poniedziałek, 28 kwietnia 2014

2. Chcę żebyś przestała się mnie bać, nic ci nie zrobię.

Reszta wieczoru nie była zbyt przyjemna. Nie dopuszczałam do siebie nic, zamknęłam się w pokoju i płakałam. Dlaczego zawsze zakochuje się w niewłaściwych chłopakach? Co ja takiego zrobiłam. Nagle wydawało mi się, że usłyszałam głos mamy.
-Kochanie wszystko będzie dobrze twoje życie się odmieni-czułam zimne powietrze na moich włosach. Coraz bardziej płakałam, tak bardzo chciałam ją teraz przytulić i poczuć jej ciepło. Lili to nie jest to samo. Mogę się jej wyżalić ale to nie jest łatwe. Stracić mamę w wieku dziesięciu lat, a później zostać skazanym na wyprowadzkę. Słyszałam Drew, która bezskutecznie dobijała się do drzwi.
-Zostaw mnie-krzyczałam i coraz bardziej płakałam-nienawidzę się.
-Proszę wpuść mnie, chcę porozmawiać-mówiła i chyba już powoli sobie odpuszczała.
-Odejdź stąd-mówiłam i patrzyłam się przez okno w którym widziałam moją przyjaciółkę, starszą o trzy lata, ale przyjaciółkę. Pokazała mi, żebym odebrała telefon. Tak też zrobiłam.
-Co się dzieje młoda?-zapytała.
-Chyba nieszczęśliwie się zakochałam-odpowiedziałam i opadałam na łóżko.
-Ale w kim?-brała kolejne winogrono w palce.
-Nie znam go, ale ludzie mówią że nazywa się Harry Styles-powiedziałam i znów to samo, coraz bardziej płakałam.
-Że co kurwa?-zakrztusiła się.
-Znasz go?-zapytałam i patrzyłam na drzewo między naszymi domami.
-Nie no, co ty, ja?-udawała głupią. 
-Perrie ta rozmowa nie ma sensu, wiem że go znasz, ale chcesz mnie obronić przed nim. Zastanów się, a jak się zastanowisz to daj mi prawdziwą odpowiedź-odpowiedziałam, rozłączyłam się i zasunęłam rolety. Otwarłam drzwi, miałam ochotę przytulić Drew i ją przeprosić, za to jak na nią nakrzyczałam. Nie było jej pod drzwiami, więc poszłam do pokoju gościnnego w którym spała. Usłyszałam jej rozmowę z kimś.
-Jestem złą przyjaciółką, dobrze o tym wiem, może czas abyśmy przestały nimi być. Muszę jej powiedzieć, że to już nie ma sensu i tak widujemy się raz na pół roku-mówiła-Jacob zrozum mnie-Jacob? Czyli z nim rozmawiała. Gdy skończyła rozmowę, weszłam do pokoju.
-Proszę posłuchaj mnie-powiedziałam i usiadłam obok niej.
-Nie to ty mnie posłuchaj-mówiła i widziałam że w jej oczach pojawiają się łzy.
-Nie pozwolę ci odejść, przepraszam. Wiem, że nie chciałam ci nic powiedzieć, ale to jest głupie-przytuliłam się do niej.
-Myślisz, że tak łatwo jest widywać swoją najlepszą przyjaciółkę raz na pół roku, jak kiedyś widywało się ją codziennie-powiedziała i jeździła dłonią po moich włosach.
-Kocham cię i nie chcę żebyś odeszła tak jak reszta-powiedziałam i czułam samotną łzę lecącą po moim policzku.
-Oni cię nie opuścili. Jacob w głębi serca dalej cię kocha, a reszta nie odzywa się bo myśli, że jak przeprowadziłaś się do najbogatszej dzielnicy w Londynie, to nie znajdziesz dla nich czasu żeby pogadać-powiedziała i popatrzyła mi w oczy.
-Chciałabym was wszystkich mieć przy sobie-powiedziałam i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Kiedyś na pewno wszyscy przyjedziemy cię odwiedzić-pocałowała mnie-a teraz powiedz mi co ten chłopak w klubie ci zrobił.
-Dobierał się do mnie-odpowiedziałam-i cały czas mnie dręczy.
-Trzeba to jak najszybciej zgłosić na policję. Przecież Luke, John i Leon mówili ci że to jest niebezpieczny gość-powiedziała i objęła mnie ramieniem.
-Nie, nie możemy tego zrobić-powiedziałam i złapałam jej drobną dłoń.
-Dlaczego kochanie? Przecież wiesz, że nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził-uśmiechnęła się i wytarła kolejną łzę spływającą po moim policzku.
-Ja chyba się w nim zakochałam. Zobaczyłam go pierwszy raz na lotnisku, jak na ciebie czekałam. Był to jedyny chłopak który tak cholernie przykuł moją uwagę. Oto chodzi. Znów nieszczęśliwie się zakochałam-powiedziałam i mocno się w nią wtuliłam.
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze-odpowiedziała.
-Mogę spać z tobą?-zapytałam i popatrzyłam na nią.
-Oczywiście, tylko już przestań płakać-pocałowała mnie w czoło, poszłam do łazienki się wykąpać. Cały czas słyszałam jej słowa "nie płacz już, wszystko będzie dobrze". Nie nic już nie będzie dobrze. Zakochałam się w chłopaku, którego tak naprawdę nigdy nie powinnam poznać, on nie jest dla mnie. Nie chcę go już nigdy widzieć, chcę poznać kogoś porządnego. Gdy wyszłam z wanny, odsunęłam zasłonę i popatrzyłam przez okno znów go zobaczyłam z papierosem w ręce. Stał pod domem Pezz i ewidentnie na coś czekał. Nie przerażały mnie jego tatuaże, wręcz można powiedzieć miały coś w sobie takiego że aż mnie podniecały. Nie wiem dlaczego ale popatrzył się na górę, uśmiechnął się i opuścił głowę patrząc na swoje nogi. Nie odwróciłam od niego wzroku choć na chwilę, czekałam aż odejdzie. Nagle z domu Perrie wybiegł jej chłopak z jakąś, białą paczką. Widać że bardzo dobrze się znali, Harry podziękował mu i poszedł. Osunęłam się na ziemię i delikatnie dłonią przeczesałam włosy. Nie potrafię wyjść na dwór i normalnie z nim pogadać. Mogę się na niego patrzeć ale nie mogę się z nim spotkać oko w oko. Szybko otrząsnęłam się i poszłam do Drew. Jeszcze długo rozmawiałyśmy, ale wreszcie poszłyśmy spać. Dzisiaj rano zrezygnowałam z biegania, pobiegnę wieczorem. Zeszłyśmy na śniadanie, po czym miałyśmy jechać z tatą na zakupy. Przebrałam się w to, wyszliśmy na dwór i staliśmy czekając aż Lili wyjedzie z garażu. Nagle zauważyłam Harry'ego, nie wiem dlaczego ale się przestraszyłam. W głowie miałam tylko żeby jak najszybciej wyjechała, ale no robiła to najwolniej jak tylko mogła. Był coraz bliżej, moim odruchem było to aby przytulić się do taty. Popatrzył się na mnie i znów uśmiechnął się tym swoim zadziornym uśmiechem. Czułam się bezpieczna w ramionach taty. 
-Cześć Dominice-nagle usłyszałam jego ostry, ale za razem słodki głos.
-Hej-ledwo wydusiłam z siebie to jedno słowo. Odkleiłam się od taty i czułam jego wzrok na moim tyłku i nie pomyliłam się. Jego głowa była odwrócona w moją stronę i ewidentnie patrzył się na mnie. 
-Kto to był córeczko?-zapytał tata patrząc na mnie.
-Taki kolega ze szkoły-odpowiedziałam i popatrzyłam znacząco na Drew. Która także odpowiedziała do mnie znacząco i teraz byłam pewna że tata się nie dowie kto to tak naprawdę jest. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na zakupy. Tata dał nam kartę i poszłyśmy kupić sobie nowe ubrania.
