamówione drinki (oczywiście dla niej był mniej alkoholowy) odwróciłem się w stronę naszego wspólnego stolika. Był na podwyższeniu więc było ich bardzo dobrze widać. Dominice była zapatrzona w jakiegoś mężczyznę podchodzącego do stolika. Miał duży tatuaż na szyi i tunele w uszach. Kiedy jego dłoń złapała jej drobną poczułem coś dziwnego. Ucałował delikatnie wierzch jej ręki i uśmiechnął się. Kurwa co ten huj sobie myśli. Ona jest moja. I tylko moja. Nie zaatakuje go tylko dlatego, że nie chcę aby Dominice bała się mnie tak jak na samym początku. Moje dłonie zacisnęły się w pięści, kiedy usiadł obok niej i przełożył rękę, tak aby jeszcze bardziej się do niej zbliżyć. Z zamyślenia wyrwał mnie barman, który stuknął moje ramię i pokazał mi drinki. Wziąłem oby dwa do ręki i obrałem sobie inną drogę do stolika. Nie chciałem żeby cała zawartość została na podłodze lub ciuchach innych ludzi. Głośny śmiech Dominice wkurwił mnie na maksa. Ten chłopak z nią flirtował i wiedziałem to. Moje knykcie zrobiły się białe, kiedy mocniej nacisnąłem na szklankę. Wspiąłem się po schodach i stanąłem przed nimi wszystkimi. Skanowali mnie od góry do dołu, oprócz niej. Oprócz Dominice, która była zajęta rozmową z tym chłopakiem. Trochę zawartości z jej szklanki wylało się, kiedy uderzyłem z wściekłością o stolik. Zachowywali się jakby świat wokół ich nie istniał. Była z nim naprawdę szczęśliwa, śmiała się cały czas. Kiedyś to ja potrafiłem ją tak rozśmieszyć, a teraz jestem tylko tym z którym uprawia seks i próbuje być szczęśliwa. Wiem, że taka nie jest. To wszystko przeze mnie. To ja się narzucałem. Opadłem ciężko na kanapę i prychnąłem gdy zauważyłem jego dłoń na jej nagim kolanie. Nie robiła sobie z tego nic, a ja. Ja już cały się gotowałem.
W co ty kurwa młoda pogrywasz?
Jeszcze chwilę wcześniej mówiłaś, że mnie kochasz.
A teraz. Teraz flirtujesz z tym gościem na moich oczach.
Mam tego dość.
Jeśli nie przestaniesz wyjdę stąd i zostawię cię samą.
Na zawsze, kurwa.
Znowu będziesz sama.
Na zawszę.
To był już mój trzeci drink od tamtego czasu. Czułem jak wszystko miesza się we mnie i ciepło ogarnia całe moje ciało. Połykałem kolejny raz gorzki smak wódki zmieszany z sokiem imbirowym, kiedy na stół została położona kokaina.
-Harry, może wciągniesz?
Słodki głos Perrie przebiegł po moich uszach, kiedy podała mi zwinięty banknot. Czekałem na jej reakcję. Wystarczyłaby mi tylko ta jej pierdolona reakcja, ale nie. Kurwa ona sobie gadała z tym chłoptasiem. Był kutasem i tyle mogłem o nim powiedzieć. Odłożyłem swoją prawie pustą szklankę na stół i nachyliłem się nad białym proszkiem. Wiedziałam, że jest to gorsze wyjście, ale chciałem żeby trochę pocierpiała. Chciałem, żeby poczuła się dokładnie tak samo jak ja czuję się kiedy patrze na nią i tą kurwę siedzącą obok niej. Uśmiech na mojej twarzy rozpromienił się kiedy opadłem na oparcie naszej kanapy.
O kurwa.
Już dawno tego nie czułem.
Jak mogłem dopuścić do tego, że przestałem ćpać.
Kurwa, jak mi tego brakowało.
Wreszcie mój wzrok odnalazł jej smutną twarz, kiedy pokręciła przecząco głową i zobaczyłem to. Ona prawie płakała. Brakowało dosłownie chwili aby z jej oczu wypłynął potok słonej wody. Szepnęła coś do tamtego chłopaka, a ten podsunął nogi pod kanapę aby mogła przejść. Nie wiedziałem gdzie się wybiera, ale wiedziałem jedno. Musiałem iść za nią i dowiedzieć się o co tu do kurwy chodzi. Kiedy zeszła ze schodów zerwałem się z mojego miejsca i podążyłem za jej zapachem, który zanikał przez pot innych ludzi. Siedziała skulona na drugim końcu klubu i paliła papierosa. Jej dłonie drżały, kiedy nerwowo zdrapywała swoją odżywkę do paznokci. Kiedy miałem już podejść, jakiś mężczyzna podał jej rękę i pomógł wstać. Przez chwilę z nim rozmawiała i wtedy uświadomiłem sobie o co mu chodzi. Był kurwa naprany równo. Język plątał się mu między zębami, a głośny śmiech Dominice jeszcze bardziej mnie nakręcał. Jego ręka luźno oplatała talię mojej dziewczyny, a ona nic sobie z tego nie robiła. Zbliżył się do niej na zbyt małą odległość. Delikatnie musnął jej usta, na co ona gwałtownie zareagowała. Odepchnęła go od siebie i próbowała oswobodzić się z jego natarczywego towarzystwa. Nie wytrzymałem kiedy mocniej zacisnął swoją dłoń, wbijając swoje palce w jej ciepłe ramię. Wiedziałem, że nie powinienem jej tu przyprowadzać. Od razu wiedziałem, że będą kłopoty, ale ona się uparła. Jeszcze ten mocno wyzywający strój. Każdy z tych mężczyzn pewnie uprawiał z nią seks w myślach. Była drobna i słodka. Mój mózg mówił, żebym tam nie szedł, ponieważ zaważy to na naszym związku, ale serce. Ono mówiło, że muszę ją od niego uratować. Jedynym sposobem, który na razie znalazłem było wpierdolenie mu. Moje nogi same prowadziły mnie w tamto miejsce, a ręce zaciskały się coraz mocniej. Pojawiła się moja gorsza strona. Stałem się nieobliczalnym człowiekiem. Spojrzała w moją stronę, ale nie zwracałem na nią uwagi. Chciałem tylko wpierdolić facetowi, który podrywał moją dziewczynę. Pierwszy cios, który otrzymał był w nos.
