-Kochanie wszystko będzie dobrze twoje życie się odmieni-czułam zimne powietrze na moich włosach. Coraz bardziej płakałam, tak bardzo chciałam ją teraz przytulić i poczuć jej ciepło. Lili to nie jest to samo. Mogę się jej wyżalić ale to nie jest łatwe. Stracić mamę w wieku dziesięciu lat, a później zostać skazanym na wyprowadzkę. Słyszałam Drew, która bezskutecznie dobijała się do drzwi.
-Zostaw mnie-krzyczałam i coraz bardziej płakałam-nienawidzę się.
-Proszę wpuść mnie, chcę porozmawiać-mówiła i chyba już powoli sobie odpuszczała.
-Odejdź stąd-mówiłam i patrzyłam się przez okno w którym widziałam moją przyjaciółkę, starszą o trzy lata, ale przyjaciółkę. Pokazała mi, żebym odebrała telefon. Tak też zrobiłam.
-Co się dzieje młoda?-zapytała.
-Chyba nieszczęśliwie się zakochałam-odpowiedziałam i opadałam na łóżko.
-Ale w kim?-brała kolejne winogrono w palce.
-Nie znam go, ale ludzie mówią że nazywa się Harry Styles-powiedziałam i znów to samo, coraz bardziej płakałam.
-Że co kurwa?-zakrztusiła się.
-Znasz go?-zapytałam i patrzyłam na drzewo między naszymi domami.
-Nie no, co ty, ja?-udawała głupią.
-Perrie ta rozmowa nie ma sensu, wiem że go znasz, ale chcesz mnie obronić przed nim. Zastanów się, a jak się zastanowisz to daj mi prawdziwą odpowiedź-odpowiedziałam, rozłączyłam się i zasunęłam rolety. Otwarłam drzwi, miałam ochotę przytulić Drew i ją przeprosić, za to jak na nią nakrzyczałam. Nie było jej pod drzwiami, więc poszłam do pokoju gościnnego w którym spała. Usłyszałam jej rozmowę z kimś.
-Jestem złą przyjaciółką, dobrze o tym wiem, może czas abyśmy przestały nimi być. Muszę jej powiedzieć, że to już nie ma sensu i tak widujemy się raz na pół roku-mówiła-Jacob zrozum mnie-Jacob? Czyli z nim rozmawiała. Gdy skończyła rozmowę, weszłam do pokoju.
-Proszę posłuchaj mnie-powiedziałam i usiadłam obok niej.
-Nie to ty mnie posłuchaj-mówiła i widziałam że w jej oczach pojawiają się łzy.
-Nie pozwolę ci odejść, przepraszam. Wiem, że nie chciałam ci nic powiedzieć, ale to jest głupie-przytuliłam się do niej.
-Myślisz, że tak łatwo jest widywać swoją najlepszą przyjaciółkę raz na pół roku, jak kiedyś widywało się ją codziennie-powiedziała i jeździła dłonią po moich włosach.
-Kocham cię i nie chcę żebyś odeszła tak jak reszta-powiedziałam i czułam samotną łzę lecącą po moim policzku.
-Oni cię nie opuścili. Jacob w głębi serca dalej cię kocha, a reszta nie odzywa się bo myśli, że jak przeprowadziłaś się do najbogatszej dzielnicy w Londynie, to nie znajdziesz dla nich czasu żeby pogadać-powiedziała i popatrzyła mi w oczy.
-Chciałabym was wszystkich mieć przy sobie-powiedziałam i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Kiedyś na pewno wszyscy przyjedziemy cię odwiedzić-pocałowała mnie-a teraz powiedz mi co ten chłopak w klubie ci zrobił.
-Dobierał się do mnie-odpowiedziałam-i cały czas mnie dręczy.
-Trzeba to jak najszybciej zgłosić na policję. Przecież Luke, John i Leon mówili ci że to jest niebezpieczny gość-powiedziała i objęła mnie ramieniem.
-Nie, nie możemy tego zrobić-powiedziałam i złapałam jej drobną dłoń.
-Dlaczego kochanie? Przecież wiesz, że nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził-uśmiechnęła się i wytarła kolejną łzę spływającą po moim policzku.
-Ja chyba się w nim zakochałam. Zobaczyłam go pierwszy raz na lotnisku, jak na ciebie czekałam. Był to jedyny chłopak który tak cholernie przykuł moją uwagę. Oto chodzi. Znów nieszczęśliwie się zakochałam-powiedziałam i mocno się w nią wtuliłam.
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze-odpowiedziała.
-Mogę spać z tobą?-zapytałam i popatrzyłam na nią.
-Oczywiście, tylko już przestań płakać-pocałowała mnie w czoło, poszłam do łazienki się wykąpać. Cały czas słyszałam jej słowa "nie płacz już, wszystko będzie dobrze". Nie nic już nie będzie dobrze. Zakochałam się w chłopaku, którego tak naprawdę nigdy nie powinnam poznać, on nie jest dla mnie. Nie chcę go już nigdy widzieć, chcę poznać kogoś porządnego. Gdy wyszłam z wanny, odsunęłam zasłonę i popatrzyłam przez okno znów go zobaczyłam z papierosem w ręce. Stał pod domem Pezz i ewidentnie na coś czekał. Nie przerażały mnie jego tatuaże, wręcz można powiedzieć miały coś w sobie takiego że aż mnie podniecały. Nie wiem dlaczego ale popatrzył się na górę, uśmiechnął się i opuścił głowę patrząc na swoje nogi. Nie odwróciłam od niego wzroku choć na chwilę, czekałam aż odejdzie. Nagle z domu Perrie wybiegł jej chłopak z jakąś, białą paczką. Widać że bardzo dobrze się znali, Harry podziękował mu i poszedł. Osunęłam się na ziemię i delikatnie dłonią przeczesałam włosy. Nie potrafię wyjść na dwór i normalnie z nim pogadać. Mogę się na niego patrzeć ale nie mogę się z nim spotkać oko w oko. Szybko otrząsnęłam się i poszłam do Drew. Jeszcze długo rozmawiałyśmy, ale wreszcie poszłyśmy spać. Dzisiaj rano zrezygnowałam z biegania, pobiegnę wieczorem. Zeszłyśmy na śniadanie, po czym miałyśmy jechać z tatą na zakupy. Przebrałam się w to, wyszliśmy na dwór i staliśmy czekając aż Lili wyjedzie z garażu. Nagle zauważyłam Harry'ego, nie wiem dlaczego ale się przestraszyłam. W głowie miałam tylko żeby jak najszybciej wyjechała, ale no robiła to najwolniej jak tylko mogła. Był coraz bliżej, moim odruchem było to aby przytulić się do taty. Popatrzył się na mnie i znów uśmiechnął się tym swoim zadziornym uśmiechem. Czułam się bezpieczna w ramionach taty.
-Cześć Dominice-nagle usłyszałam jego ostry, ale za razem słodki głos.
-Hej-ledwo wydusiłam z siebie to jedno słowo. Odkleiłam się od taty i czułam jego wzrok na moim tyłku i nie pomyliłam się. Jego głowa była odwrócona w moją stronę i ewidentnie patrzył się na mnie.
-Kto to był córeczko?-zapytał tata patrząc na mnie.
-Taki kolega ze szkoły-odpowiedziałam i popatrzyłam znacząco na Drew. Która także odpowiedziała do mnie znacząco i teraz byłam pewna że tata się nie dowie kto to tak naprawdę jest. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na zakupy. Tata dał nam kartę i poszłyśmy kupić sobie nowe ubrania.
-Co ty w nim widzisz? Wygląda na takiego co przeleciał każdą laskę tylko raz, a później zostawił-powiedziała Drew.
-Jezu dobra przestań. Zakochałam się w nim i trudno-powiedziałam i zapłaciłam za kolejne ubrania.
-Pamiętaj jeśli będziesz jeszcze przez niego płakać, to zabije go własnymi rękami i wspomnę ci moje słowa-odpowiedziała i zabrała kolejne torby. Wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i poszłyśmy do kina. Nie mogłam o nim w ogóle zapomnieć, cały czas miałam w głowie jego głos i włosy. Naprawdę się go boję, ale także jestem w nim zakochana. Gdy wróciłyśmy postanowiłam trochę pobiegać. Drew źle się czuła, więc musiałam iść sama. Przebrałam się w to. Nałożyłam słuchawki na uszy i pobiegłam, nagle zauważyłam sylwetkę Harry'ego. Zaczęłam biec w inną stronę, coraz bardziej się bałam że jednak mnie dogoni. Czułam coraz mniej sił w nogach, aż wreszcie upadłam i wpadłam do dziury. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, a biegam codziennie i to od piętnastego roku życia. Ściągnęłam słuchawki i zaczęłam masować kostkę, która mnie cholernie bolała. Nagle poczułam silne perfumy i zobaczyłam znów tego chłopaka.
-Wszystko dobrze?-zapytał i złapał mnie za rękę.
-Tak, tak-wstałam i poczułam jeszcze gorszy ból-ale czego ty w ogóle ode mnie chcesz?-popatrzyłam na niego.
-Chcę porozmawiać, tyle mi wystarczy. Chodź-przełożył moje ramie przez siebie, abym mogła skakać na jednej nodze. Usiedliśmy na ławce w parku.
-I czego ty chcesz?-zapytałam.
-Chcę żebyś przestała się mnie bać, nic ci nie zrobię-odpowiedział i położył rękę na moim kolanie.
-Powiedz mi jak mam przestać. Wszędzie cię widzę. W klubie dobierałeś się do mnie. Jesteś dilerem i uczestniczysz w nielegalnych wyścigach-odpowiedziałam i czułam że zaraz rozpłaczę się jak małe dziecko.
-Aha, czyli już wiesz-widziałam, że się zdenerwował.
-Trudno żebym nie wiedziała, moi kumple obracają się w tym świecie-uśmiechnęłam się-nie denerwuj się-poklepałam go po kolanie.
-A to w klubie to ja byłem pijany-odpowiedział.
-I naćpany-dopowiedziałam sobie pod nosem.
-A tak w ogóle jestem Harry Styles-podał mi rękę.
-Dominice Cromwell, miło mi-odwzajemniłam gest.
-Ale mi bardziej-pocałował moją dłoń i zaśmiał się-fajnie wczoraj wyglądałaś w tym ręczniczku-powoli czułam, że się rumienie-ciekawe jak wyglądasz pod nim.
-Nie no teraz już naprawdę przesadziłeś-nie zważając na ból szłam do domu.
-Ej przepraszam, Dominice, przepraszam-krzyczał.
-Spierdalaj, kretynie. Jesteś nienormalny-szłam kulejąc na jedną nogę. Nagle poczułam delikatne szarpnięcie i dotykałam swoim nosem jego ust.
-Przepraszam, głupie to było. Już tak nie powiem-uśmiechnął się i przytulił się do mnie. Czułam się dość bezpiecznie w jego ramionach-mogę cię zaprowadzić do domu?-zapytał.
-Mhm-wyszeptałam z siebie, bo tylko tyle teraz mogłam z siebie wykrztusić. Wskoczyłam na jego ręce i bawiłam się sznurkiem od jego bluzy.
-A w ogóle ile masz lat i ile mieszkasz w Londynie?-zapytał.
-To nie jest rozmowa na teraz-odpowiedziałam.
-Dobrze nie będę już o nic pytał-pocałował mnie w czoło. Gdy doszliśmy pod dom, odłożył mnie na ziemię.
-To do zobaczenia Dominice-uśmiechnął się.
-Harry zaczekaj-powiedziałam i szarpnęłam jego ramię.
-Tak?-zapytał.
-Pocałuj mnie-rozkazałam mu. Bez zastanowienia podszedł do mnie i delikatnie cmoknął mnie w usta-ale nie tak idioto!-zaśmiałam się i przygryzłam jego dolną wargę. Po chwili czułam jak jego język pieści moje podniebienie. Zjechał swoimi dłońmi na moją pupę, a ja pod wpływem jego dotyku wzdrygnęłam. Gdy to zauważył uśmiechnął się i po chwili się oderwał.
-Do widzenia Dominice śpij dobrze-pogładził moją twarz.
-Pa-odpowiedziałam.
Poszłam na górę i usiadłam na łóżku. Wreszcie to zrobiłam, pocałowałam go i tym razem ja tego tak naprawdę chciałam. Teraz zostawało tylko jedno. W co ja tak naprawdę się pakuje?
Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)