-Co ty w nim widzisz? Wygląda na takiego co przeleciał każdą laskę tylko raz, a później zostawił-powiedziała Drew.
-Jezu dobra przestań. Zakochałam się w nim i trudno-powiedziałam i zapłaciłam za kolejne ubrania.
-Pamiętaj jeśli będziesz jeszcze przez niego płakać, to zabije go własnymi rękami i wspomnę ci moje słowa-odpowiedziała i zabrała kolejne torby. Wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i poszłyśmy do kina. Nie mogłam o nim w ogóle zapomnieć, cały czas miałam w głowie jego głos i włosy. Naprawdę się go boję, ale także jestem w nim zakochana. Gdy wróciłyśmy postanowiłam trochę pobiegać. Drew źle się czuła, więc musiałam iść sama. Przebrałam się w to. Nałożyłam słuchawki na uszy i pobiegłam, nagle zauważyłam sylwetkę Harry'ego. Zaczęłam biec w inną stronę, coraz bardziej się bałam że jednak mnie dogoni. Czułam coraz mniej sił w nogach, aż wreszcie upadłam i wpadłam do dziury. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, a biegam codziennie i to od piętnastego roku życia. Ściągnęłam słuchawki i zaczęłam masować kostkę, która mnie cholernie bolała. Nagle poczułam silne perfumy i zobaczyłam znów tego chłopaka.
-Wszystko dobrze?-zapytał i złapał mnie za rękę.
-Tak, tak-wstałam i poczułam jeszcze gorszy ból-ale czego ty w ogóle ode mnie chcesz?-popatrzyłam na niego.
-Chcę porozmawiać, tyle mi wystarczy. Chodź-przełożył moje ramie przez siebie, abym mogła skakać na jednej nodze. Usiedliśmy na ławce w parku.
-I czego ty chcesz?-zapytałam.
-Chcę żebyś przestała się mnie bać, nic ci nie zrobię-odpowiedział i położył rękę na moim kolanie.
-Powiedz mi jak mam przestać. Wszędzie cię widzę. W klubie dobierałeś się do mnie. Jesteś dilerem i uczestniczysz w nielegalnych wyścigach-odpowiedziałam i czułam że zaraz rozpłaczę się jak małe dziecko.
-Aha, czyli już wiesz-widziałam, że się zdenerwował.
-Trudno żebym nie wiedziała, moi kumple obracają się w tym świecie-uśmiechnęłam się-nie denerwuj się-poklepałam go po kolanie.
-A to w klubie to ja byłem pijany-odpowiedział.
-I naćpany-dopowiedziałam sobie pod nosem.
-A tak w ogóle jestem Harry Styles-podał mi rękę.
-Dominice Cromwell, miło mi-odwzajemniłam gest.
-Ale mi bardziej-pocałował moją dłoń i zaśmiał się-fajnie wczoraj wyglądałaś w tym ręczniczku-powoli czułam, że się rumienie-ciekawe jak wyglądasz pod nim.
-Nie no teraz już naprawdę przesadziłeś-nie zważając na ból szłam do domu.
-Ej przepraszam, Dominice, przepraszam-krzyczał.
-Spierdalaj, kretynie. Jesteś nienormalny-szłam kulejąc na jedną nogę. Nagle poczułam delikatne szarpnięcie i dotykałam swoim nosem jego ust. 
-Przepraszam, głupie to było. Już tak nie powiem-uśmiechnął się i przytulił się do mnie. Czułam się dość bezpiecznie w jego ramionach-mogę cię zaprowadzić do domu?-zapytał. 
-Mhm-wyszeptałam z siebie, bo tylko tyle teraz mogłam z siebie wykrztusić. Wskoczyłam na jego ręce i bawiłam się sznurkiem od jego bluzy.
-A w ogóle ile masz lat i ile mieszkasz w Londynie?-zapytał.
-To nie jest rozmowa na teraz-odpowiedziałam.
-Dobrze nie będę już o nic pytał-pocałował mnie w czoło. Gdy doszliśmy pod dom, odłożył mnie na ziemię.
-To do zobaczenia Dominice-uśmiechnął się.
-Harry zaczekaj-powiedziałam i szarpnęłam jego ramię.
-Tak?-zapytał.
-Pocałuj mnie-rozkazałam mu. Bez zastanowienia podszedł do mnie i delikatnie cmoknął mnie w usta-ale nie tak idioto!-zaśmiałam się i przygryzłam jego dolną wargę. Po chwili czułam jak jego język pieści moje podniebienie. Zjechał swoimi dłońmi na moją pupę, a ja pod wpływem jego dotyku wzdrygnęłam. Gdy to zauważył uśmiechnął się i po chwili się oderwał.
-Do widzenia Dominice śpij dobrze-pogładził moją twarz.
-Pa-odpowiedziałam.
Poszłam na górę i usiadłam na łóżku. Wreszcie to zrobiłam, pocałowałam go i tym razem ja tego tak naprawdę chciałam. Teraz zostawało tylko jedno. W co ja tak naprawdę się pakuje?


Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

niedziela, 27 kwietnia 2014

1. I tak cię dostanę, zawsze to chce, mam.

Wczoraj dzień był męczący, musiałam zajmować się dziećmi moich sąsiadów, ale z drugiej strony fajnie było. Poszłam spać, obudził mnie mój telefon. Na omacku szukałam go po mojej szafce nocnej, wreszcie go dorwałam.
-Halo-mówiłam zaspanym głosem.
-Hej kochanie. Jestem na lotnisku za pół godziny mam samolot-to była Drew.
-Jezu to już dzisiaj?-zapytałam.
-Tak, kochanie. Muszę kończyć, widzimy się u ciebie-powiedziała i zakończyła połączenie. Odłożyłam telefon na szafkę i próbowałam zasnąć, ale bezskutecznie, ponieważ słyszałam krople deszczu uderzające o dach.
-Dominice wstawaj przecież wiesz, że Drew ma przyjechać!-nagle usłyszałam donośny głos taty.
-Zaraz zejdę-podniosłam się znad poduszki i popatrzyłam na swój pokój. Jak zwykle na krześle leżały ubrania, ale reszta była posprzątana. To był ostatni tydzień wakacji, ostatnie pięć dni wolności. Lubiłam chodzić do szkoły, ale lubiłam też wakacje, bo można było poznać wiele interesujących osób. Podeszłam do okna i odsłoniłam rolety. Padało niemiłosiernie, było ciemno. Znów kolejny dzień spędzony w domu, zajebiście. Mieszkam tu już dziesięć miesięcy, ale dalej nie mogę się przyzwyczaić że często tu pada. Trzeba jechać tylko po Drew. Jeju jak się za nią stęskniłam, nie widziałam jej tyle czasu, ostatni raz w tamte wakacje. Ciekawe jak teraz wygląda. Czy się zmieniła. Poszłam do szafy i przebrałam się w to. Zeszłam na dół i zobaczyłam moją macochę całującą się z moim ojcem.
-Moglibyście oszczędzić-zaczęłam się śmiać.
-Młoda-powiedział tata.
-No dobra tatku-podeszłam do nich-kocham was-objęłam ich oboje.
-My ciebie też mała-Lilliane pocałowała mnie w czoło. Po chwili zaczęłam płakać.
-Kochanie co się dzieje?-zapytał tata.
-No bo Lili jest jak mama. Taka czuła i za to ją kocham-powiedziałam i usiadłam na krześle. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Liliane i tata okazywali sobie tyle czułości, a ja już od wielu miesięcy nie widziałam moich bliskich, mojego byłego chłopaka. Brakuje mi ich i tego wszystkiego co było w Los Angeles. Patrzyłam na nich i nagle poczułam samotną łzę spływającą po moim policzku.
-Kochanie masz już siedemnaście lat, a w marcu skończysz osiemnaście, może wreszcie otrząsnęłabyś się po Jacobie i znalazła sobie jakiegoś faceta-powiedział tata i pocałował dłoń mojej macochy.
-Tato. Raz mnie prosisz żebym się uczyła drugi raz żebym znalazła chłopaka. Zdecyduj się-powiedziałam.
-Ale przecież jak mieszkaliśmy jeszcze w Los Angeles i byłaś z Jacobem to normalnie się uczyłaś-popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie w głowie mi chłopacy-zaśmiałam się-dziękuje-byłam wkurzona więc wstałam od stołu i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam pierwszą lepszą książkę i zagłębiłam się w lekturze. Gdy czytałam następną stronę i następną coraz więcej łez pojawiało się na mojej twarzy. Nagle dostałam jakiegoś napadu i rzuciłam książką o ścianę. Otworzyła się na stronie gdzie było zdjęcie naszej starej paczki. Usiadłam na podłodze i popatrzyłam się na nie. Tak mi ich brakowało, nie mam z nimi w ogóle kontaktu, jedynie Drew. Jacob nie chce mnie znać, po tym jak go zostawiłam i wyjechałam do Londynu. Mam tutaj wielu przyjaciół, chodzę z nimi do szkoły, ale oni raczej wolą żyć na luzie, chodzą na imprezy, ja też lubię chodzić ale nie co tydzień. Nagle usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się otwierają.
-Kochanie co się dzieje?-zapytała Lili.
-Brakuje mi ich-powiedziałam i popatrzyłam na nią zapłakanymi oczami.
-Przecież teraz masz nowych przyjaciół-uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.
-Ale to nie to samo. Brakuje mi też mamy-powiedziałam i mocno się w nią wtuliłam.
-Dziewczyny chodźcie jedziemy po Drew!-krzyknął tata.
-Już idziemy-krzyknęła moja macocha-zbieraj się młoda-wstała i poszła na dół. Otarłam łzy, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Ciężko było mi wyjść z domu, ale gdy to zrobiłam wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy. Cały czas płakałam, a tata nie ważył się zapytać o co chodzi bo wiedział, że to coś poważnego. Patrzyłam na krople na szybie jak najpierw delikatnie spadają, a później rozpływają się pod wpływem prędkości. Patrzyłam na ludzi idących ulicą. To byli całkowicie inni ludzie niż ci których znałam w Los Angeles. Gdy dojechaliśmy na lotnisko i czekaliśmy na Drew czułam czyjś wzrok na sobie. Podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaka w loczkach i co dziwne było w tą pogodę okularach przeciwsłonecznych. Patrzyłam na niego i nie mogłam oderwać od niego wzroku, miał coś w sobie takiego co nie pozwoliło mi przestać. Każdy ruch warg i poprawianie włosów były ładne. Teraz sobie przypomniałam widziałam go już nie raz na mojej ulicy, ale go nie znałam. Kiedy popatrzył się na mnie od razu odwróciłam wzrok. Nagle usłyszałam krzyki.
-Dominice!-to była Drew.
-Kochanie-powiedziałam i podbiegłam w jej stronę-nie zmieniłaś się.
-Ty też nie myszko-odpowiedziała-dzień dobry.
-Cześć-mój tata ją przytulił.
-Hej-moja macocha podała jej dłoń. Pojechaliśmy do mnie do domu i poszłyśmy do mnie do pokoju. Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
-To jak idziemy dzisiaj na jakąś imprezkę?-zapytała uśmiechając się.
-Zaczekaj zadzwonię do znajomych i popytam czy gdzieś dziś idą-odpowiedziałam. Deszcz z godziny na godzinę się uspokajał, coraz mniej padało i coraz więcej pojawiało się słońca. Nadrabiałyśmy stracony czas. Nadeszła osiemnasta więc zaczęłyśmy się szykować do klubu. Ubrałam się w to i zeszłyśmy na dół.
-A gdzie wy się wybieracie?-zapytał tata.
-O masakra, ale będzie dym-powiedziała szeptem Drew.
-Zostaw to mnie-uśmiechnęłam się, poszłam do taty i usiadłam mu na kolanach.
-No a więc słucham-pocałował mnie w policzek.
-Idziemy ze znajomymi do klubu-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Dobrze, tylko nie wracajcie za późno-przejechał swoim palcem po moim nosku-kocham was dziewczynki-krzyknął gdy wychodziłyśmy. Przed domem czekali na nas moi znajomi. Pojechaliśmy taksówkami i dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do klubu i zaczęliśmy pić. Usiadła przy mnie Claudia, moja przyjaciółka z klasy.
-Ej, ten chłopak się na ciebie gapi-wskazała palcem na tego samego chłopaka, którego zobaczyłam na lotnisku.
-Nie obchodzi mnie to-udawałam nie wzruszoną-idę do toalety-Przeszłam przez cały klub, cały czas czułam że ktoś mnie śledzi i nie pomyliłam się. Odwróciłam się i zobaczyłam go, wreszcie się wkurzyłam i podeszłam do niego-czego ty ode mnie chcesz?-zapytałam.
-Laska pociągasz mnie!-krzyknął i złapał mnie za nadgarstek.
-Laski to ty możesz mieć z drewna-szepnęłam mu do ucha.
-Lubie takie niedostępne-przyciągnął mnie do siebie i mnie pocałował. Tak długo czekałam na to, aż to zrobi ale trochę się go bałam.
-Zostaw mnie już-powiedziałam i wróciłam do swoich. Siedzieliśmy i nagle znów do nas podszedł. 
-Zatańczymy?-zapytał i podał mi rękę.
-Mhm-odpowiedziałam i poszłam z nim na parkiet. Naprawdę nieźle tańczył.
-Może masz ochotę na małe co nie co?-zapytał i włożył rękę pod moją bluzkę.
-To, że z tobą tańczę wcale nie oznacza, że mam ochotę uprawiać z tobą seks-powiedziałam i złapałam go za nadgarstek.
-Przecież widzę, że na mnie lecisz-powiedział i wepchnął swój język do moich ust.
-Zostaw mnie-powiedziałam i uderzyłam go w twarz.
-I tak cię dostanę, zawsze to co chce mam-powiedział i puścił mnie w spokoju. Strasznie się zdenerwowałam i chyba reszta to wyczuła.
-Chodźmy już-powiedział John.
-Dobra coś jest nie tak idziemy-dopowiedziała Drew. Wyszliśmy z klubu i tym razem poszliśmy na nogach.
-Czy ty wiesz z kim tańczyłaś?!-zapytał wściekły Luke.
-Nie, nie wiem-odpowiedziałam bardzo poważnie.
-To był Harry Styles, znany w tej okolicy ze sprowadzania dragów i nielegalnych wyścigów-powiedział i popatrzył na mnie. Nagle nie wiem dlaczego ale zalałam się łzami w mojej głowie roiło się od różnych pytań ale najbardziej nurtowało mnie jedno.
Dlaczego on? Dlaczego akurat w nim musiałam się zakochać?

Jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych na pisaniu kolejnego rozdziału to zostaw nawet najmniejszy komentarz.
Bardzo proszę i dziękuję :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Bohaterowie

Dominice przeprowadza się do Londynu po śmierci jej matki. Teraz mieszka w bogatszej części tego miasta wraz ze swoim ojcem i swoją macochą. Wiele jej przyjaciół mieszka w Los Angeles. Z jej wspaniałą frekwencją, stopniami i inteligencją jest uznawana za najlepszą uczennicę, aż do tego dnia. Gdy przyjeżdża jej najlepsza przyjaciółka Drew idą na imprezę. Wpada w oko niejakiemu Harry'emu Styles'owi. Ten chłopak ma złą reputację wśród ludzi, znany jest z rozprowadzania narkotyków, nielegalnych wyścigów. Kiedy czegoś chcę-dostaje to. Czy tak będzie z Dominice?

Od razu informuje historia zawiera tematy, które mogą urazić niektórych czytelników. Występują tu odniesienia do alkoholu, seksu, narkotyków, sprośności, przekleństw, nielegalnych wyścigów i scen przemocy.