-Harry, uspokój się.
Złapała moje ramie i próbowała odciągnąć od tego mężczyzny ale bezskutecznie.
Dominice Pov
To był Jake. Rozmawiałam z samym Jakiem Bassem. Naprawdę był zabawny, a te gesty które wykonywał w moją stronę np. szepcząc do ucha, kładąc dłoń na kolanie nic nie znaczyły. Przecież do kurwy to jest gej. Pierdolony gej. Opowiadał mi o swoim chłopaku Maksie, z którym naprawdę są szczęśliwi. Mówił, że kiedyś bali się być razem, ponieważ te całe pornosy. On zazdrosny o niego, a on o niego. Ale wyjaśnili sobie wszystko. Tamci faceci nic nie znaczą, najważniejsi są oni i ich miłość. Byli dosłownie jak ja i Harry. Byli połówkami swoich serc. Wiem, powinnam przeprosić Harry'ego za to, że nie przedstawiłam go Jake'owi i za to, że nie zwracam na niego uwagi, ale no kurde. On jest taki zabawny. Czułam wzrok mojego chłopaka cały czas na sobie, dopóki nie przeniósł go na Perrie, która zawinęła banknot w rulonik.
-Harry, może wciągniesz?
Kochanie, nie.
Proszę nie rób tego.
Jeśli ci na mnie zależy.
To do kurwy nie rób tego.
Harry, rozumiesz?
Odłączyłam się od tej jebanej rozmowy z Jakiem, teraz najważniejsza była reakcja mojego chłopaka. Spoglądałam na niego kontem oka i przytaknął. Wziął zielony papierek zwinięty w rulon do rąk, odłożył swojego drinka i nachylił się nad stołem wciągając biały proszek do jednej dziurki. Uśmiech na jego twarzy przyprawił mnie o ciarki. Boje się, że znowu wróci do tego świństwa i trzeba będzie go wyciągać z kolejnego bagna. Jeśli znowu mu się spodobało, to nie wiem co zrobię. Chyba się zabiję, nie wytrzymam gdy będę musiała patrzeć na jego cierpienie i jak bardzo znowu się stacza. Złapałam metalowy samolocik między palce i przewracałam nim gdy drugą ręką złapałam szklankę ze swoim drinkiem i dopiłam do końca mój rum z colą. Spotkałam się z jego spojrzeniem, kiedy już ochłonął po wciągnięciu dawki narkotyków, które dała mu Perrie. Byłam smutna i to cholernie smutna. Zawiódł mnie. Obiecywał, że już nigdy nie tknie się tego świństwa, że już nigdy nie będzie tego sprzedawał ani używał. Wierzyłam mu, musiałam być głupia żeby mu wierzyć.
-Jake muszę iść do toalety, przesuniesz troszkę nogi.
-Mhm.. Jasne.
Odpowiedział szeptem do mojego ucha i skulił nogi mocniej wciskając je w materiał kanapy abym mogła przejść. Czułam się dziwnie. Nie. Gorzej niż dziwnie. Chłopak, którego kocham okłamał mnie. I stara się udawać, że wszystko jest ok. Moje nogi trzęsły się kiedy praktycznie zbiegałam ze schodów, aby więcej go już nie widzieć. Chciałam jeszcze tylko zapalić, wysłać smsa do Eleanor, że już wychodzę i wyjść stąd jak najszybciej, aby nie patrzeć na jego naćpaną twarz. Znalazłam miejsce gdzie paliło wiele ludzi. Osunęłam się po ścianie i skuliłam w kłębek. Nie przeszkadzało mi, że każdy mógł zobaczyć moje majtki, po prostu chciałam być sama cholernie sama. Wyciągnęłam papierosa z torebki, włożyłam między usta i końcówkę podpaliłam zapalniczką. Zaciągnęłam się, a moje dłonie zaczęły drżeć. Moje oczy momentalnie zalało stado łez, które dosłownie szczypały moje oczy. Byłam zdenerwowana. Kurwa, jak ja byłam zdenerwowana, miałam ochotę iść tam i mu wjebać. Czułam cztery pary oczu na sobie, wiedziałam że jedną jest Harry, który pewnie pilnuje aby nic mi się nie stało, a drugą nie wiedziałam kto nią jest. Przekonałam się dopiero, gdy wysoki brunet uśmiechnął się w moją stronę i podał mi rękę aby pomóc wstać. Po chwili byłam na wysokości jego szyi, a on luźno owinął swoją rękę wokół mojej talii. Nie wiem dlaczego, ale nie przeszkadzało mi to.
-Jestem Shawn. Miło mi cię poznać.
-Hej. Ja jestem Dominice, a ty chyba nie jesteś stąd. Masz jakiś amerykański akcent.
-Mhm. Przeprowadziłem się tutaj z rodzicami jak miałem sześć lat. Wcześniej mieszkaliśmy na Florydzie.
Aaaa..nie jestem jedyną, która uciekła z Ameryki tak po prostu. Też byłam mała gdy opuściłam Los Angeles, ale tylko dlatego, że mama umarła.
-A ty śliczna?
-Teraz. Mieszkam z moim chłopakiem w Londynie, ale wcześniej mieszkałam w Los Angeles.
-Twój chłopak ma szczęście.
-W sensie?
-Jesteś śliczna, słodka, mała i taka chudziutka.
-Jakoś on tego nie zauważa. Woli ćpać z przyjaciółmi i nie zwracać na mnie uwagi.
-Hmm.. możemy to zmienić. Sprawię, że spojrzy na ciebie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy jego alkoholowy odór uderzył w moje usta, a jego spierzchnięte wargi dotknęły moich. Nie były to wargi Harry'ego, które były aksamitne i koloru malin. Odepchnęłam go od siebie, ale on był jeszcze bardziej natrętny. Zaczął mocniej przyciskać swoje ciało do mojego, kiedy próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Modliłam się tylko o jedno. Żeby Harry tu przyszedł i pomógł mi z tym idiotą. Z drugiej strony, co on może zrobić? Może go pobić i na tym będzie koniec. Dokładnie jak na zawołanie, spojrzałam w stronę ludzi którzy tańczyli i spotkałam ciemne oczy mojego chłopaka. Zjechałam swoim wzrokiem niżej aby zauważyć wyraźnie zarysowane mięśnie i dłonie zaciśnięte w pięści. Wyszeptałam głuche 'pomóż', a on szybkim krokiem podszedł i wymierzył cios w nos natręta.
-Harry, uspokój się.
Krzyknęłam i złapałam jego ramię. Nie chciałam żeby później miał problemy z prawem przez takiego palanta. On mnie nie słyszał, lub udawał że tego nie robi. Wyrwał się i kopnął go w brzuch.
-Suko, nikt nie ma prawa dobierać się do mojej dziewczyny. Ona kurwa jest moja. Rozumiesz, kurwa? Moja.
Czułam jak moje policzki robią się czerwone, ponieważ prawie cały klub się na nas patrzył. Znowu to samo niemiłe uczucie. Łzy w oczach i kłucie w żołądku. Musiałam jakoś zareagować. Jeden z barmanów pomógł mi odciągając Shawna z dala od Harry'ego którego ja trzymałam ciasno przypartego do ściany. Jego oddech był nierówny, a tęczówki ciemnozielone.
-Harry, kochanie. Jestem z tobą. Już wszystko dobrze.
Szeptałam w kółko i delikatnie jeździłam swoimi dłońmi po jego rozgrzanym torsie. Jego serce biło jak oszalałe, a klatka unosiła się z zawrotnym tempem w górę i w dół. Po chwili jego duże dłonie zakrywały moje naprawdę drobne, a jego oddech był spokojniejszy.
-Chodźmy już do domu.
Bałam się go teraz. Bałam się, że coś się stanie. Że zaraz wybuchnie tylko w moją stronę. Ale on tylko przytaknął i złapał mój nadgarstek mocno oplatając swoje palce wokół niego. On chyba nie zdaje sobie sprawy ile bólu sprawia mi takim mocnym uściskiem. Rzuciłam szybkie 'wychodzimy, do zobaczenia' kiedy przechodziliśmy obok naszego stolika. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Tak Harry ciągnął mnie za sobą pospiesznym krokiem do drzwi. Gdy wyszliśmy na zewnątrz mogłam wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. Na uliczce było już ciemno, tylko światły lamp rozjaśniały deptak i kawałek plaży. Wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do murka, który dzielił mnie od piasku wyciągając z torebki papierosa i znowu podpalając.
-Kurwa, przestań w końcu to robić!
Jego głos był coraz bliżej, kiedy odwróciłam się w jego stronę nie myliłam się. Stał dokładnie kilka centymetrów ode mnie.
-Jesteś suką Harry, pojebaną suką.
Palcem wskazującym zderzyłam się z jego napiętym mięśniem ramienia. Poruszył desperacko ramionami i wyciągnął papierosa z moich ust. Złapał mnie za biodra i usadził na szarym kamieniu. Jego dłonie spoczywały po obu stronach moich ud opierając na sobie jego cały ciężar ciała.
-Bo co. Bo kurwa cię obroniłem?
-Nie. Obiecałeś mi, że nie tkniesz się tego gówna już nigdy więcej. A znowu to zrobiłeś. Wciągnąłeś to świństwo.
-Przepraszam bardzo, to nie ja praktycznie obściskiwałem się na twoich oczach z jakąś kobietą.
-To był Jake. Jake Bass. Ten gej. Opowiadał mi o swoim chłopaku debilu, ale najwyraźniej twoim zdaniem faceci nie potrafią rozmawiać z kobietami, oni tylko potrafią je gwałcić.
Widziałam wzrok wszystkich ludzi idących deptakiem na naszych postaciach. Nasza kłótnia była cholernie głośna, a każdy co przechodził wsłuchiwał się w nią jak tylko mógł. Harry spuścił głowę dół, a ja bawiłam się swoimi palcami.
-Ja.. ja po prostu. Chcę zapewnić ci bezpieczeństwo i chcę żebyś była szczęśliwa, ale wiem że ze mną nie jesteś. Wiem, że się ze mną męczysz. I przepraszam, za to cierpienie z którym musisz się zmagać. Przepraszam cię. Naprawdę cię kocham. Daj mi tylko ten ostatni raz tą jedną jedyną szansę a będę starał się dla ciebie zmienić, ponieważ jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę cię stracić.
Podniósł wzrok na mnie i gdy wypowiadał te słowa jego tęczówki stawały się inne. Były tym samym szmaragdowym odcieniem co zawsze. Delikatnie chwyciłam go za tył głowy i ułożyłam jego twarz do mojego brzucha.
-Jestem z tobą szczęśliwa, tylko boje się o ciebie. Boje się, że znowu wpadniesz w te swoje poplątane gierki o których wszyscy mówią. Nie musisz się już bardziej zmieniać, pokochałam takiego Harry'ego i niech takim pozostanie.
Gładziłam jego włosy i czułam łzy na moim ciele. Harry płakał. Nie zdarzało się to często, ale czasem tak. Najczęściej gdy rozmawialiśmy o jego rodzinie.
-Tak bardzo cię kocham i nie chcę nigdy stracić. Jeśli ode mnie odejdziesz zabije się.
Ostatnie słowa ukuły moje serce. Naprawdę mnie kochał, nie udawał tego uczucia. Byłam dla niego ucieczką od tego wszystkiego i dlatego mnie pokochał. Byłam zwykłą dziewczyną dopóki nie zjawił się w moim życiu. Wtedy wszystko wywróciło się do góry nogami, a ja otrząsnęłam się i przestałam być tą samą nudną nastolatką. Złapałam jego brodę i podniosłam do góry. Otarłam samotną łzę, która wkradła się do lewego kącika jego ust.
-Ja też cię kocham.
Pochyliłam się i ucałowałam jego usta. Nagle jakaś grupka za nami zaczęła klaskać, wiwatować i krzyczeć. Wiedziałam, że to reszta zresztą Harry też. Przeniósł swoją rękę na plecy i pokazał im środkowy palec. Kiedy zeszłam z murka podeszłam do Eleanor, ponieważ wszyscy wracali już do hoteli.
-To było umm... słodkie. Znaczy, Harry był strasznie spięty. Pierwszy raz go takiego widziałam.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i czułam jak się czerwienie i robię się koloru buraka.
-A najbardziej było gdy powiedział że.. Czekaj jak to było. Aha. Chcę zapewnić ci bezpieczeństwo i chcę żebyś była szczęśliwa, ale wiem że ze mną nie jesteś. Boże jak to usłyszałam to prawie się popłakałam. On naprawdę cię kocha.
-Wiem od zawsze mi to powtarzał.
Odwróciłam się do tyłu aby spotkać jego smutny wzrok. Wyszeptał głuche 'kocham cię skarbie', a ja znowu zaczęłam być purpurowa. Danielle kurczowo trzymała się Liama, ponieważ miała problem z chodzeniem, a Perrie co chwilę potykała się o swoje sandały. Zayn najwyraźniej nie przejmował się tym, ponieważ palił za nami z Louisem i Harrym. My z Eleanor byłyśmy chyba najbardziej trzeźwe, byłyśmy teraz za nich odpowiedzialne. Czułam się jakbym była matką Harry'ego kiedy musiałam złapać go za rękę aby spokojnie przeszedł przez ulicę na drugą stronę. Język plątał mu się między zębami i trudno było cokolwiek zrozumieć. Jednak długa przerwa od kokainy źle na niego podziałała.
-Harry kurwa stój prosto.
Krzyknęłam kiedy wchodziliśmy pod schodach do drzwi frontowych hotelu.
-No takim sposobem na pewno nie stanę.
Boże typowy on. I te jego podteksty. Nienawidzę ich. Zawsze mnie tym wkurwia. On myśli tylko o jednym. Jest tak naprany, że nawet nie potrafiłby trafić sobie do mojego wejścia, a po drugie mam okres.
-Idiota.
Prychnęłam i poprawiłam sobie jego ramie, które było owinięte wokół mnie. Odetchnęłam z ulgą kiedy winda wyjechała na nasze piętro i spokojnie weszliśmy do pokoju.
-Harry idź spać.
Powiedziałam i ściągnęłam swoje vansy, obijając je o ścianę w korytarzu. Opierał się o stół i coś szeptał pod nosem. Kurwa, jak ja nie lubię gdy jest pijany. Wcześniej nie wydawał się tak bardzo jak teraz. Poszedł do sypialni i opadł na łóżko. Pokręciłam głową z dezaprobatą i podeszłam aby ściągnąć z niego białe conversy. Miał już zamknięte oczy kiedy przykryłam go kołdrą. Poszłam do łazienki, zmieniłam tampon na podpaskę, ubrałam piżamę i położyłam się obok niego.
-Jest to pierwsza literka imienia mojej mamy. Miała na imię Renne i zmarła gdy byłam młodsza. Zginęła w wypadku samochodowym dwudziestego lipca dwa tysiące jedenastego roku.
Odgarnęłam włosy z karku i pokazywałam najpierw na literkę, a później na cyferki. Znałam ten tatuaż na pamięć i wiedziałam gdzie co jest. Przytaknął tylko i uśmiechnął się. Złapał moją dłoń i weszliśmy do klubu od razu za naszymi towarzyszami, którzy czekali przy ochroniarzu. Nie musieliśmy czekać w kolejce, ponieważ mieliśmy zarezerwowane miejsca.
Harry Pov
Tak cholernie byłem ciekawy, co skrywa moja dziewczyna z tym tatuażem. Nie chciałem na nią naciskać, chciałem żeby sama powiedziała jej tajemnicę.
-Jest to pierwsza literka imienia mojej mamy. Miała na imię Renee i zmarła gdy byłam młodsza. Zginęła w wypadku samochodowym dwudziestego lipca dwa tysiące jedenastego roku.
Odgarnęła swoje ciemne włosy z karku i pokazywała każdy znaczek jakby znała na pamięć ten tatuaż i nie miała problemu z odtwarzaniem sobie go przed oczami. Nie wiedziałem co powiedzieć, nie to żeby zaschło mi w ustach, ale po prostu nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się delikatnie i przytaknąłem. Złapałem jej drobną, zimną dłoń która cały czas drżała i pociągnąłem w stronę reszty. Stali już przy ochroniarzu, który czekał tylko na nasze przybycie abyśmy mogli bez żadnych przepychanek wejść do środka. Bałem się o nią, miała dopiero siedemnaście lat i bałem się, że jakiś facet będzie chciał to wykorzystać. Otwarłem szeroko usta gdy zobaczyłem wszystkich tych ludzi, którzy praktycznie uprawiali grupowy seks. Jedna osoba ocierała się o drugą, następna dotykała kogoś po miejscach intymnych. Chciało mi się rzygać. Wiem, że jeszcze kilka miesięcy temu dołączyłbym się do tego i świetnie się bawił. Ale nie teraz. Teraz liczy się Dominice i jej szczęście. Zmieniłem się cholernie od dnia kiedy ją spotkałem. Moje kolczyki powoli zaczynały znikać z mojej twarzy i uszu.
-Harry, zamówisz mi coś do picia.
Delikatnie pociągnęła mnie w dół i szepnęła do ucha. Uśmiechnąłem się i przytaknąłem całując jej czoło. Puściłem jej dłoń i poszedłem w głąb ludzi. Wszyscy byli spoceni i niektórzy śmierdzieli. Popychałem delikatnie ich ciała kiedy nie chcieli usunąć mi się z drogi. Niektórzy patrzyli na mnie jakbym pozabijał im całą rodzinę. Rozumiem jakby to był Londyn, bo jednak wszyscy się mnie bali, ale tu w Sydney? Nikt nie musiał się mnie bać. Już jestem mało szkodliwy chyba że ktoś wyprowadzi mnie z równowagi. Gdy stałem przy barze czekając na zamówione drinki (oczywiście dla niej był mniej alkoholowy) odwróciłem się w stronę naszego wspólnego stolika. Był na podwyższeniu więc było ich bardzo dobrze widać. Dominice była zapatrzona w jakiegoś mężczyznę podchodzącego do stolika. Miał duży tatuaż na szyi i tunele w uszach. Kiedy jego dłoń złapała jej drobną poczułem coś dziwnego. Ucałował delikatnie wierzch jej ręki i uśmiechnął się. Kurwa co ten huj sobie myśli. Ona jest moja. I tylko moja. Nie zaatakuje go tylko dlatego, że nie chcę aby Dominice bała się mnie tak jak na samym początku. Moje dłonie zacisnęły się w pięści, kiedy usiadł obok niej i przełożył rękę, tak aby jeszcze bardziej się do niej zbliżyć. Z zamyślenia wyrwał mnie barman, który stuknął moje ramię i pokazał mi drinki. Wziąłem oby dwa do ręki i obrałem sobie inną drogę do stolika. Nie chciałem żeby cała zawartość została na podłodze lub ciuchach innych ludzi. Głośny śmiech Dominice wkurwił mnie na maksa. Ten chłopak z nią flirtował i wiedziałem to. Moje knykcie zrobiły się białe, kiedy mocniej nacisnąłem na szklankę. Wspiąłem się po schodach i stanąłem przed nimi wszystkimi. Skanowali mnie od góry do dołu, oprócz niej. Oprócz Dominice, która była zajęta rozmową z tym chłopakiem. Trochę zawartości z jej szklanki wylało się, kiedy uderzyłem z wściekłością o stolik. Zachowywali się jakby świat wokół ich nie istniał. Była z nim naprawdę szczęśliwa, śmiała się cały czas. Kiedyś to ja potrafiłem ją tak rozśmieszyć, a teraz jestem tylko tym z którym uprawia seks i próbuje być szczęśliwa. Wiem, że taka nie jest. To wszystko przeze mnie. To ja się narzucałem. Opadłem ciężko na kanapę i prychnąłem gdy zauważyłem jego dłoń na jej nagim kolanie. Nie robiła sobie z tego nic, a ja. Ja już cały się gotowałem.
W co ty kurwa młoda pogrywasz?
Jeszcze chwilę wcześniej mówiłaś, że mnie kochasz.
A teraz. Teraz flirtujesz z tym gościem na moich oczach.
Mam tego dość.
Jeśli nie przestaniesz wyjdę stąd i zostawię cię samą.
Na zawsze, kurwa.
Znowu będziesz sama.
Na zawszę.
To był już mój trzeci drink od tamtego czasu. Czułem jak wszystko miesza się we mnie i ciepło ogarnia całe moje ciało. Połykałem kolejny raz gorzki smak wódki zmieszany z sokiem imbirowym, kiedy na stół została położona kokaina.
-Harry, może wciągniesz?
Słodki głos Perrie przebiegł po moich uszach, kiedy podała mi zwinięty banknot. Czekałem na jej reakcję. Wystarczyłaby mi tylko ta jej pierdolona reakcja, ale nie. Kurwa ona sobie gadała z tym chłoptasiem. Był kutasem i tyle mogłem o nim powiedzieć. Odłożyłem swoją prawie pustą szklankę na stół i nachyliłem się nad białym proszkiem. Wiedziałam, że jest to gorsze wyjście, ale chciałem żeby trochę pocierpiała. Chciałem, żeby poczuła się dokładnie tak samo jak ja czuję się kiedy patrze na nią i tą kurwę siedzącą obok niej. Uśmiech na mojej twarzy rozpromienił się kiedy opadłem na oparcie naszej kanapy.
O kurwa.
Już dawno tego nie czułem.
Jak mogłem dopuścić do tego, że przestałem ćpać.
Kurwa, jak mi tego brakowało.
Wreszcie mój wzrok odnalazł jej smutną twarz, kiedy pokręciła przecząco głową i zobaczyłem to. Ona prawie płakała. Brakowało dosłownie chwili aby z jej oczu wypłynął potok słonej wody. Szepnęła coś do tamtego chłopaka, a ten podsunął nogi pod kanapę aby mogła przejść. Nie wiedziałem gdzie się wybiera, ale wiedziałem jedno. Musiałem iść za nią i dowiedzieć się o co tu do kurwy chodzi. Kiedy zeszła ze schodów zerwałem się z mojego miejsca i podążyłem za jej zapachem, który zanikał przez pot innych ludzi. Siedziała skulona na drugim końcu klubu i paliła papierosa. Jej dłonie drżały, kiedy nerwowo zdrapywała swoją odżywkę do paznokci. Kiedy miałem już podejść, jakiś mężczyzna podał jej rękę i pomógł wstać. Przez chwilę z nim rozmawiała i wtedy uświadomiłem sobie o co mu chodzi. Był kurwa naprany równo. Język plątał się mu między zębami, a głośny śmiech Dominice jeszcze bardziej mnie nakręcał. Jego ręka luźno oplatała talię mojej dziewczyny, a ona nic sobie z tego nie robiła. Zbliżył się do niej na zbyt małą odległość. Delikatnie musnął jej usta, na co ona gwałtownie zareagowała. Odepchnęła go od siebie i próbowała oswobodzić się z jego natarczywego towarzystwa. Nie wytrzymałem kiedy mocniej zacisnął swoją dłoń, wbijając swoje palce w jej ciepłe ramię. Wiedziałem, że nie powinienem jej tu przyprowadzać. Od razu wiedziałem, że będą kłopoty, ale ona się uparła. Jeszcze ten mocno wyzywający strój. Każdy z tych mężczyzn pewnie uprawiał z nią seks w myślach. Była drobna i słodka. Mój mózg mówił, żebym tam nie szedł, ponieważ zaważy to na naszym związku, ale serce. Ono mówiło, że muszę ją od niego uratować. Jedynym sposobem, który na razie znalazłem było wpierdolenie mu. Moje nogi same prowadziły mnie w tamto miejsce, a ręce zaciskały się coraz mocniej. Pojawiła się moja gorsza strona. Stałem się nieobliczalnym człowiekiem. Spojrzała w moją stronę, ale nie zwracałem na nią uwagi. Chciałem tylko wpierdolić facetowi, który podrywał moją dziewczynę. Pierwszy cios, który otrzymał był w nos.
-Harry, uspokój się.
Złapała moje ramie i próbowała odciągnąć od tego mężczyzny ale bezskutecznie.
Dominice Pov
To był Jake. Rozmawiałam z samym Jakiem Bassem. Naprawdę był zabawny, a te gesty które wykonywał w moją stronę np. szepcząc do ucha, kładąc dłoń na kolanie nic nie znaczyły. Przecież do kurwy to jest gej. Pierdolony gej. Opowiadał mi o swoim chłopaku Maksie, z którym naprawdę są szczęśliwi. Mówił, że kiedyś bali się być razem, ponieważ te całe pornosy. On zazdrosny o niego, a on o niego. Ale wyjaśnili sobie wszystko. Tamci faceci nic nie znaczą, najważniejsi są oni i ich miłość. Byli dosłownie jak ja i Harry. Byli połówkami swoich serc. Wiem, powinnam przeprosić Harry'ego za to, że nie przedstawiłam go Jake'owi i za to, że nie zwracam na niego uwagi, ale no kurde. On jest taki zabawny. Czułam wzrok mojego chłopaka cały czas na sobie, dopóki nie przeniósł go na Perrie, która zawinęła banknot w rulonik.
-Harry, może wciągniesz?
Kochanie, nie.
Proszę nie rób tego.
Jeśli ci na mnie zależy.
To do kurwy nie rób tego.
Harry, rozumiesz?
Odłączyłam się od tej jebanej rozmowy z Jakiem, teraz najważniejsza była reakcja mojego chłopaka. Spoglądałam na niego kontem oka i przytaknął. Wziął zielony papierek zwinięty w rulon do rąk, odłożył swojego drinka i nachylił się nad stołem wciągając biały proszek do jednej dziurki. Uśmiech na jego twarzy przyprawił mnie o ciarki. Boje się, że znowu wróci do tego świństwa i trzeba będzie go wyciągać z kolejnego bagna. Jeśli znowu mu się spodobało, to nie wiem co zrobię. Chyba się zabiję, nie wytrzymam gdy będę musiała patrzeć na jego cierpienie i jak bardzo znowu się stacza. Złapałam metalowy samolocik między palce i przewracałam nim gdy drugą ręką złapałam szklankę ze swoim drinkiem i dopiłam do końca mój rum z colą. Spotkałam się z jego spojrzeniem, kiedy już ochłonął po wciągnięciu dawki narkotyków, które dała mu Perrie. Byłam smutna i to cholernie smutna. Zawiódł mnie. Obiecywał, że już nigdy nie tknie się tego świństwa, że już nigdy nie będzie tego sprzedawał ani używał. Wierzyłam mu, musiałam być głupia żeby mu wierzyć.
-Jake muszę iść do toalety, przesuniesz troszkę nogi.
-Mhm.. Jasne.
Odpowiedział szeptem do mojego ucha i skulił nogi mocniej wciskając je w materiał kanapy abym mogła przejść. Czułam się dziwnie. Nie. Gorzej niż dziwnie. Chłopak, którego kocham okłamał mnie. I stara się udawać, że wszystko jest ok. Moje nogi trzęsły się kiedy praktycznie zbiegałam ze schodów, aby więcej go już nie widzieć. Chciałam jeszcze tylko zapalić, wysłać smsa do Eleanor, że już wychodzę i wyjść stąd jak najszybciej, aby nie patrzeć na jego naćpaną twarz. Znalazłam miejsce gdzie paliło wiele ludzi. Osunęłam się po ścianie i skuliłam w kłębek. Nie przeszkadzało mi, że każdy mógł zobaczyć moje majtki, po prostu chciałam być sama cholernie sama. Wyciągnęłam papierosa z torebki, włożyłam między usta i końcówkę podpaliłam zapalniczką. Zaciągnęłam się, a moje dłonie zaczęły drżeć. Moje oczy momentalnie zalało stado łez, które dosłownie szczypały moje oczy. Byłam zdenerwowana. Kurwa, jak ja byłam zdenerwowana, miałam ochotę iść tam i mu wjebać. Czułam cztery pary oczu na sobie, wiedziałam że jedną jest Harry, który pewnie pilnuje aby nic mi się nie stało, a drugą nie wiedziałam kto nią jest. Przekonałam się dopiero, gdy wysoki brunet uśmiechnął się w moją stronę i podał mi rękę aby pomóc wstać. Po chwili byłam na wysokości jego szyi, a on luźno owinął swoją rękę wokół mojej talii. Nie wiem dlaczego, ale nie przeszkadzało mi to.
-Jestem Shawn. Miło mi cię poznać.
-Hej. Ja jestem Dominice, a ty chyba nie jesteś stąd. Masz jakiś amerykański akcent.
-Mhm. Przeprowadziłem się tutaj z rodzicami jak miałem sześć lat. Wcześniej mieszkaliśmy na Florydzie.
Aaaa..nie jestem jedyną, która uciekła z Ameryki tak po prostu. Też byłam mała gdy opuściłam Los Angeles, ale tylko dlatego, że mama umarła.
-A ty śliczna?
-Teraz. Mieszkam z moim chłopakiem w Londynie, ale wcześniej mieszkałam w Los Angeles.
-Twój chłopak ma szczęście.
-W sensie?
-Jesteś śliczna, słodka, mała i taka chudziutka.
-Jakoś on tego nie zauważa. Woli ćpać z przyjaciółmi i nie zwracać na mnie uwagi.
-Hmm.. możemy to zmienić. Sprawię, że spojrzy na ciebie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy jego alkoholowy odór uderzył w moje usta, a jego spierzchnięte wargi dotknęły moich. Nie były to wargi Harry'ego, które były aksamitne i koloru malin. Odepchnęłam go od siebie, ale on był jeszcze bardziej natrętny. Zaczął mocniej przyciskać swoje ciało do mojego, kiedy próbowałam wyrwać się z jego uścisku. Modliłam się tylko o jedno. Żeby Harry tu przyszedł i pomógł mi z tym idiotą. Z drugiej strony, co on może zrobić? Może go pobić i na tym będzie koniec. Dokładnie jak na zawołanie, spojrzałam w stronę ludzi którzy tańczyli i spotkałam ciemne oczy mojego chłopaka. Zjechałam swoim wzrokiem niżej aby zauważyć wyraźnie zarysowane mięśnie i dłonie zaciśnięte w pięści. Wyszeptałam głuche 'pomóż', a on szybkim krokiem podszedł i wymierzył cios w nos natręta.
-Harry, uspokój się.
Krzyknęłam i złapałam jego ramię. Nie chciałam żeby później miał problemy z prawem przez takiego palanta. On mnie nie słyszał, lub udawał że tego nie robi. Wyrwał się i kopnął go w brzuch.
-Suko, nikt nie ma prawa dobierać się do mojej dziewczyny. Ona kurwa jest moja. Rozumiesz, kurwa? Moja.
Czułam jak moje policzki robią się czerwone, ponieważ prawie cały klub się na nas patrzył. Znowu to samo niemiłe uczucie. Łzy w oczach i kłucie w żołądku. Musiałam jakoś zareagować. Jeden z barmanów pomógł mi odciągając Shawna z dala od Harry'ego którego ja trzymałam ciasno przypartego do ściany. Jego oddech był nierówny, a tęczówki ciemnozielone.
-Harry, kochanie. Jestem z tobą. Już wszystko dobrze.
Szeptałam w kółko i delikatnie jeździłam swoimi dłońmi po jego rozgrzanym torsie. Jego serce biło jak oszalałe, a klatka unosiła się z zawrotnym tempem w górę i w dół. Po chwili jego duże dłonie zakrywały moje naprawdę drobne, a jego oddech był spokojniejszy.
-Chodźmy już do domu.
Bałam się go teraz. Bałam się, że coś się stanie. Że zaraz wybuchnie tylko w moją stronę. Ale on tylko przytaknął i złapał mój nadgarstek mocno oplatając swoje palce wokół niego. On chyba nie zdaje sobie sprawy ile bólu sprawia mi takim mocnym uściskiem. Rzuciłam szybkie 'wychodzimy, do zobaczenia' kiedy przechodziliśmy obok naszego stolika. Wszyscy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Tak Harry ciągnął mnie za sobą pospiesznym krokiem do drzwi. Gdy wyszliśmy na zewnątrz mogłam wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. Na uliczce było już ciemno, tylko światły lamp rozjaśniały deptak i kawałek plaży. Wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do murka, który dzielił mnie od piasku wyciągając z torebki papierosa i znowu podpalając.
-Kurwa, przestań w końcu to robić!
Jego głos był coraz bliżej, kiedy odwróciłam się w jego stronę nie myliłam się. Stał dokładnie kilka centymetrów ode mnie.
-Jesteś suką Harry, pojebaną suką.
Palcem wskazującym zderzyłam się z jego napiętym mięśniem ramienia. Poruszył desperacko ramionami i wyciągnął papierosa z moich ust. Złapał mnie za biodra i usadził na szarym kamieniu. Jego dłonie spoczywały po obu stronach moich ud opierając na sobie jego cały ciężar ciała.
-Bo co. Bo kurwa cię obroniłem?
-Nie. Obiecałeś mi, że nie tkniesz się tego gówna już nigdy więcej. A znowu to zrobiłeś. Wciągnąłeś to świństwo.
-Przepraszam bardzo, to nie ja praktycznie obściskiwałem się na twoich oczach z jakąś kobietą.
-To był Jake. Jake Bass. Ten gej. Opowiadał mi o swoim chłopaku debilu, ale najwyraźniej twoim zdaniem faceci nie potrafią rozmawiać z kobietami, oni tylko potrafią je gwałcić.
Widziałam wzrok wszystkich ludzi idących deptakiem na naszych postaciach. Nasza kłótnia była cholernie głośna, a każdy co przechodził wsłuchiwał się w nią jak tylko mógł. Harry spuścił głowę dół, a ja bawiłam się swoimi palcami.
-Ja.. ja po prostu. Chcę zapewnić ci bezpieczeństwo i chcę żebyś była szczęśliwa, ale wiem że ze mną nie jesteś. Wiem, że się ze mną męczysz. I przepraszam, za to cierpienie z którym musisz się zmagać. Przepraszam cię. Naprawdę cię kocham. Daj mi tylko ten ostatni raz tą jedną jedyną szansę a będę starał się dla ciebie zmienić, ponieważ jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę cię stracić.
Podniósł wzrok na mnie i gdy wypowiadał te słowa jego tęczówki stawały się inne. Były tym samym szmaragdowym odcieniem co zawsze. Delikatnie chwyciłam go za tył głowy i ułożyłam jego twarz do mojego brzucha.
-Jestem z tobą szczęśliwa, tylko boje się o ciebie. Boje się, że znowu wpadniesz w te swoje poplątane gierki o których wszyscy mówią. Nie musisz się już bardziej zmieniać, pokochałam takiego Harry'ego i niech takim pozostanie.
Gładziłam jego włosy i czułam łzy na moim ciele. Harry płakał. Nie zdarzało się to często, ale czasem tak. Najczęściej gdy rozmawialiśmy o jego rodzinie.
-Tak bardzo cię kocham i nie chcę nigdy stracić. Jeśli ode mnie odejdziesz zabije się.
Ostatnie słowa ukuły moje serce. Naprawdę mnie kochał, nie udawał tego uczucia. Byłam dla niego ucieczką od tego wszystkiego i dlatego mnie pokochał. Byłam zwykłą dziewczyną dopóki nie zjawił się w moim życiu. Wtedy wszystko wywróciło się do góry nogami, a ja otrząsnęłam się i przestałam być tą samą nudną nastolatką. Złapałam jego brodę i podniosłam do góry. Otarłam samotną łzę, która wkradła się do lewego kącika jego ust.
-Ja też cię kocham.
Pochyliłam się i ucałowałam jego usta. Nagle jakaś grupka za nami zaczęła klaskać, wiwatować i krzyczeć. Wiedziałam, że to reszta zresztą Harry też. Przeniósł swoją rękę na plecy i pokazał im środkowy palec. Kiedy zeszłam z murka podeszłam do Eleanor, ponieważ wszyscy wracali już do hoteli.
-To było umm... słodkie. Znaczy, Harry był strasznie spięty. Pierwszy raz go takiego widziałam.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i czułam jak się czerwienie i robię się koloru buraka.
-A najbardziej było gdy powiedział że.. Czekaj jak to było. Aha. Chcę zapewnić ci bezpieczeństwo i chcę żebyś była szczęśliwa, ale wiem że ze mną nie jesteś. Boże jak to usłyszałam to prawie się popłakałam. On naprawdę cię kocha.
-Wiem od zawsze mi to powtarzał.
Odwróciłam się do tyłu aby spotkać jego smutny wzrok. Wyszeptał głuche 'kocham cię skarbie', a ja znowu zaczęłam być purpurowa. Danielle kurczowo trzymała się Liama, ponieważ miała problem z chodzeniem, a Perrie co chwilę potykała się o swoje sandały. Zayn najwyraźniej nie przejmował się tym, ponieważ palił za nami z Louisem i Harrym. My z Eleanor byłyśmy chyba najbardziej trzeźwe, byłyśmy teraz za nich odpowiedzialne. Czułam się jakbym była matką Harry'ego kiedy musiałam złapać go za rękę aby spokojnie przeszedł przez ulicę na drugą stronę. Język plątał mu się między zębami i trudno było cokolwiek zrozumieć. Jednak długa przerwa od kokainy źle na niego podziałała.
-Harry kurwa stój prosto.
Krzyknęłam kiedy wchodziliśmy pod schodach do drzwi frontowych hotelu.
-No takim sposobem na pewno nie stanę.
Boże typowy on. I te jego podteksty. Nienawidzę ich. Zawsze mnie tym wkurwia. On myśli tylko o jednym. Jest tak naprany, że nawet nie potrafiłby trafić sobie do mojego wejścia, a po drugie mam okres.
-Idiota.
Prychnęłam i poprawiłam sobie jego ramie, które było owinięte wokół mnie. Odetchnęłam z ulgą kiedy winda wyjechała na nasze piętro i spokojnie weszliśmy do pokoju.
-Harry idź spać.
Powiedziałam i ściągnęłam swoje vansy, obijając je o ścianę w korytarzu. Opierał się o stół i coś szeptał pod nosem. Kurwa, jak ja nie lubię gdy jest pijany. Wcześniej nie wydawał się tak bardzo jak teraz. Poszedł do sypialni i opadł na łóżko. Pokręciłam głową z dezaprobatą i podeszłam aby ściągnąć z niego białe conversy. Miał już zamknięte oczy kiedy przykryłam go kołdrą. Poszłam do łazienki, zmieniłam tampon na podpaskę, ubrałam piżamę i położyłam się obok niego.
-----------------------------------
-Kochanie wstawaj jedziemy dzisiaj do rodziców na cały dzień.
Obudził mnie Harry który zawisł nade mną i delikatnie łaskotał mnie swoimi ciemnymi lokami.
-Tak. Tak. Jasne.
Wyszeptałam i dłonią zasłoniłam jego usta aby już nic nie mówił. Odwróciłam się plecami do niego, ale to na nic się nie zdało. Cały czas albo mnie łaskotał albo coś pierdolił. Zerwałam się do pozycji siedzącej i poczułam jak moja głowa pulsuje. W pokoju jeszcze trochę śmierdziało alkoholem, choć drzwi na balkon były otwarte. Złapałam się za skroń, która pulsowała i delikatnie ją pomasowałam. Czułam zawroty głowy jak i ból w żołądku.
-Zamów coś na śniadanie błagam i poproś o jakieś proszki na ból głowy.
Wyszeptałam i znowu opadłam na łóżko. Uśmiechnął się i wstał biegnąc do telefonu. Zachowywał się jakby wczoraj nic nie wypił choć było wręcz przeciwnie. Zanim zdążył wrócić przebrałam się w dżinsową koszulę bez rękawów, bordowe spodenki i szare vansy w białe kropki. Wzięłam prysznic, zmieniłam tampon i wyszłam z łazienki. Harry miał na sobie brązowy kapelusz, niebieską koszulkę na ramiączkach i krótkie dżinsowe spodenki.
-No powiem ci, że wyglądasz dzisiaj bardzo seksownie.
Zaśmiałam się wrzucając moją piżamę do szafy. Złapał mnie w talii i obrócił w swoją stronę.
-Ty zawsze wyglądasz seksownie.
Przycisnął mnie mocniej do ściany i naparł swoim ciałem na moje ze zdwojoną siłą. Delikatnie ucałował moje usta, kiedy na szafce nocnej usłyszeliśmy dźwięk wiadomości tekstowej która do mnie przyszła. Wyrwałam się z jego objęć i odblokowałam ekran.
Tata ♥: Córeczko niestety ciocia Delilah umarła. Pogrzeb odbędzie się za tydzień w LA. Jeśli chcesz przyjdź.
Dominice: Oczywiście, że będę tatusiu.
Podniosłam wzrok znad telefonu aby zdobyć się na odwagę aby powiedzieć coś Harry'emu.
-Kochanie, chyba nici z naszego wyjazdu do Hiszpanii. Moja ciocia umarła i pogrzeb jest w przyszłym tygodniu w LA. Muszę tam być.
-Dobrze. Nawet lepiej. Już mi się odechciało lecieć do tej Hiszpanii. Poznam twoją rodzinę i może mnie polubią. A po drugie w Los Angeles też jest słońce, też się opalimy, prawda kotku?
Uśmiechnął się i pocałował moje czoło siadając obok i łapiąc moją dłoń.
-Oczywiście.
Mocniej wcisnęłam się w jego ciało, a on kołysał się na prawo i lewo wprawiając w ruch także moje malutkie ciało. Naszą chwilę samotności przerwało pukanie do drzwi.
-Obsługa. Śniadanie.
Harry wstał z łóżka i poszedł do drzwi. Napryskałam się jeszcze dezodorantem i perfumami aż weszłam do jadalni w którym czekało na mnie jedzenie.
_________________________________
Boziu przepraszam, że taki beznadziejny i krótki, ale po tym weselu nie miałam weny. Ale teraz wracam i mam nadzieję że będzie lepiej. Wiem. Już w poniedziałek szkoła. Gotowi?? Szczerze ja jeszcze książek ani plecaka nie mam. IDK co ja zrobię :P Najwyżej nie pójdę we wtorek. :)) Dziękuje za każdy pozostawiony komentarz, ponieważ dla mnie to wielka frajda. Możecie też pozostawiać w komentarzach tytuły waszych ulubionych piosenek i może nawet na pewno chociaż jedna z nich będzie użyta do następnego Chapteru.
Lots of Love
Mi się podoba . Super czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCuuudo :33
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas jest juz nowy post na blogu : http://you-will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń