środa, 30 lipca 2014

17.Powiedz mi prawdę, kochałeś ją kiedyś?

W mojej głowie miałam całą listę zakupów i zastanawiałam się, czy jeszcze czegoś nam nie brakuje. Mój brzuch domagał się jedzenia, słyszałam jak mi w nim burczy, ale miałam nadzieję, że on jednak tego nie słyszy. Nie chciałam, żeby dowiedział się prawdy. Nie dość, że mam jakieś pierdolone plamy na ciele to jeszcze jestem gruba. Trzymałam jego dłoń i widziałam jak spojrzenia wszystkich lądują na moich nogach lub w miejsce gdzie miałam małą dziurę pod biustem. Słyszałam jak szepczą za moimi uszami, że jest brzydka i nie powinna tak się ubierać.
-Harry to chyba był zły pomysł-wyszeptałam.
Zatrzymałam go i popatrzyłam w jego oczy, które powoli zachodziły od płaczu. Spojrzałam na jego sylwetkę od stóp do głów aby zauważyć, że jest idealny. 
-Dlaczego kochanie?
-Bo oni wszyscy patrzą się na mnie-rozejrzałam się po całym holu i mój wzrok znów powrócił na niego-mam te pierdolone plamy na ciele i jestem gruba, ale to nie jest powód do obgadywania mnie za plecami.
Przewrócił oczami i popatrzył na innych, ale nic nie odpowiedział.
Aha, fajnie.
Zgadzasz się z nimi.
Czyli potwierdzasz, że jestem gruba.
Super.
Przybliżył usta do mojego ucha, a jego ciepły oddech, który jak zwykle śmierdział papierosami, ale dzisiaj tylko delikatnie uderzył mnie, a przez moje ciało przeszło tysiące dreszczy. Poczułam jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka, gdy przejechał swoją dłonią po skrawku mojego ciała, które było odkryte.
-Gdybym tylko mógł pieprzyłbym cię tutaj, przy tych wszystkich ludziach tak cholernie mocno, że krzyczałabyś moje imię. Chciałbym żeby zobaczyli jaki jestem z tobą szczęśliwy i nie chcę patrzeć na twoje cierpienie, gdy myślą, że jesteś inna. My wiemy prawdę, wiemy co przeszłaś. Nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. -wyszeptał, po czym delikatnie się zaśmiał-dla mnie jesteś idealna, rozumiesz?
Przytaknęłam głową i zaplotłam ręce wokół jego talii. Oparł się swoim nosem o mój i patrzył w moje oczy. Kocham jego szmaragdowe tęczówki, które wprawiają mnie w obłęd. Kocham patrzyć w nie kiedy się pieprzymy, kiedy sprawiają że jestem najważniejszą osobą w pomieszczeniu tak jak teraz i kiedy zaczynają robić się mokre, pod wpływem płaczu. Poprawił kosmyk moich włosów i oblizał swoje malinowe usta, które nie były nigdy suche, ponieważ często zwilżał je swoim językiem. Czułam oczy wszystkich na sobie, ale teraz nie były skupione na moim ciele, tylko na naszej dwójce. Delikatnie złapał mnie za tył głowy i przyciągnął moje usta do jego i zaśmiał się. Jego linia szczęki był teraz napięta, zresztą zawsze była kiedy mieliśmy się całować. Kiedyś odczuwałabym strach gdybym była tak blisko jego linii warg i dotyku jego dużych dłoni. Ale teraz czuje się szczęśliwa. W mojej głowie przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie, kiedy dobierał się do mnie w klubie, a później jak powiedział mi, żebym się go nie bała bo chce tylko porozmawiać. I wtedy to się stało, stał się dla mnie kimś bliższym, wtedy pocałowałam człowieka, o którym kompletnie nic nie wiedziałam. A teraz przez te kilka miesięcy, stał się osobą, którą tak cholernie pożądam i nie chcę nigdy go stracić. Przełknęłam głośno ślinę i zassałam jego dolną wargę. Uśmiechnęłam się kiedy zrobił sobie miejsce w moich ustach. Delikatnie przejechał po moim języku i coraz bardziej pogłębiał nasz pocałunek. Moje ciało spinało się, przez jego cholerną bliskość. Przyciągnęłam go jeszcze bardziej do siebie, a nasze klatki piersiowe napierały na siebie. Czułam jak jego serce cholernie mocno wali w jego piersi. Po krótkiej chwili oddalił się i złapał moją dłoń.
-Zgadzam się.
-Ale na co?-zapytałam. Byłam cholernie zszokowana tym zdaniem, bo nie wiedziałam o co chodzi.
-Zgadzam się. Chce żebyśmy byli jeszcze jakoś złączeni.
Przez chwilę nie mogłam załapać o co mu chodzi, ale teraz sobie przypominam naszą rozmowę. Uśmiechnęłam się na samą myśl. Mówiłam, że chce mieć tatuaż taki sam jak on. Miał się zastanowić i zrobił to. Wyszeptałam 'dziękuje' i ucałowałam kącik jego ust. Uśmiechnął się i ucałował moje czoło. 
-Lubie kiedy jesteś szczęśliwa i się uśmiechasz.
Powiedział kiedy wgłębialiśmy się w galerię. Poczułam jak ciepło napływa do moich policzków. Wiedziałam, że na moich policzkach pojawiły się rumieńce, ponieważ na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.
-Pójdziemy do Forever 21? Drogerii? Pull&Bear? H&M? Sklepu z bielizną? 
-Spokojnie, pójdziemy. Też muszę coś sobie kupić. Ale teraz pójdziemy na porządne śniadanie.
Czyli kurwa wiedział, że nic nie jadłam? Jakim cudem? Przecież nie dałam po sobie tego poznać.
-Ale Harry, przecież w domu..-nie zdążyłam dokończyć ponieważ zacisnął swoją dłoń na mojej i popatrzył na mnie wzrokiem'kurwa nie kłam więcej, przecież wiem że nie zjadłaś tego'. Spuściłam swój wzrok i patrzyłam cały czas w podłogę, kiedy on prowadził mnie do jakiegoś fastfooda. 
-O kurwa-usłyszałam jego głęboki głos, ale nie wiedziałam co się dzieje. 
Spojrzałam w górę i zobaczyłam tą samą dziewczynę, która wtedy siedziała z nim na kanapie i całowała go. Mój wzrok błądził między jej twarzą a Harrym.

Harry Pov
-Zgadzam się.
-Ale na co?
Nie wiem czy udawała głupią, czy po prostu chciała usłyszeć całość z moich ust, ale nie chciałem tego mówić.
-Zgadzam się. Chce żebyśmy byli jeszcze jakoś złączeni. 
Przez chwilę nic się nie odzywała i wyglądała jakby nad tym intensywnie myślała. Nie pamiętała, przecież to było ostatnimi czasy? Nagle zauważyłem jak jej kąciki ust się podnoszą, a ona patrzy na mnie szczęśliwa. Przypomniała sobie chyba o tym, że chciała żebyśmy mieli takie same tatuaże Delikatnie przybliżyła swoją twarz do mojej, czułem jej cukierkowy oddech, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Miałem ochotę pierdolić ją tutaj teraz przy wszystkich. Wyszeptała 'dziękuje' i ucałowała kącik moich ust. 
Uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem jak się cieszy. Delikatnie złożyłem pocałunek na jej czole.
-Lubię kiedy jesteś szczęśliwa i się uśmiechasz.
Powiedziałem kiedy poczułem taką potrzebę. Nawet nie wiem dlaczego, ale chciałem jej to tak po prostu powiedzieć, żeby wiedziała. Kącikiem oka zauważyłem jej dwa wielkie rumieńce na policzkach. Uwielbiałam kiedy zawstydzała się, moją osobą. Była wtedy jeszcze bardziej słodka niż zwykle. Uśmiechnąłem się.
-Pójdziemy do Forever 21? Drogerii? Pull&Bear? H&M? Sklepu z bielizną?
Zasypała mnie cholernie dużą ilością pytań. Wiedziałem, że chciała kupić nowe ubrania zresztą tak jak ja. Tak mniej więcej zawsze przepadały moje pieniądze, na nowych koszulkach, butach, spodniach, czapkach, bieliźnie, okularach i dresach. Byłem po prostu zakupoholikiem, jeśli można było nazwać tak mężczyznę.
-Spokojnie pójdziemy. Też muszę coś sobie kupić. Ale teraz pójdziemy na porządne śniadanie,
-Ale Harry, przecież w domu..-nie pozwoliłem jej dokończyć ściskając jej drobną dłoń. Popatrzyłem na nią z surową miną i zastanawiałem się ile jeszcze mogłaby brnąć w to kłamstwo. Przecież czułem kiedy się całowaliśmy, jej bijące serce i burczący brzuch, który domagał się sporej porcji jedzenia. Spuściła wzrok i patrzyła na podłogę jakby bała się spojrzeć w moje oczy. Zbliżaliśmy się do kącika z fastfoodami. McDonalds, KFC, Subway i takie tam inne. 
-O kurwa-wyszeptałem.
Zauważyłem Carę, która zmierzała w naszą stronę. Wiedziałem, że idzie wprost na nas i zrobi jakąś totalnie pojebaną awanturę. Dominice podniosła głowę i zrobiła dziwną minę kiedy ją zobaczyła. Spoglądała raz na mnie, a raz na nią. Jej wzrok zaczął się zmieniać kiedy blondynka stanęła naprzeciw mnie i śmiała się do mnie. Spojrzała najpierw na mnie, a później na moją dziewczynę. Poczułem jak coraz mocniej zaciska swoją dłoń, jakby chciała wyładować na mnie całą swoją energię. Czy ona naprawdę boi się, że mnie coś z tą dziwką łączy? 
-Aww..-spojrzała na nasze złączone dłonie-to takie słodkie, aż mi się rzygać chce.
-O co ci kurwa jeszcze chodzi?
Miałem nieodpartą chęć jej wpierdolić, choć kiedyś tak wiele nas łączyło.  Zaśmiała się tylko i podeszła do Dominice szepcząc coś do jej ucha. Kiedy odeszła od nas odwróciła głowę w moją stronę. Widziałem w jej oczach strach i to, że była zaniepokojona. Jej oczy błyszczały jakby za chwilę miała się popłakać. Powoli zwalniała uścisk na mojej dłoni, po to aby później bezwładnie opadła na moje udo. 
-Co ona ci powiedziała?
-Powiedziała, że chcesz mnie wprowadzić w ten swój pojebany świat, rozkochać w sobie, a później zostawić. Tak jak ją i resztę dziewczyn.
-Kurwa to nie tak. Posłuchaj. Ja nigdy z nią nie byłem. To były jej imaginacje. Ja od razu mówiłem jej, że to jest bliska przyjaźń z przywilejami, ale kiedy ją pieprzyłem, pieprzyłem też wiele innych kobiet.
-Powiedz mi prawdę, kochałeś ją kiedyś?
-Nie, kochałem. Kocham i na zawsze będę kochał tylko ciebie. Ty jesteś tą jedyną, która pozwoliła mi się ustatkować.
Starałem się wypowiadać te słowa, tak aby zabrzmiały naprawdę prawdziwie. Żeby nie miała wątpliwości do tego, czy jest jedyną którą kocham. Zakochałem się w banalnych rzeczach. Najpierw zakochałem się w jej niebiesko-zielonych oczach, które wydawały się przerażone kiedy pierwszy raz dotykałem ją w klubie. Później zakochałem się w jej ustach i nosie, które wydawały się wprost proporcjonalne do jej twarzy. Następnie zapach jej włosów, doprowadzał mnie do szaleństwa i pozwoliła mi się zatracić w jej pięknie. Tak teraz się zastanawiam, nigdy nie miała prawdziwej randki. Nawet nie zdążyliśmy nic wspólnie zjeść w drogiej restauracji. To tak szybko wszystko przemijało. Nasze spotkanie, później chwilowe zauroczenie, które przerodziło się w miłość. Później nasza kłótnia o Carę, a później jej operacja. Jeszcze ten czas, kiedy leżała w śpiączce. Owinąłem ramiona wokół niej i przycisnąłem do mojej piersi. Gładziłem jej włosy, kiedy ona delikatnie położyła swoje dłonie na mojej talii. 
-Przecież wiesz, że cię kocham i nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził.
Wyszeptałem w jej ucho, na co ona delikatnie skinęła głową. 
-Kocham cię.
Nie wiem, dlaczego. Musiałem to powiedzieć. Ona musiała po prostu to wiedzieć, musiała być pewna że ona jest najważniejsza w moim życiu.
-Jeśli nie chcemy się spóźnić na samolot o dziewiątej, to musimy zrobić szybkie zakupy, później się spakować i pojechać na lotnisko.
Uśmiechnęła się i pocałowała mój policzek. Teraz wiedziałem. Uwierzyła mi i byłem cholernie szczęśliwy, że znowu możemy cieszyć się swoim szczęściem. 
-To gdzie idziemy?
Jej mina nagle z szczęśliwej, zmieniła się na zmartwioną.
-A musimy gdziekolwiek?-wyszeptała.
-Nic kurwa dzisiaj nie jadałaś, nie rozumiesz, że jeśli będziesz tak dalej robić to w końcu znowu trafisz do szpitala. A ja znowu będę przeżywał ten jebany horror. Rozumiesz kurwa?
-Dobra, chciałam się tylko z tobą podroczyć. 
Boże jak ja ją kochałem. Była taka inna niż wszystkie dziewczyny. Wiedziałem, że jest delikatna i zarazem taka seksowna. Weszliśmy do McDonalds. Gdy staliśmy przy menu, krzyknęła.
-Wiem, co chcę. Małą sałatkę i białą kawę.
Czy ona naprawdę myślała, że ja zamówię jej tylko coś takiego? Znaczy w pewnym sensie tak, ale nie do końca. Zwróciłem się do kobiety przyjmującej nasze zamówienie, która najwyraźniej próbowała mnie podrywać.
-Czym mogę służyć?-zapytała.
Wypięła swoją pierś do przodu, a ja złapałem dłoń Dominice i spojrzałem na nią wywracając oczami. Posrana idiotka. Kiedy zauważyła, że trzymam drobną dłoń mojej dziewczyny natychmiast zgarbiła się i została w tej pozycji do końca przyjęcia mojego zamówienia.
-Poproszę, małą sałatkę, białą kawę, kajzerkę kurczak premium, McWrapa klasycznego, dwa razy duże frytki, dwa McFlurry, sok pomarańczowy i dużą sodę.
Oczy Dominice rozszerzyły się, a ja zaśmiałem się spoglądając na nią. Uwielbiałem kiedy była na mnie zła. 

Dominice Pov
-Wiem, co chcę. Małą sałatkę i białą kawę.
Tak wiem, za dużo kofeiny, ale byłam od niej uzależniona. Patrzyłam jeszcze na menu, dopóki nie zauważyłam kobiety zbliżającej się w naszą stronę, która najwyraźniej miała przyjąć nasze zamówienie. Ja pierdole, ona jest perfekcyjna, jej kości policzkowe wydają się wprost idealne, jej chude ręce nigdy nie porównam z moimi. 
-Czym mogę służyć?- ona nie zapytała. 
Ona zrobiła to z takim pożądaniem w głosie, że miałam ochotę rozpierdolić ją teraz tutaj przy wszystkich. Nigdy nie byłam, aż tak zazdrosna o Harry'ego, ale od pewnego czasu właśnie zaczęłam. Ona z nim flirtowała i widziałam to. Wypięła swoje jebane cycki w jego stronę, ale najwyraźniej nie obchodziło go to, ponieważ złapał moją dłoń i spojrzał na mnie przewracając oczami. Kiedy zauważyła jak trzyma moją z pozoru drobną dłoń, zmieniła się w zgarbioną nastolatkę i została tak w tej pozycji do końca naszego zamówienia.
-Poproszę, małą sałatkę, białą kawę, kajzerkę kurczak premium, McWrapa klasycznego, dwa razy duże frytki, dwa McFlurry, sok pomarańczowy i dużą sodę.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem i myślałam, że moje oczy wylecą z orbit. Zrobiło mi się wstyd i popatrzyłam na dziewczynę, która była również zaskoczona co ja.
 Wiesz, dzięki Harry, teraz wszyscy będą widzieć jaka jestem gruba i będą się ze mnie śmiać. Uśmiechnął się do mnie, na co odpowiedziałam sztucznym uśmiechem. 
Kto to do kurwy wszystko zje? 
Ja, na pewno nie. 
Gdy otrzymaliśmy wszystko, a Harry zapłacił, znaleźliśmy stolik na uboczu.
-Co to kurwa ma być?-zapytałam, patrząc na tace pełną jedzenia.
-No powiedziałaś, że chcesz tą jebaną sałatkę i białą kawę. Do czego jeszcze dołożyłem kajzerkę kurczak premium, duże frytki, jednego McFlurry'ego i sok pomarańczowy.
-Kurwa..-wyszeptałam i opadłam na krzesło. On tylko uśmiechnął się i zajął miejsce na przeciwko mnie. Jego oczy zabłyszczały, kiedy odwinął papierek ze swojego McWrapa. Wyglądał jak dziecko podczas Bożego Narodzenia. Wtedy wzięłam się za siebie. Początkowo miałam obrzydzenie do tej kajzerki, ale później wszystko mi pasowało, była nawet..um..dobra.
-Wiesz, że teraz wszyscy będą mówić jaka jestem gruba?
-Co ty do huja opowiadasz? Masz metr sześćdziesiąt cztery i ważysz hmm.. ile? czterdzieści pięć kilo, a niektórzy lekarze uznają to za niedowagę.
-Harry nie mów tak głośno, proszę. Wszyscy usłyszą ile ważę i będą się śmiali-odpowiedziałam i przyłożyłam palec do jego ust.




-Jestem z ciebie dumny, wiesz?-zapytał.
Właśnie wychodziliśmy z McDonalds i zmierzaliśmy ku sklepom. 
-Niby dlaczego?
-Zjadłaś wszystko i teraz wiem, że nic ci nie będzie-uśmiechnął się całując moje czoło. Pociągnął mnie w stronę sklepu z bielizną. Poszedł na dział męski (pewnie poszedł wybierać bokserki od Calvina Kleina bo praktycznie zawsze nosił z tej firmy), a ja na damski. Nie wiedziałam co wybrać, początkowo brałam tylko czarny biustonosz i do tego pasujące majtki. Lecz kiedy poczułam papierosowy odór na mojej szyi i jego ręką zetknęła się z moją pokazując koronkową bieliznę, która dosłownie odkrywała wszystko, zaśmiałam się na głos.
Popatrzyłam na niego, ale wiedziałam, że nie żartuje. Po krótkiej chwili w rękach miałam kilka zwykłych biustonoszy i majtek (które wybrałam sama) i kilka koronkowych strojów (nie można było tego nazwać bielizną, bo prawie wszystko odkrywały, no ale oczywiście musiał mnie w tym zobaczyć). Weszliśmy do osobnych przymierzalni. Właśnie zakładałam biustonosz, kiedy zobaczyłam jego sylwetkę odchylającą kawałek zasłony. Usłyszałam jak cicho mruczy pod nosem.
-No kochanie, widzisz, tak wyglądasz o wiele seksowniej, nie przymierzaj innych. Weź te wszystkie z koronki.
-Ale Harry, przecież idziemy do twojego ojczyma na urodziny.
-No dobrze, ale tylko ja będę widział co masz pod swoją sukieneczką.
Zaśmiał się i podszedł do mnie owijając dłonie w okół mojego pasa. Czułam się dziwnie, bo mój brzuch był o wiele, wiele większy. Dlaczego pozwoliłam mu żeby zamówił tak dużo. Najwyraźniej jemu to nie przeszkadzało, ale dla mnie to było okropne. Odgarnął włosy z mojego karku i zaczął delikatnie muskać moją skórę, na której czułam gęsią skórkę. Jego dłonie wyjechały wyżej na moje piersi. 
-Pieprzyłbym cię tak cholernie mocno, tak bardzo bym tego chciał.
Ze zwiększoną siłą obrócił mnie w swoją stronę, przez co delikatnie pisnęłam. Jego usta dotykały mojego nosa, a on uśmiechał się. Podniosłam wyżej moją głowę aby dotknąć jego miękkich, malinowych ust. Zassałam do siebie powietrze kiedy poczułam jak wkłada swoje zimne dłonie, za koronkowy materiał moich majtek. Próbował odwrócić od tego uwagę pogłębiając jeszcze bardziej nasze pocałunki. 
-Ktoś zaraz przyjdzie. Wyjdź już, jak wrócimy do domu to się tobą zajmę.
Nawet nie wiem, dlaczego to powiedziałam, ale chyba dlatego, że chciałam pozbyć się go jak najszybciej z mojej przymierzalni. Chyba spodobało mu się to co do niego powiedziałam, bo szybko ucałował moje czoło i wyszedł z mojej strefy osobistej. Wyszło na to, że kupiłam sobie trzy zestawy (niestety wszystkie z koronki), a Harry jakieś dziesięć par bokserek. Tak jak go prosiłam weszliśmy do H&M, w którym kupił sobie więcej rzeczy niż ja. Ale właśnie w tym sklepie znaleźliśmy sukienkę odpowiednią na spotkanie z jego rodzicami. Była w kolorze skóry, a Harry'emu oczywiście się taka podobała. Dobrze, że kupiliśmy także jasną bieliznę. Bez zastanowienia, kazał mi ją przymierzać. 
-Wyglądasz tak kurewsko dobrze-powiedział odsuwając kawałek zasłony, która dzieliła mnie od reszty otoczenia. Spojrzałam w górę i zobaczyłam swoje grube nogi i wydęty brzuch. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Szybko położyłam ręce na swoim brzuchu, aby tego nie zauważył, ale podszedł do mnie i rozerwał moje ramiona na boki.
-Nie rób tego kurwa, rozumiesz?
Nie wiedziałam do końca co miał na myśli, czy to, że się cięłam, czy to że nie jadłam, czy to że czułam się nieswojo gdy za dużo zjadłam. 
Czy ty naprawdę nie widzisz jaka ja jestem tłusta?
Wyglądam jak pączek, a mój brzuch to taka wielka opona.
Moje nogi są jak dwie parówki, a ręce nie lepsze niż nogi.
Dlaczego akurat we mnie się zakochałeś?
W chodzącym jedzeniu?
Spojrzałam na niego, a w jego oczach dostrzegłam smutek. 
-Dlaczego się tak krzywdzisz?
-Nie chcę żebyś miał tłustą dziewczynę, a ja właściwie taka jestem.
-Nie mów tego kurwa. Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś piękna, a twoje ciało doprowadza mnie do szaleństwa. Bierz tą pierdoloną sukienkę i chodź zapłacić.




Przeszliśmy wszystkie sklepy, Harry kupił mi dosłownie wszystko to co chciałam. Raz na chwilę zniknął mi z oczu, ale nie było go tylko około dziesięciu minut. Mieliśmy już wychodzić, lecz przypomniałam sobie o jednym. 
-Harry ja muszę iść do drogerii.
-Po co znowu?
Z jego tonu wywnioskowałam, że jest dalej cholernie wkurwiony na moje wcześniejsze zachowanie.
-Musze kupić tampony, maszynkę i piankę do golenia.
Wzruszył tylko ramionami i poszedł w stronę drogerii. Poszłam po potrzebne mi rzeczy, a on został przy stoisku z prezerwatywami. Wziął jedno pudełko i udaliśmy się do kasy.
-Będziesz miała okres, czy jak?
Wreszcie usłyszałam jego szept i ciepły oddech przy moim uchu. Skinęłam głową i popatrzyłam na jego zawiedzioną minę. 
-Nie..-cicho jęknął, a kasjerka popatrzyła się na nas z uśmiechem- kogo ja będę pierdolił-dokończył przy moim uchu.
Wzruszyłam ramionami i wzięłam nasze zakupy. Wsiedliśmy w samochód w czasie gdy jechaliśmy Harry odezwał się tylko raz. Nawet nie do mnie. Tylko wydzierał sie na jakiegoś faceta, który jechał przed nami. Ponieważ jego zdaniem jechał zbyt wolno i przeszkadzało mu to. Gdy wróciliśmy do domu poszłam na górę. Rozpakowałam wszystkie rzeczy, przycinając metki i wkładając je od razu do walizki.
-Zapomniałem ci powiedzieć, zostaniemy kilka dni w Australii, a później od razu polecimy do Barcelony, więc spakuj wszystkie potrzebne rzeczy.
Na moje nieszczęście zaczęło padać, chciałam jeszcze szybko wyjść pobiegać, zanim wsiądziemy do tego pierdolonego samolotu i nie będzie można rozprostować kości. Harry dołączył do mnie na górę kiedy przyszła kolej na jego ubrania. Spakował ich chyba więcej niż ja. 
-Harry przepraszam-wyszeptałam.
Pierwszy raz tak naprawdę było mi żal. Nie chciałam, żeby był na mnie wściekły, przecież tak cholernie mocno go kochałam.
-Nie mnie powinnaś przeprosić. Przeproś siebie za to jak się krzywdzisz. Mnie nic nie zrobiłaś.
Popatrzył na mnie i przyciągnął na swoje kolana.
-Czy ty naprawdę nie widzisz tego jaka jesteś idealna? Jak wszystkie dziewczyny patrzą się na ciebie z zazdrością?
Pokręciłam głową na znak, że całkowicie nie zgadzam się z jego słowami. On tylko uśmiechnął się i przeniósł swoje dłonie na moje pośladki delikatnie składając pocałunki jeden po drugim na moim ciele. Na początku na czole, później na nosie, policzkach, ustach aż do obojczyków. Jakby bał się, że miałam za chwilę zniknąć i nigdy już do niego nie wrócić. Złapał rękę gdzie miałam rany, które zadałam sobie wczoraj kiedy tak cholernie się pokłóciliśmy.
-Ty nie wiesz, ale jesteś inna. Jesteś najlepszą dziewczyną jaką poznałem, byłaś jedyną która się mnie bała i to mnie zaintrygowało. Od tamtego dnia chciałem wiedzieć jak się nazywasz, ile masz lat, jak długo tutaj mieszkasz, każdy twój krok. Jesteś specjalna. Ty nie wiesz, ale rozkochałaś mnie w sobie jak żadna inna kobieta, zaufałem tylko tobie. Nigdy nie bawiłem się w coś takiego jak związki. Wydawało mi się to dziecinne. Trzymać dziewczynę tak po prostu za rękę i mówić jej jak mocno się ją kocha.Tamte były inne niż ty. Poleciałyby z każdym innym do łóżka, a ty? Ty bałaś się mojego każdego dotyku, aż do tamtego pocałunku. Wtedy poczułem miłość, uczucie które w moim sercu było naprawdę cholernie obce. Wtedy stałaś się inna, zaczęłaś się do mnie uśmiechać i robić wszystko żeby jak najszybciej zetknąć się ze mną. Zaufałaś mi nawet wtedy kiedy Josh chciał cię zgwałcić, a ja zabrałem cię do domu. Kiedy dowiedziałem się o tym tętniaku, coś we mnie pękło. Nie wiedziałem, czy nie chciałaś żebym się martwił czy był jakiś inny powód. Kiedy leżałaś taka spokojna na tym łóżku szpitalnym, pomyślałem że łączy nas specjalna więź. Nawet nie wiem, kiedy tak po prostu się w tobie zakochałem. Czy jak zobaczyłem cię pierwszy raz w klubie, czy kiedy pocałowałaś mnie i przestałaś myśleć, że mogę ci cokolwiek zrobić. Nigdy nie uderzyłbym cię, nie pozwoliłbym ci ćpać, pić ani palić. Nie chcę żebyś skończyła tak jak ja. Wszyscy kiedyś mnie nienawidzili, do czasu. Kiedy pojawiłaś się w moim życiu i zacząłem się normalnie prowadzać, żebyś nie myślała, że jestem jakiś nienormalny. Moja mama zaczęła mnie tak naprawdę traktować serio, kiedy usłyszała od Gemmy, że zakochałem się i staram się zmieniać pod twoim wpływem. A to prawda. Zmieniłem się dzięki tobie i teraz wiem. Wiem, że dobrze zrobiłem. Cieszę się że nie odpuściłem sobie ciebie. Gdyby nie ty, dalej staczałbym się na jeszcze gorsze dno, a to na którym już stałem, było to totalne zero.
Nie wiem dlaczego, ale przerwał pocałunki i zaczął mi się zwierzać, może tak naprawdę nie chciał uprawiać ze mną seksu, chciał tylko porozmawiać.
-Kocham cię Harry. Nigdy nie zwątpiłam w miłość którą mnie obdarzasz, tylko po prostu bałam się o ciebie. Nie chciałam cię stracić. Kocham cię bardziej niż nikogo innego. Dzięki tobie znowu pokochałam po śmierci mamy-wyszeptałam i ucałowałam jego usta.
-Też cię kocham kotku-uśmiechnął się i mocno zacisnął ramiona wokół mojego ciała.
Chciałam się powoli dla niego zmienić.
Chciałam zacząć jeść, przynajmniej postarać się.
Chciałam żeby był szczęśliwy i nie musiał bać się o mnie tak jak ja boje się o niego za każdym razem kiedy ma jakiś popierdolony wyścig.
Boje się o niego kiedy idzie do miasta żeby sprzedać swój towar.
Kilka razy śnił mi się gdy leżałam w śpiączce.
Za każdym razem umierał lub był przez kogoś zabity.
Zawsze próbowałam się obudzić ale bez skutku.
Wybudziłam się dopiero tej nocy gdy miałam ten okropny sen.
Okazało się że był taki sam jak teraźniejszość.
Następnego dnia miałam umrzeć na raka.




Rozmawialiśmy kiedy obydwoje doszliśmy do wniosku, że pójdziemy pobiegać, bo przestało padać a mamy jeszcze dwie i pół godziny do lotu. Ubrałam na siebie czarną czapkę, bluzę z napisem "Vans", która należała do mnie choć pochodziła z działu męskiego. Długie szare leginsy i czarne adidasy z różowymi wstawkami. Harry także założył czarną czapkę, czarną bluzę, do tego dopasowane spodnie z Nike i pomarańczowe buty. 


Chciało mi się śmiać jak wszyscy patrzyli z niedowierzaniem jak dziewczyna z dobrej dzielnicy zadaje się z cholernie ich zdaniem niebezpiecznym chłopakiem, choć tylko ja wiedziałam jaki jest w głębi serca. Jest moim aniołem stróżem, który nie pozwoli abym zrobiła sobie krzywdę. Bawiliśmy się jak małe dzieci, cały czas któreś z nas wymyślało jakieś kretyńskie wyścigi. Gdy wróciliśmy domu poszliśmy wziąć prysznic i pojechaliśmy na lotnisko.




Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

wtorek, 22 lipca 2014

16. Sprawdzam jaki ból ci zadałem.

Gdy wróciliśmy do domy byłam na niego wkurwiona na maksa. Po co on znowu wdawał się w tą jebaną bójkę z Joshem. 
-Dominice, kurwa zaczekaj..-wykrzyczał kiedy wbiegłam do mieszkania.
On po prostu jest nieodpowiedzialny, kolejny raz jest pobity. Mam już tego dość. Obiecywał mi, że już nigdy nie będzie się z nikim bił, a gdy wrócił do namiotu miał podbite oko. Weszłam do pokoju rzucając torebkę pod drzwiami i zamykając je na klucz. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. 
Dlaczego, aż tak cholernie chce żebym się martwiła.
Pewnego dnia, gdy nie wróci po wyścigu będę potrafiła się zabić.
Nie wytrzymam bez niego jednego dnia.
-Czego jeszcze chcesz?-wykrzyczałam, gdy usłyszałam że puka do drzwi.
-No.. nic.. dob..dobra nie waż...ważne-pierwszy raz słyszałam jak się jąkał. 
Usłyszałam jak odchodzi od drzwi i schodzi schodami w dół.
-Wychodzę na miasto-usłyszałam jego donośny głos rozchodzący się po całym mieszkaniu. Nie miałam nawet siły go zatrzymywać, chciałam pobyć sama i pomyśleć nad tym wszystkim. 
Usłyszałam jak ze złością trzaska drzwiami. Otwarłam szafkę nocną i wyciągnęłam jedną z żyletek, którą chowałam pod gazetami.
Obiecałam ci, że nigdy tego już nie zrobię, ale ty złamałeś swoje słowo.
Chcę żebyś poczuł się dokładnie tak, jak ja poczułam się gdy zobaczyłam ciebie pobitego.
Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłeś moje blizny i mówiłeś, że nie powinnam tego robić.
Wiedziałeś, że nie miałam innego wyboru, moja mama tak szybko zniknęła z mojego życia.
Kochałam ją, tak jak kocham ciebie i nigdy nie przestanę.
Moje oczy zaczęły wytwarzać coraz więcej wody. Przeciągnęłam jedną głęboką ranę, a później kolejną. Moje ręce całe drżały, a łzy prowadziły mokre ścieżki, od czasu do czasu spływając na rany, które pod wpływem słonej wody zaczynały szczypać. Miałam teraz przejechać centralnie po żyle, gdy usłyszałam że ktoś dzwoni do drzwi. Szybko założyłam na siebie szary sweter Harry'ego i pobiegłam na dół po drodze wrzucając zużytą, całą we krwi żyletkę.
-Ta..-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przed mieszkaniem zobaczyłam mamę mojego narzeczonego.
-Czy coś się stało?-zapytała patrząc na mnie. 
Całkowicie zapomniałam, że mój makijaż jest całkowicie rozmazany, a ja czerwona i spuchnięta od płaczu. Pokręciłam głową i zaprosiłam ją do środka. 
-Zrobić pani coś do picia?-zapytałam gdy usiadła przy stole. 
-Nie, kochanie. Ja przyleciałam tutaj aby ciebie i mojego syna zaprosić na oficjalną kolację z okazji urodzin mojego męża Robina. Odbędzie się za dwa dni w Sydney.
Hmmm. Co?
Przepraszam bardzo.
Ja na oficjalną kolację z jego rodziną?
Czy to jest jakiś kurewski żart?
Przecież jesteśmy skłóceni.
-Nie wiem, czy przylecimy. Pokłóciliśmy się i chyba nic z tego-popatrzyłam na nią i pokręciłam głową.
-Harry nam tego nie zrobi. Kiedyś nie przyjeżdżał bo był inny. A teraz pod wpływem ciebie naprawdę się zmienił-uśmiechnęła się i złapała moją dłoń.
Przejechała kciukiem po zewnętrznej stronie.
-Nie ma go?-zapytała rozglądając się po mieszkaniu.
-Nie przed chwilą wyszedł ale mogę zadzwonić-odpowiedziałam i wstałam od stołu gdy przytaknęła głową.
-Jeśli to nie problem mogę zostać u was na noc, po południu mam samolot?-zapytała nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Oczywiście-odpowiedziałam i ciągnęłam za sobą moje ciężkie nogi szurając butami o podłogę. Weszłam na górę i wzięłam telefon z torebki.
A co jeśli on teraz siedzi gdzieś upity albo naćpany?
Jego matka znowu zobaczy go w takim stanie.

Harry Pov
-Wychodzę na miasto-krzyknąłem i założyłem kurtkę. 
Proszę zatrzymaj mnie jeśli ci na mnie tak naprawdę zależy.
Nie chcę wychodzić, chciałbym przeprosić cię za wszystko złe.
Nie powinienem tego robić, wiem ale nie mogłem się powstrzymać.
Ten chłopak naprawdę jest pojebany.
Gdy odbieraliśmy nagrody cały czas powtarzał, że jeszcze dorwie Dominice i będzie ją pierdolił tak mocno jak ja nigdy tego nie robiłem.
Wcale nigdzie nie poszedłem. Usiadłem w parku obok i zapaliłem papierosa. Nie chciałem się upijać, ani nic. Nie miałem na to najmniejszej ochoty. Oparłem się o ławkę i wziąłem swój telefon do ręki. Przeglądałem jej zdjęcia i uśmiechałem się sam do siebie.
Tak bardzo cię kocham, a ty dalej nie rozumiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
Nie chcę, żebyś skończyła jak moja siostra z tym dupkiem Niallem. 
Kompletnie bez przyszłości i pomyślunku.
Chcę zapewnić ci najpierw mieszkanie, a później wszystko na spokojnie zaplanować.
Proszę. Tak bardzo chciałbym żebyś mi wybaczyła.
Uwielbiałem gdy brała mój telefon i robiła sobie zdjęcia. Chciałbym być dla niej naprawdę odpowiedzialnym człowiekiem, ale wiem że nie jestem taki. Nie zasługuję na kogoś takiego. Zawsze stara być się uśmiechnięta, a ja doprowadzam ją do płaczu. Kiedyś obiecałem jej, że nie będzie przeze mnie płakać ale nie dotrzymałem słowa. Na mój ekran spadło kilka kropli wody, a później naprawdę zaczęło padać. Było mi wstyd wejść do domu tak po prostu i spojrzeć jej w oczy. Gdy nagle poczułem delikatne wibracje w kieszeni. Ucieszyłem się gdy zobaczyłem na ekranie jej zdjęcie.
-Harry proszę przyjdź do domu bo zaczęło padać. A po drugie twoja mama przyjechała zaprosić nas na kolacje z okazji urodzin twojego ojczyma.
-Kochanie przepraszam-wyszeptałem i wstałem z ławki.
-Mhm.. dobrze-słyszałem, że mnie zbywała-porozmawiamy w domu, a teraz masz wracać, rozumiesz?
-Dobrze.
Naciągnąłem kurtkę na włosy i pobiegłem do apartamentowca. Gdy wszedłem do domu moja mama siedziała z Dominice na kanapie w salonie. Ściągnąłem z siebie mokre okrycie i podszedłem do nich aby złożyć pocałunki na ich policzkach. Gdy nachyliłem twarz w stronę mojej narzeczonej, ona uniknęła kontaktu z moimi ustami. Byłem cholernie zmęczony i jak najszybciej chciałem trafić do łóżka. Opadłem na kanapę.
-Jesteś cały mokry. Może zmieniłbyś ubrania i umył się?-zapytała z cholernym wyrzutem w głosie. 
Kurwa co ja ci zrobiłem?
To, że chciałem cię bronić to źle, chciałem żebyś czuła się przy mnie bezpieczna?
Nie chciałem znowu się z nią kłócić, więc wstałem i poszedłem do pokoju po suche ubrania.

Dominice Pov
Gdy wszedł do mieszkania był cały mokry, czułam się trochę winna temu wszystkiemu. Nie pozwoliłam mu się wytłumaczyć. Ściągnął kurtkę i podszedł do kanapy. Najpierw pocałował swoją matkę, a później chciał mnie, ale nie pozwoliłam mu na to. Usiadł obok mnie i ciężko odetchnął.
-Jesteś cały mokry. Może zmieniłbyś ubrania i umył się?-brzmiało to trochę jak rozkaz. 
Gdy zobaczyłam jego minę, myślałam że zaraz wybuchnę nieopanowanym śmiechem. Gdy szedł w stronę schodów, patrzyłam na jego tyłek który opinały mokre czarne rurki. Przygryzłam wargę, ponieważ poczułam ciepło uderzające z zawrotną prędkością w moje czoło. 
-Jestem zmęczona, pójdę się położyć. Ale jeśli pani chce może zostać tutaj oglądać telewizje albo cokolwiek-wyszeptałam wstając.
Uśmiechnęła się tylko i wyciągnęła telefon z kieszeni. Położyłam się na łóżku i odwróciłam w stronę okna. Nie przeszkadzało mi to, że było ciemno. Chciałam choć przez chwilę być sama. Kilka łez zdążyło spłynąć po mojej twarzy zanim zapaliło się światło, a do pokoju wszedł Harry. 
-Przecież płacimy za rachunki, jest wszystko czego byś potrzebowała.
Najwyraźniej chciał być dla mnie oschły. Odwróciłam się i spojrzałam na jego ciało spowite tatuażami. Wokół bioder miał luźno zawiązany, biały ręcznik. Czułam się winna całej tej sytuacji. Z moich ust wydobyło się ciche 'przepraszam'.
-Co? Nie dosłyszałem?-zapytał przebiegając po swoich mokrych włosach.
-Przepraszam-powiedziałam nieco głośniej i śmielej niż wcześniej-nie karz powtarzać mi tego po raz kolejny-moja głowa opadła w dół na podłogę.
-Dlaczego nie chciałaś mnie wysłuchać? Uderzyłem go tylko dlatego, że mówił że kiedyś cię dorwie i jeszcze będzie cię pierdolił. Chciałem cię bronić.
Gdy usłyszałam te słowa podniosłam głowę i uśmiechnęłam się. 'Kocham cię' wyszeptałam i wstałam z łóżka podchodząc do niego i zaplatając swoje palce w jego. Delikatnie ucałował moje czoło, a później jedną ręką podniósł mój podbródek i najpierw delikatnie połączył nasze wargi, a później robiąc sobie miejsce w moich ustach dotknął delikatnie mojego języka. Zjechałam swoimi dłońmi na jego wytatuowany tors, a on złapał moją twarz po obu stronach. Stawiał delikatne kroki w moją stronę i gdy poczułam uderzający o mnie mebel położyłam się na łóżku i uśmiechałam się do niech przez pocałunki. Zjeżdżał swoim językiem na moją szyję, lecz gdy chciał dosięgnąć moich obojczyków przeszkodził mu sweter. 
-Mogę?-zapytał i popatrzył na mnie.
-Proszę, mogę dzisiaj kochać się w ubraniu?
Zadałam naprawdę głupie pytanie i dobrze o tym wiem. Spojrzał na mnie spojrzeniem 'o co chodzi?'. Wziął moją jedną z rąk i złapał za nadgarstek.
-Harry proszę nie rób tego!
Krzyknęłam kiedy, delikatnie podsunął mój rękaw do góry. Najpierw spojrzał na rany cięte, a później na mnie. Jego wzrok błądził między mną, a cięciami. Pokręcił głową i wstał ze mnie idąc do szafy. Teraz już nie miałam czego ukrywać, wiedziałam że nie będziemy się kochać. Wszystko zjebałam tą żyletką. Ściągnęłam z siebie sweter i spodnie. Było mi cholernie wstyd, więc szybko weszłam pod kołdrę zakrywając się pod szyję. Zgasił światło i położył się obok mnie. Przez chwilę leżał na plecach patrząc w sufit. Odwróciłam się i położyłam głowę na jego piersi. 'Przepraszam kochanie' wydobyłam z siebie głuche westchnienie. On wziął jedną z moich rąk i pocałował ją tam gdzie zrobiłam sobie rany.
-Nie chcę żebyś niszczyła sobie twoje cudowne ciało. Nie zasługujesz na to.
Mówił i gładził moją dłoń. Przez chwilę panowała głucha cisza. Zdecydowałam się porozmawiać z nim o tej dziewczynie i Luke'u.
-Dlaczego, aż tak cholernie nie lubisz Luke'a?-zapytałam bawiąc się palcami na jego ciele. 
-Stara sprawa. Pieprzyłem jego panienkę, a później gdy wybrała jego otrułem ją-mówił to tak jakby był z tego dumny. 
-A żyje?-zapytałam patrząc na niego.
-Tak. Mieszka teraz w Toronto, dostała jakiś kontrakt taneczny i została tam na stałe.
Może dlatego Luke nigdy o niej nie wspominał.
Zawsze mówił, że ma dziewczynę, lecz wszyscy myśleli że się zgrywa.
A teraz wiem już wszystko. 
On nienawidzi Harry'ego, a Harry jego.
Wszystko by się zgadzało, bo zawsze mówił że jego dziewczyna jest tancerką.
Przyciągnął mnie delikatnie do siebie i złączył nasze usta. 'Tak bardzo cię kocham' wyszeptał w moje usta i uśmiechnął się.
-Pojedziemy jutro na zakupy. Kupimy ci coś na tą kolację i na wyjazd do Barcelony.
Przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się. Położyłam się na swojej połowie odwracając się plecami. Chłopak delikatnie przesunął się przerzucając swoją rękę przeze mnie. Moja dłoń zacisnęła się na jego i po chwili zasnęłam.


--------------------------


Rano obudziłam się, gdy gładził moje rany na ręce. 
-Co robisz?-zapytałam załamanym przez sen głosem.
-Sprawdzam jaki ból ci zadałem-wyszeptał nie przestając dotykać moich ran. 
Jego dotyk był cholernie czuły i delikatny, jakby bał się, że coś jeszcze mi zrobi.  
-Jest już jedenasta, a samolot mam o pierwszej. Więc jak nie chcecie się spóźnić obudzicie się. I czy chcecie coś na śniadanie.
Popatrzyłam się na jego matkę, a później na niego. Delikatnie przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się. Gdy wyszła wstałam z łóżka, poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Gdy myłam zęby do pomieszczenia wszedł Harry przeciągając się. Delikatnie ucałował mój kark i oparł się o mnie. Cały czas nie spuszczał wzroku z moich ust. 'Głupi jesteś' mówiąc poplułam całe lustro. Pokręcił przecząco głową i zaczął się śmiać. Wyplułam zawartość z moich ust i wypłukałam je. 
-A buziak na dzień dobry?-zapytał łapiąc mnie w tali właśnie wtedy kiedy chciałam wyjść z łazienki. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę. Delikatnie złożyłam pocałunek na jego wargach, i poszłam do pokoju. Ubrałam się w czarno-różową sukienkę, czarne buty na koturnie i beżowy żakiet.


Zeszłam na dół do kuchni i nalałam sobie wody. Usiadłam na krzesełku przy wysepce i wzięłam szklankę w ręce. 
-I jak Harry się zgodził?-zapytała przewracając jajka na patelni. 'Mhm' wymruczałam i napiłam się łyka. Gdy poczułam rękę owijającą się wokół mojej tali przestraszyłam się i wylałam kilka kropel na siebie. 'Uuu.. ktoś tu się zmoczył, na mój widok' usłyszałam żartobliwy głos Harry'ego. Moje spojrzenie mówiło wszystko 'jesteś kretynem, wiesz?'.
Delikatnie przygryzł swoją wargę w której miał kolczyka i uśmiechnął się. Jego matka podała nam dwa talerze wypełnione jedzeniem.
-Nie zjem tego-wyszeptałam przecząco kręcąc głową. 
-Jeśli tego nie zrobisz nakarmię cię i zrobię obciach przy mojej matce-zaśmiał się do mojego ucha. Wzięłam widelec i pokroiłam sobie jajko na małe kawałeczki. Wzięłam pierwszy kęs i już czułam jak wszystko podchodzi mi do gardła. Naprawdę nie byłam głodna i nie chciałam jeść. Patrzyłam jak z talerza mojego narzeczonego znika większość jedzenia, a ja nawet nie zjadałam ćwiartki. Gdy wyszli z kuchni wzięłam talerz i wrzuciłam połowę, bo jakbym wyrzuciła całość Harry by mi nie uwierzył. Weszłam do salonu i opadłam na kanapę udając, że jestem najedzona.
Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej.
Chcesz, żebym była zdrowa.
Ale przywykłam do życia, gdzie nigdy nic nie jadłam.
Nie potrzebuje jedzenia i dobrze o tym wiesz.
Wystarczy mi woda.
Złapałam jego dłoń i uśmiechnęłam się, Zjechał swoją dłonią na mój brzuch, który z całej siły wypchnęłam, żeby było widać że zjadałam dość dużo. 

Harry Pov
Wiem, że tak naprawdę nic nie zjadała. Znowu zaczyna się tak jak kiedyś. Będzie żyła o samej wodzie. Położyłem dłoń na jej brzuchu i sztucznie uśmiechnąłem się wiedząc, że udaje. Kocham ją. Myśli, że jestem aż taki głupi, że uwierzyłbym w to, że zjadła tak szybko? Najczęściej męczy się z jedzeniem pół godziny a nie dziesięć minut. 
Dlaczego mnie okłamujesz?
Chcesz, żebym był spokojny.
Wiem, że nie jesz i nie masz na to ochoty.
-Zjadłaś wszystko?-zadałem pytanie patrząc na nią. Przytaknęła i pokazała rządek swoim białych, prostych zębów. Złapałem jej dłoń i zacisnąłem ją mocniej. Pocałowałem jej policzek i wyszedłem wyjechać z garażu. Siedziałem w samochodzie przed apartamentem i czekałem aż zejdą na dół. Po chwili Dominice siedziała obok mnie na siedzeniu pasażera, a moja matka z tyłu. Nawiązałem z nią kontakt wzrokowy, a ona uśmiechała się do mnie i głucho szeptała pokazując na Dominice 'Ona jest super. Kocha cię. Nie zniszcz tego synku'. Przytaknąłem głową i położyłem jedną dłoń na kierownicy, a drugą na kolanie mojej narzeczonej. Jej ciało dalej było w tych kropkach, ale nie przeszkadzało mi to, ponieważ kochałem ją tak mocno, że nie zwracałem uwagi na te komplikacje. Początkowo bała się wyjść w krótkiej sukience, bo nie chciała żeby ludzie się z niej śmiali. Gdy jeszcze była w szpitalu to wychodziliśmy do parku, ale zawsze ubierała spodnie. Fakt. Było zimno. Miała jak kryć swoje włosy w czapkach. Ale teraz w marcu robi się coraz cieplej i zaczęła nosić krótsze ubrania. Czasem założy kapelusz, ale tylko dla ozdoby, ponieważ w jej włosach nie ma już tak dużej zmiany. 
Nawet nie wiesz jaki jestem z tobą szczęśliwy.
Nigdy w najmniejszym stopniu nie kochałaś mnie, tak jak ja kocham ciebie.
Uwielbiam twój zapach i nie chcę żebyś kiedyś ode mnie odeszła.
Chciałbym umrzeć pierwszy, ponieważ nie musiałbym patrzyć na twoją śmierć. 
Nie zostałbym sam w mieszkaniu. 
Pewnie po krótkim okresie sam bym się zabił, bo nie chciałbym żyć w przekonaniu, że nigdy już do mnie nie wrócisz.
Przez całą drogę milczeliśmy, było tylko słychać mamę grzebiącą w swojej torebce, która poszukiwała biletu na lot do Sydney. Gdy wysiedliśmy z samochodu złapałem rękę Dominice i weszliśmy do budynku.
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na moją narzeczoną.

Dominice Pov
-Mam jeszcze półtorej godziny do lotu. Może poszlibyśmy szybko na jakąś kawę.
Harry odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Przytaknęłam głową, a chłopak pociągnął mnie za sobą. Czułam jak wszyscy ludzie patrzą się na moje nogi i wyśmiewają się z nich. Dotarliśmy do Starbucksa. Harry zamówił sobie karmelowe macchiato, ja mrożone, waniliowe latte, a jego mama cappuccino. Usiedliśmy przy stoliku i powoli opróżnialiśmy nasze szklanki i filiżanki. Przeszedł mnie zimny dreszcz i dostałam gęsiej skórki, gdy przez przypadek kawałek lodu odłamał się i w wpadł do moich ust. Harry cicho zaśmiał się, a ja strzeliłam spojrzenie 'kretyn'. Po długim siedzeniu i rozmawianiu poszliśmy aby odprowadzić jego mamę do bramek kontrolnych. Chłopak objął mnie w tali, a ja zjechałam swoją ręką do jego tylnej kieszeni. 
-Do zobaczenia za dwa dni-uśmiechnęła się i poszła w drugą stronę. Harry pocałował mnie w czoło i mocniej przycisnął mnie do swojego ciała.
-Nie wiedziałam, że możesz być taki czuły. Zawsze wydawało mi się z opowiadań innych że jesteś niegrzecznym chłopcem, ale najwyraźniej pomylili się. 
Zaśmiałam się pod nosem, a on odwrócił mnie w swoją stronę i przywarł do moich ust. Pieścił swoim językiem mój, przez tak cholernie długo że już nie mogłam złapać oddechu. 
Jeśli myśli, że to sprawi, że będę mówić że jest niegrzecznym chłopcem, to się grubo myli.
Jest słodki, gdy robi coś takiego.
I wcale nie jest agresywny, tylko czuły.
Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do samochodu. Znowu położył swoją rękę na moim kolanie, a ja gładziłam ją swoim palcem. Jechaliśmy w stronę centrum handlowego, do którego obiecał mnie zabrać, przed wyjazdem do Sydney i Barcelony.

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)



wtorek, 15 lipca 2014

15. Nie mogę się doczekać aż pojedziemy do domu, żebym mógł cię znowu tak cholernie mocno pieprzyć

-Już teraz nie powiesz, że brzydzę się twojego ciała- powiedział i złapał moją dłoń.
-Kocham cię Harry-wyszeptałam i zacisnęłam swój uścisk.
-Mam nadzieję, że już nie będziesz udawać kochanie-uśmiechnął się i jeździł kciukiem po zewnętrznej stronie mojej dłoni.
-Nie, przynajmniej postaram się- zaśmiałam się i poprawiłam jeden z jego bujnych loków, który zawsze mnie denerwował.
-Nie ma 'postaram się'-uwielbiałam jak naśladował mój głos, bo to zawsze mnie rozbawiało-będę starał się robić wszystko żebyś nie musiała.
-Tylko błagam bez zbędnych rzeczy typu wibrator, bo to mnie denerwuje. Aha i tak drugą stroną jakim cudem miałeś go w szpitalu?-zapytałam patrząc na niego.
-No wiesz, ja wiem czego potrzebuję. A tak naprawdę cały czas był w szafce nocnej obok twojego łóżka. Czekałem tylko aż się wybudzisz-na moment popatrzył w moją stronę.
-Ale to już nam chyba nie będzie potrzebne?-zapytałam patrząc pożądliwie na jego krocze.
-No raczej nie. Chodź szybko znajdziemy jakąś rzekę i wyrzucimy go-zaczął się śmiać.
-Dobry pomysł. Tam jest taka jedna-wiedziałam gdzie jesteśmy, to było kilka minut od mojego domu.
-Ej ale ja żartowałem-odpowiedział.
-Skręć kurwa. Ja nie żartuję-tak też zrobił. Po moich słowach skręcił i dojechaliśmy do lasu. Pamiętam jak tutaj przyleciałam i poznałam dokładnie w tym miejscu Perrie i Zayn'a, gdy ten jej się oświadczał. Zawsze musiałam znajdywać nieodpowiednie momenty. Harry podał mi wibrującą zabawkę, a ja zamachnęłam się i wrzuciłam ją z pluskiem do wody. Patrzyłam jak tonie i śmiałam się sama do siebie. Po chwili znów przypomniałam sobie, że jedziemy dzisiaj na ten pierdolony wyścig. Poczułam jego silne perfumy i jak obejmuje mnie.
-Chodź jedziemy do twoich rodziców-wyszeptał do mojego ucha.
-Harry posłuchaj. Musisz dzisiaj jechać w tym wyścigu?-zadałam pytanie i zaczęłam się bawić jego jednym z pierścionków.
-Kochanie dobrze wiesz, że tylko z tego się utrzymamy-jednym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę tak, że patrzyłam w jego zielone tęczówki.
-Harry czy to boli?-zapytałam i spojrzałam na jego wytatuowaną rękę.
-Na początku tak, ale później nie. A co?-poprawił moje włosy i zjechał rękami na tyłek.
-Już dawno się nad tym zastanawiałam. Może zrobilibyśmy sobie jakieś wspólne tatuaże?-zapytałam śmiejąc się.
-Nie chcę żebyś się oszpecała, wystarczy że ja jestem w tym gównie cały i nie mogę przestać. Kocham cię, ale nie chcę żebyś sobie coś takiego robiła-pocałował mnie w nos.
-Ale Harry-mocno przycisnęłam go w swoją stronę, bo wiedziałam że wtedy na wszystko się zgodzi.
-Zachowujesz się jak dziecko, wiesz młoda? Ale no dobrze, zastanowię się-wziął mnie na ręce-a teraz jedziemy na chwilę do ciebie-wsadził mnie do samochodu i po chwili byliśmy już na miejscu. Siedzieliśmy z Lili i tatą przy stole. 
-Nie powinniście tego robić-czułam jak jest na nas wściekły za co słyszał w szpitalu.
-Przepraszamy proszę pana-Harry uśmiechnął się i zaczął wędrować swoimi dłońmi pod stołem.
-To było tylko raz. Już się nie powtórzy-pod koniec nabrałam dużo powietrza, ponieważ poczułam jak jeździ palcami po mojej kobiecości. Popatrzyłam się na niego, ale i tak miał to gdzieś. Uśmiechnął się i znów wrócił do rozmowy z tatą.
-Poniosły nas emocje. Przepraszamy-czułam jak robię się czerwona, dlaczego oni musieli stać pod tymi drzwiami.
-Już nie przepraszajcie. Patrz jak Dominice się zaczerwieniła-zaśmiał się tata i spojrzał na mnie.
-Tato, przestań już. Chcę zapaść się pod ziemię. Nie powinieneś nigdy tego słyszeć-odpowiedziałam i spojrzałam na podłogę.
-Dobrze. Już, już. No i co teraz decydujecie. Dominice się przeprowadza do ciebie, czy zostaje u nas?-zadał mu pytanie.
-Zostaje ze mną. Mam nadzieję, że nie obrazi się pan-odpowiedział i wreszcie przestał się ze mną zabawiać.
-Nie mów do mnie na pan. Jestem Matthew-powiedział i podał mu rękę.
-Miło mi ja jestem Harry-odwzajemnił gest, a ja pierwszy raz widziałam jak się godzą-jeszcze jedno. Teraz tak oficjalnie, czy zgodziłby się pan na to, abym poślubił pańską córkę?-na moment odwrócił się w moją stronę i złapał moją dłoń.
-Wiecie. Wcześniej byłem przeciwny waszemu związkowi ale tylko dlatego, że słyszałem różne opowieści o tobie. Ale teraz już wiem, że nie jesteś taki. Przez te kilka miesięcy bardzo cię poznałem  i wiem, że to były tylko oszczerstwa. Kochasz moją córkę i zależy ci na niej, więc tak zgadzam się. Chcę żebyś to ty ją poślubił- uśmiechnął się w moją stronę-tylko czy Dominice tego chce?
-Tak tato. Kocham go całym swoim sercem i nigdy nie chcę opuścić-pocałowałam go w policzek.
-Zostaniecie na obiad?-zapytała Lili. I oparła się o tatę, ponieważ źle znosiła tą ciąże i trudno było jej nawet stać. Popatrzyłam na Harry'ego, a on tylko się uśmiechnął.
-Tak. Z miłą chęcią. A na razie idziemy do mnie do pokoju. Spakujemy mnie-odpowiedziałam i wstałam od stołu.
-A ty kochanie połóż się na kanapie, przecież dobrze wiesz, że nie możesz się przemęczać  bo ciąża jest zagrożona-tata pocałował rękę Lili. Złapałam Harry'ego za rękę i poszliśmy do mnie do pokoju. Wyciągnęłam z szafy swoje walizki, usiadłam ma podłodze i zaczęłam się pakować. Usłyszałam jak klucz w drzwiach się przekręca. 
-Proszę, nie-wyszeptałam gdy poczułam na szyi jego delikatne usta-muszę się pakować-jego ręce zaczęły jeździć po moich udach delikatnie je masując. Usiadł za mną idealnie co do milimetra dopasowując się. Czułam jego tors, który napierał na moje plecy. Upuściłam koszulę do walizki, kiedy ugryzł mnie w szyję-aggghh-jedynie to wydobyłam ze swojego gardła. Jego ręce zaczęły wyjeżdżać na górę tym samym zaczynając podnosić koszulkę. Jego ciało zaczęło delikatnie wykonywać ruchy napierając na moje pośladki. Odchyliłam głowę do tyłu i odciągnęłam, jego usta od mojej szyi. Nasze pocałunki były zachłanne, ale krótkie. Coraz mocniej napierał dłońmi na moje piersi i nie przestawał wprawiać w ruch swojego ciała. Szybkim ruchem odwróciłam się i usiadłam na nim okrakiem. Od czasu do czasu przestawał całować moje usta i pieścił moją szyję. Moje ciało całkowicie mu się poddało, robił ze mną co chciał jakbym nie miała swojej własnej woli. Szybko poderwał się z podłogi i posadził mnie na łóżku. Zjechał swoimi dłońmi na moje spodnie i zaczął je odpinać. Nie chciałam być mu dłużna, więc także zaczęłam rozluźniać jego pasek. Po chwili zatrzymał moje ręcę.
-Chciałem coś sprawdzić. Widzisz nawet w domu twoich rodziców nie możesz mi się oprzeć-wyszeptał w moje ucho i zaśmiał się-ale już koniec. Spakujemy cię do końca, zniesiemy twoje walizki do samochodu i porozmawiamy z twoimi rodzicami przy obiedzie- nawet nie odpowiedziałam, tylko prychnęłam pod nosem 'kretyn, najebany kretyn', a on wstał z łóżka i wyciągnął resztę moich rzeczy. Śmiał się pod nosem i od czasu do czasu coś szeptał. Patrzyłam na niego gdy wyciągał ubrania z szafy jak i zarówno kiedy wkładał je do walizki. Po chwili moja szafa była już pusta-chodź- położył walizki przy drzwiach i podał mi rękę. Przyciągnął mnie do siebie i zaplótł dłonie w moje-kocham cię Dominice-wyszeptał i delikatnie, prawie nie wyczuwalnie dotknął swoimi ustami moich.
-Ja ciebie też Harry-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Szczerze mówiąc, nigdy nie pomyślałabym że zakocham się aż tak bardzo. Myślałam, że prawdziwa miłość to taka jaka łączyła mnie z James'em, ale nie. Teraz to wiem. To dzięki Harry'emu jestem szczęśliwa i inaczej patrzę na świat. Nie udajemy sztucznie, tak jak to było z chłopakiem z Los Angeles, który zdawał się dla mnie obcy. Rodzice od dawna chcieli żebyśmy byli szczęśliwą parą, a później małżeństwem. Pamiętam jak wszyscy byli na mnie wściekli jak wyjechałam, ale teraz wiem. Wiem, że postąpiłam dobrze, bo nigdy nie byłabym tak szczęśliwa z James'em jak jestem z Harry'm-nie chcę żebyś odszedł.
-I nie odejdę-wyszeptał w moje ucho i wziął w garść moje włosy. Czułam jego niebezpieczną bliskość, która była dla mnie tak cholernie ważna.
-Może zrobiłabym jakiś prezent na twoje urodziny?-zapytałam spoglądając na niego.
-Nie, nie potrzebne mi prezenty. Już dawno ci mówiłem, że największym prezentem było to, że wybudziłaś się w ostatniej chwili-uśmiechnął się i mocno się do mnie wtulił-nie wiem jak bym sobie teraz radził, gdyby ciebie zabrakło-ściskał mnie tak jakbym miała odejść i już nigdy nie wrócić. Po chwili opuściłam jego ramiona i wzięłam jedną z walizek. Odwróciłam się i spojrzałam na pokój w którym pozostało tyle wspomnień. Tutaj pierwszy raz poczułam bliskość Harry'ego. Już wtedy wiedziałam, że to on jest tym jedynym. Trudno było mi opuszczać miejsce, które miało za sobą tyle wspomnień. Mieszkałam tutaj krótko, ale zdarzyły się o wiele ważniejsze rzeczy niż w LA. Oprócz jednej, której do końca życia nie zapomnę. To będzie nękało mój umysł do końca. Często zadaje sobie te pytania. Dlaczego wujek Edward mi to robił? Sprawiało mu to przyjemność? Przecież też miał dzieci, dlaczego mnie tak karał? Nie potrafiłabym mu teraz spojrzeć w oczy i udawać, że wszystko jest dobrze. Byłam wtedy taka mała, a on uwielbiał się ze mną zabawiać. Zawsze powtarzał, że to nie boli, to tylko jest taka niewinna zabawa. Zjedliśmy na obiad i pojechaliśmy do mieszkania mojego już "legalnego" narzeczonego-musimy już jechać-krzyknął i odłożył szklankę z wodą na blat. 
-Jezu, czekaj. Przecież muszę się ogarnąć. Patrz jak wyglądam-odpowiedziałam i zaczęłam wypakowywać jedną z walizek.
-Pięknie wyglądasz. Mnie podobasz się we wszystkim, a chyba nie chcesz wyrywać innego faceta-zaśmiał się i popatrzył na mnie.
-No dobrze-odpowiedziałam i wyszliśmy z mieszkania. Pierwszy raz widziałam jak mieszkał Niall, znaczy nawet nie on. Jego nie było w Anglii, on był w Australii razem z Gemmą. Niby jechałam już tym samochodem i wiedziałam że Harry jest dobrym kierowcą. Ale wiedziałam, że dzisiaj coś złego się wydarzy. Byłam strasznie zdenerwowana, nie wiedziałam o czym kompletnie mam myśleć. Z jednej strony wyścig, z drugiej będzie tam Josh. Nie wiem co jest gorsze. Położyłam swoją dłoń na dłoni mojego mężczyzny.
-Kochanie wszystko będzie dobrze. Wiesz, że jestem odpowiedzialny-uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
-Ty i odpowiedzialny?!-zaczęłam śmiać się jak głupia-i tak cię kocham. Mam nadzieję, że wszystko się uda.
-Zrobię wszystko abyś była szczęśliwa-coraz bardziej zagłębialiśmy się w jakiś las, po chwili wyjechaliśmy z niego. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem, w oddali widziałam mnóstwo samochodów i namiotów. Gdy byliśmy już bliżej zauważyłam znajome mi postacie. Zayn, Perrie, Eleanor, Louis, Liam i Danielle już czekali na nas. Wysiadłam z samochodu i podeszłam do dziewczyn trzymając mojego narzeczonego za rękę.
-No, no Harry. Tym razem poszczęściło ci się. Dominice jest perfekcyjna-powiedział Liam.
-Ekhem..Nie pozwalasz sobie za dużo-usłyszałam głos Danielle.
-Nie, no oczywiście. Ty jesteś najpiękniejsza na świecie-podszedł do niej i objął całując jej policzek. Cały czas kurczowo trzymałam się dłoni Harry'ego. 
-Opowiem wam coś śmiesznego. Bo dzisiaj w szpitalu, kochaliśmy się i kompletnie straciliśmy rachubę czasu. Gdy wyszliśmy okazało się, że wszyscy na nas czekają i wszystko słyszeli. Myślałem, że spalę się ze wstydu. Ojciec Dominice i lekarz prowadzący-próbował uwolnić się z mojego uścisku, ale ja nie dawałam za wygraną. To było dla mnie za trudne, bo wiedziałam że coś może mu się stać. Myślałam, że za chwile się rozpłaczę, choć wiedziałam że tylko kilka chwil nie będę miała go przy sobie. Po chwili puściłam jego dłoń, po prostu przeraziłam się widoku Josh'a, który szedł w naszą stronę. Harry objął mnie i mierzył go wzrokiem.
-I co Styles? Wygrałeś. Brawo-kpił sobie z niego.
-Przynajmniej ja nie znajduje sobie kobiet przez łóżko lub na jedną noc-mocniej przyciskał swoje ciało do mojego-nie pozwolę zrobić ci krzywdy-wyszeptał w moje ucho-no już wszystko? Jeżeli tak to spierdalaj, nie jesteś tu mile widziany-wypowiedział te słowa z wyższością, czuł się pewnie. Josh ze swoją grupką oddalali się, a ja mocno wtuliłam się w tors Harry'ego. Chłopak gładził moje włosy i kołysał się raz w lewo, a raz w prawo-wszystko będzie dobrze, nie płacz kotku-czułam jak jego głos także się załamuje.
-Chcę jechać do domu. Nie wiedziałam, że to będzie aż tak cholernie trudne-wyszeptałam i czułam jak reszta patrzy się na mnie.
-Nie dam rady już cię zawieźć do domu. Jest za późno, musimy już startować. Zostań z dziewczynami one na pewno cię pocieszą-otarł palcami łzy spadające po moich policzkach-no już mała nie płacz, nie masz o co-uśmiechnął się i delikatnie pocałował moje usta. Nie chciałam puszczać jego ręki gdy miał odchodzić.
-Harry nie-krzyknęłam, ale on tylko kiwnął głową i uśmiechnął się.
-Wszystko będzie dobrze-te słowa zabrzmiały cholernie realnie. Uwierzyłam mu i puściłam jego dłoń.
-Chodź do nas kochanie-usłyszałam ciepły głos Eleanor i jej delikatny dotyk. Stanęłyśmy na najwyższej  trybunie i szukałyśmy samochodów chłopaków-Harry jest dobry w te klocki. Nie masz się o co martwić-nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w nią. W powietrzu unosiły się spaliny samochodowe, a w mojej głowie wirowały okrzyki widowni. Miałam ochotę krzyczeć razem z nimi, ale nie miałam siły. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w innym miejscu. Czerwone, żółte i zielone...Wystartowali, ale było coś nie tak. Harry nie mógł poradzić sobie z samochodem. Zagubił się gdzieś w tłumie innych. Tak bardzo chciałam żeby znów wygrał. Uwielbiałam patrzeć jak się cieszy. Czułam jak moje łzy ustępują, ale dalej mocno byłam przytulona do ciała Eleanor. Wreszcie wydarł się z tego tłumu i zaczął gonić samochody, które już dawno są na pierwszych pozycjach. Poczułam jak w mojej kieszeni coś wibruje.
-Halo-był to numer prywatny, ale jednak zdecydowałam się odebrać.
-Hej, to ja Gemma. Siostra Harry'ego, pamiętasz mnie?-usłyszałam głos, który cholernie zapadł mi w pamięć.
-Oczywiście, że tak. Czy coś się stało?-zadałam pytanie i oddaliłam się od dziewczyn. 
-Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś na niego uważała. Może już się zmienił, ale kiedyś traktował każdą dziewczynę jak szmatę-mówiła i słyszałam w jej głosie załamanie.
-Dobrze, ale dlaczego ty mi to mówisz? Zostawiliście go samego w Anglii, myślisz że to było miłe?-moje emocje brały w górę. Rozumiem, że ona jest jego siostrą i chce dla mnie jak najlepiej, ale ja nie chcę żeby wtrącała się w nasze życie.
-On już otruł jedną z dziewczyn, nie chcę żebyś była kolejna. Zdajesz się bardzo fajna. Jeśli zrozumiesz o co mi chodzi to zadzwoń na numer Niall'a, wiem że go masz-po tych słowach momentalnie rozłączyła się. Po co niby miałby mnie otruć? Dlaczego tak postąpił z tamtą dziewczyną? O co tu kurwa tak w ogóle chodzi. Moje myśli powiększały się z minuty na minutę. Przecież mnie kocha, dlaczego nigdy nie powiedział mi tego. Poczułam silny ból w okolicach macicy. Złapałam się barierki, a drugą ręką dotykałam pulsującego, silnego bólu.
-Czy mógłbym pani jakoś pomóc?-podszedł do mnie mężczyzna.
-Nie dziękuje-odpowiedziałam i spojrzałam w górę. Zobaczyłam tam Luke'a-co ty tu kurwa robisz?
-Ja? Lepiej powiedz co ty tutaj robisz!-wykrzyczał mi to prosto w twarz.
-Przyjechałam z Harry'm-odpowiedziałam, a ból już przestawał mi przeszkadzać.
-Dalej jesteś z tym dupkiem?-zapytał i położył rękę na mojej dłoni.
-On nie jest dupkiem. Jeśli ktokolwiek nim jest, to tylko ty-krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Nie mogłam pozwolić na to aby ktokolwiek obrażał osobę, którą tak cholernie kocham i jestem z nią w silnej więzi.
-To przez niego zawalasz szkołę, masz nas wszystkich w dupie. Kiedyś jeszcze wspomnisz moje słowa malutka-wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Miałam ochotę uderzyć go jeszcze raz, ale nie chciałam tracić sił na takiego idiotę. Dlaczego on go tak nienawidził? Widział w nim cholernego przeciwnika. Wróciłam do dziewczyn i oparłam się o barierkę. Widziałam jego samochód jak wymijał każdy inny. 
-Czy ty rozmawiałaś z Hemmings'em?-usłyszałam jak Danielle wydobywa z siebie swój ciepły głos.
-Tak. Chodziliśmy razem do szkoły, a coś jest z nim nie tak?-zapytałam.
-No. On i Harry to są najwięksi wrogowie, nie powiedział ci?-wszystkie trzy spojrzały na mnie z miną zdziwienia.
-Nie. Nigdy mi o nim nie wspominał. A o co im poszło?-kompletnie nie mieściło mi się w głowie to, że mój narzeczony nie lubi się z moim przyjacielem.
-No to może lepiej będzie jak Harry sam ci to wszystko wytłumaczy kochanie, a teraz patrz.. Harry zbliża się do mety. Jedzie oko w oko z Josh'em-usłyszałam piskliwy głos Eleanor-a Louis jest za nimi. Może wreszcie uda mu się wygrać trochę kasy-zaśmiała się pod nosem. Po chwili zobaczyłam czerwoną chorągiewkę, ale kompletnie nie wiedziałam kto wygrał. Wjechali równo na metę i nic nie widziałam. Teraz było pewne to, że Louis zajął trzecie miejsce. Usiadłyśmy w namiocie i zaczęłyśmy rozmawiać. W oddali słyszałam głos Harry'ego, czułam że jest wściekły. Słyszałam jak przeklina i wydziera się na chłopaków, którzy próbują go uspokoić. Weszli do namiotu i wcale się nie myliłam. 
-I co?-zerwałam się z krzesła i podeszłam do niego.
-Ten kutas Josh, on wygrał ze mną-wydzierał się tak, że chyba każdy mógł go usłyszeć.
-Spokojnie kochanie-wyszeptałam i przeczesałam jego loki-dla mnie i tak jesteś wygrany-uśmiechnęłam się.
-Kocham cię-odpowiedział i przygryzł moją dolną wargę, na co zareagowałam cichym mruknięciem. Zjechał swoimi dłońmi na mój tyłek i coraz bardziej pogłębiał nasze pocałunki. 
-No już zakochańce, skończcie-zaśmiał się Liam i popatrzył na nas-musimy iść odebrać nagrody- Harry zaśmiał się w moje usta i poprawił kosmyk moich włosów. Cmoknął mnie jeszcze raz i złapał ramię.
-Nie mogę się doczekać aż pojedziemy do domu, żebym mógł cię znowu tak cholernie mocno pieprzyć-wyszeptał w moje ucho i znów zostawił mnie z dziewczynami. Tak bardzo go kocham i nie chcę nigdy go opuszczać. Jest dla mnie naprawdę najważniejszy. Nikogo nigdy nie darzyłam takim uczuciem jak jego. Porozmawiam z nim o tej dziewczynie i o Luke'u. Muszę dowiedzieć się prawdy.

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

środa, 9 lipca 2014

14. I co dobrze się bawiliście?

Dominica's Pov
***
Minęły już miesiąc od dnia w którym się wybudziłam. Tak wiele rzeczy zmieniło się w tak krótkim czasie. Przecież minęło tylko pięć miesięcy, ale jednak wszystko tak szybko mija. Harry skacze cały czas w okół mnie, czasem czuje się jak jakaś gwiazda. Tak bardzo mnie kocha, nigdy nie pomyślałabym, że ktokolwiek, mógłby aż tak bardzo pokochać inną osobę. Codziennie pokazuje mi to jak staje się doroślejszy. Jest najbliższy mojemu sercu, które jest mu oddane w całości. Dzisiaj miałam wychodzić, pakowałam swoje ubrania i rzeczy. Gdy wszedł do sali, akurat bawiłam się telefonem.
-Hej kotek!-usłyszałam jego ciepły głos, który tak cholernie kochałam. Tym razem był jakiś przybity. To nie było to samo "hej kotek".
-Cześć kochanie-odłożyłam telefon i podeszłam do niego, ale on nie był szczęśliwy i widziałam w jego oczach smutek. Przytulił się do mnie, ale bez uczucia, jakbym nie była jedyną osobą którą kocha.
-Przepraszam-opuścił moje ramiona i podszedł do okna.
-Harry ale co się dzieje?-zapytałam zdezorientowana i podeszłam do niego.
-Wiem nie powinienem-odwrócił się w moją stronę i widziałam że jego oczy zaczynają błyszczeć.
-Co ty zrobiłeś?-krzyknęłam na niego, ale po chwili uświadomiłam sobie, że nie mam o co wrzeszczeć, przecież nawet nie wiem co on zrobił.
-Obiecałem ci. Wiem, że ci obiecałem-wyszeptał i opuścił głowę w dół-proszę wybacz mi.
-Harry ale kurwa o co chodzi?-zapytałam i podniosłam jego twarz do góry tak aby patrzył w moje oczy.
-Tak bardzo tego nie chciałem. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała mnie widzieć. Dzisiaj jest wyścig i ja w nim wystartuje-powiedział bardzo pewnie. Moje oczy zaszły łzami, miałam ochotę uderzyć go w twarz, ale z drugiej strony wiedziałam że to jest jedyne wyjście żebyśmy mieli jak żyć.
-Wystartujesz, ale ja pojadę z tobą-złapałam jego dłoń-rozumiesz?
-No chyba sobie kpisz. Tam będzie Josh i jego paczka. Nie chcę cię narażać-zaśmiał mi się prosto w twarz.
-No to nigdzie się nie wybierasz-powiedziałam i usiadłam na łóżku. Patrzyłam na niego z pogardą. Dlaczego on mi na nic nie pozwala? Wiem, że jestem młodsza i musi się mną opiekować. Dobra, okay ale po co oświadczał mi się jak i tak nie mogę robić tego co on. Po chwili poczułam jak siada obok mnie i dotyka mojej dłoni.
-Przepraszam. Ale nie chcę żeby tobie się coś stało kochanie. Jesteś najważniejsza i nie wiem co bym zrobił gdyby tobie coś się stało-położył głowę na moim ramieniu-ale dobrze. Pojedziesz tam ze mną. Ale będziesz stała na trybunach z Perrie, Eleanor i Danielle, dobrze?
-A nie mogę jechać z tobą w samochodzie?-zapytałam patrząc na jego zielone tęczówki.
-Zapomnij. To jest już cholernie niebezpieczne-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło-tylko pamiętaj jeśli ktoś cię tam skrzywdzi zabije go.
-Dobrze kochanie-włożyłam głowę w zagłębienie jego szyi, a on objął mnie ramieniem. Czuje, że on jest tym jedynym. Tak bardzo mu ufam. Wydaje mi się, że to jest inna miłość niż ta z James'em. Siedzieliśmy w milczeniu, od czasu do czasu mocniej wtulałam się w tors Harry'ego. Teraz uświadomiłam sobie ile mogłabym stracić gdybym umarła. 
-Kochanie dobrze, że jesteś. Tak się bałem. Tak bardzo za tobą tęskniłem-wyszeptał do mojego ucha i ucałował płatek.
-Zawsze to mówisz kochanie-odpowiedziałam i popatrzyłam na niego-możemy tutaj uprawiać seks?
-Proszę cię. Jest jeszcze za wcześnie, a jak coś ci się stanie-poprawił kosmyk włosów spadających na moje czoło.
-Nie traktuj mnie jak dziecko. Powiedz po prostu, że masz do mnie wstręt i nie chcesz pierdolić się z dziewczyną, która ma uczulenie na któryś z leków. Brzydzisz się po prostu mojego ciała-powiedziałam i podbiegłam do okna.
-Kochanie to nie tak-podszedł i objął mnie od tyłu-przecież dobrze wiesz jak bardzo cię kocham.
-To dlaczego nie chcesz się ze mną pieprzyć?-zapytałam odwracając się.
-Ale nie płacz-otarł łzy spadające na moje policzki.
-Harry muszę ci coś powiedzieć-popatrzyłam na niego-tylko nie bierz tego do siebie, może to ze mną jest coś nie tak.
-No powiedz to-pogładził moje włosy.
-Na początku zaspakajałeś mnie seksualnie, ale później po tej naszej kłótni o tą dziewczynę każdy mój orgazm był udawany. Myślałam, że jak będę już zdrowa to będzie lepiej, ale jest gorzej. Ty nawet nie chcesz się ze mną pieprzyć-wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do łazienki-przepraszam musiałam ci to powiedzieć-wykrzyczałam przez zamknięte drzwi. Stałam przed lustrem i patrzyłam na swoją całą czerwoną od płaczu twarz. Słyszałam jak klucz w drzwiach się przekręca. Opuściłam wzrok i poczułam silne dłonie na mojej talii, które gwałtownie odwróciły mnie od umywalki. Z trudem łapałam oddech przez swoją histerię i ulokowałam swój pytający wzrok na twarzy mojego narzeczonego. Nie mówił nic. Miał zaciśniętą szczękę. Oddychał szybko i głośno.
-Czyli nie jestem wystarczająco dobry w łóżku, tak? Ostatnie orgazmy udawałaś?- wysyczał niskim głosem, a ja z trudem przełknęłam ślinę-dlaczego mi nie powiedziałaś? Nie chciałaś mi robić przykrości?-przechylił swoją głowę delikatnie w bok marszcząc brwi ale zarazem dalej ciasno trzymając dłonie na moich biodrach.
-Harry, to nie tak. Ja..- zaczęłam się tłumaczyć, ale pocałował mnie brutalnie, wciskając swój język do moich ust. Nie chciałam teraz się z nim kochać, było mi wstyd po tym co powiedziałam. Próbowałam to wszystko przerwać, ale nie dawałam rady. Wygrywał. Podniósł mnie i zaprowadził na parapet w sali. Posadził mnie na nim, wciąż mocno całując. Nagle przerwał odsuwając się od parapetu.
-Pamiętasz jak pierwszy raz cię pieprzyłem? Robiłem to tak mocno, że nawet nie potrafiłaś tego przerywać. Pamiętasz to!?- krzyknął. Przygryzłam dolną wargę, czułam wstyd i ogromne podniecenie.
-T..tak..-odpowiedziałam po krótkiej chwili spuszczając wzrok na ziemię.
-Patrz na mnie-powiedział tonem, którego nienawidziłam. Nie mogłam mu się wtedy sprzeciwiać. Nie zareagowałam na to. Złapał mój podbródek i podniósł moją głowę-może wtedy też udawałaś, tylko nie chcesz się przyznać!-krzyknął.
-Nie-spojrzałam w jego oczy, które kiedyś były zielone. Teraz zasnuła je ciemna mgła, jednak nadal lśniły gniewem i pożądaniem.
-Trzy razy.
-C..Co trzy razy, Harry?
-Trzy. Razy. Dziś. Dojdziesz.-powiedział cedząc każde słowo przez zęby, po czym uśmiechnął się z wyższością. To nie był przyjazny uśmiech. Głośno przełknęłam ślinę, a moje serce zaczęło bić mocniej-kurwa trzy razy. Rozumiesz?-znowu mnie pocałował masując swoim językiem mój. Poczułam jego dłonie wyżej, w okolicach moich piersi. Za chwilę usłyszałam dźwięk rozrywanego materiału. Guziki od bluzki posypały się na podłogę wydając głuchy łoskot. Przeniósł usta na szyję, dalej całował mnie agresywnie, jakby zaznaczał swój teren, mokrymi pocałunkami i ugryzieniami.
-Arrrggghhh...-jęknęłam, a on ugryzł mnie mocniej-Ałć!-krzyknęłam z bólu, ale wbrew pozorom podobało mi się to. Harry nie przestawał.
-Pozwolisz, że przedstawię ci zasady dzisiejszego bzykania przed twoim wypisem-powiedział nie odrywając ust od mojej szyi i dekoltu- Nie jęczysz, nie dotykasz mnie, nie patrzysz na mnie, inaczej zostaniesz ukarana. Łapiesz?-dokończył silnymi dłońmi masując moje uda i kierując się ku górze. Skinęłam głową, na co on znowu uśmiechnął się zadowolony z siebie. Przeniósł swoje usta z mojego obojczyka w okolicę piersi. Jednym pewnym ruchem pozbył się stanika. Siedziałam tam prawie cała naga. Zostały mi tylko majtki. Nagle odsunął się ode mnie, odwrócił się i zaczął iść w stronę łóżka. Nie wiedziałam kompletnie co mam robić.
-Długo mam czekać?-zapytał przez ramię gdy był już w połowie drogi. Zeskoczyłam z parapetu i poszłam w jego stronę. Kiedy szłam obok niego, próbowałam umiejscowić swoją dłoń w jego. Lecz on nie odwzajemnił tylko spojrzał na mnie wzrokiem którego nienawidziłam.
-Nie wyraziłem się jasno? Bez dotykania.-powiedział szybko i odwrócił głowę. Byliśmy już przy łóżku.
-Połóż się-rozkazał-Nie, nie na łóżku..-rozejrzałam się po sali i namierzyłam miękki dywan przy łóżku na którym spał chłopak. Byłam lekko zażenowana, bo Harry nigdy wcześniej, nie był aż tak obojętny. Uprawialiśmy już wcześniej "niegrzeczny" seks, ale nigdy nie traktował mnie aż tak bezosobowo. Umiejscowiłam się na środku, siadając na swoich nogach. Harry odwrócił się i sięgnął do mojej torby. Wyciągnął z niej mój pasek od szlafroka. Podszedł i bez słowa zasłonił mi oczy. 
-Harry..Nie..
-Nie słuchasz mnie...Maleńka-powiedział nie przerywając zawiązywania mi paska na oczach. Mało tego poczułam, że związuje mi ręce i przymocowuje je do nóg łóżka, tak że całkiem ogranicza ruch-Bez jęczenia, gadania, patrzenia na mnie i dotykania! Wiedziałem, że będziesz sprawiała problemy, więc muszę sobie jakoś pomóc-ostatnie zdanie powiedział szeptem, zbliżając swoje usta do płatka mojego ucha. Przeszedł mnie zimny dreszcz podniecenia.
-Kotku, proszę cię... Nie drażnij się ze mną.. Chociaż zdejmij mi pasek od szlafroka..Proszę..-powiedziałam błagalnym tonem.
-Jeśli się nie zamkniesz, będę musiał ci również zakneblować usta..-usłyszałam jego głos z drugiego końca sali. Co on do cholery kombinuje? Leżałam i myślałam o tym co mnie czeka. Byłam mokra na samą myśl, co może mi zrobić.
-A teraz bądź dobrą dziewczynką i rozchyl nóżki-jego głos wyrwał mnie z zamyślenia. Posłuchałam go. Czułam jak namiętnie masuje moje uda i pnie się ku górze. Delikatnie, prawie nie wyczuwalnie przejechał ręką po mojej kobiecości. Takiego Harry'ego znałam. Jednak uśmiech z mojej twarzy zniknął kiedy poczułam silne szarpnięcie i zdałam sobie sprawę, że Harry zdarł ze mnie majtki. -Hmmm..ciekawy widok..co sprawiło, że jesteś taka mokra?-powiedział niskim głosem. Spotkał się z ciszą. Postanowiłam zastosować się do reguł-jak cię pytam, odpowiadasz-wysyczał.
-Ty..-powiedziałam z zawahaniem.
-Jakim cudem? Jeszcze cię nawet nie dotknąłem?- powiedział ze złością-Muszę traktować cię jak szmatę, żebyś odczuwała przyjemność?!-kontynuował. Znów nie odpowiedziałam. Nagle poczułam rozpierający ból, mieszający się z przyjemnością.
-Agggghhhh..-wyjęczałam, jednak zaraz pożałowałam swojego zachowania. Harry wyciągnął swoje dwa palce, które przed chwilą były we mnie. Zagryzłam dolną wargę. Po chwili znów poczułam jak dotyka mnie po kobiecości. Dołączyły do tego jego usta. Całował wewnętrzną stronę moich ud, kierując się coraz wyżej. Ponownie wprowadził swoje dwa palce we mnie i poruszał nimi jakby czegoś szukał. Wiedziałam czego.  Gdy jego usta wpiły się w łechtaczkę, moje plecy bezwiednie wygięły się w łuk. Mruknął cicho wprawiając ją w dodatkowe drganie i powodując delikatne wibrację.
-Ooooohhhh..-krzyknęłam, gdy znalazł to czego szukał. Nie widziałam jego twarzy ale byłam pewna, że się uśmiecha. Teraz gdy już odkrył mój punkt G nic nie mogło go powstrzymać. Przyspieszył ruchy dłońmi i zwiększył siłę ssania. Nie trzeba było długo czekać. Zaczęłam jęczeć. Nie mogłam się powstrzymać. Próbowałam przestać ale moje ciało reagowało samo. Cała drżałam, a on nie przestawał. Drugą ręką sięgnął moich ust i umieścił w nich swoje palce aby mnie uciszyć. Przygryzłam je delikatnie. Gdy puściłam z siebie soki, Harry wyjął palce i usłyszałam jak mlaskając spija z nich moje płyny.
-Mmmm.. dobrze smakujesz..-wymruczał-Chcesz trochę?-zapytał, ale on nie czekał na odpowiedź. Zamieniając rękę, dał mi skosztować to co przed chwilą ze mnie wypłynęło-Kochanie..wiesz, że nie mogę..-powiedział niewinnym głosem-Nie umiem sprawić ci przyjemności samym sobą, więc muszę sobie jakoś pomóc. Albo.. ty mi może daj jakieś wskazówki? Powiedz mi co mam robić-powiedział pewniejszy siebie, ale jego głos znów był gdzieś daleko.
-Chcę żebyś po prostu we mnie wszedł..-wyjęczałam najbardziej namiętnie jak umiałam, miałam nadzieję, że go złamię. Marzyłam żeby znów zaczął mnie dotykać. Zrobiłabym to sama, ale nie mogłam się poruszyć.
-Yy-yy-westchnął i pokiwał przecząco głową-Kocham cię nad życie i chcę żebyś była zadowolona z naszego seksu. Dlatego...mam tu coś, co może mi w tym pomóc..-do moich uszu dobiegł dziwny dźwięk. Coś brzęczało. Wibrator? Skąd on kurwa w szpitalu wziął wibrator?! Przystawił go do mojej łechtaczki i zwiększył obroty. Cała zadrżałam. Gdy poruszał nim po moich narządach zewnętrznych, jego język wpijał się w moją ścisłość. Wkładał go i wysuwał.
-Lepiej?- zapytał przerywając na chwilę.
-Yhym..-westchnęłam cicho.
-A może znowu udajesz?-zapytał zimnym tonem.
-Nie...eee-jęknęłam przerywając, gdy wsadził we mnie wibrującą zabawkę. Mimo mocnych drgań, Harry jeszcze poruszał nim obrotowym ruchem we mnie. Poczułam jak siada z mojej prawej strony. Wolną ręką masował moje piersi, jedna po drugiej. Za chwilę dołączył do niej również język. Ssał i przygryzał moje sutki wprawiając moje ciało w drżenie. Czułam kolejną falę przyjemności zbliżającą się z zawrotną prędkością-Harry..ja..Aghhhh...-krzyknęłam i obezwładniający skurcz opanował moje ciało.
-Co się dzieje księżniczko?-zapytał i znowu czułam jak się uśmiecha-Coś nie tak? Wyglądasz na rozpaloną..To pewnie przeziębienie, bo przecież ja nie umiem sprawić ci przyjemności-powiedział cicho z udawanym poczuciem winy w głosie. Wyłączył wibrator i położył go na łóżku.
-Rozwiąż mnie, proszę-powiedziałam, jednak nie doczekałam się reakcji-Słyszysz? Rozwiąż..-nie skończyłam bo poczułam, że uwalnia moją prawą rękę, następnie lewą. Podniosłam się i zsunęłam pasek z oczu. Potrzebowałam chwili, aby mój wzrok przyzwyczaił się do panującego światła dziennego w sali. Wreszcie zobaczyłam go jak siedzi, oparty plecami o ścianę i patrzy na mnie. Nic nie mówił, na jego twarzy nie było żadnego znajomego mi wyrazu. Podsunęłam się bliżej i niepewnie pocałowałam jego ramie. Odwrócił głowę w moją stronę.
-Jest jeszcze coś co mogę dla ciebie zrobić?-zapytał.
-Jest jeszcze coś co możemy zrobić dla siebie nawzajem. Trzy razy. Pamiętasz?-odparłam, zaczynając zwiedzać językiem okolice jego szyi. Delikatnie przesunęłam podbródek bliżej swojej twarzy. Zaczęłam muskać językiem najpierw dolną partię, potem górą wargę chłopaka. Był bez koszulki w jeansach. Gładko zrobiłam sobie miejsce między jego nogami, siadając na kolanach. On nadal siedział oparty o łóżko. Powoli zaczęłam odpinać pasek i rozsunęłam rozporek. Poczułam znajomą mi wypukłość, co sprawiło że humor mi wrócił. 
-Mogę?-spojrzałam w dół na jego męskość,  a później na Harry'ego. W odpowiedzi dostałam tylko pocałunki. Mocne i zachłanne, po czym wstał i podał mi rękę, bym znalazła się na jego wysokości. Zsunęłam z niego bokserki i spodnie. Oboje staliśmy w tej sali nadzy. Popchnęłam go delikatnie na łóżko. Harry podniósł swój tors, tak że opierał się na łokciach. Ponownie zajęłam miejsce między jego udami. Zaczęłam delikatnie, ale pewnie masować jego męskość, która i tak już była twarda i gotowa, by odwiedzić miejsce za którym tak bardzo tęsknił tego dnia. Po chwili do rąk dołączyły usta. Najpierw delikatnie muskałam główkę i okrężnymi ruchami zwilżałam końcówkę, by po chwili wziąć jego całość do ust.
-Aaaaaggghhh..-westchnął głośno, padając na łóżko i umieszczając swoje palce w moich włosach. Ssałam go jeszcze chwilę w akompaniamencie gardłowych jęków wydawanych przez Harry'ego. 
-Chodź bliżej..-powiedział po chwili niskim, ochrypłym głosem. Zgodnie ze wskazówką przesunęłam pocałunki na brzuch, nie przerywając masowania jego penisa- Wyżej..-zaśmiał się chłopak. Tym razem pocałunkami darzyłam jego sutki i wgłębienie w szyi. Podciągnął mnie na wysokość swojej twarzy i nasze oczy znowu się spotkały. Obdarzył mnie namiętnym pocałunkiem. Usiadłam na nim okrakiem i umiejscowiłam jego członka przy moim wejściu. 
-Aaaaaagggghhh..-jęknęłam cicho-Boże...Jak ja za tym tęskniłam..-wysapałam między głębokimi oddechami. Poruszałam się powoli, wprawiając moje biodra w okrężny ruch. Po chwili poczułam ręce Harry'ego na biodrach. Obrócił mnie zwinnym ruchem, tak że teraz leżałam pod nim. Ani na moment nie wyszedł ze mnie. Zaczął delikatnie i powoli poruszać się we mnie, tak jakby nie chciał pominąć ani milimetra mojego wnętrza. Tak też to czułam. Czułam go całego, dokładnie wypełniającego mnie-Harry jesteś cudowny..-wysapałam i przyciągnęłam jego głowę, aby obdarować go pocałunkami.
-Powiedz, jak mnie czujesz?-poprosił wchodząc głębiej i przy każdym dotknięciu naszych bioder zatrzymując się na moment wprawiając w dreszcze zarówno mnie jak i jego.
-Yyyymmm..Czuje cię całego..Jesteś taki duży i twardy..yyyymmm-z trudem wypowiadałam te słowa.
-Powiedz mi jak mam cię doprowadzić do orgazmu..-wysapał do mojego ucha.
-Po prostu nie przestawaj..Agggghhh..-coraz trudniej było mi spleść cokolwiek w jedną całość. Czułam, że orgazm zbliża się wielkimi krokami. On też to wiedział.
-Otwórz oczy. Patrz na mnie.-powiedział stanowczo-Chcę żebyś patrzyła cały czas, kotku-dodał. W powietrzu unosił się zapach naszych gorących ciał i w głowie wirowały mi jęki Harry'ego. Jego oddech był coraz szybszy i cięższy.  Cholernie mnie to podniecało. Leżał na mnie, milimetry dzieliły nasze twarze. Od czasu do czasu nasze usta łączyły się w niemal zwierzęcym pocałunku. Wchodził we mnie głębiej niż kiedykolwiek.
-Kochanie..nigdy jeszcze..Ohhhh..nigdy jeszcze nie czułam cię tak dokładnie-wymruczałam mu w delikatnie rozchylone usta. 
-Ja też wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, jaka jesteś ciasna..-mówił z trudem niskim głosem. Wiedziałam, że jest blisko, ale cieszyło mnie to ponieważ ja także byłam już na skraju.
-Harry...mocniej..-szepnęłam. Zaczął wbijać się we mnie o wiele szybciej. Drżał przy każdym pchnięciu-Aaaaggghhhh.. Nie wytrzymam dłużej..-jęczałam.
-Dojdź...dojdź dla mnie, mała...-mruczał składając pocałunki na mojej szyi. Moje plecy wygięły się w łuk, zmieniając kąt pod którym we mnie wchodził.
-Aaaahhh.. tak...idealnie...hmmm...-wymruczałam. Sapał nade mną i nie przestawał dopóki nie poczuł jak zwężam się na całej jego długości, co również przyprawiało go o orgazm. Byliśmy całkowicie mokrzy. Otwarł oczy i spojrzał na mnie. Nie mówił do mnie nic. Wyraz naszych twarzy w zupełności nam wystarczyły. Pocałował mnie delikatnie w czoło i położył się na mnie. Odnalazłam opuszkami palców jego czoło i odsunęłam z niego, mokre od potu włosy. 
-Kocham cię, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie mocno..-powiedziałam i mocno oplotłam go ramionami.
-Nie kochasz mnie nawet w połowie, tak mocno, jak ja kocham ciebie.-podniósł głowę i uśmiechnął się łobuzersko.-I proszę cię kotku, jeśli następnym razem będzie coś nie tak, powiedz mi o tym od razu.-wyszedł ze mnie i położył się obok.
-Obiecuje-pocałowałam go namiętnie i uśmiechnęłam się-ale muszę przyznać, dzisiaj byłeś nieziemski.
-Zdziwiłbym się gdyby było inaczej-zaśmiał się-włożyłem w to nie lada wysiłku-usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek.
-O kurwa wstawaj! Zajęło nam to godzinę, oni już wszyscy pewnie czekają na korytarzu-zeszłam z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Harry ogarnął w sali i po chwili dołączył do mnie. Nie myliłam się. Otwarliśmy drzwi i zobaczyłam znajome mi twarze. 
-I co dobrze się bawiliście?-zapytał tata-czekamy tu z doktorem Whilliams'em od czterdziestu minut-o kurwa, oni wszystko słyszeli.
-Nie powinnaś się przemęczać-powiedział zażenowany doktor.
-Dobrze. To już się nigdy nie powtórzy-popatrzyłam uśmiechając się do mojego narzeczonego.
-Proszę, masz tutaj wypis-dał mi do jeszcze drżącej ręki kartkę papieru.
-Dziękuje-uśmiechnęłam się i zaczęliśmy oddalać się od lekarza. 
-Jedźcie do nas-krzyknął tata gdy wsiadaliśmy do samochodu. 
-Harry będzie przejebane, mówię ci-wyszeptałam i popatrzyłam na niego z zakłopotaniem.
-Spokojnie. To nie tylko twoja wina, ja też w tym uczestniczyłem. Będziemy w tym razem-złapał moją dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek-tak bardzo cię kocham-teraz czekała mnie chyba najbardziej żenująca rozmowa z tatą, Harry'm i Lily. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać ze strony taty.






Chciałabym tylko podkreślić, że to +18 NIE JEST MOJE(znaczy no nie do końca bo niektóre rzeczy sama dopisywałam) .. Byłam w totalnym dołku gdy pisałam, ten rozdział i totalnie nie miałam pomysłu na tę scenę..
Przepraszam wszystkich...
Adminka Sonia
xx

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)