-Jestem teraz szczęśliwy, bo wiem że mojej księżniczce nic nie grozi. Jest ze mną na długo i wiem, że nie odejdzie z mojego życia tak szybko jak się pojawiła. Kocham ją z całego serca. Jest moją malutką, słodką królewną.
Gdy przeczytałam to półszeptem, popatrzył na mnie i zmarszczył nos. Zakryłam usta aby powstrzymać się od śmiechu, bo z jednej strony to było słodkie, ale z drugiej myślałam, że zaraz padnę.
-I co, to jest takie zabawne?
Spojrzał na mnie groźną miną, a ja pokręciłam głową na znak protestu.
-Tylko nie wiedziałam, że możesz być aż taki czuły i słodki. Jeszcze nigdy nie nazwałeś mnie 'malutką, słodką królewną' zawsze mówiłeś rzeczy typu 'kochanie', 'myszko', 'księżniczko'. Teraz muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-Pamiętasz gdy po raz pierwszy widziałeś mnie nago i zapytałeś się dlaczego mam te rany na nogach, a ja powiedziałam że to nic takiego?
-Mhm-przytaknął głową.
-Wtedy skłamałam. Po śmierci mamy nie mogłam sobie poradzić z moim życiem i cięłam się. Cięłam się na nogach żeby nikt tego nie widział. Nie chciałam robić afery, nie chciałam żeby wytykano mnie palcami i nie chciałam zniszczyć mojemu tacie kariery.
-Wiem co to znaczy jak najukochańsza osoba opuści twoje życie. Ja też nie bez powodu wpadłem w to towarzystwo. Moja 'dziewczyna' Rose, jeśli mogłem ją nazwać swoją dziewczyną, bo mieliśmy wtedy ledwie po jedenaście lat, nie traktowałem dziewczyn serio, ale jednak Rose była kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Ona powoli umierała na moich oczach, w moich ramionach, a ja tak po prostu pozwoliłem jej umrzeć. Patrzyłem na jej cierpienie i nic nie mogłem poradzić, rozumiesz? Byłem bezradny. Gdyby nie ten pijany kierowca, ona pewnie byłaby jeszcze żywa, szczęśliwa i taka śliczna jak ją zapamiętałem. Miała błękitne oczy niczym ocean, jej blond loki spadały na ramiona, a jej śliczne malinowe usta uśmiechały się za każdym razem kiedy przychodziłem po nią. Była moją pierwszą miłością i to ona pierwszy raz mnie pocałowała. Pamiętam jeszcze jak dziś, tego dnia gdy zginęła miała wyjechać z rodzicami gdzieś daleko. Był to nasz ostatni wspólny spacer na ulicach Holmes Chapel i tak się stało. Tylko nie był to nasz ostatni wspólny spacer, był to jej ostatni wspólny spacer, który odbyła w swoim krótkim życiu. Od tamtego dnia zacząłem szlajać się z kolegami po różnych ogniskach i imprezach. Coraz więcej alkoholu i używek. Tak właśnie wyrobiła się opinia ludzi na mój temat. Stałem się niebezpiecznym człowiekiem. Moi rodzice, gdy miałem osiemnaście lat, razem z moją siostrą i bratem zamieszkali w Sydney, ponieważ osiągnąłem wtedy totalne dno. Przeprowadziłem się do Londynu i dalej to robię. Ćpam, pije, pale i biorę udział w nielegalnych wyścigach.
Jego oczy zachodziły płaczem, znów widziałam w nich smutek.
-Poczekaj, przecież mówiłeś że nigdy nie zaznałeś prawdziwej miłości.
-To nie tak Dominice. Ja nie chciałem o niej pamiętać. Od tamtego dnia obiecałem sobie, że Rose Cambell będzie dla mnie obcą osobą i nigdy o niej nie wspomnę. Ale nie dawałem rady, była inna niż wszystkie dziewczyny. Lubiła grać w gry dla chłopaków jak i dla dziewczyn. Można powiedzieć była dla mnie unikatem. Dopóki nie pojawiłaś się ty. Kiedy ciebie poznałem i tak po prostu zakochałem się w tobie obiecałem sobie to, że nie dopuszczę aby tobie stała się krzywda. Nie pozwolę ci umrzeć. Wolę zdechnąć przed tobą, niż patrzeć na śmierć kolejnej cholernie ważnej dla mnie osoby. Rozumiesz Dominice? Teraz to ty jesteś dla mnie tym unikatem i właśnie za to cię kocham. Rozumiesz kurwa?
