-Dominice, kurwa zaczekaj..-wykrzyczał kiedy wbiegłam do mieszkania.
On po prostu jest nieodpowiedzialny, kolejny raz jest pobity. Mam już tego dość. Obiecywał mi, że już nigdy nie będzie się z nikim bił, a gdy wrócił do namiotu miał podbite oko. Weszłam do pokoju rzucając torebkę pod drzwiami i zamykając je na klucz. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę.
Dlaczego, aż tak cholernie chce żebym się martwiła.
Pewnego dnia, gdy nie wróci po wyścigu będę potrafiła się zabić.
Nie wytrzymam bez niego jednego dnia.
-Czego jeszcze chcesz?-wykrzyczałam, gdy usłyszałam że puka do drzwi.
-No.. nic.. dob..dobra nie waż...ważne-pierwszy raz słyszałam jak się jąkał.
Usłyszałam jak odchodzi od drzwi i schodzi schodami w dół.
-Wychodzę na miasto-usłyszałam jego donośny głos rozchodzący się po całym mieszkaniu. Nie miałam nawet siły go zatrzymywać, chciałam pobyć sama i pomyśleć nad tym wszystkim.
Usłyszałam jak ze złością trzaska drzwiami. Otwarłam szafkę nocną i wyciągnęłam jedną z żyletek, którą chowałam pod gazetami.
Obiecałam ci, że nigdy tego już nie zrobię, ale ty złamałeś swoje słowo.
Chcę żebyś poczuł się dokładnie tak, jak ja poczułam się gdy zobaczyłam ciebie pobitego.
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłeś moje blizny i mówiłeś, że nie powinnam tego robić.
Wiedziałeś, że nie miałam innego wyboru, moja mama tak szybko zniknęła z mojego życia.
Kochałam ją, tak jak kocham ciebie i nigdy nie przestanę.
Moje oczy zaczęły wytwarzać coraz więcej wody. Przeciągnęłam jedną głęboką ranę, a później kolejną. Moje ręce całe drżały, a łzy prowadziły mokre ścieżki, od czasu do czasu spływając na rany, które pod wpływem słonej wody zaczynały szczypać. Miałam teraz przejechać centralnie po żyle, gdy usłyszałam że ktoś dzwoni do drzwi. Szybko założyłam na siebie szary sweter Harry'ego i pobiegłam na dół po drodze wrzucając zużytą, całą we krwi żyletkę.
-Ta..-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przed mieszkaniem zobaczyłam mamę mojego narzeczonego.
-Czy coś się stało?-zapytała patrząc na mnie.
Całkowicie zapomniałam, że mój makijaż jest całkowicie rozmazany, a ja czerwona i spuchnięta od płaczu. Pokręciłam głową i zaprosiłam ją do środka.
-Zrobić pani coś do picia?-zapytałam gdy usiadła przy stole.
-Nie, kochanie. Ja przyleciałam tutaj aby ciebie i mojego syna zaprosić na oficjalną kolację z okazji urodzin mojego męża Robina. Odbędzie się za dwa dni w Sydney.
Hmmm. Co?
Przepraszam bardzo.
Ja na oficjalną kolację z jego rodziną?
Czy to jest jakiś kurewski żart?
Przecież jesteśmy skłóceni.
-Nie wiem, czy przylecimy. Pokłóciliśmy się i chyba nic z tego-popatrzyłam na nią i pokręciłam głową.
-Harry nam tego nie zrobi. Kiedyś nie przyjeżdżał bo był inny. A teraz pod wpływem ciebie naprawdę się zmienił-uśmiechnęła się i złapała moją dłoń.
Przejechała kciukiem po zewnętrznej stronie.
-Nie ma go?-zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
-Nie przed chwilą wyszedł ale mogę zadzwonić-odpowiedziałam i wstałam od stołu gdy przytaknęła głową.
-Jeśli to nie problem mogę zostać u was na noc, po południu mam samolot?-zapytała nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Oczywiście-odpowiedziałam i ciągnęłam za sobą moje ciężkie nogi szurając butami o podłogę. Weszłam na górę i wzięłam telefon z torebki.
A co jeśli on teraz siedzi gdzieś upity albo naćpany?
Jego matka znowu zobaczy go w takim stanie.
Harry Pov
-Wychodzę na miasto-krzyknąłem i założyłem kurtkę.
Proszę zatrzymaj mnie jeśli ci na mnie tak naprawdę zależy.
Nie chcę wychodzić, chciałbym przeprosić cię za wszystko złe.
Nie powinienem tego robić, wiem ale nie mogłem się powstrzymać.
Ten chłopak naprawdę jest pojebany.
Gdy odbieraliśmy nagrody cały czas powtarzał, że jeszcze dorwie Dominice i będzie ją pierdolił tak mocno jak ja nigdy tego nie robiłem.
Wcale nigdzie nie poszedłem. Usiadłem w parku obok i zapaliłem papierosa. Nie chciałem się upijać, ani nic. Nie miałem na to najmniejszej ochoty. Oparłem się o ławkę i wziąłem swój telefon do ręki. Przeglądałem jej zdjęcia i uśmiechałem się sam do siebie.
Tak bardzo cię kocham, a ty dalej nie rozumiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
Nie chcę, żebyś skończyła jak moja siostra z tym dupkiem Niallem.
Kompletnie bez przyszłości i pomyślunku.
Chcę zapewnić ci najpierw mieszkanie, a później wszystko na spokojnie zaplanować.
Proszę. Tak bardzo chciałbym żebyś mi wybaczyła.
Uwielbiałem gdy brała mój telefon i robiła sobie zdjęcia. Chciałbym być dla niej naprawdę odpowiedzialnym człowiekiem, ale wiem że nie jestem taki. Nie zasługuję na kogoś takiego. Zawsze stara być się uśmiechnięta, a ja doprowadzam ją do płaczu. Kiedyś obiecałem jej, że nie będzie przeze mnie płakać ale nie dotrzymałem słowa. Na mój ekran spadło kilka kropli wody, a później naprawdę zaczęło padać. Było mi wstyd wejść do domu tak po prostu i spojrzeć jej w oczy. Gdy nagle poczułem delikatne wibracje w kieszeni. Ucieszyłem się gdy zobaczyłem na ekranie jej zdjęcie.
-Harry proszę przyjdź do domu bo zaczęło padać. A po drugie twoja mama przyjechała zaprosić nas na kolacje z okazji urodzin twojego ojczyma.
-Kochanie przepraszam-wyszeptałem i wstałem z ławki.
-Mhm.. dobrze-słyszałem, że mnie zbywała-porozmawiamy w domu, a teraz masz wracać, rozumiesz?
-Dobrze.
Naciągnąłem kurtkę na włosy i pobiegłem do apartamentowca. Gdy wszedłem do domu moja mama siedziała z Dominice na kanapie w salonie. Ściągnąłem z siebie mokre okrycie i podszedłem do nich aby złożyć pocałunki na ich policzkach. Gdy nachyliłem twarz w stronę mojej narzeczonej, ona uniknęła kontaktu z moimi ustami. Byłem cholernie zmęczony i jak najszybciej chciałem trafić do łóżka. Opadłem na kanapę.
-Jesteś cały mokry. Może zmieniłbyś ubrania i umył się?-zapytała z cholernym wyrzutem w głosie.
Kurwa co ja ci zrobiłem?
To, że chciałem cię bronić to źle, chciałem żebyś czuła się przy mnie bezpieczna?
Nie chciałem znowu się z nią kłócić, więc wstałem i poszedłem do pokoju po suche ubrania.
Dominice Pov
Gdy wszedł do mieszkania był cały mokry, czułam się trochę winna temu wszystkiemu. Nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. Ściągnął kurtkę i podszedł do kanapy. Najpierw pocałował swoją matkę, a później chciał mnie, ale nie pozwoliłam mu na to. Usiadł obok mnie i ciężko odetchnął.
-Jesteś cały mokry. Może zmieniłbyś ubrania i umył się?-brzmiało to trochę jak rozkaz.
Gdy zobaczyłam jego minę, myślałam że zaraz wybuchnę nieopanowanym śmiechem. Gdy szedł w stronę schodów, patrzyłam na jego tyłek który opinały mokre czarne rurki. Przygryzłam wargę, ponieważ poczułam ciepło uderzające z zawrotną prędkością w moje czoło.
-Jestem zmęczona, pójdę się położyć. Ale jeśli pani chce może zostać tutaj oglądać telewizje albo cokolwiek-wyszeptałam wstając.
Uśmiechnęła się tylko i wyciągnęła telefon z kieszeni. Położyłam się na łóżku i odwróciłam w stronę okna. Nie przeszkadzało mi to, że było ciemno. Chciałam choć przez chwilę być sama. Kilka łez zdążyło spłynąć po mojej twarzy zanim zapaliło się światło, a do pokoju wszedł Harry.
-Przecież płacimy za rachunki, jest wszystko czego byś potrzebowała.
Najwyraźniej chciał być dla mnie oschły. Odwróciłam się i spojrzałam na jego ciało spowite tatuażami. Wokół bioder miał luźno zawiązany, biały ręcznik. Czułam się winna całej tej sytuacji. Z moich ust wydobyło się ciche 'przepraszam'.
-Co? Nie dosłyszałem?-zapytał przebiegając po swoich mokrych włosach.
-Przepraszam-powiedziałam nieco głośniej i śmielej niż wcześniej-nie karz powtarzać mi tego po raz kolejny-moja głowa opadła w dół na podłogę.
-Dlaczego nie chciałaś mnie wysłuchać? Uderzyłem go tylko dlatego, że mówił że kiedyś cię dorwie i jeszcze będzie cię pierdolił. Chciałem cię bronić.
Gdy usłyszałam te słowa podniosłam głowę i uśmiechnęłam się. 'Kocham cię' wyszeptałam i wstałam z łóżka podchodząc do niego i zaplatając swoje palce w jego. Delikatnie ucałował moje czoło, a później jedną ręką podniósł mój podbródek i najpierw delikatnie połączył nasze wargi, a później robiąc sobie miejsce w moich ustach dotknął delikatnie mojego języka. Zjechałam swoimi dłońmi na jego wytatuowany tors, a on złapał moją twarz po obu stronach. Stawiał delikatne kroki w moją stronę i gdy poczułam uderzający o mnie mebel położyłam się na łóżku i uśmiechałam się do niech przez pocałunki. Zjeżdżał swoim językiem na moją szyję, lecz gdy chciał dosięgnąć moich obojczyków przeszkodził mu sweter.
-Mogę?-zapytał i popatrzył na mnie.
-Proszę, mogę dzisiaj kochać się w ubraniu?
Zadałam naprawdę głupie pytanie i dobrze o tym wiem. Spojrzał na mnie spojrzeniem 'o co chodzi?'. Wziął moją jedną z rąk i złapał za nadgarstek.
-Harry proszę nie rób tego!
Krzyknęłam kiedy, delikatnie podsunął mój rękaw do góry. Najpierw spojrzał na rany cięte, a później na mnie. Jego wzrok błądził między mną, a cięciami. Pokręcił głową i wstał ze mnie idąc do szafy. Teraz już nie miałam czego ukrywać, wiedziałam że nie będziemy się kochać. Wszystko zjebałam tą żyletką. Ściągnęłam z siebie sweter i spodnie. Było mi cholernie wstyd, więc szybko weszłam pod kołdrę zakrywając się pod szyję. Zgasił światło i położył się obok mnie. Przez chwilę leżał na plecach patrząc w sufit. Odwróciłam się i położyłam głowę na jego piersi. 'Przepraszam kochanie' wydobyłam z siebie głuche westchnienie. On wziął jedną z moich rąk i pocałował ją tam gdzie zrobiłam sobie rany.
-Nie chcę żebyś niszczyła sobie twoje cudowne ciało. Nie zasługujesz na to.
Mówił i gładził moją dłoń. Przez chwilę panowała głucha cisza. Zdecydowałam się porozmawiać z nim o tej dziewczynie i Luke'u.
-Dlaczego, aż tak cholernie nie lubisz Luke'a?-zapytałam bawiąc się palcami na jego ciele.
-Stara sprawa. Pieprzyłem jego panienkę, a później gdy wybrała jego otrułem ją-mówił to tak jakby był z tego dumny.
-A żyje?-zapytałam patrząc na niego.
-Tak. Mieszka teraz w Toronto, dostała jakiś kontrakt taneczny i została tam na stałe.
Może dlatego Luke nigdy o niej nie wspominał.
Zawsze mówił, że ma dziewczynę, lecz wszyscy myśleli że się zgrywa.
A teraz wiem już wszystko.
On nienawidzi Harry'ego, a Harry jego.
Wszystko by się zgadzało, bo zawsze mówił że jego dziewczyna jest tancerką.
Przyciągnął mnie delikatnie do siebie i złączył nasze usta. 'Tak bardzo cię kocham' wyszeptał w moje usta i uśmiechnął się.
-Pojedziemy jutro na zakupy. Kupimy ci coś na tą kolację i na wyjazd do Barcelony.
Przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się. Położyłam się na swojej połowie odwracając się plecami. Chłopak delikatnie przesunął się przerzucając swoją rękę przeze mnie. Moja dłoń zacisnęła się na jego i po chwili zasnęłam.
--------------------------
Rano obudziłam się, gdy gładził moje rany na ręce.
-Co robisz?-zapytałam załamanym przez sen głosem.
-Sprawdzam jaki ból ci zadałem-wyszeptał nie przestając dotykać moich ran.
Jego dotyk był cholernie czuły i delikatny, jakby bał się, że coś jeszcze mi zrobi.
-Jest już jedenasta, a samolot mam o pierwszej. Więc jak nie chcecie się spóźnić obudzicie się. I czy chcecie coś na śniadanie.
Popatrzyłam się na jego matkę, a później na niego. Delikatnie przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się. Gdy wyszła wstałam z łóżka, poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Gdy myłam zęby do pomieszczenia wszedł Harry przeciągając się. Delikatnie ucałował mój kark i oparł się o mnie. Cały czas nie spuszczał wzroku z moich ust. 'Głupi jesteś' mówiąc poplułam całe lustro. Pokręcił przecząco głową i zaczął się śmiać. Wyplułam zawartość z moich ust i wypłukałam je.
-A buziak na dzień dobry?-zapytał łapiąc mnie w tali właśnie wtedy kiedy chciałam wyjść z łazienki. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę. Delikatnie złożyłam pocałunek na jego wargach, i poszłam do pokoju. Ubrałam się w czarno-różową sukienkę, czarne buty na koturnie i beżowy żakiet.
Jego dotyk był cholernie czuły i delikatny, jakby bał się, że coś jeszcze mi zrobi.
-Jest już jedenasta, a samolot mam o pierwszej. Więc jak nie chcecie się spóźnić obudzicie się. I czy chcecie coś na śniadanie.
Popatrzyłam się na jego matkę, a później na niego. Delikatnie przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się. Gdy wyszła wstałam z łóżka, poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Gdy myłam zęby do pomieszczenia wszedł Harry przeciągając się. Delikatnie ucałował mój kark i oparł się o mnie. Cały czas nie spuszczał wzroku z moich ust. 'Głupi jesteś' mówiąc poplułam całe lustro. Pokręcił przecząco głową i zaczął się śmiać. Wyplułam zawartość z moich ust i wypłukałam je.
-A buziak na dzień dobry?-zapytał łapiąc mnie w tali właśnie wtedy kiedy chciałam wyjść z łazienki. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę. Delikatnie złożyłam pocałunek na jego wargach, i poszłam do pokoju. Ubrałam się w czarno-różową sukienkę, czarne buty na koturnie i beżowy żakiet.
Zeszłam na dół do kuchni i nalałam sobie wody. Usiadłam na krzesełku przy wysepce i wzięłam szklankę w ręce.
-I jak Harry się zgodził?-zapytała przewracając jajka na patelni. 'Mhm' wymruczałam i napiłam się łyka. Gdy poczułam rękę owijającą się wokół mojej tali przestraszyłam się i wylałam kilka kropel na siebie. 'Uuu.. ktoś tu się zmoczył, na mój widok' usłyszałam żartobliwy głos Harry'ego. Moje spojrzenie mówiło wszystko 'jesteś kretynem, wiesz?'.
Delikatnie przygryzł swoją wargę w której miał kolczyka i uśmiechnął się. Jego matka podała nam dwa talerze wypełnione jedzeniem.
-Nie zjem tego-wyszeptałam przecząco kręcąc głową.
-Jeśli tego nie zrobisz nakarmię cię i zrobię obciach przy mojej matce-zaśmiał się do mojego ucha. Wzięłam widelec i pokroiłam sobie jajko na małe kawałeczki. Wzięłam pierwszy kęs i już czułam jak wszystko podchodzi mi do gardła. Naprawdę nie byłam głodna i nie chciałam jeść. Patrzyłam jak z talerza mojego narzeczonego znika większość jedzenia, a ja nawet nie zjadałam ćwiartki. Gdy wyszli z kuchni wzięłam talerz i wrzuciłam połowę, bo jakbym wyrzuciła całość Harry by mi nie uwierzył. Weszłam do salonu i opadłam na kanapę udając, że jestem najedzona.
Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej.
Chcesz, żebym była zdrowa.
Ale przywykłam do życia, gdzie nigdy nic nie jadłam.
Nie potrzebuje jedzenia i dobrze o tym wiesz.
Wystarczy mi woda.
Chcesz, żebym była zdrowa.
Ale przywykłam do życia, gdzie nigdy nic nie jadłam.
Nie potrzebuje jedzenia i dobrze o tym wiesz.
Wystarczy mi woda.
Złapałam jego dłoń i uśmiechnęłam się, Zjechał swoją dłonią na mój brzuch, który z całej siły wypchnęłam, żeby było widać że zjadałam dość dużo.
Harry Pov
Wiem, że tak naprawdę nic nie zjadała. Znowu zaczyna się tak jak kiedyś. Będzie żyła o samej wodzie. Położyłem dłoń na jej brzuchu i sztucznie uśmiechnąłem się wiedząc, że udaje. Kocham ją. Myśli, że jestem aż taki głupi, że uwierzyłbym w to, że zjadła tak szybko? Najczęściej męczy się z jedzeniem pół godziny a nie dziesięć minut.
Dlaczego mnie okłamujesz?
Chcesz, żebym był spokojny.
Wiem, że nie jesz i nie masz na to ochoty.
-Zjadłaś wszystko?-zadałem pytanie patrząc na nią. Przytaknęła i pokazała rządek swoim białych, prostych zębów. Złapałem jej dłoń i zacisnąłem ją mocniej. Pocałowałem jej policzek i wyszedłem wyjechać z garażu. Siedziałem w samochodzie przed apartamentem i czekałem aż zejdą na dół. Po chwili Dominice siedziała obok mnie na siedzeniu pasażera, a moja matka z tyłu. Nawiązałem z nią kontakt wzrokowy, a ona uśmiechała się do mnie i głucho szeptała pokazując na Dominice 'Ona jest super. Kocha cię. Nie zniszcz tego synku'. Przytaknąłem głową i położyłem jedną dłoń na kierownicy, a drugą na kolanie mojej narzeczonej. Jej ciało dalej było w tych kropkach, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ kochałem ją tak mocno, że nie zwracałem uwagi na te komplikacje. Początkowo bała się wyjść w krótkiej sukience, bo nie chciała żeby ludzie się z niej śmiali. Gdy jeszcze była w szpitalu to wychodziliśmy do parku, ale zawsze ubierała spodnie. Fakt. Było zimno. Miała jak kryć swoje włosy w czapkach. Ale teraz w marcu robi się coraz cieplej i zaczęła nosić krótsze ubrania. Czasem założy kapelusz, ale tylko dla ozdoby, ponieważ w jej włosach nie ma już tak dużej zmiany.
Nawet nie wiesz jaki jestem z tobą szczęśliwy.
Nigdy w najmniejszym stopniu nie kochałaś mnie, tak jak ja kocham ciebie.
Uwielbiam twój zapach i nie chcę żebyś kiedyś ode mnie odeszła.
Chciałbym umrzeć pierwszy, ponieważ nie musiałbym patrzyć na twoją śmierć.
Nie zostałbym sam w mieszkaniu.
Pewnie po krótkim okresie sam bym się zabił, bo nie chciałbym żyć w przekonaniu, że nigdy już do mnie nie wrócisz.
Przez całą drogę milczeliśmy, było tylko słychać mamę grzebiącą w swojej torebce, która poszukiwała biletu na lot do Sydney. Gdy wysiedliśmy z samochodu złapałem rękę Dominice i weszliśmy do budynku.
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na moją narzeczoną.
Dominice Pov
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Harry odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Przytaknęłam głową, a chłopak pociągnął mnie za sobą. Czułam jak wszyscy ludzie patrzą się na moje nogi i wyśmiewają się z nich. Dotarliśmy do Starbucksa. Harry zamówił sobie karmelowe macchiato, ja mrożone, waniliowe latte, a jego mama cappuccino. Usiedliśmy przy stoliku i powoli opróżnialiśmy nasze szklanki i filiżanki. Przeszedł mnie zimny dreszcz i dostałam gęsiej skórki, gdy przez przypadek kawałek lodu odłamał się i w wpadł do moich ust. Harry cicho zaśmiał się, a ja strzeliłam spojrzenie 'kretyn'. Po długim siedzeniu i rozmawianiu poszliśmy aby odprowadzić jego mamę do bramek kontrolnych. Chłopak objął mnie w tali, a ja zjechałam swoją ręką do jego tylnej kieszeni.
-Do zobaczenia za dwa dni-uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę. Harry pocałował mnie w czoło i mocniej przycisnął mnie do swojego ciała.
-Nie wiedziałam, że możesz być taki czuły. Zawsze wydawało mi się z opowiadań innych że jesteś niegrzecznym chłopcem, ale najwyraźniej pomylili się.
Zaśmiałam się pod nosem, a on odwrócił mnie w swoją stronę i przywarł do moich ust. Pieścił swoim językiem mój, przez tak cholernie długo że już nie mogłam złapać oddechu.
Jeśli myśli, że to sprawi, że będę mówić że jest niegrzecznym chłopcem, to się grubo myli.
Jest słodki, gdy robi coś takiego.
I wcale nie jest agresywny, tylko czuły.
Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do samochodu. Znowu położył swoją rękę na moim kolanie, a ja gładziłam ją swoim palcem. Jechaliśmy w stronę centrum handlowego, do którego obiecał mnie zabrać, przed wyjazdem do Sydney i Barcelony.
Harry Pov
Wiem, że tak naprawdę nic nie zjadała. Znowu zaczyna się tak jak kiedyś. Będzie żyła o samej wodzie. Położyłem dłoń na jej brzuchu i sztucznie uśmiechnąłem się wiedząc, że udaje. Kocham ją. Myśli, że jestem aż taki głupi, że uwierzyłbym w to, że zjadła tak szybko? Najczęściej męczy się z jedzeniem pół godziny a nie dziesięć minut.
Dlaczego mnie okłamujesz?
Chcesz, żebym był spokojny.
Wiem, że nie jesz i nie masz na to ochoty.
-Zjadłaś wszystko?-zadałem pytanie patrząc na nią. Przytaknęła i pokazała rządek swoim białych, prostych zębów. Złapałem jej dłoń i zacisnąłem ją mocniej. Pocałowałem jej policzek i wyszedłem wyjechać z garażu. Siedziałem w samochodzie przed apartamentem i czekałem aż zejdą na dół. Po chwili Dominice siedziała obok mnie na siedzeniu pasażera, a moja matka z tyłu. Nawiązałem z nią kontakt wzrokowy, a ona uśmiechała się do mnie i głucho szeptała pokazując na Dominice 'Ona jest super. Kocha cię. Nie zniszcz tego synku'. Przytaknąłem głową i położyłem jedną dłoń na kierownicy, a drugą na kolanie mojej narzeczonej. Jej ciało dalej było w tych kropkach, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ kochałem ją tak mocno, że nie zwracałem uwagi na te komplikacje. Początkowo bała się wyjść w krótkiej sukience, bo nie chciała żeby ludzie się z niej śmiali. Gdy jeszcze była w szpitalu to wychodziliśmy do parku, ale zawsze ubierała spodnie. Fakt. Było zimno. Miała jak kryć swoje włosy w czapkach. Ale teraz w marcu robi się coraz cieplej i zaczęła nosić krótsze ubrania. Czasem założy kapelusz, ale tylko dla ozdoby, ponieważ w jej włosach nie ma już tak dużej zmiany.
Nawet nie wiesz jaki jestem z tobą szczęśliwy.
Nigdy w najmniejszym stopniu nie kochałaś mnie, tak jak ja kocham ciebie.
Uwielbiam twój zapach i nie chcę żebyś kiedyś ode mnie odeszła.
Chciałbym umrzeć pierwszy, ponieważ nie musiałbym patrzyć na twoją śmierć.
Nie zostałbym sam w mieszkaniu.
Pewnie po krótkim okresie sam bym się zabił, bo nie chciałbym żyć w przekonaniu, że nigdy już do mnie nie wrócisz.
Przez całą drogę milczeliśmy, było tylko słychać mamę grzebiącą w swojej torebce, która poszukiwała biletu na lot do Sydney. Gdy wysiedliśmy z samochodu złapałem rękę Dominice i weszliśmy do budynku.
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na moją narzeczoną.
Dominice Pov
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Harry odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Przytaknęłam głową, a chłopak pociągnął mnie za sobą. Czułam jak wszyscy ludzie patrzą się na moje nogi i wyśmiewają się z nich. Dotarliśmy do Starbucksa. Harry zamówił sobie karmelowe macchiato, ja mrożone, waniliowe latte, a jego mama cappuccino. Usiedliśmy przy stoliku i powoli opróżnialiśmy nasze szklanki i filiżanki. Przeszedł mnie zimny dreszcz i dostałam gęsiej skórki, gdy przez przypadek kawałek lodu odłamał się i w wpadł do moich ust. Harry cicho zaśmiał się, a ja strzeliłam spojrzenie 'kretyn'. Po długim siedzeniu i rozmawianiu poszliśmy aby odprowadzić jego mamę do bramek kontrolnych. Chłopak objął mnie w tali, a ja zjechałam swoją ręką do jego tylnej kieszeni.
-Do zobaczenia za dwa dni-uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę. Harry pocałował mnie w czoło i mocniej przycisnął mnie do swojego ciała.
-Nie wiedziałam, że możesz być taki czuły. Zawsze wydawało mi się z opowiadań innych że jesteś niegrzecznym chłopcem, ale najwyraźniej pomylili się.
Zaśmiałam się pod nosem, a on odwrócił mnie w swoją stronę i przywarł do moich ust. Pieścił swoim językiem mój, przez tak cholernie długo że już nie mogłam złapać oddechu.
Jeśli myśli, że to sprawi, że będę mówić że jest niegrzecznym chłopcem, to się grubo myli.
Jest słodki, gdy robi coś takiego.
I wcale nie jest agresywny, tylko czuły.
Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do samochodu. Znowu położył swoją rękę na moim kolanie, a ja gładziłam ją swoim palcem. Jechaliśmy w stronę centrum handlowego, do którego obiecał mnie zabrać, przed wyjazdem do Sydney i Barcelony.
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)
Szupcio. Czekam na nexta kochana ;3
OdpowiedzUsuń