niedziela, 29 czerwca 2014

13. Co to jest?

***
Minęło już prawie pięć miesięcy odkąd leży w śpiączce. Przez pierwsze dni potrafiłem siedzieć non stop z nią w sali, ale ona ani razu nie drgnęła. Powoli zaczynałem tracić nadzieję, że kiedykolwiek się wybudzi. Chciałem usłyszeć jej głos, który tak bardzo kochałem. Nie potrafiłem sobie odpuścić, nie mogę jej zostawić, a jeśli wybudzi się i nie będzie nikogo obok niej. Nawet nie zdążyłem się obejrzeć kiedy minęło kilka miesięcy i nadeszło Boże Narodzenie. Pierwszy raz spędziłem święta w tak licznym gronie. Od dwóch lat obchodziłem je samotnie. A te były całkowicie inne niż tamte, tata Dominice zaprosił mnie na poczęstunek, sprawili mi prezent zresztą tak jak ja im. Najbardziej zabolało mnie to gdy zobaczyłem pod choinką kilka prezentów, które nie były rozpakowane, ponieważ były dla niej. Tak naprawdę największym prezentem jaki mógłbym dostać to aby moja kruszynka się wybudziła i uśmiechnęła się do mnie. Czekałem, lecz to chyba już było bezskuteczne, ona już na zawsze pozostanie w tej śpiączce. Nowy rok minął ot tak. Byłem zamknięty w pokoju z moją królewną, nawet dostawili mi łóżko, ponieważ pielęgniarki nie mogły patrzeć jak śpię w fotelu. Każdego wieczora zastanawiałem się ile jeszcze będę musiał czekać aż zobaczę jej cudowne zielone tęczówki. Siedzę tu jak idiota, oni wszyscy wiedzą że ona się nie wybudzi, ale nie chcą żebym się denerwował. Ja już nigdy się do niej nie przytulę, nie usłyszę jej ciepłego głosu. Nie zobaczę jej podczas stosunku, pozostały mi tylko wspomnienia. Nie wytrzymywałem, codziennie włączałem nagranie na którym mówi do mnie abym mógł usłyszeć jej głos i nie zapomnieć jak brzmi. Każdej nocy budziłem się i miałem nadzieję, że zobaczę ją siedzącą, przynajmniej żeby coś mówiła. Nigdy nie odbierałem niepotrzebnych telefonów, chciałem aby w tym pokoju panowała cisza, może wyda z siebie jakiś cichy dźwięk a ja go wtedy nie usłyszę. Jej ojciec przychodził każdego wieczora i przynosił mi coś abym zjadł. Ostatniej nocy wydawało mi się, że się poruszyła, ale najwyraźniej pomyliłem się. Był pierwszy lutego dzień moich urodzin i największym prezentem byłoby to gdyby się wybudziła. Przebudziłem się i znów dzień czekania, może tym razem się uda. Może to ten dzień, może dziś ją przytulę. Odsunąłem zasłony i popatrzyłem przez okno. Widziałem ludzi wychodzących ze szpitala bardzo szczęśliwych, ale ja już chyba nigdy nie będę szczęśliwy. Nawet nie zauważyłem kiedy poroniłem kilka łez. Odwróciłem się w stronę łóżka lecz ona leżała w takiej samej pozycji jaką ją zapamiętałem. Traciłem powoli siły na to wszystko, nie chciałem tak dalej żyć. Wolałem umrzeć, niż żebym widział ją codziennie i wiedział, że nigdy się do niej nie przytulę ani nie pocałuję. Dlaczego akurat to musiało spotkać ją? Dlaczego nie mógł być to ktoś inny. Na pewno nie ona jedyna miała komplikacje podczas operacji. Usiadłem na krześle i gładziłem jej dłoń.
-Tak bardzo cię kocham, a ty sprawiasz mi tak cholerny ból. Dlaczego? Dlaczego my?-mówiłem dosłownie sam do siebie. Tak . Można powiedzieć że powoli wariowałem w tym szpitalu, nie było się do kogo odezwać. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na barku-tak?-zapytałem gdy zauważyłem doktora Whilliams'a. 
-Muszę panu o czymś powiedzieć-usiadł na krześle obok mnie-pani Dominice, pana narzeczona ona już nigdy nie wybudzi się z tej śpiączki, jej organizm jest zbyt słaby. Może pan się z nią pożegnać, dzisiaj ją uśmiercimy-wypowiedział te słowa, a do mnie dalej to nie docierało. To były najgorsze słowa które mógłbym usłyszeć. Jak to Dominice się nie wybudzi? Jak to możliwe, przecież wszystko było w jak najlepszym porządku. Zwątpiła w miłość, wiedziałem że tak będzie. 
-Proszę. Może pan dać jej jeszcze jeden dzień. Dzisiaj są moje urodziny,nie chcę aby ktokolwiek zabierał ją ode mnie tego dnia-mówiłem zapłakany.
-Dobrze. Ale jutro rano ją zabieramy. Bez sensu jest to żeby pan na nią patrzył jak i tak nic się nie stanie-odpowiedział i wstał.
-Ja muszę coś jeszcze powiedzieć. Dziś w nocy wydawało mi się, że poruszyła prawą dłonią i delikatnie palcami u stóp-mówiłem i patrzyłem na nią.
-Nie możliwe. Panie Styles'ie wiem, że to jest dla pana trudne, ale pańska narzeczona już nigdy nie wróci-gdy wypowiedział te słowa wreszcie to wszystko doszło do mnie. Całe nasze chwile przeleciały w mojej pamięci od samego początku. Pamiętam jak jeszcze bała się mi ufać i uciekała. Kiedy była stanowcza w tym co mówi, kiedy płakała przeze mnie i kiedy potrafiła mi wszystko wybaczyć. Tak bardzo ją kocham. 
- Dlaczego dzisiaj musiał mi o tym powiedzieć. A z resztą to i tak bez różnicy, bo ty i tak mnie nie słyszysz. Zawsze cię będę kochał, nie pozwolę ci tak szybko odejść z mojego serca jak szybko zniknęłaś z życia-mocno zacisnąłem uścisk na naszych dłoniach i położyłem głowę na nich-jak ja powiem to twojemu tacie-wyszeptałem, a moje łzy zalewały jej dłoń i prześcieradło. Dlaczego zawsze wszystko musi być wbrew mnie. To ja ściągam na nią te wszystkie złe rzeczy. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, chciałem być z nią sam na sam. Ostatni raz trzymać jej dłoń tak cholernie długo, musiało mi to wystarczyć. Ten dzień tak szybko minął, że nie zdążyłem zauważyć. Nie jadłem nic, ale to nie liczyło się teraz, liczyła się tylko ona i to, że już jutro jej nie zobaczę. Było już dość późno-dobranoc kochanie-wyszeptałem pocałowałem jej czoło, uśmiechnąłem się i położyłem do swojego łóżka. Trudno było mi zasnąć z myślą, że jutro odejdzie. Nie będę jej miał przy sobie, a to najbardziej bolesna rzecz z tego wszystkiego. Uśmiechnąłem się i pogrążyłem się w krainie wiecznej szczęśliwości. Jednak coś nakazało mi się obudzić. Spojrzałem na zegarek, była 22:34. Usiadłem i patrzyłem na około siebie. Gdy popatrzyłem na jej łóżko zobaczyłem jej promienny uśmiech.
-Harry co się dzieje? Ile spałam?-zapytała i popatrzyła na mnie.
-Dominice pięć miesięcy nie słyszałem twojego głosu, nie widziałem twoich oczu-wypowiedziałem te słowa i zacząłem płakać.
-Dlaczego płaczesz?-zapytała.
-Tak cholernie za tobą tęskniłem-wyszeptałem, wstałem i podszedłem do jej łóżka, lecz wszystko nagle się rozpłynęło, ona zniknęła, jej łóżko także-nie! co ja zrobiłem-miałem ochotę bić samego siebie. Okazało się, że to był tylko sen. Wyrwałem się z niego ze łzami w oczach i krzyczałem. Ciężko łapałem oddech prawie w ogóle. Była 22:22. Opadłem znowu na poduszkę i odwróciłem się plecami do łóżka Dominice.
-Harry!-usłyszałem, że ktoś do mnie szepcze-Harry!-znów to usłyszałem-no obróć się-co to kurwa jest. O co tu chodzi. Odwróciłem się i ona. Ona żyła-co się stało, dlaczego krzyczałeś?-zapytała patrząc na mnie.
-Dominice to naprawdę ty. Przecież lekarz powiedział.
-Tak powiedział, że już nie mam szans, a jednak się pomylił-dokończyła za mnie.
-Czy ty wszystko słyszałaś?-zapaliłem lampkę przy łóżku, ale teraz już naprawdę była.
-Tak. Wszystko. Który dzisiaj jest?-zapytała.
-Dziś jest pierwszy lutego-odpowiedziałem i wstałem z łóżka.
-Kochanie przepraszam. Nie kupiłam ci nic. Nie mam dla ciebie prezentu-wyszeptała i zasmuciła się.
-Ty jesteś najwspanialszym prezentem jaki mógłbym dzisiaj dostać. Wybudziłaś się, a to jest najważniejsze-podszedłem do jej łóżka i oparłem się o ramę-zawołam lekarza.
-Harry zaczekaj. Najpierw mnie pocałuj-Boże jak dobrze, moja stara Dominice wróciła, jest taka jak kiedyś, za to ją kocham. Znów poczułem jej delikatne usta i jej dłonie, które były dokładnie takie jak zapamiętałem-aha! i słyszałam jak słuchasz nagrań jak do ciebie mówię-zaśmiała się-no idź już.
-Dobrze-uśmiechnąłem się. Tak bardzo ją kocham, wiedziałem że mnie nie zostawi. Nie mogłaby mi tego zrobić. Gdy wyszedłem na korytarz nagle wszystkie światła zgasły-co się dzieje?-zapytałem przechodzącej obok pielęgniarki.
-Awaria systemu, proszę wrócić do pokoju-odpowiedziała. Tak też zrobiłem, wszedłem do pokoju i chciałem położyć się obok mojej księżniczki. Gdy podszedłem do łóżka jej nie było, była tylko kołdra pozostawiona w nieładzie. To wszystko znów mi się śniło, niemożliwe, gdzie ona jest. Nie wiedziałem co mam robić, moje spuchnięte oczy znów zaczęły ronić łzy. 
-Harry co się dzieje, dlaczego nie ma światła?-gdy usłyszałem te słowa podniosłem głowę i zobaczyłem, że ona stoi w drzwiach od łazienki.
-Nie rób tak więcej, rozumiesz?-podszedłem do niej i złapałem jej dłonie-tak bardzo cię kocham.
-Ja ciebie też. Nie płacz już. Taki twardziel jak ty i płaczę. Zaręczyłam się z takim mięczakiem?-zapytała i zaplotła dłonie w moje włosy.
-Halo, halo. Jakim mięczakiem. Nadal jestem tym złym chłopcem, którym byłem. Tylko teraz mam uczucia, nie to co wcześniej.
-Mhm tak-wyszeptała w moje ucho, a ja przejechałem dłonią po jej włosach. Można było wyczuć brak włosów, ale tylko delikatnie.
-Nie wierzysz mi?-zapytałem opierając swój nos o jej.
-No nie wiem-delikatnie złożyła pocałunek na moich ustach.
-Mam dla ciebie prezent, zabukowałem te bilety na święta ale niestety nie wybudziłaś się. Jedziemy do Hiszpanii. Może być?-zapytałem poprawiając kosmyk jej włosów spadających na czoło.
-Tak Harry. Z tobą wszędzie-miałem nadzieję, że to usłyszę. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, że ona stoi obok mnie i przytula się jak gdyby nigdy nic. 
-Wiesz tylko ciebie mogę kochać tak, tak do końca jak kocha się tylko raz. Tylko tobie, tylko tobie dam skrzydła wiatru i wszystko to co mam-wyszeptałem do jej ucha.
-Chcę uciec z tobą stąd. Gdzieś jak najdalej stąd-odpowiedziała i zjechała swoimi dłońmi niżej-gdzieś jak najdalej stąd-znowu powtórzyła te słowa-chciałabym się z tobą pieprzyć.
-Chyba sobie żartujesz, nie możesz się przemęczać. Już do łóżka-niemalże na nią krzyknąłem.
-Uwielbiam cię takiego-wysyczała wprost w moje usta i złapała mnie za tyłek.
-No już spać-uśmiechnąłem się.
-A dostanę buziaka na dobranoc?-zapytała i stanęła delikatnie na palcach.
-Oczywiście-złożyłem delikatnie pocałunek na jej ustach. Przykryłem ją kołdrą i sam poszedłem szukać jej lekarza. Było ciemno jak w dupie. Nic nie widziałem, szedłem po omacku. Latarka z mojego telefonu coś dawała ale jednak nie za dużo. Gdy wszedłem do gabinetu zobaczyłem doktora Whilliams'a przewracającego papiery.
-Pożegnał się pan z nią?-zapytał kiedy usłyszał, że wszedłem.
-Nie. Raczej się przywitałem-zaśmiałem się pod nosem-panie doktorze Dominice się wybudziła. Jakieś pół godziny temu, akurat wtedy kiedy stała się ta awaria.
-Dlaczego nie przyszedłeś wcześniej?-zapytał i wstał z krzesła.
-Pielęgniarka kazała wejść mi do pokoju, więc tak zrobiłem-odpowiedziałem.
-Chodź, trzeba ją zbadać. Pamięta cię, kontaktuje?-zadał mi kolejne pytanie.
-Tak. Wie nawet co mówiliśmy jak leżała w śpiączce i kontaktuje-powiedziałem i szedłem za nim szybkim krokiem w stronę sali w której leżała Dominice. Gdy otwarliśmy drzwi, miała chyba zasnąć. Ponieważ przewracała się już na drugi bok, a zawsze tak robiła kiedy była już zmęczona.
-Cześć Dominice. Przyszedłem cię szybko zbadać i dam ci spokój. Wiem, że jest późno, ale musimy-powiedział-podnieś koszulę do góry-moim oczom ukazało się inne ciało niż kiedyś. Miało na sobie liczne czerwone kropki, kilka siniaków i niektóre naczynka krwionośne było widać na zewnątrz. 
-Co jej jest?-zapytałem przerażony tym widokiem.
-Najwyraźniej źle zareagowała na któryś z leków. Niektórym nie służy leżenie w śpiączce i przyjmowanie leków. Ale spokojnie to zniknie po jakimś czasie-odpowiedział i wstał z jej łóżka-wszystko dobrze, połóżcie się i śpijcie spokojnie-odpowiedział i wyszedł. Położyłem się na łóżku obok i patrzyłem na nią. Zawsze uwielbiałem patrzeć jak zasypia. Tak bardzo ją kocham. 
-Harry wyglądam okropnie, prawda?-nagle wyszeptała w moją stronę.
-Nie kochanie. Jesteś piękna jak zwykle-odpowiedziałem-a teraz idź spać. Musisz się wyspać-kiedy zasnęła zacząłem nad tym wszystkim myśleć. Przecież jedna głupia wysypka, jakieś siniaki i naczynka nie sprawią że będzie brzydka. Fakt, patrzę na jej wygląd ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest szczerość między nami, jej uczucia i charakter.

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

8 komentarzy:

  1. Śliczne.. next
    Laura

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam już się popłakać to takie romantyczne ich miłość... czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój boże. Popłakałam się :') Piękne *O* Next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne i ten tekst piosenki Magiczne słowa! 😍 Boooskiee

    OdpowiedzUsuń
  5. Daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny, czekam na next http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/ <- to jest blog którego zaczynamy pisać. Jest już pierwszy rozdział i prolog. Byłoby nam miło gdybyś przeczytała i skomentowała .

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy jeden nawet najmniejszy komentarz motywuje do napisania kolejnej części :)