Przytaknęłam głową i sama zaczęłam płakać. Nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć. Zatkało mnie po jego opowieści. Teraz wiem dlaczego boi się, że mnie straci. Dlaczego nie pozwala mi nadużywać zarówno alkoholu jak i używek. Złapałam go za tył głowy i przywarłam do jego ust.
-Już spokojnie, jestem z tobą. Nie opuszczę cię Harry. Kocham cię.
Wyszeptałam i masowałam kciukami jego zimne policzki. Cmoknęłam delikatnie jego wargi i złączyłam nasze dłonie na jego kolanie.Wrócił wzrokiem na telefon, a ja bawiłam się jego pierścionkami na palcach.
-Harry, chciałbyś mieć kiedyś dzieci?
Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i nic nie odpowiedział. Puścił moją dłoń, a ja zaczęłam nerwowo zdrapywać lakier do paznokci, który zaczął mnie denerwować.
-Dobra nie ważne. Nie było pytania. Zapomnij, kurwa. Po prostu zapomnij.
-Pasażerowie lotu do Sydney proszeni są zgłaszać się do bramek numer sześć. Powtarzam. Pasażerowie lotu do Sydney proszeni są zgłaszać się do bramek numer sześć. Dziękuję.
Poderwałam się z miejsca dokładnie wtedy co on. Kiedy miałam już iść złapał mnie za ramie i pociągnął w swoją stronę. Zamknął przestrzeń między nami owijając swoje ramiona wokół mojej talii.
-Kurwa nie płacz, nienawidzę gdy to robisz i słuchaj. Nie zapomnę do huja. Tylko nie wiem czy podołam takiemu wielkiemu ciężarowi jak dzieci i obowiązki. Nie wiem czy dam radę odnaleźć się w takiej sytuacji. Nie jestem odpowiedzialny i za każdym razem mi to powtarzasz. Kocham cię Dominice, ale boje się mieć dzieci. Rozumiesz, kurwa?
-Dobra, nie ważne. Zostaw.
Pokręciłam przecząco głową i udałam się do terminalu.
Kurwa Harry, ja cię kocham.
Jesteś dla mnie najważniejszy.
Przecież wiesz, jak dużo dla mnie znaczysz.
Kocham kiedy się uśmiechasz, kiedy marszczysz swój słodki nos lub gdy wydymasz swoją wargę gdy udajesz, że jesteś wściekły.
Zrobiłabym wszystko abyś stał się tym samym człowiekiem co przed śmiercią Rose.
To ty jesteś dla mnie tym unikatem i na zawsze będziesz.
Ale ty nigdy tego nie zrozumiesz.
Bo zawsze jest 'ja','ja','ja'.
Nigdy nie kochałeś mnie aż tak mocno jak ja kocham ciebie.
Gdy przeszłam przez długi tunel do samolotu znalazłam swoje miejsce. Od razu rzuciła mi się w oczy stewardessa, która była przyjaciółką Luke'a.
-Hej.
Krzyknęłam i stanęłam obok niej.
-Hej Dominice, jak dawno cię nie widziałam, dlaczego nie przyszłaś do mnie na urodziny z Lukiem?
-Nie wiem, nie miałam ochoty. Mogłabyś mi nalać trochę whisky?
-Przecież jesteś niepełnoletnia-powiedziała szeptem do mojego ucha-ale z drugiej strony masz dobry, silny organizm lubisz dużo wypić.
Zachichotała i kazała wrócić mi na miejsce. Swoją pierwszą dawkę trunku dostałam gdy Harry wszedł do wnętrza samolotu.
Harry Pov
-Harry chciałbyś mieć dzieci?
Byłem zaskoczony tym co usłyszałem, zatkało mnie. Spojrzałem na nią, widziałem w jej oczach strach, niepewność i smutek. Puściłem jej dłoń, ponieważ czułem silne napięcie między nami. Słyszałem jak cicho szepcze pod nosem i zdrapuje lakier ze swoich paznokci, jakby on zaczął ją wkurwiać.
-Dobra nie ważne. Nie było pytania. Zapomnij, kurwa. Po prostu zapomnij.
-Pasażerowie lotu do Sydney proszeni są zgłaszać się do bramek numer sześć. Powtarzam. Pasażerowie lotu do Sydney proszeni są zgłaszać się do bramek numer sześć. Dziękuję.
Poderwałem się z miejsca równo z nią. Miałem ochotę pierdolić ją tutaj kurwa, aż będzie szczęśliwa. Nienawidziłem patrzeć gdy była smutna lub zła na mnie.
Tak bardzo cię kurwa kocham.
Jesteś dla mnie najważniejsza.
Pokochałem cię prawdziwą miłością i po prostu pozwoliłaś się kochać.
Jesteśmy młodzi i piękni, więc nie niszczmy tego dziećmi.
Tak naprawdę chciałbym je mieć, ale boje się że nie poradzę sobie z tak dużym obowiązkiem.
Jestem tylko nastoletnim frajerem, kochanie i nic tego nie zmieni.
Boje się że później ludzie będą nas wytykać palcami.
Nawet nie mnie, tylko ciebie.
Tego się obawiam.
Boje się, że tego nie wytrzymasz.
Ja wiem, co to znaczy więc się nie boję.
To, że ściągnę kolczyki, przestanę ćpać, pić, palić nie zmieni mojej reputacji.
Ludzie już wyrobili sobie opinię na mój temat.
Nie chcę żeby później ciebie nazywali puszczalską, jesteś dla mnie zbyt ważna.
Nie chcę stracić kolejnej cholernie ważnej dla mnie osoby.
Kiedy odwróciła się do mnie plecami i miała zrobić krok w przód, złapałem jej ramię i pociągnąłem ją w swoją stronę. Delikatnie pisnęła, a ja zamknąłem przestrzeń między nami. Słyszałem jak jej serce mocno bije, a oddech jest niespokojny. Jej oczy były całe mokre od łez. Owinąłem swoje ręce wokół jej talii.
-Kurwa nie płacz, nienawidzę gdy to robisz i posłuchaj. Nie zapomnę do huja. Tylko nie wiem czy podołam takiemu wielkiemu ciężarowi jak dzieci i obowiązki. Nie wiem czy dam radę odnaleźć się w takiej sytuacji. Nie jestem odpowiedzialny i za każdym razem mi to powtarzasz. Kocham cię Dominice, ale boje się mieć dzieci. Rozumiesz, kurwa?
-Dobra, nie ważne. Zostaw.
Pokręciła głową cała zapłakana i pobiegła w stronę bramek bezpieczeństwa. Chwilę później ja także się tam udałem. Po dokładnej kontroli przepuścili mnie do długiego korytarza, który miał mnie doprowadzić do samolotu. Gdy już byłem wewnątrz zobaczyłem Dominice, która coś piła. Delikatnie przecisnąłem się na swoje miejsce przy oknie. Wkurwiłem się gdy zauważyłem, że to whisky, ale nie dawałem po sobie tego poznać. Spojrzałem na nią kilka razy, ale ona nie wydawała się zainteresowana moją osobą. Kiedy brała już siódmą porcję alkoholu wkurwiłem się.
-Czy pani wie, że ona jest niepełnoletnia?
Zapytałem patrząc na blond stewardessę.
-Zaskoczę pana. Wiem. Znam ją bardzo dobrze.
Zdziwiło mnie to co powiedziała. Patrzyłem raz na nią, a raz na Dominice, która wydawała się w ogóle nie upita.
-Co ty kurwa odpierdalasz?
Zapytała Dominice, kiedy wziąłem szklankę z jej ręki i postawiłem na srebrnym wózku. Pokręciłem głową i skinąłem na stewardessę, żeby już poszła.
-Co ty sobie wyobrażasz, przez to że powiedziałem tamto wcześniej, teraz tak się odpłacasz?
-Myślisz, że to kurwa było miłe, jak powiedziałeś że nie wiesz czy podołasz temu? Zawsze mówiłeś, że razem przejdziemy nawet przez piekło. A dzieci to jeszcze nie jest piekło. Rozumiesz kurwa?
Zapytała i spojrzała na mnie.
-Nie dam rady kurwa. Po prostu nie dam rady. Wywierasz na mnie presję, kurwa rozumiesz?
Wstałem i przecisnąłem się między fotelem a jej kolanami. Poszedłem do toalety. Wiedziałem, że nie można palić. Ale musiałem. Musiałem choć tylko się zaciągnąć. Zamknąłem drzwi, wyciągnąłem z paczki papierosa i zapalniczkę. Delikatnie przyłożyłem ogień do końcówki i wciągnąłem do siebie. Zrobiłem kilka kółek i wrzuciłem papierosa do toalety, odlałem się i wróciłem na swoje miejsce. Dominice już zdążyła zasnąć. Odwróciłem się do niej plecami bo byłem na maksa wkurwiony. Nawet nie tym, że piła. Wkurwiła mnie tym, że wywiera na mnie tą presję związaną z dziećmi, a ja kurwa nie chcę. Nie chcę mieć tych jebanych dzieci. Mamy młodszego brata z Gemmą, więc kurwa wiemy co to znaczy. Jej dopiero urodzi się siostra, więc nie wie co to mieć małego bachora na głowie. Miałem takiego dopóki nie wyjechali do Sydney.
----------------------------------
-Harry wstawaj-usłyszałem głos Dominice, który był teraz gdzieś nade mną.
Wiedziałem, że to nie jest sen, ponieważ jej dłonie były na mojej twarzy i delikatnie szturchały ją, a po drugie czułem jej alkoholowy odór. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią.
-Mamy teraz postój, bo zmieniają pilotów. Ja idę się odświeżyć i przebrać, idziesz ze mną?
-Mhm-wymruczałem i chwyciłem podręczny bagaż z naszymi ubraniami.
Moje oczy jeszcze mrużyły się pod wpływem światła, które było w długim korytarzu, który miał nas doprowadzić do strefy VIP w której mogliśmy się odświeżyć, przebrać, coś na szybko zjeść, ponieważ była to tylko godzina. Nagle zostałem przyparty do ściany, a plecak upadł na podłogę. Jej delikatne dłonie zjechały na moje biodra, a palce przecisnęły się przez pasek i spodnie do gumki moich bokserek. Z zawrotną prędkością jej usta zbliżyły się do mojej szyi, a moje palce zaplotłem w jej włosy. Jej delikatne palce cały czas muskały skórę na moich biodrach. Przestała całować moją skórę, szybkim ruchem przeniosła palce na moje podbrzusze. Uśmiechnęła się, klepnęła mnie w tyłek łapiąc go na końcu i zbliżyła usta do mojego ucha.
-Przepraszam Harry. Nie powinnam zaczynać tego tematu.
Wyszeptała i ucałowała moje usta. Podniosła plecak i udała się do łazienki. Zostałem pozbawiony wszelkich środków do mycia się. Byłem zmuszony wejść do jej łazienki. Kiedy już to zrobiłem zamknąłem drzwi na klucz. Właśnie ściągała stanik i majtki. Gdy spotkała mój wzrok w lustrze uśmiechnęła się. Spięła swoje włosy w koka i skinęła do mnie żebym także się rozebrał i wszedł za nią do kabiny.
Dominice Pov
-Harry wstawaj-krzyknęłam.
Obudziłam się akurat jak wylądowaliśmy na lotnisku w Dubaju, a on nadal spał. Czułam jak cholernie moja głowa mi napierdala, ale sama wiedziałam dlaczego. Wypiłam za dużo whisky. Delikatnie przygryzał wargę i zwilżał swoje usta językiem. Gdy otworzył oczy, spojrzałam w jego szmaragdowe tęczówki.
-Mamy teraz postój, bo zmieniają pilotów. Ja idę się odświeżyć i przebrać, idziesz ze mną?
-Mhm-wymruczał. Podniósł rękę i wziął nasz bagaż podręczny. Widać było, że się nie wyspał, ponieważ gdy zobaczył jasne przebłyski zasłaniał oczy dłonią i co chwilę ziewał.
Kurwa, Harry ja cię kocham.
Przepraszam za wszystko.
Naprawdę jesteś dla mnie najważniejszy.
Nigdy nikogo tak mocno nie kochałam.
Nawet mama nie liczyła się tak bardzo jak ty.
A ona była najważniejsza.
W takim razie to ty jesteś tym ważniejszym od tych najważniejszych.
Mocno naparłam na niego, a on jakby w ogóle nie miał sił. Przyparłam go do ściany, a plecak spadł z głuchym odgłosem na podłogę. Zjechałam swoimi dłońmi z jego ramion w dół na jego biodra. Przecisnęłam swoje palce przez ciasno zapięty pasek i czarne rurki do gumki jego bokserek. Bez zastanowienia zbliżyłam usta do jego szyi i delikatnie muskałam jego skórę.
Zaplótł swoje palce w moje włosy i delikatnie robił kółka na mojej głowie. Moje palce nadal były na jego biodrach i teraz delikatnie szczypały jego skórę. Skończyłam go całować i szybkim ruchem przejechałam dłońmi na jego podbrzusze. Uśmiechnęłam się i klepnęłam go w tyłek delikatnie ściskając go na końcu. Przybliżyłam swoje usta do jego ucha.
-Przepraszam Harry. Nie powinnam zaczynać tego tematu.
Wyszeptałam i ucałowałam jego usta. Czułam się winna temu wszystkiemu. To moja wina, że w ogóle zaczęłam ten pierdolony temat dzieci. Schyliłam się po torbę, czułam jego wzrok na moim tyłku kiedy oddalałam się do łazienki. Gdy byłam wewnątrz pomieszczenia i ściągnęłam koszulę i spodenki poczułam nieodpartą chęć wymiotowania. Gdyby nie Harry, który wszedł w momencie kiedy miałam iść do jednej z kabin zrobiłabym to. Rozpięłam swój stanik i delikatnie wypychając tyłek do tyłu ściągnęłam koronkowe majtki okalające moje ciało. Gdy odnalazłam jego wzrok w lustrze uśmiechnęłam się i spięłam włosy w koka. Sięgnęłam do plecaka po żel pod prysznic i przeszłam kilka kroków aby oprzeć się o szybę prysznica. Spojrzałam przez lewe ramię i skinęłam głową aby poszedł za mną. Puściłam wodę i uśmiechnęłam się kiedy poczułam jego ciało przytulające się do mnie od tyłu. Jego usta delikatnie całowały moje włosy. Odwrócił mnie w swoją stronę i zamknął nasze wargi w pocałunku, który był na początku spokojny i niezachłanny. Przechylił głowę aby go pogłębić i złapał moje biodra. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam uda wokół jego talii. Przyparł mnie do ściany, a ja czułam jego penisa, który ocierał się o moje pośladki. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zwierzęcy i niebezpieczny. Przejechał swoją dłonią wzdłuż mojego ramienia, talii aż dotarł do pośladków w które wbił swoje długie palce. Przygryzłam wargę kiedy zjechał pocałunkami na moje piersi. Przygryzłam jego szyję kiedy wszedł we mnie najpierw powoli, a później przyspieszał swoje ruchy. Zatkałam usta ręką, aby nie wykrzyczeć jaką przyjemność daje mi mój ukochany.
-Dalej kochanie, chcę żeby wszyscy słyszeli kto sprawia, że jesteś szczęśliwa.
Wyszeptał do mojego ucha i przeciągnął moje ręce nad moją głowę śmiejąc się.
-Harry-wykrzyczałam kiedy wiedziałam, że jestem już cholernie blisko.
Poczułam skurcz w okolicy podbrzusza, a on powoli zwalniał swoje ruchy, więc wiedziałam że on także jest już cholernie blisko. Doszliśmy w tym samym czasie ze stłumionymi krzykami.
-Nie, nie rób mi tego-powiedziałam kiedy próbował położyć mnie na ziemię.
-Nie możliwe, sprawiłem że doszłaś?
Wiedziałam, że się ze mną droczy. Uśmiechnął się i pocałował czubek mojego nosa.
-Mamy teraz postój, bo zmieniają pilotów. Ja idę się odświeżyć i przebrać, idziesz ze mną?
-Mhm-wymruczałem i chwyciłem podręczny bagaż z naszymi ubraniami.
Moje oczy jeszcze mrużyły się pod wpływem światła, które było w długim korytarzu, który miał nas doprowadzić do strefy VIP w której mogliśmy się odświeżyć, przebrać, coś na szybko zjeść, ponieważ była to tylko godzina. Nagle zostałem przyparty do ściany, a plecak upadł na podłogę. Jej delikatne dłonie zjechały na moje biodra, a palce przecisnęły się przez pasek i spodnie do gumki moich bokserek. Z zawrotną prędkością jej usta zbliżyły się do mojej szyi, a moje palce zaplotłem w jej włosy. Jej delikatne palce cały czas muskały skórę na moich biodrach. Przestała całować moją skórę, szybkim ruchem przeniosła palce na moje podbrzusze. Uśmiechnęła się, klepnęła mnie w tyłek łapiąc go na końcu i zbliżyła usta do mojego ucha.
-Przepraszam Harry. Nie powinnam zaczynać tego tematu.
Wyszeptała i ucałowała moje usta. Podniosła plecak i udała się do łazienki. Zostałem pozbawiony wszelkich środków do mycia się. Byłem zmuszony wejść do jej łazienki. Kiedy już to zrobiłem zamknąłem drzwi na klucz. Właśnie ściągała stanik i majtki. Gdy spotkała mój wzrok w lustrze uśmiechnęła się. Spięła swoje włosy w koka i skinęła do mnie żebym także się rozebrał i wszedł za nią do kabiny.
Dominice Pov
-Harry wstawaj-krzyknęłam.
Obudziłam się akurat jak wylądowaliśmy na lotnisku w Dubaju, a on nadal spał. Czułam jak cholernie moja głowa mi napierdala, ale sama wiedziałam dlaczego. Wypiłam za dużo whisky. Delikatnie przygryzał wargę i zwilżał swoje usta językiem. Gdy otworzył oczy, spojrzałam w jego szmaragdowe tęczówki.
-Mamy teraz postój, bo zmieniają pilotów. Ja idę się odświeżyć i przebrać, idziesz ze mną?
-Mhm-wymruczał. Podniósł rękę i wziął nasz bagaż podręczny. Widać było, że się nie wyspał, ponieważ gdy zobaczył jasne przebłyski zasłaniał oczy dłonią i co chwilę ziewał.
Kurwa, Harry ja cię kocham.
Przepraszam za wszystko.
Naprawdę jesteś dla mnie najważniejszy.
Nigdy nikogo tak mocno nie kochałam.
Nawet mama nie liczyła się tak bardzo jak ty.
A ona była najważniejsza.
W takim razie to ty jesteś tym ważniejszym od tych najważniejszych.
Mocno naparłam na niego, a on jakby w ogóle nie miał sił. Przyparłam go do ściany, a plecak spadł z głuchym odgłosem na podłogę. Zjechałam swoimi dłońmi z jego ramion w dół na jego biodra. Przecisnęłam swoje palce przez ciasno zapięty pasek i czarne rurki do gumki jego bokserek. Bez zastanowienia zbliżyłam usta do jego szyi i delikatnie muskałam jego skórę.
Zaplótł swoje palce w moje włosy i delikatnie robił kółka na mojej głowie. Moje palce nadal były na jego biodrach i teraz delikatnie szczypały jego skórę. Skończyłam go całować i szybkim ruchem przejechałam dłońmi na jego podbrzusze. Uśmiechnęłam się i klepnęłam go w tyłek delikatnie ściskając go na końcu. Przybliżyłam swoje usta do jego ucha.
-Przepraszam Harry. Nie powinnam zaczynać tego tematu.
Wyszeptałam i ucałowałam jego usta. Czułam się winna temu wszystkiemu. To moja wina, że w ogóle zaczęłam ten pierdolony temat dzieci. Schyliłam się po torbę, czułam jego wzrok na moim tyłku kiedy oddalałam się do łazienki. Gdy byłam wewnątrz pomieszczenia i ściągnęłam koszulę i spodenki poczułam nieodpartą chęć wymiotowania. Gdyby nie Harry, który wszedł w momencie kiedy miałam iść do jednej z kabin zrobiłabym to. Rozpięłam swój stanik i delikatnie wypychając tyłek do tyłu ściągnęłam koronkowe majtki okalające moje ciało. Gdy odnalazłam jego wzrok w lustrze uśmiechnęłam się i spięłam włosy w koka. Sięgnęłam do plecaka po żel pod prysznic i przeszłam kilka kroków aby oprzeć się o szybę prysznica. Spojrzałam przez lewe ramię i skinęłam głową aby poszedł za mną. Puściłam wodę i uśmiechnęłam się kiedy poczułam jego ciało przytulające się do mnie od tyłu. Jego usta delikatnie całowały moje włosy. Odwrócił mnie w swoją stronę i zamknął nasze wargi w pocałunku, który był na początku spokojny i niezachłanny. Przechylił głowę aby go pogłębić i złapał moje biodra. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam uda wokół jego talii. Przyparł mnie do ściany, a ja czułam jego penisa, który ocierał się o moje pośladki. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zwierzęcy i niebezpieczny. Przejechał swoją dłonią wzdłuż mojego ramienia, talii aż dotarł do pośladków w które wbił swoje długie palce. Przygryzłam wargę kiedy zjechał pocałunkami na moje piersi. Przygryzłam jego szyję kiedy wszedł we mnie najpierw powoli, a później przyspieszał swoje ruchy. Zatkałam usta ręką, aby nie wykrzyczeć jaką przyjemność daje mi mój ukochany.
-Dalej kochanie, chcę żeby wszyscy słyszeli kto sprawia, że jesteś szczęśliwa.
Wyszeptał do mojego ucha i przeciągnął moje ręce nad moją głowę śmiejąc się.
-Harry-wykrzyczałam kiedy wiedziałam, że jestem już cholernie blisko.
Poczułam skurcz w okolicy podbrzusza, a on powoli zwalniał swoje ruchy, więc wiedziałam że on także jest już cholernie blisko. Doszliśmy w tym samym czasie ze stłumionymi krzykami.
-Nie, nie rób mi tego-powiedziałam kiedy próbował położyć mnie na ziemię.
-Nie możliwe, sprawiłem że doszłaś?
Wiedziałam, że się ze mną droczy. Uśmiechnął się i pocałował czubek mojego nosa.
---------------------------------
Owinęłam wokół siebie ręcznik i podeszłam do lustra. Kiedy odrzuciłam ręcznik na podłogę delikatnie przejechałam dłonią po moich rękach, brzuchu i nogach dotykając każdego małego siniaka i naczynek. Kilka pojedynczych łez pojawiło się w moich oczach.
-No i powiedz po co? Po co to zrobiłaś? Masz to teraz na rękach, a miałaś tylko na udach.
Pokręciłam głową i łzy spadły na blat.
-Zrobisz coś dla mnie?
Odwrócił mnie w swoją stronę i uśmiechnął się.
-Tak.
Odpowiedziałam i objęłam go.
-Zważ się teraz, chcę zobaczyć ile ważysz.
-Dobrze, kochanie.
Sięgnęłam po wagę, która była obok szafki i stanęłam na nią.
Proszę tylko o to, żebym nie przytyła.
Nie mogę tego zrobić.
Przecież Harry zerwie ze mną bo jestem gruba.
43 kilo.
O kurwa wspaniale, schudłam jeszcze dwa.
-Co to kurwa ma być?-zapytał patrząc w dół na ekran.
-Może ta waga źle waży, może ty też wejdziesz?
Bez zastanowienia delikatnie zepchnął mnie z wagi i sam na nią wszedł. Na ekranie wyświetlało się 62. Pokręcił głową i spojrzał na mnie.
-Nie rób tego do huja rozumiesz, nie chcę cię stracić za bardzo cię kurwa kocham. Nie pozwolę ci odejść tak jak pozwoliłem Rose. Musisz kurwa jeść. Nie możesz tyle ważyć, za niedługo będziesz chodzącym wieszakiem. Kocham twoje ciało co do milimetra i nie chcę żebyś się zmieniała, za dużo dla mnie znaczysz, za dużo poświęciłem czasu na to aby cię zdobyć. Sprawiłaś, że od dwóch lat zmieniłem się. Dzięki tobie dowiedziałem się jak bardzo może komuś zależeć na mojej osobie. Kocham cię i kurwa nie dopuszczę do tego żebyś umarła. Rozumiesz, kurwa? Nie dopuszczę.
Krzyknął i owinął ramiona wokół moich pleców. Mocno przytuliłam się do jego piersi i poczułam łzę spływającą po moim policzku.
-Harry ale czy nie uważasz, że jak przytyję to będę gruba i nie będziesz chciał się umawiać z takim pączkiem jak ja?
Spojrzałam na niego od dołu, a on zmarszczył nos.
-Wystarczyłoby siedem jebanych kilogramów. Jesteś idealna, choćby nie wiem co. Mogłabyś to dla mnie zrobić i kurwa przytyć te siedem kilogramów?
-Mhm-przytaknęłam.
Wyciągnęłam z plecaka bluzkę na ramiączkach, jeansy, kapelusz, a buty i bluzę miałam przy sobie. Harry założył niebiesko białą bluzkę w paski i czarne rurki.
-No i powiedz po co? Po co to zrobiłaś? Masz to teraz na rękach, a miałaś tylko na udach.
Pokręciłam głową i łzy spadły na blat.
-Zrobisz coś dla mnie?
Odwrócił mnie w swoją stronę i uśmiechnął się.
-Tak.
Odpowiedziałam i objęłam go.
-Zważ się teraz, chcę zobaczyć ile ważysz.
-Dobrze, kochanie.
Sięgnęłam po wagę, która była obok szafki i stanęłam na nią.
Proszę tylko o to, żebym nie przytyła.
Nie mogę tego zrobić.
Przecież Harry zerwie ze mną bo jestem gruba.
43 kilo.
O kurwa wspaniale, schudłam jeszcze dwa.
-Co to kurwa ma być?-zapytał patrząc w dół na ekran.
-Może ta waga źle waży, może ty też wejdziesz?
Bez zastanowienia delikatnie zepchnął mnie z wagi i sam na nią wszedł. Na ekranie wyświetlało się 62. Pokręcił głową i spojrzał na mnie.
-Nie rób tego do huja rozumiesz, nie chcę cię stracić za bardzo cię kurwa kocham. Nie pozwolę ci odejść tak jak pozwoliłem Rose. Musisz kurwa jeść. Nie możesz tyle ważyć, za niedługo będziesz chodzącym wieszakiem. Kocham twoje ciało co do milimetra i nie chcę żebyś się zmieniała, za dużo dla mnie znaczysz, za dużo poświęciłem czasu na to aby cię zdobyć. Sprawiłaś, że od dwóch lat zmieniłem się. Dzięki tobie dowiedziałem się jak bardzo może komuś zależeć na mojej osobie. Kocham cię i kurwa nie dopuszczę do tego żebyś umarła. Rozumiesz, kurwa? Nie dopuszczę.
Krzyknął i owinął ramiona wokół moich pleców. Mocno przytuliłam się do jego piersi i poczułam łzę spływającą po moim policzku.
-Harry ale czy nie uważasz, że jak przytyję to będę gruba i nie będziesz chciał się umawiać z takim pączkiem jak ja?
Spojrzałam na niego od dołu, a on zmarszczył nos.
-Wystarczyłoby siedem jebanych kilogramów. Jesteś idealna, choćby nie wiem co. Mogłabyś to dla mnie zrobić i kurwa przytyć te siedem kilogramów?
-Mhm-przytaknęłam.
Wyciągnęłam z plecaka bluzkę na ramiączkach, jeansy, kapelusz, a buty i bluzę miałam przy sobie. Harry założył niebiesko białą bluzkę w paski i czarne rurki.
Gdy wyszliśmy z łazienki zostało nam jeszcze dziesięć minut, ale chciało mi się spać więc poszliśmy do samolotu. Harry usiadł obok mnie i ujął moją dłoń uśmiechając się. Zamknęłam oczy. Poczułam jeszcze jak delikatnie całuje moje czoło.
Super naprawdę czekam od nexta
OdpowiedzUsuńBoże czekam na następnego x
OdpowiedzUsuńDopiero weszłam na tego bloga ale zarąbiście się zapowiada. Zabieram się za czytanie wszystkich części
OdpowiedzUsuńCool ;)
OdpowiedzUsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuń