Harry był zirytowany zachowaniem swojego młodszego brata, gdy siedzieliśmy na lodach w kawiarni. Chłopczyk był cały w czekoladzie i truskawce. Wyciągnęłam z torebki mokrą chusteczkę i wytarłam jego twarz. Harry uśmiechnął się i przebiegł po swoich włosach.
-Dziękuje Dominice.
Jay ucałował mój policzek i powrócił do konsumowania reszty swoich lodów. Harry cały czas patrzył na mnie, a ja czułam się trochę niepewnie. Jego usta były delikatnie rozchylone kiedy oblizywałam topiącą gałkę loda z rożka jego młodszego brata. Chciało mi się z niego śmiać. Był tak napalony, a dobrze wiedział że nie może.
-Harry czy wy z Dominice też krzyczycie w nocy tak jak tata i mama?
Moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone. Jak ktoś mógł dopuścić do tego, żeby dziecko słyszało jak starsi uprawiają seks. Miałam nadzieję, że Harry jakoś z tego gówna wybrnie i nie naopowiada młodemu głupot. Wysłał mi tylko czułe spojrzenie i złapał rączkę Jaya.
-Jay ale nie rozumiem tego co do mnie teraz mówisz. Jakie krzyczenie? Mama i tata? Na pewno nie przesłyszało ci się?
Pokręcił przecząco głową i kołysał swoimi dość długimi jak na ten wiek nóżkami. Uśmiechnął się słabo i spojrzał najpierw na mnie, a później na swojego starszego brata.
-Ale Harry co to znaczy uprawiać seks?
-Posłuchaj jeżeli dwie osoby tak bardzo, bardzo się kochają. Mogą liczyć na siebie w każdym momencie. Ufają sobie, starają się zmienić pod wpływem tej drugiej osoby na dobre. Robią różne dziwne rzeczy. Przytulają się, całują i typ podobne.
-Ale ty jesteś głupi. Przecież to chodzi o to, że penisa wkłada się do pochwy i typu takie.
Kiedy usłyszałam te słowa z ust sześcioletniego podkreślam sześcioletniego chłopca zakrztusiłam się własną śliną. Wiedziałam, że Harry się denerwuje ponieważ pocierał swoje ramie. Nie wiedział najwyraźniej jak wybrnąć z tej chorej sytuacji.
-Kochanie, kto ci naopowiadał takich rzeczy?
-W szkole koledzy mówią takie rzeczy. Wiesz i opowiadali mi też, że jeżeli nie całowałem się jeszcze z żadną dziewczyną to jestem gejem.
-Ej..wcale nie prawda. Ja też nie całowałem żadnej dziewczyny oprócz Dominice a mam dwadzieścia jeden lat.
Wiedziałam, że kłamie. Ale było to w słusznej sprawie i wiedziałam, że chce pocieszyć swojego młodszego braciszka.
-A ty ją tak bardzo kochasz?
-Oczywiście, że tak. Oddałbym swoje życie za nią. Chciałbym umrzeć przed nią aby nie widzieć jak człowiek szybko może odejść z życia drugiej osoby.
Boże Harry to było..um..to było tak cholernie słodkie.
Też chciałabym oddać życie za ciebie.
Jesteś gwiazdą która rozświetla ciemne niebo nocą.
Jesteś po prostu tym jedynym do którego aż tak cholernie się przywiązałam.
Chciałam poznać twoją rodzinę, choć znamy się zaledwie kilka miesięcy.
Dzięki tobie zapominam o mojej wcześniejszej operacji.
Już prawie nie widać braku włosów.
Kocham cię.
Twoje kręcone, ciemne loki.
Zielone tęczówki niczym szmaragdy.
Usta tak ciemno czerwone jak tylko się da..
Śniada skóra, która pozwala uciec mi od tego wszystkiego.
Dotyk twoich gładkich, dużych dłoni.
Sposób w jaki wymawiasz moje imię i uśmiech którym obdarzasz swoją twarz codziennie.
Czasem zastanawiam się czy śmiejesz się z moich żartów tylko dlatego, żeby nie robić mi przykrości czy naprawdę jestem zabawna.
Oparłam brodę o moje dłonie i patrzyłam na Harry'ego który teraz walczył aby wytłumaczyć swojemu bratu o co tak naprawdę chodzi w całej miłości. Uśmiechałam się tylko i cały czas śledziłam każdy jego gest. Pokazywał coś na swoich palcach i potrząsał głową. Nie wiedziałam o co chodzi bo kompletnie ich nie słuchałam. Poczułam ciepłą i lepką dłoń Jaya na mojej. Uśmiechnął się i zmarszczył brwi, dokładnie tak samo jak robi to Harry. Zaśmiałam się i złapałam za jego drobne paluszki.
-I co masz kutasa mojego brata codziennie w ustach?
-No może nie codziennie. Ale zazwyczaj. I nie w ustach, bo ona jest zbyt poważna na takie rzeczy. Woli coś innego.
Harry dopił swój koktajl i położył pieniądze na blacie stołu. Założył swój kapelusz. Wziął na ręce Jaya i mocno oplótł ramiona wokół niego. Weszliśmy na plażę i ściągnęliśmy buty. Harry wypuścił brata z uścisku, aby pozwolić mu pobiec przed siebie. Złapał moją drobną dłoń i przywarł do mnie ramieniem.
-Harry to ostatnie zdanie było głupie.
-Głupie było to, że rodzice pozwolili mu na słuchanie takich głupot. Pozwolili mu iść do tak pojebanej szkoły i nawet nie chcieli z nim porozmawiać o zwykłym seksie, tylko zawsze ja muszę załatwiać czarną robotę za nich.
-Ale nie musiałeś mu mówić o nas. Mogłeś powiedzieć, że tylko rodzice tak mogą.
-Ale wtedy powiedziałby, że cię nie kocham i nie jesteś dla mnie ważna. Dominice to, że on ma sześć lat wcale nie oznacza że mało rozumie. On rozumie w huj dużo. Jest bardzo rozwinięty jak na swój wiek.
Pokręcił głową z dezaprobatą i popatrzył na mnie. Odwrócił się w taki sposób, że patrzyliśmy na siebie twarzą w twarz. Złapał w swoje dłonie moją twarz i ucałował czoło. Oparł swój nos o mój i pozwolił mi patrzeć w swoje szmaragdowe tęczówki. Jego włosy delikatnie łaskotały moje czoło i twarz. Zjechał swoimi dłońmi na mój tyłek aby ścisnąć go i mocniej przyciągnąć mnie w swoją stronę. Delikatnie pisnęłam i podskoczyłam pod siłą jego dotyku. Czułam wzrok wszystkich ludzi na jego dłoniach więc zarazem na moim tyłku. Byłam w niekomfortowej sytuacji. Powód pierwszy mam okres. Powód drugi mój tyłek jest obrzydliwy. Powód trzeci oczy wszystkich były na jego jebanych dłoniach.
-Kocham cię.
Wyszeptał i przełożył swój kapelusz na moją głowę. Jego oddech pachniał jebanymi papierosami i bananowym koktajlem. Moje dłonie nadal były oparte o jego ramiona, a gula w gardle rosła. Od pewnego czasu miałam jakieś dziwne reakcje gdy byłam bliska jego ciału. Albo rosła mi gula w gardle, albo się pociłam, miałam gęsią skórkę. Niby go kochałam. Ale kochałam mojego Harry'ego, który nikomu nic nie zrobi. Ale z drugiej strony bałam się go, bałam się Harry'ego, który potrafi zaatakować każdego, gdy nawet się do mnie zbliży. Delikatnie oblizał swoje usta i przywarł do moich. Delikatnie przygryzał najpierw górną, a później dolną aby zostawić po sobie ślad. Rozwarłam delikatnie usta aby pozwolić mu na dostęp do mojego języka. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za spodenki.
-Mogę iść na dmuchany zamek?
Spojrzałam w dół i zobaczyłam Jaya. Uśmiechał się do nas. Przytaknęliśmy w tym samym momencie zderzając się czołami. Cała nasza trójka zaczęła się śmiać. Harry złapał jego lewą rączkę, a ja prawą i poszliśmy w stronę atrakcji dla dzieci. Gdy byliśmy już przy bramkach mój chłopak wyciągnął portfel i zapłacił swojemu bratu za pół godziny zabawy na tym dużym placu zabaw. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na Jaya. Oparłam głowę o jego ramię i bawiłam się jego dużymi, długimi palcami.
-Myślisz, że moglibyśmy mieć takiego małego synka?
Głos Harry'ego aż potrząsnął mną. Sam zaczął temat dziecka, chyba po raz pierwszy. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. Uśmiech na jego twarzy rozprzestrzeniał się, a ja przytaknęłam.
-Będzie taki śliczny jak ty.
-Ale wzrost i włosy niech odziedziczy po tobie.
Zaśmiałam się i ucałowałam jego policzek.
-Ale twoje włosy są śliczne.
-Chodzi mi o to, żeby także mu się kręciły. Ogólnie żeby był taki seksowny jak tatuś.
Patrzyłam na każdy ruch Jaya jakby był naszym synem. Czułam, że jestem za niego cholernie odpowiedzialna i musimy chociaż przez te kilka godzin zająć się nim.
-Kochanie idziemy dzisiaj na imprezę do takiego kumpla?
Przytaknęłam i przerzuciłam swoje nogi przez jego uda. Delikatnie gładził moje kolana i uśmiechał się. Jego dłonie potrafiłby objąć całe moje kolano, a ja czułam że dalej jestem gruba. Kiedy delikatnie je podszczypywał biłam jego dłonie. Kapelusz na mojej głowie osłaniał mnie od słońca. Moje włosy kaskadami opadały na moje ramiona, a niesforne loki Harry'ego drażniły się z moją twarzą. Czasem wolałam kiedy miał je ułożone w jednym miejscu, ponieważ nie łaskotały mnie.
-Wracamy do Anglii czy lecimy prosto stąd na pogrzeb?
-Chyba prosto stąd.
Odpowiedziałam kiedy delikatnie przejechałam po bliźnie na jego szyi. Nawet nie wiem od czego była, ale miała głębokie i długie cięcie. Czasem wyobrażałam sobie, że ktoś próbował podciąć mu tętnice, ale tutaj na pewno chodziło o coś innego. Za tym na pewno kryła się jakaś pojebana historia. I właśnie dlatego nie chciałam wiedzieć o co tutaj do kurwy chodzi. Bałam się usłyszeć tą prawdę z jego ust. Mogła być dla mnie cholernie bolesna.
-Myślisz, że moglibyśmy być szczęśliwi razem na zawsze.
-Zawsze jest takie wyjście. Możemy spróbować kochanie.
Uśmiechnął się i ucałował moją dłoń, która delikatnie przejechała po jego szczęce.
Kocham te najdrobniejsze rzeczy jakie dla mnie robisz.
Twoje czułe pocałunki na moich palcach.
Delikatny dotyk, którym obdarzasz całe moje ciało i nie pozwalasz abym cierpiała.
Wysoka sylwetka, która nie pozwala na to aby ktokolwiek mógł mnie zaatakować.
Twoja nadopiekuńczość która naprawdę zdawała się być słodka.
Jego wzrok powędrował na Jaya, który rozmawiał z jakąś dziewczynką. Byłam przerażona, bo pomyślałam, że rozmawia z nią znowu o jakiś kutasach lub innych tego typu. Owinęłam ramiona wokół Harry'ego i uśmiechnęłam się. Promienie słońca oplatające jego twarz raziły jego oczy, a ja nawet nie wysiliłam się po to aby oddać mu kapelusz. Przeciągnął mnie na swoje kolana i połaskotał po talii. Zamknęłam oczy, opadałam na jego pierś i pozwoliłam sobie na wąchanie jego cudownych perfum. Mieszały się z zapachem tytoniu, miętowej gumy i czegoś słodkiego. Nie wiedziałam co to ale ten zapach dodawał mu niepowtarzalnej słodkości, która wprost mnie bawiła. Zaplótł swoje dłonie na moim biodrze i mocno przycisnął mnie do siebie. Naprawdę go kochałam. Czasem mówiłam, że go nienawidzę, ale była to przecież nieprawda. Nie mogłam mu pokazywać jak bardzo mi na nim zależy. Delikatnie ucałował czubek mojej głowy i szepnął ciche westchnienie do ucha.
-Harry dlaczego Dominice ma twój kapelusz?
Słodki głos Jaya pozwolił mi wybudzić się z mojego snu. Delikatnie zatrzepotałam rzęsami i dostrzegłam szyję mojego chłopaka. Tak do końca nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Jay nie odzyskał odpowiedzi od swojego brata.
-Patrz Harry będzie burza. Tam są pioruny.
Głos chłopca zdawał się być szczęśliwy, a ja. Ja nienawidziłam burzy. No chyba że kochaliśmy się z Harrym przy niej. To było romantyczne. Harry uśmiechnął się kiedy zobaczył, że już nie śpię. Odstawił mnie na ziemię i delikatnie poprawił swoją koszulkę i moją koszulę aby nie odsłaniała za dużej części mojego ciała.
-Wiem, że jestem ciężka.
-Wcale nie.
-Wcale tak. Jestem gruba, ciężka i brzydka.
-Kurwa Dominice przestań.
Krzyknął i przywarł do moich ust. Nie przeraził się że Jay właśnie patrzy na nas. Przekrzywił głowę na bok, aby pogłębić nasz pocałunek. Położył dłonie na moich policzkach i mocniej napierał na moje ciało. Nie miałam siły aby się sprzeciwiać, byłam jeszcze zaspana. A kiedy jestem zaspana nie myślę racjonalnie.
-Harry dlaczego pożerasz twarz Dominice?
Mój chłopak zaśmiał się prosto w moje usta. Jego brat był cholernie słodki i tak cholernie podobny do niego. Kiedy wreszcie odzyskałam na tyle sił odepchnęłam go od siebie i szybkim ruchem złapałam Jaya pod pachy i podniosłam do góry.
-A tak w ogóle jesteś śliczna. Chciałbym mieć w przyszłości tak śliczną dziewczynę.
Pocałował mój policzek i położył się na moim ramieniu. Poprawiłam sobie jego drobne ciało na sobie i drugą ręką chwyciłam jego kark.
------------------------------
-Przepraszam bardzo. Was jest czwórka. Czwórka dorosłych ludzi i nie potraficie do kurwy wytłumaczyć małemu dziecku na czym polega seks.
Głos Harry'ego z każdym słowem starał się coraz bardziej wściekły i podniosły. Oczy wszystkich zwrócone były na niego. Nawet ja patrzyłam z zaciekawieniem. Nie wiedziałam do czego może jeszcze posunąć się mój chłopak.
-Harry to nie jest tak jak ci się wydaje. Próbowaliśmy raz z Gemmą mu wszystko wytłumaczyć, ale on nas zbywał.
Głos Nialla przeszył moje uszy, a ja wiedziałam co zaraz się stanie. Harry. On zaraz wybuchnie i wiedziałam to. Czułam jego dłoń zaciskającą uścisk na mojej.
-Kurwa do cholery on ma sześć lat. Jak mógł was do huja zbywać.
Wstał od stołu i uderzył dłonią w cukierniczkę, która upadała z hukiem na panele w jadalni. Wszyscy byli zdziwieni jego reakcją oprócz mnie i Nialla. Znaliśmy go jak nikt inny. Blondyn nawet bardziej niż ja.
-Harry uspokój się.
Spojrzałam na niego i chwyciłam za dżinsowy materiał spodenek. Delikatnie ściągnęłam go w dół aby usiadł i trochę ochłonął.
-To wasza wina. To wy go posłaliście do tej pojebanej szkoły, to was słyszy po nocach. Nie Gemmę, nie Nialla tylko do kurwy was.
Czułam jak jego mięśnie powoli rozluźniają się, a oczy powracają do tego samego koloru. Widać było, że już powoli przyzwyczaja się do myśli. Niall. Gemma. Dziecko.
-Harry nie odzywasz się do nas przez kilka lat, utrzymujesz tylko kontakt z Gemmą. A kiedy cudem wracasz udajesz kochającego braciszka, który będzie wprost idealny. Wszystko wytłumaczy, będzie grał z nim w piłkę, pokazywał świat i otwierał oczy Jaya na cały świat. Pokazywał mu, że jednak nie jest tak idealnie jak przedstawiają to w książkach. Życie to zimna suka, która kryje złe rzeczy. Niektórym się udaje, a niektórzy staczają się na same dno. Ćpają nocami, piją cały czas. Jeżdżą w nielegalnych wyścigach, nie potrafią przestać. Lecz kiedy pojawia się ta jedna iskierka nadziei coś się dzieje. Jakaś zła rzecz. Naprawdę Harry, chcesz tego? Chcesz zniszczyć swojego brata?
-Nie wytykaj moich błędów, sama nie byłaś dla mnie dobra. Nie pomagałaś mi się zmienić. Pozwoliłaś żebym został sam i nie chciałaś mieć ze mną do czynienia. To przez ciebie miałem ten pojebany wypadek. To przez ciebie wtedy biłem się na tej jebanej ulicy. Nazwali cię szmatą i dziwką. Nie mogłem do tego dopuścić. To przez ciebie leżałem w tym pierdolonym szpitalu przez miesiąc. Wyjechałaś wtedy i wcale się mną nie przejmowałaś. Gemma leżała przy mnie dniami, nocami i bała się że nigdy się nie wybudzę. Rozumiesz? Nie ty. Nie przejmowałaś się tym, że to przez ciebie prawie mnie zabili. To ty powinnaś..
Nagle urwał zdanie. Czułam jakby ktoś złapał mnie za gardło i nie chciał puścić. Łzy same cisnęły się do moich oczu. Było mi zarówno smutno mamy mojego chłopaka jak i jego samego. Nagle między nami zapanowała niezręczna cisza. Delikatnie jeździłam kciukiem po zewnętrznej części jego dłoni. Patrzyłam na każdą twarz, każda z nich była smutna a z niektórych naprawdę sączyły się łzy.
-Dokończ to co miałeś powiedzieć.
Szept z domieszką załamania wywołał na mnie gęsią skórką. Moja oczy zwrócone były w stronę szklanego blatu.
-To ty powinnaś tam leżeć. To ty powinnaś tam krwawić. Nie ja. Ja nawet na to nie zasługiwałem. Walczyłem w twojej obronie, a ciebie to nie obchodziło. Nie chciałaś mnie znać. Nie będziesz mnie pouczać. Zostawiłaś własnego syna w chwili gdy mógł umrzeć i nie wybudzał się kilka tygodni.
-Ale do cholery dzwoniłam do Gemmy i słyszałam o twoim stanie.
-Kurwa, ale nie potrafiłaś przyjechać i spojrzeć mi w oczy. Nie potrafiłaś powiedzieć, że przepraszasz za to, że musiałem cierpieć i mogłem umrzeć. Pewnie przyjechałabyś tylko gdybym umarł. Na mój pogrzeb. Chociaż nie. Pewnie jedyną osobą, która by tam była. Była by Gemma.
-Harry skończ do kurwy. Nie będę tego słuchać. Nie będę słuchać jak poniżasz własną matkę. Czy myślisz, że takimi słowami naprawisz wszystko co zaczęło się odnawiać po tylu latach? Jeśli tak to jesteś pojebanym skurwielem myślącym tylko o sobie.
Wstałam z krzesła i oparłam się dłońmi o zimny blat stołu. Poczułam się dziwnie słabo, ale cały czas silnie utrzymywałam moją pozycję. Nawet nie śniło mi się o tym aby przestać. Nikt nie może aż tak źle traktować swoich rodziców. Spojrzałam najpierw na mojego chłopaka i odnalazłam jego żałosny wzrok, którym chciał przekazać jak bardzo mu wstyd za to co przed chwilą powiedział. Moja szczęka była mocno zaciśnięta, a ja nie miałam już siły aby utrzymywać się na nogach. Patrzyłam cały czas w dół i odliczałam sobie od jednego do dziesięciu aby nie zemdleć ani żeby nic mi się nie stało. Kiedy usłyszałam jak krzesło obok mnie przesuwa się, później silny odór perfum przeniósł się gdzieś daleko mnie wiedziałam że poszedł. Wiedziałam, że ją przeprosi. Opadłam na krzesło i przymknęłam oczy.
-Przepraszam mamo, jestem takim głupim egoistą. Naprawdę nie chciałem żebyś cierpiała.
Słowa Harry'ego przeszyły moją głowę, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
-To ja przepraszam za to, że musiałeś przez tyle lat cierpieć bez matki. Że masz tą okropną bliznę na swojej szyi. I że pozwoliłam ci tak cholernie wplątać się w ten pojebany świat. Wiem, że gdybym nie odeszła zmieniłbyś się, ponieważ mi to obiecywałeś. A ja, twoja matka. Nie wierzyłam ci. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek ktoś taki jak ty może się zmienić. Ale teraz już to wiem. Widzę, że stałeś się innym człowiekiem.
Nagle jakbym totalnie odcięła się od nich wszystkich. Nie słyszałam już nic. Byłam tylko ja i ciemność. Moja własna ciemność, która pojawiała się kiedy mdlałam albo spałam. Czułam że biegnę, moje nogi tracą siłę. Biegnę i biegnę nawet nie wiem w jakim celu. Odwracam się i już wiem. Goni mnie jakaś kobieta i mężczyzna. Mają na sobie mundury i świecą latarkami w moim kierunku. Nie wiem co się dzieje kiedy wpadam na kogoś. Wszystko rozmywa się i zostajemy tylko my. Nasza dwójka. Uśmiechnięty Harry i ja. Nasza miłość między nami przezwycięża intruzów, którzy chcieli najwyraźniej mi coś zrobić. Lub stop. Ja coś zrobiłam. Skoro oni mieli na sobie mundury, to ja coś musiałam złego zrobić, że mnie gonili. Tego się już nie dowiem, ponieważ poczułam zimną taflę wody padającą na moją twarz. Głos Harry'ego był tuż nade mną i wiedziałam to. Wiedziałam, że znowu zemdlałam. Znowu zjadałam za mało i przegięłam z ruchem. Podniosłam się i momentalnie oplotłam dłonie wokół karku mojego mężczyzny. Był dla mnie jeszcze jedną cholernie wielką zagadką, ale kochałam go i nie chciałam żeby odszedł ode mnie na zawsze. Jeździł swoją dłonią po moich plecach i szeptał ciche słowa do mojego ucha.
-Już jestem przy tobie. Wróciłaś. Wszystko już dobrze.
Mocniej przycisnęłam się do jego ciała aby sprawdzić, czy nie jest to jeszcze jeden pojebany sen.
Głos Harry'ego z każdym słowem starał się coraz bardziej wściekły i podniosły. Oczy wszystkich zwrócone były na niego. Nawet ja patrzyłam z zaciekawieniem. Nie wiedziałam do czego może jeszcze posunąć się mój chłopak.
-Harry to nie jest tak jak ci się wydaje. Próbowaliśmy raz z Gemmą mu wszystko wytłumaczyć, ale on nas zbywał.
Głos Nialla przeszył moje uszy, a ja wiedziałam co zaraz się stanie. Harry. On zaraz wybuchnie i wiedziałam to. Czułam jego dłoń zaciskającą uścisk na mojej.
-Kurwa do cholery on ma sześć lat. Jak mógł was do huja zbywać.
Wstał od stołu i uderzył dłonią w cukierniczkę, która upadała z hukiem na panele w jadalni. Wszyscy byli zdziwieni jego reakcją oprócz mnie i Nialla. Znaliśmy go jak nikt inny. Blondyn nawet bardziej niż ja.
-Harry uspokój się.
Spojrzałam na niego i chwyciłam za dżinsowy materiał spodenek. Delikatnie ściągnęłam go w dół aby usiadł i trochę ochłonął.
-To wasza wina. To wy go posłaliście do tej pojebanej szkoły, to was słyszy po nocach. Nie Gemmę, nie Nialla tylko do kurwy was.
Czułam jak jego mięśnie powoli rozluźniają się, a oczy powracają do tego samego koloru. Widać było, że już powoli przyzwyczaja się do myśli. Niall. Gemma. Dziecko.
-Harry nie odzywasz się do nas przez kilka lat, utrzymujesz tylko kontakt z Gemmą. A kiedy cudem wracasz udajesz kochającego braciszka, który będzie wprost idealny. Wszystko wytłumaczy, będzie grał z nim w piłkę, pokazywał świat i otwierał oczy Jaya na cały świat. Pokazywał mu, że jednak nie jest tak idealnie jak przedstawiają to w książkach. Życie to zimna suka, która kryje złe rzeczy. Niektórym się udaje, a niektórzy staczają się na same dno. Ćpają nocami, piją cały czas. Jeżdżą w nielegalnych wyścigach, nie potrafią przestać. Lecz kiedy pojawia się ta jedna iskierka nadziei coś się dzieje. Jakaś zła rzecz. Naprawdę Harry, chcesz tego? Chcesz zniszczyć swojego brata?
-Nie wytykaj moich błędów, sama nie byłaś dla mnie dobra. Nie pomagałaś mi się zmienić. Pozwoliłaś żebym został sam i nie chciałaś mieć ze mną do czynienia. To przez ciebie miałem ten pojebany wypadek. To przez ciebie wtedy biłem się na tej jebanej ulicy. Nazwali cię szmatą i dziwką. Nie mogłem do tego dopuścić. To przez ciebie leżałem w tym pierdolonym szpitalu przez miesiąc. Wyjechałaś wtedy i wcale się mną nie przejmowałaś. Gemma leżała przy mnie dniami, nocami i bała się że nigdy się nie wybudzę. Rozumiesz? Nie ty. Nie przejmowałaś się tym, że to przez ciebie prawie mnie zabili. To ty powinnaś..
Nagle urwał zdanie. Czułam jakby ktoś złapał mnie za gardło i nie chciał puścić. Łzy same cisnęły się do moich oczu. Było mi zarówno smutno mamy mojego chłopaka jak i jego samego. Nagle między nami zapanowała niezręczna cisza. Delikatnie jeździłam kciukiem po zewnętrznej części jego dłoni. Patrzyłam na każdą twarz, każda z nich była smutna a z niektórych naprawdę sączyły się łzy.
-Dokończ to co miałeś powiedzieć.
Szept z domieszką załamania wywołał na mnie gęsią skórką. Moja oczy zwrócone były w stronę szklanego blatu.
-To ty powinnaś tam leżeć. To ty powinnaś tam krwawić. Nie ja. Ja nawet na to nie zasługiwałem. Walczyłem w twojej obronie, a ciebie to nie obchodziło. Nie chciałaś mnie znać. Nie będziesz mnie pouczać. Zostawiłaś własnego syna w chwili gdy mógł umrzeć i nie wybudzał się kilka tygodni.
-Ale do cholery dzwoniłam do Gemmy i słyszałam o twoim stanie.
-Kurwa, ale nie potrafiłaś przyjechać i spojrzeć mi w oczy. Nie potrafiłaś powiedzieć, że przepraszasz za to, że musiałem cierpieć i mogłem umrzeć. Pewnie przyjechałabyś tylko gdybym umarł. Na mój pogrzeb. Chociaż nie. Pewnie jedyną osobą, która by tam była. Była by Gemma.
-Harry skończ do kurwy. Nie będę tego słuchać. Nie będę słuchać jak poniżasz własną matkę. Czy myślisz, że takimi słowami naprawisz wszystko co zaczęło się odnawiać po tylu latach? Jeśli tak to jesteś pojebanym skurwielem myślącym tylko o sobie.
Wstałam z krzesła i oparłam się dłońmi o zimny blat stołu. Poczułam się dziwnie słabo, ale cały czas silnie utrzymywałam moją pozycję. Nawet nie śniło mi się o tym aby przestać. Nikt nie może aż tak źle traktować swoich rodziców. Spojrzałam najpierw na mojego chłopaka i odnalazłam jego żałosny wzrok, którym chciał przekazać jak bardzo mu wstyd za to co przed chwilą powiedział. Moja szczęka była mocno zaciśnięta, a ja nie miałam już siły aby utrzymywać się na nogach. Patrzyłam cały czas w dół i odliczałam sobie od jednego do dziesięciu aby nie zemdleć ani żeby nic mi się nie stało. Kiedy usłyszałam jak krzesło obok mnie przesuwa się, później silny odór perfum przeniósł się gdzieś daleko mnie wiedziałam że poszedł. Wiedziałam, że ją przeprosi. Opadłam na krzesło i przymknęłam oczy.
-Przepraszam mamo, jestem takim głupim egoistą. Naprawdę nie chciałem żebyś cierpiała.
Słowa Harry'ego przeszyły moją głowę, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
-To ja przepraszam za to, że musiałeś przez tyle lat cierpieć bez matki. Że masz tą okropną bliznę na swojej szyi. I że pozwoliłam ci tak cholernie wplątać się w ten pojebany świat. Wiem, że gdybym nie odeszła zmieniłbyś się, ponieważ mi to obiecywałeś. A ja, twoja matka. Nie wierzyłam ci. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek ktoś taki jak ty może się zmienić. Ale teraz już to wiem. Widzę, że stałeś się innym człowiekiem.
Nagle jakbym totalnie odcięła się od nich wszystkich. Nie słyszałam już nic. Byłam tylko ja i ciemność. Moja własna ciemność, która pojawiała się kiedy mdlałam albo spałam. Czułam że biegnę, moje nogi tracą siłę. Biegnę i biegnę nawet nie wiem w jakim celu. Odwracam się i już wiem. Goni mnie jakaś kobieta i mężczyzna. Mają na sobie mundury i świecą latarkami w moim kierunku. Nie wiem co się dzieje kiedy wpadam na kogoś. Wszystko rozmywa się i zostajemy tylko my. Nasza dwójka. Uśmiechnięty Harry i ja. Nasza miłość między nami przezwycięża intruzów, którzy chcieli najwyraźniej mi coś zrobić. Lub stop. Ja coś zrobiłam. Skoro oni mieli na sobie mundury, to ja coś musiałam złego zrobić, że mnie gonili. Tego się już nie dowiem, ponieważ poczułam zimną taflę wody padającą na moją twarz. Głos Harry'ego był tuż nade mną i wiedziałam to. Wiedziałam, że znowu zemdlałam. Znowu zjadałam za mało i przegięłam z ruchem. Podniosłam się i momentalnie oplotłam dłonie wokół karku mojego mężczyzny. Był dla mnie jeszcze jedną cholernie wielką zagadką, ale kochałam go i nie chciałam żeby odszedł ode mnie na zawsze. Jeździł swoją dłonią po moich plecach i szeptał ciche słowa do mojego ucha.
-Już jestem przy tobie. Wróciłaś. Wszystko już dobrze.
Mocniej przycisnęłam się do jego ciała aby sprawdzić, czy nie jest to jeszcze jeden pojebany sen.
-----------------------------------
-Myślisz, że powinniśmy tam iść po tym jak zemdlałaś?
-Kurwa czy ty myślisz, że jestem jakaś niedołężna?
Pokręcił przecząco głową i opadł na łózko. Jego ciemne loki rozrysowane były po całej białej poduszce. Położył swoją dłoń na brzuchu, drugą pod głowę i patrzył wprost na sufit.
-Harry moglibyśmy porozmawiać?
Nawet nie wiem dlaczego te słowa wyrwały się z moich ust, skoro tylko o tym myślałam. Chciałam się tylko dowiedzieć jak tak do końca było z tą blizną na jego szyi. Co dokładnie stało się na tej ulicy. Ile miał lat gdy to się stało i co z nim było. Co przeżywał tak naprawdę, jaki ból sprawiła mu jego matka.
Przytaknął głową, usiadł i poklepał miejsce obok siebie.
-No, bo um..chciałam no kurde..
-Wiem, chcesz porozmawiać o tym.
Wskazał na ciętą, wypukłą linię na szyi. Momentalnie zrobiło mi się wstyd, nawet nie wiem dlaczego. Po prostu no teraz pomyślałam, że jednak był to zły pomysł. Delikatnie skinęłam głową i wysłałam mu sztuczny uśmiech.
-No to chodź tu do mnie.
Wyciągnął przed siebie ręce, złapał moje kostki i przeciągnął na swoje kolana. Delikatnie ucałował moje czoło.
-No bo kiedyś moja matka spotykała się z takim jednym gościem. To był jej najlepszy kolega. Była wtedy z Robinem i to z nim zaszła w ciąże. Był to jej ostatni dzwonek i to był cud, że udało jej się donosić tą ciąże. Ma raka jajników, okazało się to po urodzeniu mojego brata. Ale to nie o to tu chodzi. To zrobili mi moi dawni przyjaciele. Nie wiedzieli w jakim stanie była mama, gdy zacząłem ćpać i te wszystkie inne. Gdy Jay miał dwa latka wykrzyczeli mi prosto w twarz, że moja matka jest puszczalska, stoi na ulicy i trafiło jej się dziecko. Wiedziałem, że to nie prawda i to właśnie najbardziej mnie zabolało. Wieczorem wiedziałem, gdzie ich znajdę. Byli przy takim klubie w zaułku. Sprzedawali tam narkotyki. Poszedłem tam z Niallem, Liamem, Louisem i Zaynem. Byli moją osłoną, lecz stali na tyłach, ponieważ poprosiłem ich o to. Nie chciałem, żeby któremuś z nich cokolwiek się stało. Nie chciałem patrzeć na ich cierpienie. Było ich siedmiu. Chciałem się z nimi dogadać, naprawdę chciałem tylko porozmawiać do kurwy. Ale oni znowu zaczęli ją obrażać, mówić na Jaya że jest synem dziwki. Nie wytrzymałem, rzuciłem się na jednego z nich. Kiedy chłopacy to zauważyli zaczęli mi pomagać. Ale nie odciągnęli ode mnie tego gościa. Ja nie wiedziałem, ale on nosił scyzoryk w spodniach. Próbowałem z nim walczyć, ale był zbyt silny i ciężki abym sobie poradził. Przyparł mnie całym ciężarem swojego ciała do parteru. Próbowałem się bronić. Robić wardę, albo coś tego typu. Nie udało mi się. Miał za krótkie nogi, nie mogłem sobie poradzić. Kiedy wyciągnął ten scyzoryk, uniknąłem kilku ruchów, ale kiedy przytrzymał moją twarz w mocnym uścisku, już nie miałem szans. Dokładnie w tym miejscu, nacisnął ostrzem na moją szyję i przeciągnął po mojej tętnicy. Lecz nie na tyle głęboko żebym aż tak bardzo się wykrwawił. Tamci debile uciekli, a Niall z chłopakami zawieźli mnie do szpitala. No i to jest właśnie ta durna historia, nic nic ciekawego. Teraz po prostu kiedy widzę tę ranę przypominam sobie o tamtym zdarzeniu i jest mi cholernie smutno, że mama mnie wtedy zostawiła bez żadnego pożegnania. Ale z drugiej strony wiedziałem, że była niewinna i nic im nie zrobiła.
Nagle zamilkł, a ja miałam dalej ochotę słuchać jego opowieści. Był taki słodki, walczył o reputację własnej matki. Chciał się pozbyć tych osób które obrażały jego matkę. Byłam tylko ciekawa, czy tamci faceci zostali zamknięci za usiłowanie zabójstwa. Mocno się do niego przytuliłam i potarłam kilka razy jego ciemne włosy.
-Harry, ale czy oni?
-Tak. Zostali zamknięci. Posadzili ich na piętnaście lat. Ale wszystko będzie dobrze, kochanie. Póki będziesz przy mnie, wszystko będzie dobrze.
Uśmiechnęłam się i ucałowałam jego nos. Chciałam coraz więcej wiedzieć o moim chłopaku. Chciałam się dowiedzieć jak się czuł, gdy wszyscy go zostawili, co przeżywał przez tyle lat cierpienia. Dlaczego sprowadzał sobie te laski do domu? Pewnie chciał jakoś zapomnieć o tym bólu który sprawiła matka. Jeszcze przez pewien czas trwaliśmy w ciszy. Było słychać tylko nasze oddechy, które były równomierne. Wiedziałam, że ta cisza obydwojgu nam zrobi dobrze.
-Myślisz, że mogę iść w tej czerwonej sukience?
Przytaknął głową kiedy palił kolejnego papierosa. Szary dym, który wypuszczał ze swoich ust zdawał się być jakiś inny.
-A ty może ubierzesz tą marynarkę, białą koszulę i czarne rurki.
Uśmiechnął się i przebiegł wolną ręką po swoich włosach. Chwyciłam za czerwony materiał i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam sukienkę. Pomalowałam paznokcie na czerwono, usta zresztą też. Miałam na swojej szyi dalej ten sam wisiorek, który Harry podarował mi wczorajszej nocy. Nie potrafiłam się z nim rozstać. Kiedy wyszłam z łazienki Harry stał przed lustrem i dotykał bliznę. Miał swoje ubrania na sobie, jedynie koszula pozostawała jeszcze nie zapięta. Spuściłam głowę w dół i rzuciłam do szafy swoje stare ubrania.
Stałam ramię w ramię z nim. Czułam się dość dziwnie. Jego głowa była spuszczona w dół dokładnie w taki sam sposób jak moja.
-Przepraszam, że zaczęłam w ogóle ten temat. Nie powinnam.
-Nie przyjmuj się. Chciałbym ci powiedzieć całą prawdę o mnie, ale boje się że wtedy odejdziesz, a naprawdę nie chcę cię stracić na zawsze. Dzięki tobie stałem się innym człowiekiem. Myślałem, że już nikt mi nie pomoże, a wtedy pojawiłaś się ty. Pomogłaś mi wydostać się z tego pierdolonego gówna w którym trwałem bardzo długo. I po prostu nie chcę żebyś odeszła. Chcę żebyś była ze mną zawsze. Jeżeli ktoś mi cię odbierze, obiecuję że najpierw zabiję go, a później siebie.
-Harry nie musisz się niczego bać. Kocham cię i nigdy nie zostawię. Możesz mi powiedzieć, o wszystkim dobrze o tym wiesz.
-Naprawdę powiedziałbym ci wszystko. Jakie gówno jest w mojej przeszłości, w jakie gówno się wplątałem. Ale boje się, że się przestraszysz i nie będziesz chciała mnie znać.
-Nic już bardziej mnie nie przestraszy. Harry. Spójrz na mnie.
-Nie potrafię przed tobą tego ukrywać. Twój tata nie jest taki naprawdę super. Jakieś dwa lata temu torturował mnie. Już wtedy się w tobie zakochałem. Obserwowałem cię na jednej z imprez u Perrie i Zayna. Ale on powiedział, że jeśli cię tknę pożałuje każdego dotyku lub słowa. Byłem od ciebie daleko, przynajmniej starałem się być. Aż do tamtego momentu. Wiedziałem, że mogę cię dotknąć w tym klubie. Wiedziałem, że nie ma go w pobliżu. Kiedy tylko przechodziłem obok twojego domu, chciałem cię zobaczyć, a on widział mnie wychodził na pole. Nie pozwalał mi nawet przejść koło waszego domu. Pobił mnie kilka razy, ponieważ podchodziłem pod twoją szkołę i chciałem zagadać. I jeszcze jedno. Rozprowadzał ze mną dragi przez rok. Naprawdę nie chciałem ci tego mówić, nie chciałem żebyś znała prawdę.
-Kłamiesz. Harry ty do jebanej cholery kłamiesz. Nie wierzę ci. Mój ojciec i narkotyki, chyba sobie kpisz.
Odwróciłam się w jego stronę, a on momentalnie chwycił moje ramiona i przycisnął mnie do siebie. Opadałam dłońmi na jego tors i poczułam jak kilka łez spływa po mojej twarzy. Nie płacz kurwa, jesteś silną dziewczyną. Powtarzałam sobie te słowa jak mantrę. Słyszałam bicie jego serca i to nie było bicie kłamcy. To było bicie serca mojego, tego słodkiego, kochanego, szczerego Harry'ego.
-Przepraszam. Przepraszam, że musiałem ci to powiedzieć. Po prostu chciałem żebyś wiedziała.
Wyszeptał i kilka razy potarł moje plecy. Spojrzałam na niego do góry i dojrzałam jak jego oczy także zaczynają robić się mokre. Także było mu smutno, tylko nie wiedziałam z jakiego powodu. Z takiego, że musiałam słuchać tej prawdy, czy dowiedziałam się o tym gównie co robił mój tata. Poprawił moje włosy i ucałował czoło. Delikatnie jeździłam swoimi dłońmi po jego gładkim torsie. Zawsze marzyłam o taki facecie, który będzie w stanie obronić mnie w takiej sytuacji. Jak to się mówi, każda dziewczyna marzy o chłopaku, który jest niebezpieczny ale tylko dla niej jest miły, kochany i czuły, a każdy chłopak marzy o dziewczynie, która będzie słodka, śliczna i drobna, lecz dla tylko dla niego będzie niebezpieczna. Wydaje mi się, że właśnie znalazłam tego jedynego. Tego który kocha mnie całym sercem i zrobi wszystko abym nie odeszła od niego na zawsze. Uśmiechnęłam się do lustra, kiedy byliśmy gotowi. Pewnie jako jedyni będziemy tak wystrojeni, ale chcę aby każdy zobaczył ile dla siebie znaczymy i jak zgrani jesteśmy.
Stałam ramię w ramię z nim. Czułam się dość dziwnie. Jego głowa była spuszczona w dół dokładnie w taki sam sposób jak moja.
-Przepraszam, że zaczęłam w ogóle ten temat. Nie powinnam.
-Nie przyjmuj się. Chciałbym ci powiedzieć całą prawdę o mnie, ale boje się że wtedy odejdziesz, a naprawdę nie chcę cię stracić na zawsze. Dzięki tobie stałem się innym człowiekiem. Myślałem, że już nikt mi nie pomoże, a wtedy pojawiłaś się ty. Pomogłaś mi wydostać się z tego pierdolonego gówna w którym trwałem bardzo długo. I po prostu nie chcę żebyś odeszła. Chcę żebyś była ze mną zawsze. Jeżeli ktoś mi cię odbierze, obiecuję że najpierw zabiję go, a później siebie.
-Harry nie musisz się niczego bać. Kocham cię i nigdy nie zostawię. Możesz mi powiedzieć, o wszystkim dobrze o tym wiesz.
-Naprawdę powiedziałbym ci wszystko. Jakie gówno jest w mojej przeszłości, w jakie gówno się wplątałem. Ale boje się, że się przestraszysz i nie będziesz chciała mnie znać.
-Nic już bardziej mnie nie przestraszy. Harry. Spójrz na mnie.
-Nie potrafię przed tobą tego ukrywać. Twój tata nie jest taki naprawdę super. Jakieś dwa lata temu torturował mnie. Już wtedy się w tobie zakochałem. Obserwowałem cię na jednej z imprez u Perrie i Zayna. Ale on powiedział, że jeśli cię tknę pożałuje każdego dotyku lub słowa. Byłem od ciebie daleko, przynajmniej starałem się być. Aż do tamtego momentu. Wiedziałem, że mogę cię dotknąć w tym klubie. Wiedziałem, że nie ma go w pobliżu. Kiedy tylko przechodziłem obok twojego domu, chciałem cię zobaczyć, a on widział mnie wychodził na pole. Nie pozwalał mi nawet przejść koło waszego domu. Pobił mnie kilka razy, ponieważ podchodziłem pod twoją szkołę i chciałem zagadać. I jeszcze jedno. Rozprowadzał ze mną dragi przez rok. Naprawdę nie chciałem ci tego mówić, nie chciałem żebyś znała prawdę.
-Kłamiesz. Harry ty do jebanej cholery kłamiesz. Nie wierzę ci. Mój ojciec i narkotyki, chyba sobie kpisz.
Odwróciłam się w jego stronę, a on momentalnie chwycił moje ramiona i przycisnął mnie do siebie. Opadałam dłońmi na jego tors i poczułam jak kilka łez spływa po mojej twarzy. Nie płacz kurwa, jesteś silną dziewczyną. Powtarzałam sobie te słowa jak mantrę. Słyszałam bicie jego serca i to nie było bicie kłamcy. To było bicie serca mojego, tego słodkiego, kochanego, szczerego Harry'ego.
-Przepraszam. Przepraszam, że musiałem ci to powiedzieć. Po prostu chciałem żebyś wiedziała.
Wyszeptał i kilka razy potarł moje plecy. Spojrzałam na niego do góry i dojrzałam jak jego oczy także zaczynają robić się mokre. Także było mu smutno, tylko nie wiedziałam z jakiego powodu. Z takiego, że musiałam słuchać tej prawdy, czy dowiedziałam się o tym gównie co robił mój tata. Poprawił moje włosy i ucałował czoło. Delikatnie jeździłam swoimi dłońmi po jego gładkim torsie. Zawsze marzyłam o taki facecie, który będzie w stanie obronić mnie w takiej sytuacji. Jak to się mówi, każda dziewczyna marzy o chłopaku, który jest niebezpieczny ale tylko dla niej jest miły, kochany i czuły, a każdy chłopak marzy o dziewczynie, która będzie słodka, śliczna i drobna, lecz dla tylko dla niego będzie niebezpieczna. Wydaje mi się, że właśnie znalazłam tego jedynego. Tego który kocha mnie całym sercem i zrobi wszystko abym nie odeszła od niego na zawsze. Uśmiechnęłam się do lustra, kiedy byliśmy gotowi. Pewnie jako jedyni będziemy tak wystrojeni, ale chcę aby każdy zobaczył ile dla siebie znaczymy i jak zgrani jesteśmy.
-Myślę, że wyglądasz seksownie.
Głos Harry'ego dobiegł mnie z tyłu kiedy jedną dłonią opierałam cały ciężar ciała i zakładałam jedną ze szpilek. Złapał za moją talię i zamknął przestrzeń między nami. Czułam jego penisa, który coraz bardziej sztywniał pod samym dotykiem moich pośladków.
-Harry przestań.
-Chcę tak mocno cię rżnąć Dominice.
Wyszeptał wprost do mojego ucha i podniósł sukienkę do góry. Jego zimny dotyk wywołał na mnie delikatną gęsią skórkę.
-Tak się zastanawiam dlaczego depilujesz sobie nogi i miejsce intymne. Przecież na tułowiu i rękach też masz włoski, dlaczego tam się nie depilujesz?
-A chciałbyś?
-Nie. Broń, Boże. Ja nawet nie lubię kiedy ty się depilujesz tam gdzie to robisz.
Przez chwilę miał wokół mnie tylko jedną rękę a drugą z tego co słyszałam rozpinał rozporek. Po kilku chwilach byłam już pewna. Jego penis uderzył o podbrzusze. Pociągnął w dół moje majtki i przez chwile staliśmy bez ruchu. Jeszcze nigdy nie poczułam takiego bólu. Harry przytrzymał swoje biodra przy moich pośladkach, przy pierwszym pchnięciu. Moje ciche westchnienie sprawiło, że ciężko wydusił z siebie powietrze. Jego wysoka sylwetka górowała nade mną w opiekuńczej postawie. Cała zostałam przyparta do ściany, a jego dłonie przeniosły się na moje pośladki. Byłam zdumiona tym, że potrafi objąć je całe dłońmi. Delikatnie rozsuwał je na zewnątrz aby było mu wygodniej. Jego czuły dotyk sprawiał, że powoli zapominałam o tym bólu. Delikatnie pchnięcia biodrami oznaczały, że chciał być dla mnie ostrożny, nie chciał żebym za bardzo cierpiała.
-Chcesz żebym przestał.
Nieznane mi wcześniej doznanie stawało się coraz ciekawsze. Z każdym pchnięciem czułam mocno pulsujące miejsce we mnie. Nie zdołałam wydusić z siebie ani słowa, lecz tylko pokręciłam przecząco głową i zwiesiłam ją w dół. Czułam jakby ktoś odbierał mi siły.
-Harry proszę nie bój się. Mocniej i szybciej. Przecież nic mi nie będzie.
Szepnęłam między oddechami i mocniej naparłam na ścianę, jakby ta była moim jedynym oparciem w tej sytuacji. Było to naprawdę miłe doznanie, zwłaszcza że Harry próbował być przy nim tak cholernie delikatny. Jakby bał się, że może mnie uszkodzić. Mocniej rozszerzył moje pośladki i z całej siły i jak najszybciej mógł nabierał tempa, które wcale nie zdawało się dla mnie straszne. Czułam się bezpiecznie, nadzwyczaj bezpiecznie. Ciche jęki, które wydobywały się z moich ust, pozwalały mu na to, że także jęczał. Kiedy był już naprawdę blisko mocno napierał swoimi biodrami na moje pośladki i przytrzymywał je tak mocno jak tylko mógł. Kiedy poczułam jak jego płyny wpływają we mnie odetchnęłam z ulgą. Wysunął się ze mnie.
-Kurwa.
Jego ciche przekleństwo, sprawiło, że odwróciłam się i spojrzałam na niego. Jego mina była zakłopotana, a dłonie położone na penisie.
-To było takie dobre Dominice. Jeszcze z nikim nie miałem stosunku analnego. Nie wiedziałem, że będziesz taka dobra podczas okresu.
Delikatny rumieniec wpełzł na moje policzki, a ja uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Całkowicie zapomniałam, że resztka spermy jest jeszcze na jego kutasie, kiedy podeszłam i ucałowałam jego nos. Spojrzałam w dół i nie wiedziałam co teraz zrobić. Na końcówce sukienki zauważyłam białą plamkę. Poszłam do łazienki i namoczyłam plamkę wodą. Troszkę się zmyło, ale nie do końca. Mam nadzieję, że nikt nie będzie się przyglądał mojej sukience. Harry siedział na kanapie i przeglądał telefon. "Seks analny jest taki kurwa dobry, sukii. Musicie spróbować" ten tweet pozwolił mi na roześmianie się. Kiedy wyrzucił głowę do tyłu i spojrzał na mnie, pokręciłam głową z dezaprobatą.
-I tak cię kocham idioto. Chodź już.
Nachyliłam się delikatnie i ucałowałam jego pełne usta. Sięgnęłam po torebkę na stole w jadalni, ubrałam szpilki i czekałam, aż szanowny pan Harry zwlecze się z kanapy.
-------------------------
Harry Pov
-Dlaczego akurat ona?
Głos Seana dobiegł moje uszy, kiedy patrzyłem jak dobrze Dominice bawi się z dziewczynami. Kiedy spotkała mój wzrok momentalnie się zaczerwieniła i pociągnęła sukienkę w dół.
-Bo ukrywa w sobie coś, co znam tylko ja. Nauczyła mnie co to znaczy kogoś tak naprawdę pokochać. Zaufała mi. I pomogła mi się wykaraskać z tego gówna.
-O znowu włącza się ten sam zakochany Harry. Miękka cipa.
Miałem ochotę uderzyć w tym momencie Louis'a, ale wiedziałam, że nie mogę. Kiedy wypiłem kolejnego shota, zobaczyłem że jakiś facet podchodzi do Dominice i chcę z nią tańczyć. Nawet nie chciała odmówić. Uśmiechnęła się tylko i podała mu rękę. Nagle piosenka z bardzo szybkiej zmieniła się na spokojną. Przyciągnął ją w swoją stronę i zamknął przestrzeń między nimi. Czułem jak nadopiekuńczość buduje się we mnie. Kiedy złapał za wisiorek, który jej podarowałem spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, tylko. Położył dłoń na jej tali, tym sposobem przyciągając ich jeszcze bardziej do siebie. Owinęła ramiona wokół jego karku i delikatnie położyła głowę na jego ramieniu.
-Ale, że to co. Co ona robi Harry?
Liam wykrzywił twarz na widok Dominice tańczącej z jakimś kolesiem. Odwróciłem się jego stronę i wzruszyłem ramionami.
-Podrywa ją i tyle.
-Harry ale ona się daje podrywać.
-Wcale nie, wierze jej i wiem, że nigdy by mi tego nie zrobiła.
-No nie byłbym taki pewien na twoim miejscu.
Wzrok Zayna powędrował na nich. Ten facet ją obmacywał, miał swoje ręce na jej tyłku, a ona nawet nie sprzeciwiała się temu. I to był właśnie minus picia Dominice, zawsze zachowywała się jakoś dziwnie i nie przeszkadzał jej dotyk innego mężczyzny. Wiedziałem, że mnie kocha i nie zdradziłaby nigdy, ale oni nie wiedzieli. Nie mogłem dopuścić do tego aby w ich oczach została dziwką lub czymś podobnym. Nie chciałem aby wyzywano ją tak jak moją matkę. Po prostu kurwa nie mogłem do tego dopuścić. Położyłem kieliszek na stole i pozwoliłem sobie na to, żeby zrobić jej obciach. Nogi same prowadziły mnie w ich stronę.
-Odbijany.
Krzyknąłem do kolesia i złapałem drobną dłoń Dominice. Chłopak jęknął w złości i postanowił jednak ze mną już się nie siłować. Chciałem mieć tą satysfakcję i chciałem żeby wiedział, że Dominice jest moja. Mocno przycisnąłem ją do siebie i ucałowałem jej usta. Nie była chyba na to przygotowana ponieważ z trudem złapała ostatni oddech. Złapałem jej drobną twarz w dłonie i czułem jak całkowicie mi się poddawała. Pachniała alkoholem zresztą tak jak ja.
-Kurwa Harry przestań on nic mi nie zrobił.
Wyszeptała kiedy odepchnęła mnie od siebie. Wiedziałem kurwa, wiedziałem że się nie udało. Słyszałem cichy chichot za nami. Ten chłopak pewnie teraz śmiał się z tego, że odepchnęła mnie od siebie.
-Ale kocham twoją nadopiekuńczość.
Przygryzła dolną wargę, złapała za końcówki marynarki i przyciągnęła mnie do siebie. Położyłem swoje dłonie na jej tyłku, a ona na moim karku. Przywarła do moich ust i zaczęła masować je swoimi.
-Wiesz i tyłek mnie boli.
Śmiech który wydobyłem z siebie w jej usta uspokoił mnie. Kochała mnie i to tak, że nigdy by mnie nie opuściła. Tylko boje się, że to ja ją zranię, ja będę cierpiał, ona będzie cierpiała i to wszystko przez moją pojebaną głupotę.
_________________________________
Dobry, dobry. Opóźnionko jest dalej ale na reszcie jest ten rozdział. Beznadziejny jak każdy, ale wreszcie go napisałam. Długi, bo długi . Ale głupi bo głupi. Mam nadzieję, że jednak ktoś to przeczyta i spróbuje skomentować. Nauka nie daje za wygraną, ale teraz siedzę w domciu więc wam troszkę jeszcze popiszę :P Ten blog jak i tamten naprawdę jest dla mnie ważny. Czasem wszystko mi się miesza, ale później sobie przypominam. Codziennie jest coraz więcej wejść za co serdecznie dziękuję. Przypominam także, że w komentarzach możecie dodawać wasze ulubione piosenki, które mogą znaleźć się w nowym rozdziale.
Lots of Love
xx
Boziu. Nareszcie. Już nie mogłam się doczekać. Cudowny jak zwykle *___*
OdpowiedzUsuń