-Dominice!
Gdy wychodzę z hotelu słyszę, że ktoś mnie woła. I tak znam ten głos, kiedyś go już słyszałam. Nie odwracam się, nawet nie mam na to siły. Moje oczy zachodzą powoli łzami, a serce bije jak nigdy. Wyrywa się z piersi, ale też czuje jakby umierało w pewnej części. Kiedy jestem już jakimś cudem u dołu schodów czuje silne szarpnięcie. W mojej głowie momentalnie wszystko przewraca się do góry nogami, a przed oczami na chwilę robi się ciemno. Kiedy powracam do normalności widzę Jake'a, tak przede mną stoi Jake Bass. Uśmiecham się do niego i momentalnie ciągnę go za materiał jego parki. Wiem, że gdybym nie pociągnęła go za sobą, na pewno ktoś z gazet by nas zauważył. Biegniemy za budynek. Kiedy wreszcie jesteśmy bezpieczni, a ja zostaję przyciśnięta do muru, czuje dziwne uczucie. Między nami panuje dziwne uczucie, jakby. Jakby zauroczenie. Ale kurwa, przecież on jest gejem. Występuje w gejowskich pornosach, to jest niemożliwe. Mała przestrzeń, która jest między nami pozwala mi swobodnie oddychać i wydmuchiwać powietrze w jego czerwone usta. Kiedy kładzie jedną z rąk nad moją głową, a ja czuję jego silne perfumy momentalnie moje serce przyspiesza. Nie myślę racjonalnie, nie spodziewam się tego co stanie się za chwilę.
-Przed czym uciekaliśmy?
-Przed moją najgorszą porażką.
Odpowiadam i momentalnie chwytam za jego kark i przyciągam go do siebie. Nie opiera się co naprawdę jest dziwne. Jego język delikatnie bada strukturę mojego. Czuje jak ciepło uderza wprost w moją głowę, gdy jego druga z rąk ląduje pod płaszczem i delikatnie gładzi materiał mojej sukienki. Nic nie czuję.Nawet nie wiem dlaczego to robię, ale po prostu mam ochotę zapomnieć o tym co stało się przed chwilą. O tym jak bardzo Harry zmienił się w kilka chwil. Wiem, że to nic nie naprawi, może jeszcze pogorszyć sprawę ale naprawdę mam dość tego że traktuje mnie jak szmatę. I kiedy mnie tylko potrzebuje aby pokazać naszym przyjaciołom jak mnie kocha i stara się dla mnie. Kiedy sprawy zachodzą za daleko i Jake zjeżdża swoją dłonią na moje pośladki momentalnie odrywam się od jego ust i całuje jego policzek.
-Przepraszam.
Mój głos drży, a nogi same prowadzą gdzieś przed siebie. Nie potrafię, nie potrafię tak naprawdę zdradzić Harry'ego. Nie pozwolę aby inny mężczyzna mnie dotykał. No chyba, że jest z pracy i wiem, że muszę wykonać z nim sesję zdjęciową bo inaczej wywalą mnie z pracy. Wtedy po prostu muszę to zrobić. Jezu, przecież Jake jest gejem, może to tylko jakiś pojebany sen, może to tylko mi się śni. Oddycham mocniej i próbuję się uszczypnąć, ale nic to nie daje. To jest rzeczywistość. Pieprzona rzeczywistość, której nie potrafię przezwyciężyć. Ściągam ze stóp szpilki i chwytam je w ręce. Cienka warstwa śniegu, wcale mi nie pomaga. Łzy spływają po mojej twarzy, a ja biegnę przed siebie próbując zapomnieć o tym co zdarzyło się przed chwilą i o tym co zdarzyło się wcześniej. Czuje, że ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę, ale nie interesuje mnie to, ponieważ chcę po prostu zapomnieć o tym wszystkim. Moje włosy fruwają pod wpływem wiatru. Nie potrafię zniknąć, chociaż nie wiem ile razy bym próbowała. Chciałabym powiedzieć sobie do widzenia, umrzeć, już nigdy nie pojawić się tutaj na świecie ale wiem, że niektórzy mnie kochają i pokładają we mnie wielkie nadzieje. Kiedy wbiegam do lobby w naszym apartamentowcu mój oddech staje się coraz bardziej spokojny, a ciało oblewa fala ciepła. Czuję, że już teraz nic mi nie grozi. Przynajmniej jak na razie. Podchodzę do windy, lecz rezygnuję i idę do sklepu naprzeciwko. Kupuję dwie butelki wina, ponieważ tak chce utopić to wszystko w alkoholu. Kiedy wreszcie udaje mi się wejść do mieszkania zamykam drzwi na klucz. Zrzucam wszystkie ubrania gdzie popadnie. Idę do kuchni po kieliszek i po chwili jestem już w łóżku. Nalewam sobie pierwszą lampkę, a łzy same cisną mi się do oczu. Czuje, że dzieje się coś złego, ale to pewnie tylko dlatego, że jestem idiotką i zawsze wydaje mi się coś co nigdy tak naprawdę nie miałoby miejsca.
------------------------------
Otwieram oczy gdy słyszę, że ktoś oprócz mnie jest w mieszkaniu. Na podłodze widzę dwie butelki po winie. Spoglądam na zegarek, jest trzecia nad ranem. Tak, wiem co robiłam o jedenastej. Wypiłam to wszystko, ale przykre wspomnienia z tego wieczora nie znikają. Dalej widzę Harry'ego wściekłego na mnie, a później czuje delikatne usta Jake na moich. Momentalnie odkrywam się i idę w miejsce, gdzie dźwięk rozchodzi się najgłośniej. Widzę Harry'ego, który można powiedzieć potyka się o własne stopy i po chwili siada na krześle przy stole. Ciśnie telefonem o podłogę i zaczyna płakać. On płacze i naprawdę to robi. Kiedy próbuję się wycofać, przez przypadek trącam szklany wazon, który uderza w ścianę z głuchym dźwiękiem. Jego oczy momentalnie wędrują na moje nagie ciało, które owija tylko ciemna koronka mojej bielizny. Chcę zatkać sobie dłonią usta, bo widzę jego rozciętą wargę i łuk brwiowy. Co on znowu narobił, w co się znowu wpakował. Mam już dość bronienia go za każdym razem i tego, że myślę, że naprawdę się zmieni i już nigdy czegoś podobnego nie zrobi. Mogę się założyć, że znowu poszło o narkotyki. Przebiegam po swoich włosach, a on przecedza przez zęby kilka pierwszych słów, których kompletnie nie rozumiem.
-Zrobiłem to przez ciebie. Widziałem jak całowałaś się z tym podobno gejem. Tak, upiłem się na tym bankiecie, a później jak go zobaczyłem po prostu nie wytrzymałem. Wyszliśmy na pole i uderzyłem go raz. Później on oddał mi dwa razy mocniej. Wiesz co nie spodziewałem się że on może tak mocno bić. Ale nie ważne. Później powiedziałem mu, że jeśli nie odpierdoli się od ciebie na zawsze to zabije najpierw jego, a później jego rodzinę. To wszystko przez niego. To on cię na pewno zmienił.
-Kurwa Harry. Nie widziałam go od tamtego czasu w Australii. Nie i to nie jest przez niego. To wszystko to twoja popieprzona wina. To ty kurwa nie poświęcasz mi chwili czasu. Nawet nie zauważyłeś jak bardzo schudłam. Jak bardzo znowu dzieje się coś niedobrego ze mną. Powiem ci tylko tyle, już za kilka miesięcy pozbędziesz się mnie i nie będziesz musiał już nigdy oglądać. Albo wiesz co. Mam lepszy pomysł już jutro mnie nie zobaczysz, wyprowadzę się do rodziców. Dam ci już na zawsze święty spokój. I tak ogólnie chciałam ci powiedzieć, że chyba jestem na coś chora bo ostatnimi czasy słabo się czuję i kręci mi się w głowie. Jeżeli to w ogóle cię interesuje, kochanie.
Ostatnie słowa wypowiadam z sarkazmem i odwracam się na pięcie. Moje serce bije coraz wolniej, a głowa boli mocniej. Wracam do łóżka i przykrywam się kołdrą po sam nos. Nie mam najmniejszej ochoty oglądać jego twarzy przez najbliższą wieczność. Nie pomogę mu nawet opatrzyć tych ran, niech sam sobie radzi. Nie jest już małym dzieckiem. Mocno zaciskam powieki i staram się choć na chwilę o tym wszystkim zapomnieć oddając się w czujne ramiona Morfeusza.
----------------------------------
-I jak było córeczko?
-Nawet nie wyobrażacie sobie jak tam jest ciepło. Spędziliśmy fajnie czas. Siedzieliśmy razem na plaży do późna, czasem zdarzały się jakieś imprezy. Ale to tylko dwa dni. Szkoda, że nie więcej. Julienne cieszyła się jak małe dziecko i nie chciała wyjeżdżać, ale Ashton nalegał. A Luke wreszcie oderwał się od tej codzienności. No było super. Gdybyśmy wynajęli pokoje na dłużej to pewnie byłoby jeszcze fajniej. Miałam pokój z Lukiem.
-A Harry?
-Jaki Harry? Kto to jest?
-Nie udawaj. To, że się pokłóciliście nie oznacza, że masz od razu o nim zapominać. Odzywał się?
-Nie tatuś. Szczerze, nie interesuje mnie co on teraz robi, to jego życie, nie moje. Ja czuje się wreszcie wolna. Jutro idę na imprezę z takimi przyjaciółmi z wyjazdu. Okazało się, że mieszkają niedaleko.
Całuje policzek mojego taty kiedy wstaję od stołu i chwytam za rączkę walizki. Brakuje mi Harry'ego racja, ale staram się jak najlepiej spędzić czas bez niego, on pewnie równie dobrze sobie radzi. Pewnie pije albo robi jakieś inne głupoty. Moje zdrowie poprawiło się na tym wyjeździe, ale naprawdę było zajebiście. Na plaży cały czas były jakieś imprezy. Poznałam kilka fajnych osób, mieszkających niedaleko. Najbardziej przywiązałam się do Diego. Był moim aniołem stróżem i gdy wszyscy byli pijani on pilnował mnie jak oczka w głowie. Ale nie zakochałam się w nim, traktuję go jako przyjaciela. Może i jest ładny, ale ja nic do niego nie czuję. Nadal kocham Harry'ego. Czuje, że mój telefon wibruje w kieszeni spodni. Spoglądam na ekran i właśnie widzę jego numer. Uśmiecham się nawet nie wiem dlaczego. Przeciągam zieloną słuchawkę i aż piszczę ze szczęścia.
-Za pięć minut będę pod twoim domem. Pójdziemy na jakieś lody lub cokolwiek. No wiesz jak przyjaciele.
-Dobra. Akurat zdążę się przebrać. Papapa.
Przygryzam dolną wargę kiedy kończymy rozmowę i czuje dokładnie to samo uczucie gdy całowałam Jake'a. Czyli nic. Pustkę. Po prostu próbuję w jakiś sposób zastąpić sobie Harry'ego, choć wiem że nigdy mi się to nie uda, ponieważ kocham tylko jego i nigdy nie kochałabym kogoś innego. Na tym wyjeździe obiecałam sobie, że i tak nie zdradzę Harry'ego nawet jeśli nie rozmawiamy już od kilku dni. Miałam ochotę zadzwonić do niego lub wysłać sms'a na wyjeździe, ale sądziłam że może nie życzy sobie tego. Cisnę telefonem o łóżko i wyciągam z szafy jakieś czyste ciuchy. Nie mam zbyt dużego wyboru, bo jednak to jest zima. Myślę, że czarne spodnie i sweter będą ok. Kiedy odwracam się aby naciągnąć sweter spotykam w drzwiach balkonowych po drugiej stronie Harry'ego stojącego w domu Perrie. Podnoszę rękę do góry aby mu pomachać, ale on nie reaguje. Jego ręce szczelnie owinięte są czarną bluzą, którą ma na sobie. Rysuję w powietrzu serce, ponieważ naprawdę brakuje mi go. Ale on tylko wzrusza ramionami i nic sobie z tego nie robi. Kręcę przecząco głową i pokazuje mu środkowy palec. Podchodzę do rolet i zsuwam je w dół. Słyszę głos taty dobiegający z dołu, że ktoś już na mnie czeka. Chwytam za torebkę i zbiegam na dół. Naciągam na nogi vansy, a na ramiona zakładam ramoneskę, ponieważ śnieg już całkowicie stopniał.
-Wrócę za godzinę, może dwie.
Krzyczę kiedy otwieram drzwi i spotykam sylwetkę Diego, który dopala swojego papierosa. Biorę głęboki oddech i szybkim krokiem podchodzę do niego. Wyciąga swoje ręce w moją stronę i kiedy jestem w ich zasięgu zamyka nas w uścisku.
-Co tam piękna? Nie widzieliśmy się hmm.. pół godziny.
Zaczyna się śmiać kiedy gładzi moje włosy. Czuje, że znowu jest przy mnie i że znowu będzie mnie bronił.
-A ten twój narzeczony, odezwał się albo cokolwiek?
Pyta się kiedy kładzie dłoń na moim ramieniu i idziemy w stronę parku. Kręcę przecząco głową i momentalnie przypominam sobie co stało się przed chwilą. Kiedy chciałam pokazać mu, że jednak mi na nim jeszcze zależy. Ale on ma to wszystko gdzieś, choć nie wiem jakbym się starała pewnie już nigdy do siebie nie wrócimy. Nie mogę powiedzieć że przy Diego czuje się bardziej bezpieczna, bo przy nim też byłam bezpieczna. Różnica tylko polega na tym, że Diego cały czas patrzył czy coś jem. Pilnował mnie w taki sposób, że wszystkie posiłki spożywaliśmy razem.
-Czy sądzisz, że miałbym szansę u Emily?
-U tej co była z nami na wyjeździe i była taką szarą myszką, która nic nie piła, ale równie dobrze się bawiła z nami.
-Dokładnie.
-Jesteś inny, ale przecież przeciwieństwa się przyciągają. Tak jak ja z Harrym. Żyliśmy w innych światach. Ja miałam poukładane życie, a on był dilerem. Był niebezpieczny, ja byłam grzeczna. No i zostaliśmy narzeczeństwem, może nie jakimś szczęśliwym, ale jesteśmy.
Uśmiecham się sztucznie, a równocześnie moje łzy jedna po drugiej spływają po moich policzkach. Modlę się tylko o to aby tego nie zauważył, ponieważ mówi tak jak Harry, że nie lubi kiedy płaczę, ponieważ jestem wtedy jakaś inna. Smutna i pozbawiona życia. Nie chcę się bawić, a życie właśnie polega na dobrej zabawie i zajebistym towarzystwie. Momentalnie przypominam sobie chwile na wyjeździe. Kiedy paliliśmy marihuanę, było zajebiście. Wiem, że Harry tego nie pochwala, już napisał to na instagramie pod zdjęciem moim ze skrętem. Zresztą każde zdjęcie komentował, wszystkie starał się w miarę czule, nawet nie wiem po co skoro nawet nie chce do mnie wrócić.
---------------------------------
Julienne patrzy na mnie z politowaniem kiedy czytam sms'a od Harry'ego. Pisze w nim, że jeśli nie popracujemy nad naszym związkiem to wszystko rozsypie się w proch. Nie będzie już nas i naszych wspólnych planów. A ja nie potrafię bez niego żyć. Każdy poranek jest inny, mój oddech już nie pobiera tego samego powietrza co on i to boli. Cholernie boli strata ukochanej osoby. Czuje jak po moich policzkach spływają pierwsze łzy, ale wiem że za chwilę już będziemy wychodzić. Chłopcy dzwonili, że za chwilę po nas przyjdą, a Emily właśnie przyszła. Odwracam głowę do tyłu aby jeszcze raz spojrzeć czy nie ma go w domu Perrie ale kiedy się upewniam moje łzy nasilają się. Teraz już nawet mnie nie obserwuje. Muszę być twarda, wychodzimy na miasto, a ja zamierzam razem z nimi zaszaleć. Poprawiam swoją sukienkę, którą dostałam pod choinkę i wstaję na równe nogi.
-Wszystko już w porządku?
-Ja wiem, że to wszystko jest moja wina. Że to wszystko stało się przeze mnie, gdybym nie ja nigdy byśmy się nie pokłócili. Cierpię w tym bólu sama i nikt nie potrafi mi pomóc. Czuje, że jestem już nie potrzebna nikomu na tym świecie, ale nie ważne chodźmy na dół, bo tata pewnie gada jakieś bzdety do Emily.
Uśmiecham się i zakładam jeszcze bransoletkę, którą podarowali mi Gemma i Niall. Jest cudowna i po prostu zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Nie noszę już od dłuższego czasu naszyjnika Harry'ego, ale on zgodził się na to. Ale dzisiaj jednak postanawiam go założyć, żeby pamiętać o tym, że należę tylko do niego. Metalowy samolocik, przyprawia mnie o dreszcze i ten dzień kiedy podarował mi go i powiedział że już każdy facet będzie wiedział, że należę tylko do niego. Kiedy zbiegamy na dół słyszymy jak tata i Emily śmieją się. Wchodzimy do salonu i widzimy jak ogląda moje stare zdjęcia.
-Tato! Prosiłam cię. Boże.
-Harry też je widział.
-Ale Harry to co innego! On do cholery jest moim narzeczonym!
Uderzam dłonią w czoło i czuje jak robię się czerwona. On zamyka album, a Emily wstaje. Podchodzi do nas i staje tuż obok. Kręcę przecząco głową. Czuje, że tata uśmiecha się i jest to satysfakcja z tego, że powiedziałam, że Harry jest moim narzeczonym. Próbowałam być twarda i nie mówić, tego ponieważ choć na chwilę chciałam żeby zniknął, ale nie dałam rady. Po prostu wszystkie emocje budują się we mnie od nowa kiedy słyszę jego imię zwłaszcza z ust taty, który go nie lubił.
-A może masz jakieś zioło, albo coś?
-O.. nie przeginaj młoda. Już nie rozprowadzam i dobrze o tym wiesz.
Uśmiecha się i wysyła mi buziaka. Zakładam szpilki na stopy, a dziewczyny inne buty.
-Twój tata serio rozprowadzał narkotyki?
-Tak z moim narzeczonym, a później sam. Dlatego tak bardzo go nienawidził, wiedział że jest niebezpieczny i nie chciał żebym ryzykowała swoje życie.
Zakładam płaszcz, gdy do domu wchodzi Ashton razem z Diego. Uśmiechają się, a ja nie czuje się pewnie, ponieważ kurwa oni są dopasowani, a ja sama idę na tą imprezę i trochę mi smutno. Będzie mi go brakowało. Diego i Ashton składają delikatne pocałunki na moim policzku.
-Hej Emily.
-H..hej.
Dziewczyna uśmiecha się niewinnie do naszego nowego przyjaciela. Już na wyjeździe było widać, że jest nim naprawdę oczarowana, tak jak on ją. Dziewczyna po prostu bała się tego, że to ja mu się podobam i wzajemnie dopóki nie dowiedziała się, że mam narzeczonego. Wtedy można powiedzieć, że naprawdę się ucieszyła. Oddycham spokojnie kiedy wychodzimy na pole, a na polu nie jest aż tak zimno jak przewidywałam. Taksówka już czeka na nas, a ja wsiadam jako pierwsza. Ciepło ogarnia moje całe ciało, a ja czuje jak moje serce bije mocniej kiedy dłoń Diego ląduje na moim kolanie. Uśmiecham się do niego, ale kręcę przecząco głową i uśmiecham się. Siedzimy jako jedyni na samym tyle. Kiedy jednak nie odpuszcza czuję, że coś jest z nim nie tak. Oni ćpali. Ćpali kokainę, bo po tym ma się wzmożony popęd seksualny i inne takie. Kiedy podjeżdżamy pod klub, czuje jak moje serce wybija silny rytm, bo to jest ten sam klub w którym poznałam Harry'ego. Nie ma go teraz i czuje jak łzy same cisną mi się do oczu. Poprawiam swój płaszcz kiedy wysiadamy z taksówki. Głośne krzyki ludzi czekających na zewnątrz przyprawiają mnie o dreszcze. Ashton uśmiecha się do mnie co oznacza, że my nie musimy czekać. Wypuszczam z siebie powietrze i chwytam dłoń Julienne. Zimno uderzające w moje nagie nogi utwierdza mnie przy tym, że jednak powinnam ubrać rajstopy. Jest zima, a ja idiotka jak zwykle ubrałam to czego tak naprawdę nie powinnam. Wychodzimy za Ashtonem po schodach do naszego stolika, a moje serce zamiera kiedy widzę przy nim czekającego na nas Harry'ego z papierosem w ręce. Zwrócony jest w stronę parkietu na którym ludzie tańczą. Nie zauważyłby nas gdyby nie to, że Ashton głośno krzyknął 'siema stary'. Odwrócił się w naszą stronę, a ja poczułam się niepewnie ponieważ patrzył wprost na mnie. Serce przyspieszyło mi chyba do najszybszego tempa jakiego mogło. Nerwowo drapie się po karku i szukam miejsca zaczepienia żeby nie upaść. Ma na sobie jak zwykle typowe czarne rurki do tego białą koszulę i marynarkę.
Oznaki tego, że bił się z kimś niedawno widać jak wcześniej. Oddech Diego nachylającego się nade mną przyprawia mnie o ciarki przebiegające wzdłuż kręgosłupa.
-Kto to jest? Wygląda jak jakiś ważniak.
-Moja życiowa porażka.
Wypowiadam te słowa cicho, ale tak żeby do niego dotarły. Widzę wzrok Harry'ego jakby chciał zaraz przestrzelić głowę mojemu przyjacielowi. Teraz przypominam sobie, że siedzieliśmy z przyjaciółmi przy tym stoliku tego dnia kiedy go poznałam. Siadam na miejscu obok Julienne, a Harry uśmiecha się do mnie ponieważ siedzi na barowym krześle tuż obok mnie i widzi nas z góry. Czuje się niepewnie na tej kanapie i mam ochotę wyjść teraz i gdzieś się zaszyć.
-Ktoś coś pije?
-Tak kilka shotów dla mnie i Diego.
-Dla mnie martini.
-Hmm..Piwo.
-A ja poproszę wódkę z colą.
Wypowiadam te słowa niepewnie w jego stronę i zaplatam ręce na swoim kolanie. Kręci przecząco głową i uśmiecha się w moją stronę.
-Ty nic nie pijesz koleżanko.
-Weź daj spokój Harry. Daj jej żyć. Człowieku. Ona zarabia na was oboje. Należy jej się odpoczynek.
-Ashton nie odzywaj się nieproszony. Zarabiam na siebie, a ona tylko dopłaca.
-Ona nie jest jakimś ochłapem. Powiedzmy sobie szczerze, zarabia więcej od ciebie.
-Gdyby nie ja nigdy nawet nie przebiłaby się w modelingu. Była zbyt nieśmiała.
-Nieśmiała? Rozebrała się przed tobą przy pierwszej lepszej okazji. Kiedy chciałeś, ona była.
-Zapytaj się lepiej co robiła z tym swoim 'gejem'.
Ostatnie słowa wypowiada z naciskiem na gej i patrzy na mnie. Łzy same cisną mi się do oczu, ponieważ kurwa nie chciałam żeby tak wyszło. Nie chciałam wtedy nikogo całować, jakoś samo tak wyszło. Wszyscy przenoszą wzrok na mnie, a ja czuje że robię się czerwona. Podnoszę się na równe nogi, chwytam torebkę i biegnę jak najszybciej do toalety. Przedzieram się przez tłum ludzi, których jest naprawdę dużo. Pierwsze łzy spływające po mojej twarzy pokazują jak bardzo żałuję tego co zrobiłam. Staje przed lustrem i opieram się o umywalkę. Moje serce bije w piersi, a ja próbuję zapaść się pod ziemię. Drzwi otwierają się, a ja spotykam w lustrze twarz mojego narzeczonego.
-Dałam ci wszystko co mogłam. Dałam ci szczęście, miłość, wszystko czego pragnąłeś i potrzebowałeś. Dałam ci siebie. Wiesz, ale jeśli masz zamiar wypominać mi to co zrobiłam lepiej wróćmy do stolika tak jakbyśmy się nie znali.
Uśmiecham się sztucznie i ocieram swoje łzy. Nie oczekuję nawet odpowiedzi od niego tylko wracam na ślepo do naszych przyjaciół. Siadam na miejscu, które zajmowałam wcześniej i chwytam za swojego drinka. Czyli jednak mnie posłuchał i wziął mi go. Wypijam połowę i patrzę na nich, którzy uśmiechają się do mnie. Nagle Ashton podnosi się z kanapy i podchodzi do mnie. Chwyta moją dłoń.
-Zatańczysz ze mną.
Odwracam się do Julienne i szukam niepewności w jej oczach, ale nie znajduję. Uśmiecham się do niego i podaję torebkę mojej przyjaciółce. Ciepła dłoń Ashtona oplatająca moją sprawia, że naprawdę fajnie się czuję. Kiedy wchodzimy na parkiet akurat idzie Sam Smith - I'm Not The Only One. Uśmiecham się do niego, a on jedną z dłoni kładzie na moją talię, a drugą nadal mamy splecioną, tylko unosi ją delikatnie ku górze. Opieram głowę na jego torsie, a on delikatnie porusza się w rytmie muzyki. Jego serce wybija silny lecz powolny rytm. Spoglądam na niego z dołu, a on jeszcze mocniej wtula się we mnie.
-Dziękuje, że jesteś.
Wypowiadam prawie niesłyszalnie, lecz on najwyraźniej usłyszał. Uśmiecha się i składa pocałunek na moim czole. Już od dawna nikt nie traktował mnie tak jak on. Jest taki delikatny, jak niewiele innych chłopaków. Piosenka zmienia się na całkowicie inną, teraz jest to Martin Garixx ft. Afrojack - Turn Up The Speakers. Czuje jak moje serce przyspiesza, gdy on nagle zaczyna mną kręcić, a moja sukienka odkrywa uda. Uśmiecham się, ponieważ zaczyna się robić zabawnie. Reszta osób patrzy się na nas i przestaje tańczyć. Tak Ashton jest tancerzem i to całkiem niezłym. Kiedyś też tańczyłam, ale to było kilka lat temu jak próbowałam schudnąć. Jednak tym razem to on prowadzi. Czuje jak cały świat wiruje w mojej głowie, lecz wcale się nie przejmuje. Delikatnie pochyla mnie do tyłu, tak że ludzie po mojej stronie widzą cały mój dekolt, a włosy sięgają parkietu. Kiedy powracam do pozycji w której byłam zaczynam się śmiać, ponieważ naprawdę czuje się wspaniale. Jego uśmiech utwierdza mnie przy tym, że jemu też się to podoba. Chwyta mnie za biodra i unosi do góry. Kręci się wokół własnej osi, a ja delikatnie unoszę ręce do góry. Kiedy powoli spuszcza mnie na dół, a jego nos ociera się o każdą część mojego ciała czuje się dziwnie, ponieważ wszyscy biją nam brawo, ponieważ piosenka się skończyła.
-Mamy tutaj najlepszą parę dzisiejszego wieczoru.
Reflektory nagle padają na nas, a dj uśmiecha się i odstawia mikrofon na bok. Czuje się dziwnie, ponieważ wiem jak wyglądam. Pewnie moje włosy są roztargane na milion sposobów, a twarz nie wygląda lepiej. Mój przyjaciel kładzie dłoń na moim ramieniu i przyciska mnie do siebie. Patrzy cały czas na osobę, która przed chwilą wypowiedziała tamte słowa. Ashton skrada mi pocałunek z policzka i chwyta dłoń. Biegniemy w stronę stolika, aby się czegoś napić.
-Byliście zajebiści. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś aż tak dobrze tańczył.
-Miałem dobrą partnerkę.
-Nie, to ja miałam dobrego partnera.
Uśmiecham się, a on jeszcze raz całuje moją dłoń. Mina Harry'ego świadczy o tym, że wcale nie jest zadowolony z obrotu spraw. Dopijam swojego drinka i idę z Diego na parkiet. Szybko jeszcze mówię, że chcę kolejną kolejkę. Nigdy nie czułam się tak jak dzisiaj. Naprawdę jestem szczęśliwa. Jego delikatna dłoń dotyka mojej, a ja czuję, że jest coś nie tak i to tak naprawdę nie chodzi tylko o taniec. Jest pijany i do tego naćpany.
-Umiesz tańczyć no nie?
-Hmm.. tak.
Uśmiecham się do niego, a on mocno w ciasnym uścisku złącza nasze ciała. Akurat idzie Megan Trainor - Your Lips Are Moving. Po prostu kocham tą piosenkę. Mogłabym jej słuchać godzinami. Kiedy opuszczam jego uścisk zaczynam się kręcić i klaskać. Zachowuję się idiotycznie, ale przecież nikt mnie tutaj nie zna. Chyba. Kiedy zaczyna się refren on przyciąga mnie do siebie i delikatnie porusza moim i swoim ciałem. Pierwszy obrót sprawia, że cały świat wiruje mi dookoła, ale później mi szybko przechodzi. Kiedy on kuca, zaczynam się śmiać, lecz kiedy chwyta moje uda i podnosi się do góry już nie czuje się tak pewnie jak wcześniej. Kiedy chwyta moją dłoń zaczynam dławić się moim płytkim oddechem. Moje serce bije coraz mocniej gdy obraca mnie jeszcze raz i przyciąga w taki sposób że jestem do niego plecami. Czuje jak jego krocze przyciska się do materiału mojej sukienki. Staram się zapomnieć o tym co się dzieje i myśleć, że to po prostu taniec. Kiedy jego dłoń niebezpiecznie zjeżdża w dół mojego ciała, momentalnie chwytam ją i odkładam na miejsce gdzie była wcześniej. On jednak nie przestaje robić tego co wcześniej.
-Zostaw mnie, masz Emily.
Odwracam się na pięcie i staram się przekrzyczeć głośną muzykę. Wiem, że Harry cały czas się na nas patrzy, a ja naprawdę kocham tylko jego. Jego delikatny dotyk jest inny niż wszystkich. Jego nachalność sprawia, że po prostu wymiękam.
-Pierdolić ją. Nawet nie umie się nieźle wyluzować.
-No to co wolisz pierdolić mnie, a później żeby Harry ci dojebał? Naprawdę chcesz tego?
Kręci przecząco głową, a ja szybkim krokiem ruszam w stronę stolika nie zważając na ludzi. 'Przepraszam' wypowiadane przeze mnie prawie cały czas staje się już nudne. Mój oddech płytki, a ja sama nie wiem co mam robić. Przecież nie wypiłam dużo, to tylko jeden drink, nie licząc butelki wina jaką wypiłyśmy z Julienne. Gdy jestem już na szczycie widzę jak Diego stoi sam i się nie rusza z miejsca jakby ktoś zamienił go w słup soli. Kręcę przecząco głową i wracam do innych. W myślach mam tak naprawdę tylko to, że coś mu odjebało. Przecież, on od samego początku był zainteresowany tylko i wyłącznie Emily. Chociaż. Stop. Pierwszy wieczór na plaży. Wtedy powiedział, że tak seksowna kobieta jak ja, nie powinna sama tutaj przyjeżdżać, ponieważ coś może jej się stać. Boże jaka ja byłam głupia. Przecież on zakochał się we mnie. A teraz gdy znowu jest pijany zaczyna swoje chore gierki. Powiedział mi też na jednej z imprez że zazdrości mojemu narzeczonemu, że ma taki skarb i nigdy nie wypuściłby go z rąk. Spoglądam na zmieszanego Harry'ego siedzącego na stołku barowym i bez chwili zastanowienia idę szybkim krokiem w jego stronę i wytrącając mu szklankę z ręki oplatam jego wargi swoimi. Chłopak najwyraźniej nie spodziewał się tego, ponieważ chwieje się przez chwile na stołku. Jestem już pewna że tego chce w momencie kiedy mocno jedną ręką oplata moją talię, a drugą dłoń kładzie na jednym z pośladków. Słona woda delikatnie wpadająca pomiędzy nasze usta jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym, że zaczęłam płakać. Jego dłonie zdecydowanie wpasowują się w moje ciało jak żadne inne. Kiedy moje dłonie delikatnie dotykają jego policzków uświadamiam sobie, że on też płaczę.
-Ekhem.. Tu są też inni ludzie.
Zaczynam się śmiać prosto w usta mojego narzeczonego i kiedy odrywam się od niego czuję niedosyt. Mam ochotę na rzeczy, których nie powinno robić się w miejscach publicznych. Nachylam się nad jego uchem, a moje słowa najwyraźniej podobają mu się, ponieważ momentalnie chwyta moją dłoń i przytakuję.
-My zaraz wrócimy.
-Ciekawe ile wam wystarczy. Daje wam dziesięć minut.
-Kurwa, serio. Minęło siedem minut, nieźli jesteście. Ja nigdy z Julienne w tyle nie dochodzimy.
-Najwyraźniej nie umiesz zrobić tego tak jak ja potrafię, albo po prostu masz małego kutasa.
-Wszystko już w porządku?
-Ja wiem, że to wszystko jest moja wina. Że to wszystko stało się przeze mnie, gdybym nie ja nigdy byśmy się nie pokłócili. Cierpię w tym bólu sama i nikt nie potrafi mi pomóc. Czuje, że jestem już nie potrzebna nikomu na tym świecie, ale nie ważne chodźmy na dół, bo tata pewnie gada jakieś bzdety do Emily.
Uśmiecham się i zakładam jeszcze bransoletkę, którą podarowali mi Gemma i Niall. Jest cudowna i po prostu zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Nie noszę już od dłuższego czasu naszyjnika Harry'ego, ale on zgodził się na to. Ale dzisiaj jednak postanawiam go założyć, żeby pamiętać o tym, że należę tylko do niego. Metalowy samolocik, przyprawia mnie o dreszcze i ten dzień kiedy podarował mi go i powiedział że już każdy facet będzie wiedział, że należę tylko do niego. Kiedy zbiegamy na dół słyszymy jak tata i Emily śmieją się. Wchodzimy do salonu i widzimy jak ogląda moje stare zdjęcia.
-Tato! Prosiłam cię. Boże.
-Harry też je widział.
-Ale Harry to co innego! On do cholery jest moim narzeczonym!
Uderzam dłonią w czoło i czuje jak robię się czerwona. On zamyka album, a Emily wstaje. Podchodzi do nas i staje tuż obok. Kręcę przecząco głową. Czuje, że tata uśmiecha się i jest to satysfakcja z tego, że powiedziałam, że Harry jest moim narzeczonym. Próbowałam być twarda i nie mówić, tego ponieważ choć na chwilę chciałam żeby zniknął, ale nie dałam rady. Po prostu wszystkie emocje budują się we mnie od nowa kiedy słyszę jego imię zwłaszcza z ust taty, który go nie lubił.
-A może masz jakieś zioło, albo coś?
-O.. nie przeginaj młoda. Już nie rozprowadzam i dobrze o tym wiesz.
Uśmiecha się i wysyła mi buziaka. Zakładam szpilki na stopy, a dziewczyny inne buty.
-Twój tata serio rozprowadzał narkotyki?
-Tak z moim narzeczonym, a później sam. Dlatego tak bardzo go nienawidził, wiedział że jest niebezpieczny i nie chciał żebym ryzykowała swoje życie.
Zakładam płaszcz, gdy do domu wchodzi Ashton razem z Diego. Uśmiechają się, a ja nie czuje się pewnie, ponieważ kurwa oni są dopasowani, a ja sama idę na tą imprezę i trochę mi smutno. Będzie mi go brakowało. Diego i Ashton składają delikatne pocałunki na moim policzku.
-Hej Emily.
-H..hej.
Dziewczyna uśmiecha się niewinnie do naszego nowego przyjaciela. Już na wyjeździe było widać, że jest nim naprawdę oczarowana, tak jak on ją. Dziewczyna po prostu bała się tego, że to ja mu się podobam i wzajemnie dopóki nie dowiedziała się, że mam narzeczonego. Wtedy można powiedzieć, że naprawdę się ucieszyła. Oddycham spokojnie kiedy wychodzimy na pole, a na polu nie jest aż tak zimno jak przewidywałam. Taksówka już czeka na nas, a ja wsiadam jako pierwsza. Ciepło ogarnia moje całe ciało, a ja czuje jak moje serce bije mocniej kiedy dłoń Diego ląduje na moim kolanie. Uśmiecham się do niego, ale kręcę przecząco głową i uśmiecham się. Siedzimy jako jedyni na samym tyle. Kiedy jednak nie odpuszcza czuję, że coś jest z nim nie tak. Oni ćpali. Ćpali kokainę, bo po tym ma się wzmożony popęd seksualny i inne takie. Kiedy podjeżdżamy pod klub, czuje jak moje serce wybija silny rytm, bo to jest ten sam klub w którym poznałam Harry'ego. Nie ma go teraz i czuje jak łzy same cisną mi się do oczu. Poprawiam swój płaszcz kiedy wysiadamy z taksówki. Głośne krzyki ludzi czekających na zewnątrz przyprawiają mnie o dreszcze. Ashton uśmiecha się do mnie co oznacza, że my nie musimy czekać. Wypuszczam z siebie powietrze i chwytam dłoń Julienne. Zimno uderzające w moje nagie nogi utwierdza mnie przy tym, że jednak powinnam ubrać rajstopy. Jest zima, a ja idiotka jak zwykle ubrałam to czego tak naprawdę nie powinnam. Wychodzimy za Ashtonem po schodach do naszego stolika, a moje serce zamiera kiedy widzę przy nim czekającego na nas Harry'ego z papierosem w ręce. Zwrócony jest w stronę parkietu na którym ludzie tańczą. Nie zauważyłby nas gdyby nie to, że Ashton głośno krzyknął 'siema stary'. Odwrócił się w naszą stronę, a ja poczułam się niepewnie ponieważ patrzył wprost na mnie. Serce przyspieszyło mi chyba do najszybszego tempa jakiego mogło. Nerwowo drapie się po karku i szukam miejsca zaczepienia żeby nie upaść. Ma na sobie jak zwykle typowe czarne rurki do tego białą koszulę i marynarkę.
Oznaki tego, że bił się z kimś niedawno widać jak wcześniej. Oddech Diego nachylającego się nade mną przyprawia mnie o ciarki przebiegające wzdłuż kręgosłupa.
-Kto to jest? Wygląda jak jakiś ważniak.
-Moja życiowa porażka.
Wypowiadam te słowa cicho, ale tak żeby do niego dotarły. Widzę wzrok Harry'ego jakby chciał zaraz przestrzelić głowę mojemu przyjacielowi. Teraz przypominam sobie, że siedzieliśmy z przyjaciółmi przy tym stoliku tego dnia kiedy go poznałam. Siadam na miejscu obok Julienne, a Harry uśmiecha się do mnie ponieważ siedzi na barowym krześle tuż obok mnie i widzi nas z góry. Czuje się niepewnie na tej kanapie i mam ochotę wyjść teraz i gdzieś się zaszyć.
-Ktoś coś pije?
-Tak kilka shotów dla mnie i Diego.
-Dla mnie martini.
-Hmm..Piwo.
-A ja poproszę wódkę z colą.
Wypowiadam te słowa niepewnie w jego stronę i zaplatam ręce na swoim kolanie. Kręci przecząco głową i uśmiecha się w moją stronę.
-Ty nic nie pijesz koleżanko.
-Weź daj spokój Harry. Daj jej żyć. Człowieku. Ona zarabia na was oboje. Należy jej się odpoczynek.
-Ashton nie odzywaj się nieproszony. Zarabiam na siebie, a ona tylko dopłaca.
-Ona nie jest jakimś ochłapem. Powiedzmy sobie szczerze, zarabia więcej od ciebie.
-Gdyby nie ja nigdy nawet nie przebiłaby się w modelingu. Była zbyt nieśmiała.
-Nieśmiała? Rozebrała się przed tobą przy pierwszej lepszej okazji. Kiedy chciałeś, ona była.
-Zapytaj się lepiej co robiła z tym swoim 'gejem'.
Ostatnie słowa wypowiada z naciskiem na gej i patrzy na mnie. Łzy same cisną mi się do oczu, ponieważ kurwa nie chciałam żeby tak wyszło. Nie chciałam wtedy nikogo całować, jakoś samo tak wyszło. Wszyscy przenoszą wzrok na mnie, a ja czuje że robię się czerwona. Podnoszę się na równe nogi, chwytam torebkę i biegnę jak najszybciej do toalety. Przedzieram się przez tłum ludzi, których jest naprawdę dużo. Pierwsze łzy spływające po mojej twarzy pokazują jak bardzo żałuję tego co zrobiłam. Staje przed lustrem i opieram się o umywalkę. Moje serce bije w piersi, a ja próbuję zapaść się pod ziemię. Drzwi otwierają się, a ja spotykam w lustrze twarz mojego narzeczonego.
-Dałam ci wszystko co mogłam. Dałam ci szczęście, miłość, wszystko czego pragnąłeś i potrzebowałeś. Dałam ci siebie. Wiesz, ale jeśli masz zamiar wypominać mi to co zrobiłam lepiej wróćmy do stolika tak jakbyśmy się nie znali.
Uśmiecham się sztucznie i ocieram swoje łzy. Nie oczekuję nawet odpowiedzi od niego tylko wracam na ślepo do naszych przyjaciół. Siadam na miejscu, które zajmowałam wcześniej i chwytam za swojego drinka. Czyli jednak mnie posłuchał i wziął mi go. Wypijam połowę i patrzę na nich, którzy uśmiechają się do mnie. Nagle Ashton podnosi się z kanapy i podchodzi do mnie. Chwyta moją dłoń.
-Zatańczysz ze mną.
Odwracam się do Julienne i szukam niepewności w jej oczach, ale nie znajduję. Uśmiecham się do niego i podaję torebkę mojej przyjaciółce. Ciepła dłoń Ashtona oplatająca moją sprawia, że naprawdę fajnie się czuję. Kiedy wchodzimy na parkiet akurat idzie Sam Smith - I'm Not The Only One. Uśmiecham się do niego, a on jedną z dłoni kładzie na moją talię, a drugą nadal mamy splecioną, tylko unosi ją delikatnie ku górze. Opieram głowę na jego torsie, a on delikatnie porusza się w rytmie muzyki. Jego serce wybija silny lecz powolny rytm. Spoglądam na niego z dołu, a on jeszcze mocniej wtula się we mnie.
-Dziękuje, że jesteś.
Wypowiadam prawie niesłyszalnie, lecz on najwyraźniej usłyszał. Uśmiecha się i składa pocałunek na moim czole. Już od dawna nikt nie traktował mnie tak jak on. Jest taki delikatny, jak niewiele innych chłopaków. Piosenka zmienia się na całkowicie inną, teraz jest to Martin Garixx ft. Afrojack - Turn Up The Speakers. Czuje jak moje serce przyspiesza, gdy on nagle zaczyna mną kręcić, a moja sukienka odkrywa uda. Uśmiecham się, ponieważ zaczyna się robić zabawnie. Reszta osób patrzy się na nas i przestaje tańczyć. Tak Ashton jest tancerzem i to całkiem niezłym. Kiedyś też tańczyłam, ale to było kilka lat temu jak próbowałam schudnąć. Jednak tym razem to on prowadzi. Czuje jak cały świat wiruje w mojej głowie, lecz wcale się nie przejmuje. Delikatnie pochyla mnie do tyłu, tak że ludzie po mojej stronie widzą cały mój dekolt, a włosy sięgają parkietu. Kiedy powracam do pozycji w której byłam zaczynam się śmiać, ponieważ naprawdę czuje się wspaniale. Jego uśmiech utwierdza mnie przy tym, że jemu też się to podoba. Chwyta mnie za biodra i unosi do góry. Kręci się wokół własnej osi, a ja delikatnie unoszę ręce do góry. Kiedy powoli spuszcza mnie na dół, a jego nos ociera się o każdą część mojego ciała czuje się dziwnie, ponieważ wszyscy biją nam brawo, ponieważ piosenka się skończyła.
-Mamy tutaj najlepszą parę dzisiejszego wieczoru.
Reflektory nagle padają na nas, a dj uśmiecha się i odstawia mikrofon na bok. Czuje się dziwnie, ponieważ wiem jak wyglądam. Pewnie moje włosy są roztargane na milion sposobów, a twarz nie wygląda lepiej. Mój przyjaciel kładzie dłoń na moim ramieniu i przyciska mnie do siebie. Patrzy cały czas na osobę, która przed chwilą wypowiedziała tamte słowa. Ashton skrada mi pocałunek z policzka i chwyta dłoń. Biegniemy w stronę stolika, aby się czegoś napić.
-Byliście zajebiści. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś aż tak dobrze tańczył.
-Miałem dobrą partnerkę.
-Nie, to ja miałam dobrego partnera.
Uśmiecham się, a on jeszcze raz całuje moją dłoń. Mina Harry'ego świadczy o tym, że wcale nie jest zadowolony z obrotu spraw. Dopijam swojego drinka i idę z Diego na parkiet. Szybko jeszcze mówię, że chcę kolejną kolejkę. Nigdy nie czułam się tak jak dzisiaj. Naprawdę jestem szczęśliwa. Jego delikatna dłoń dotyka mojej, a ja czuję, że jest coś nie tak i to tak naprawdę nie chodzi tylko o taniec. Jest pijany i do tego naćpany.
-Umiesz tańczyć no nie?
-Hmm.. tak.
Uśmiecham się do niego, a on mocno w ciasnym uścisku złącza nasze ciała. Akurat idzie Megan Trainor - Your Lips Are Moving. Po prostu kocham tą piosenkę. Mogłabym jej słuchać godzinami. Kiedy opuszczam jego uścisk zaczynam się kręcić i klaskać. Zachowuję się idiotycznie, ale przecież nikt mnie tutaj nie zna. Chyba. Kiedy zaczyna się refren on przyciąga mnie do siebie i delikatnie porusza moim i swoim ciałem. Pierwszy obrót sprawia, że cały świat wiruje mi dookoła, ale później mi szybko przechodzi. Kiedy on kuca, zaczynam się śmiać, lecz kiedy chwyta moje uda i podnosi się do góry już nie czuje się tak pewnie jak wcześniej. Kiedy chwyta moją dłoń zaczynam dławić się moim płytkim oddechem. Moje serce bije coraz mocniej gdy obraca mnie jeszcze raz i przyciąga w taki sposób że jestem do niego plecami. Czuje jak jego krocze przyciska się do materiału mojej sukienki. Staram się zapomnieć o tym co się dzieje i myśleć, że to po prostu taniec. Kiedy jego dłoń niebezpiecznie zjeżdża w dół mojego ciała, momentalnie chwytam ją i odkładam na miejsce gdzie była wcześniej. On jednak nie przestaje robić tego co wcześniej.
-Zostaw mnie, masz Emily.
Odwracam się na pięcie i staram się przekrzyczeć głośną muzykę. Wiem, że Harry cały czas się na nas patrzy, a ja naprawdę kocham tylko jego. Jego delikatny dotyk jest inny niż wszystkich. Jego nachalność sprawia, że po prostu wymiękam.
-Pierdolić ją. Nawet nie umie się nieźle wyluzować.
-No to co wolisz pierdolić mnie, a później żeby Harry ci dojebał? Naprawdę chcesz tego?
Kręci przecząco głową, a ja szybkim krokiem ruszam w stronę stolika nie zważając na ludzi. 'Przepraszam' wypowiadane przeze mnie prawie cały czas staje się już nudne. Mój oddech płytki, a ja sama nie wiem co mam robić. Przecież nie wypiłam dużo, to tylko jeden drink, nie licząc butelki wina jaką wypiłyśmy z Julienne. Gdy jestem już na szczycie widzę jak Diego stoi sam i się nie rusza z miejsca jakby ktoś zamienił go w słup soli. Kręcę przecząco głową i wracam do innych. W myślach mam tak naprawdę tylko to, że coś mu odjebało. Przecież, on od samego początku był zainteresowany tylko i wyłącznie Emily. Chociaż. Stop. Pierwszy wieczór na plaży. Wtedy powiedział, że tak seksowna kobieta jak ja, nie powinna sama tutaj przyjeżdżać, ponieważ coś może jej się stać. Boże jaka ja byłam głupia. Przecież on zakochał się we mnie. A teraz gdy znowu jest pijany zaczyna swoje chore gierki. Powiedział mi też na jednej z imprez że zazdrości mojemu narzeczonemu, że ma taki skarb i nigdy nie wypuściłby go z rąk. Spoglądam na zmieszanego Harry'ego siedzącego na stołku barowym i bez chwili zastanowienia idę szybkim krokiem w jego stronę i wytrącając mu szklankę z ręki oplatam jego wargi swoimi. Chłopak najwyraźniej nie spodziewał się tego, ponieważ chwieje się przez chwile na stołku. Jestem już pewna że tego chce w momencie kiedy mocno jedną ręką oplata moją talię, a drugą dłoń kładzie na jednym z pośladków. Słona woda delikatnie wpadająca pomiędzy nasze usta jeszcze bardziej utwierdza mnie w tym, że zaczęłam płakać. Jego dłonie zdecydowanie wpasowują się w moje ciało jak żadne inne. Kiedy moje dłonie delikatnie dotykają jego policzków uświadamiam sobie, że on też płaczę.
-Ekhem.. Tu są też inni ludzie.
Zaczynam się śmiać prosto w usta mojego narzeczonego i kiedy odrywam się od niego czuję niedosyt. Mam ochotę na rzeczy, których nie powinno robić się w miejscach publicznych. Nachylam się nad jego uchem, a moje słowa najwyraźniej podobają mu się, ponieważ momentalnie chwyta moją dłoń i przytakuję.
-My zaraz wrócimy.
-Ciekawe ile wam wystarczy. Daje wam dziesięć minut.
Harry Pov
Kiedy patrzyłem jak tańczy z tym całym Diego, poczułem że ją tracę. Jest coraz dalej i nie chce już do mnie wracać, choć wczoraj wydawało mi się inaczej. Kiedy widzę jak on dotyka ją w miejsca w które nie powinien moje emocje biorą w górę, ponieważ to ja tylko mogę ją tam dotykać. Kiedy jej nie widzę myślę o tym co robi i w jakie gówno jeszcze się wpakuje. Gdy oglądałem te wszystkie zdjęcia z wyjazdu, widziałem że była szczęśliwa, albo próbowała być. Kiedy znowu ją widzę jestem zazdrosny o każdego kto spojrzy na nią. Choć najmniejsze pożądanie ze strony innego faceta sprawia, że mam ochotę go rozszarpać. W oczach pojawiają mi się pierwsze łzy, ale staram się je zatrzymać w momencie gdy Dominice protestuje i najwyraźniej wrzeszczy na niego. On stara się mówić do niej spokojnie, ale muzyka mu na to nie pozwala. Widzę jak cała chodzi i kiedy tak po prostu zostawia go samego i idzie do nas czuje jak kamień spada mi z serca. Odwracam się i chwytam za swojego drinka w momencie kiedy ona patrzy na nas wszystkich. Nawet nie zdążyłem otworzyć oczu kiedy szklana została mi wytrącona z ręki, a ciepłe wargi innej osoby oplotły moje. Otwarłem powieki i zobaczyłem, że to Dominice. Przez chwilę czuję, że balansuje na stołku aby nie upaść na podłogę. Kiedy jej drobne dłonie sięgają za moje włosy czuje się wspaniale. Mocno chwytam ręką jej talię i przyciskam jeszcze mocniej do swojego ciała. Druga ręka ląduje na jej pośladku i tak mam naprawdę sprośne myśli, co do niej. Kiedy słona woda wdziera się pomiędzy nasze usta nie wiem już czyje są te łzy. Czy moje, czy może jej. Mocniej przyciskam swoje dłonie do jej ciała i tak chciałbym ją tutaj przelecieć i żeby wszyscy zobaczyli jak bardzo ją kocham i tak naprawdę nigdy nie chciałem jej stracić i nie chciałem żeby musiała cierpieć z powodu takiego dupka jakim jestem. Jej delikatna dłoń dotyka mojego policzka i widzi jaki jestem słaby. Jak bardzo tęskniłem za nią.
-Ekhem.. tu są też inni ludzie.
Głos Ashtona wyprowadza mnie z równowagi, ponieważ przerwał najpiękniejszą rzecz w moim życiu. Czułem się jakbym całował ją pierwszy raz. Czuje się jak wtedy gdy mi zaufała i powiedziała mi że mam przyjść przed tym wyścigiem i że nie ma prawa nic mi się stać, bo ona chyba zwariuje. Pamiętam to wszystko jakby było to wczoraj, a to wszystko zdarzyło się ponad rok temu. Moja narzeczona śmieje się wprost w moje usta i po chwili odrywa się ode mnie. Nie chcę aby przestawała pragnę jej tutaj, teraz. Nachyla się nad moim uchem i cicho szepczę, że skończył jej się okres i możemy iść się pieprzyć do toalety, jeśli chcę. Ten pomysł sprawia, że uśmiecham się w środku. Delikatnie przytakuję głową, chwytając jej ciepłą dłoń. Ześlizguję się z krzesła i prowadzę ją kawałek od naszych.
-My zaraz wrócimy.
-Ciekawe ile wam wystarczy. Daję wam dziesięć minut.
Pokazuje środkowy palec w stronę Ashtona i mocno przez tłum ciągnę moją narzeczoną. Wchodzimy do damskiej toalety i sprawdzamy która kabina jest wolna. Kiedy wchodzimy do środka przekręcam zamek, a ona przygryza wargę. Boże uwielbiam jak jest niewinna. Mocno przylegam do jej ciała i całuje jej usta. Ona wcale nie ma zamiaru robić jakiejś popieprzonej gry wstępnej, zresztą jak ja. Zwinnie palcami rozpina mój pasek, a później zrzuca ze mnie marynarkę. Moje dłonie delikatnie zjeżdżają w dół jej talii i dotykają nagiej skóry pod sukienką. Zsuwam nieznacznie majtki w dół, a ona szybko zsuwa moje spodnie do połowy moich ud. Podnoszę ją na wysokość swoich bioder i zsuwam bokserki na tyle abym spokojnie mógł zanurzyć się w niej. Wydaje cichy jęk kiedy mocno dopycham się do końca. Z każdym pchnięciem jest coraz lepiej, a ona mocniej wpija się w moje usta. Czuje, że po tym będzie ślad i to nie mały. Płytkie oddechy, które wydmuchuje w moje usta uświadamiają mnie, że jest coraz bliżej. Ashton miał rację, wystarczy nam kilka minut, jeśli jesteśmy nieźle napaleni na siebie. Zwłaszcza jak nie widzieliśmy się przez kilka dni. Robi dziwną minę i głośno jęczy w moje usta i wiem, że właśnie doszła co jest dobre, ponieważ ja też jestem cholernie blisko. Słyszymy, że ktoś wchodzi do toalety, a ja wykonuję kilka szybkich pchnięć i siły opuszczają mnie wraz z wypełnieniem mojej narzeczonej. Nagle w drzwi ktoś puka, a my nie wiemy co robić. Lecz Dominice zachowuje zimną krew.
-Zajęte.
Mówi na jednym oddechu. A ja praktycznie zaczynam cicho chichotać, ponieważ ona wygląda tak zabawnie. Jej włosy są w każdą stronę, a mina zdradza jej zadowolenie. Odkładam ją delikatnie na ziemię, a ona poprawia sukienkę i majtki, kiedy ja zakładam swoją garderobę prócz marynarki. Wracamy do wszystkich, a Ashton praktycznie dławi się jednym z shotów.
-Co jest?
-Kurwa, serio. Minęło siedem minut, nieźli jesteście. Ja nigdy z Julienne w tyle nie dochodzimy.
-Najwyraźniej nie umiesz zrobić tego tak jak ja potrafię, albo po prostu masz małego kutasa.
Dominice Pov
Zaczynam się śmiać gdy on desperacko próbuję dojść, gdy ja to zrobiłam kilka chwil temu. Szybkie pchnięcia i nagle ktoś puka do drzwi. Nasze oddechy zamierają, a ja czuje jak on w całości mnie wypełnia. Dostaję paraliżu całego ciała i nie wiem co mam robić, ale jednak zachowuję się normalnie.
-Zajęte.
Krzyczę do osoby po drugiej stronie, a gdy ona odpuszcza sobie Harry odkłada mnie na ziemię, a ja poprawiam sobie majtki. Chłopak szybko zapina swój guzik, a później pasek nie zakładając na siebie marynarki. Znowu przedzieramy się przez klub aby dotrzeć do naszego stolika.
Co jest?-Kurwa, serio. Minęło siedem minut, nieźli jesteście. Ja nigdy z Julienne w tyle nie dochodzimy.
-Najwyraźniej nie umiesz zrobić tego tak jak ja potrafię, albo po prostu masz małego kutasa.
Uśmiecha się do mnie i całuje w policzek, a ja uderzam się ręką w głowę, ponieważ tak zachował się jak ostatni idiota. Mam ochotę teraz zapaść się pod ziemię, wszyscy patrzą się na nas jakbyśmy zrobili coś niezgodnego z prawem. Chociaż. Stop. Zrobiliśmy. Uprawialiśmy seks w miejscu publicznym. Ups.
------------------------------
-Harry jesteś kompletnie pijany, nie możesz iść ze mną.
-No, ale co zostawisz mnie tutaj na środku ulicy?
-Nie, ale wracaj do mieszkania. Przecież jak tata cię zobaczy to będziesz miał przejebane.
Uśmiecham się i delikatnie pozostawiam pocałunek na jego ustach. Stoimy na całkowicie pustym chodniku, a moje nogi nie są zmarznięte tak jak wcześniej. Jest o wiele lepiej, moje nogi oplata przyjemne ciepło wywołane jego bliskością. Kiedy odrywam się od niego i potykam o własne stopy uświadamiam sobie, że jestem równie pijana. Nie kojarzę ile wypiłam, ale najwyraźniej dużo. Kolejka leciała za kolejką, a naszych rozmów nie było końca. Kiedy powoli wszyscy zaczęli wychodzić została nasza czwórka. Ashton i Julienne też wyszli chwilę przed nami. Nie wiem kiedy opuściliśmy klub, ale pamiętam że obściskiwaliśmy się przy murze gdy wyszliśmy z budynku. Puszczam dłoń mojego narzeczonego i odchodzę kilka kroków.
-Huh.. No dobrze, pójdę do domu.
W jego głosie słyszę to pieprzone zrezygnowanie i wiem, że zaraz się ugnę a naprawdę tego nie chcę. Nie chcę żeby tata widział go zalanego w trupa. Spoglądam na ekran telefonu i jest nieznacznie po czwartej.
-Boże jaki ty jesteś irytujący. Chodź.
Podbiegam do niego i chwytam jego dłoń. Wiem, że udaje tylko zaskoczonego, bo wiedział że się zgodzę. Modlę się tylko o to żeby wszyscy spali, ponieważ chyba nigdy się tak jeszcze nie upiłam. W drodze do domu śmiejemy się i rozmawiamy o banalnych rzeczach.
-Powiedz mi szczerze zdradziłaś mnie tam na tym wyjeździe.
Kręcę przecząco głową, a on teraz dopiero zauważa swój naszyjnik na mojej szyi. Czuje jak robię się czerwona, nawet nie wiem dlaczego, kiedy jego palce przewracają metalową zawieszkę. Stoimy przed moim domem i boje się że jacyś sąsiedzi się na nas patrzą. Przekonuję się co do tego gdy zauważam, że u Perrie i w kilku innych domach świecą się światła. Ale staram się o tym nie myśleć, gdy on delikatnie podnosi moją twarz do góry i mocno przyciska swoje wargi do moich. Czuje jakby świat wokół nas nie istniał. Jakby była tylko pusta przestrzeń i nasza dwójka. Mogę się założyć, że oboje będziemy chorzy, ponieważ on ma tylko marynarkę, a ja całkowicie nagie nogi. Szukam nerwowo kluczy w mojej torebce i gdy wreszcie je znajduję, nie mogę trafić do zamka. Harry uśmiecha się do mnie i przekręca klucz tuż po tym gdy wkłada go do dziury. Zamykamy dom od środka i idziemy na górę. Patrze się na niego z góry, kiedy on kurczowo trzymając się barierki wchodzi po schodach na górę. Jego włosy postawione są w różnych kierunkach i tak naprawdę wygląda zabawnie. Staram się go uciszyć kiedy zaczyna się śmiać, ponieważ potykając się o własne stopy uderza się w komodę na korytarzu. Szybko chwytam jego dłoń i wciągam do swojego pokoju. Nie robiąc hałasu zamykam je i siadam na łóżku, gdy on patrzy przez okno na miasto.
-Harry, chodź spać. Jestem śpiąca i to cholernie.
Wypowiadam znacznie ciszej, tak żeby nikt nie mógł usłyszeć tego, że jest ktoś tutaj ze mną. Wiem, że i tak tata albo Lilianne dowiedzą się bo wejdą rano żeby obudzić mnie na śniadanie, albo powiedzieć że gdzieś wychodzą. Odkąd tu mieszkam nie mogę się przyzwyczaić do tego, że jest też Rose, która płacze w nocy i ja budzę się za każdym razem. Wzdycham ciężko kiedy zsuwam z siebie sukienkę i zdejmuję buty. Wchodzę pod chłodną kołdrę i przez chwile dreszcze oblewają całe moje ciało. Kiedy czuję jak ciepłe ciało mojego narzeczonego zbliża się do mojego czuje, że tej nocy zasnę szybciej, nie będę miała koszmarów związanych z nim. Nie będę musiała się o niego bać, ponieważ jest tuż obok mnie i właśnie wtula się w moje ciało. Jego delikatny dotyk sprawia, że po prostu zapominam. Zapominam, że kłóciliśmy się wtedy o to wszystko. Zapominam o tym, że pocałowałam tego dupka Jake'a.
-Wiesz o co się boję, że tak po prostu kiedyś znajdziesz sobie jakiegoś faceta, który nie będzie takim dupkiem jak ja. I nigdy nie pozwoli ci choć na chwilę odejść. Ja pozwoliłem ci wtedy wyjść z domu, zanim cię zatrzymać i powiedzieć, że to już nigdy się nie powtórzy. Boje się, że kiedyś już tak naprawdę cię stracę na zawsze, a ja nie wytrzymałbym tego. Nie wytrzymałbym tego, że straciłem taki skarb jakim jesteś ty.
Momentalnie na moje policzki wpełza różowy rumieniec. Czuje jak bardzo go kocham i naprawdę nigdy nie powinnam zostawiać, bo wiem że on chciał dobrze, tylko dlatego uderzył Jake'a. Bał się, że ktoś może zniszczyć to co jest między nami i na zawsze już straci mnie, a ja nigdy nie powrócę. Panuje głucha cisza dopóki nie postanawiam przerwać jej moim zachrypniętym głosem.
-I obiecuję ci. Nigdy mnie nie stracisz.
---------------------------
-Dominice, wstawaj. Śniadanie.
Ciepły głos Lilianne rozpływa się po całym moim ciele, a ja otwieram moje wcześniej szczelnie zamknięte powieki. Ona uśmiecha się i chyba jest zażenowana całą tą sytuacją, ponieważ Harry leży odkryty w samych bokserkach mocno przytulony do mnie. Podchodzi tylko po to aby otworzyć okno, ponieważ tak kurwa śmierdzi tu jak w jakiejś melinie. Kiedy wychodzi z pokoju postanawiam obudzić mojego narzeczonego. Odwracam się w jego stronę i szturcham jego ramię. Jego twarz jest taka niewinna gdy śpi i chciałabym zatrzymać ten obraz gdy znowu będzie agresywny.
-Harry kochanie, chodź na śniadanie.
Wypowiadam te słowa z poranną chrypką, a on zaczyna się śmiać, ponieważ zaczęłam łaskotać jego talię. Otwiera oczy i po chwili jest już przy moich ustach delikatnie łącząc je razem. Próbuję zejść z łóżka, ale on oplata rękę na mojej talii i nie mam najmniejszej szansy na to żeby się wyrwać. Mocno upadam na jego ciało i zaczynam się śmiać. Kiedy pozostawia kilka pocałunków na moich łopatkach wreszcie rozluźnia uścisk, a ja mogę spokojnie przebrać się w czarny sweter i rurki. Kiedy wracam z łazienki on jest już ubrany we wczorajsze ubrania. Gdy mnie zauważa momentalnie odkłada mój, podkreślam mój telefon na szafkę i robi się cały czerwony. Nie chcę się przejmować, ponieważ chciał sprawdzić pewnie czy moje wczorajsze słowa, gdy zapytał się czy go zdradziłam to prawda. Nie mam mu tego za złe, ponieważ ja sama nawet sobie nie ufam. Wzruszam tylko ramionami i chwytam jego dłoń. Kiedy otwieramy drzwi uderza w nas delikatny zapach wanilii. Czyli Lilianne zrobiła naleśniki. Mój narzeczony wykorzystuję chwilę mojej nieuwagi kiedy dostaję wiadomość i puszczam jego dłoń. Jego ręka teraz owinięta jest wokół mojej talii, a ja zaczynam się śmiać, ponieważ zaczął delikatnie szczypać moją skórę.
-Dzień dobry.
Uśmiecham się i siadam tuż obok taty całując jego policzek. Najwyraźniej nie jest zaskoczony widokiem Harry'ego, czyli Lilianne już wszystko mu powiedziała. Uśmiecha się do niego i podają sobie rękę.
-Dawno cię tu nie było.
-Dawno nie było mnie też w życiu Dominice i tego żałuje.
Całuje moją skroń, a ja czuję jak robię się czerwona, ponieważ oni patrzą się na nas, a on nic sobie z tego nie robi.
_____________________________
Hejoł, moje myszki. Chciałam wam powiedzieć że życzę wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Żeby wasze wszystkie marzenia spełniły się i wszystko w waszym życiu ułożyło się tak jak chcecie.
Lots of Love
Rose
Zajebisty rozdział! Dobrze,że tak się skończyło 😸
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do liebster awards http://jedzalbogin.blogspot.com/p/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuń