wtorek, 7 kwietnia 2015

Epilog II

14 kwietnia 2029 r.

-Proszę ale bądźcie dla niej mili. Jest strasznie zamknięta w sobie. 
-Przepraszam, czy ja kiedykolwiek zrobiłem ci wstyd?
-Ty może nie bo przez większość czasu cię tutaj nie było. Nie widziałeś mnie w tych latach kiedy dorastałem. 
To musiało go zaboleć i wiedziałam o tym. Odłożyłam szmatkę, którą wycierałam czyste naczynia. Spoglądnęłam kątem oka na mojego męża, mina zmieniła mu się w momencie i wyglądał jakby miał się rozpłakać. Karcę wzrokiem Jaya, a on podnosi ręce w obronnym geście. On wie, że przesadził. Czasem nie potrafi po prostu trzymać tego swojego pieprzonego języka za zębami. Po domu rozchodzi się dźwięk domofonu, a Jay rzuca się biegiem w stronę drzwi. Podchodzę do mojego męża i przytulam się do jego pleców.
-Nie przejmuj się nim. On cię kocha, dobrze o tym wiesz. Nie chciał tego powiedzieć. 
-Wiem. Czasem po prostu mam już dość. Wiem, że wtedy wszystko się spieprzyło. Ty miałaś te wszystkie problemy ze zdrowiem. Wszystko było źle, ale ja chcę to naprawić. Przecież was kocham. 
W momencie wrzuca wszystko do zlewozmywaka i odwraca się w moją stronę. Z moich ust wydobywa się gardłowy jęk, nawet nie wiem dlaczego. Chyba zbyt gwałtownie się odwrócił. Moje dłonie spoczywają na jego torsie i czuję jak jego serce wybija spokojny rytm. Delikatnie dotyka mojego policzka, nadal mokrymi dłońmi i uśmiecha się. 
-Gdyby nie ta przyjaciółka Jaya, która przyszła, zamknąłbym te drzwi i pieprzyłbym cię tak bardzo mocno, że nie mogłabyś oddychać.
-No, ostro, ostro kochasiu. Ale to już nie te lata. Przypominam nie masz już dwudziestu lat. A po drugie już nie mamy tak fajnie. Jestem już zmęczona tym całym seksem. Mamy już trójkę dzieci, może już koniec. Teraz będziemy może impotentami. 
-Ohh.. jasne. Ja może dałbym radę, ale ty słoneczko? Nie, nie widzę takiej opcji. 
Zaczynamy się śmiać, a Harry nachyla się nade mną i łączy nasze wargi. Nie jest zachłanny, po prostu delikatnie przyciska mnie do siebie. Nie próbuję wedrzeć językiem do moich ust, chce mi dać normalnego buziaka. Uśmiecham się do niego, a on chwyta moje biodra i delikatnie je podszczypuje. Wygląda tak młodo, jego kok spięty jest na samym czubku głowy, a czarny t-shirt i ciemne rurki pokazują jego figurę. Wygląda tak jak kiedyś. Odrywamy się od siebie, a ja chwytam jego dłoń. Mocno zaciska swoje palce na moich i już po chwili wychodzimy z kuchni. Zaczynam chichotać, nawet nie wiem czemu, a Harry wybucha śmiechem. Wchodzimy do salonu, a ja zauważam śliczną brunetkę. Śmieje się chyba z jakiegoś żartu, który opowiedział jej Jay. 
-Obiad już gotowy bracie, może przedstawisz nam przyjaciółkę.
-Tak. Dominice poznaj Rose. Rose to jest Dominice. To jest moja dziewczyna, a to mój brat Harry.
Uśmiecham się do niej i podaję dłoń, puszczając tym samym mojego męża. Kierujemy się w stronę jadalni, w której już czeka na nas posiłek. Mamy spokój, ponieważ dzieci pojechały do mojego taty i Lilianne. Nie ma ich już od kilku dobyrch dni. Siadam naprzeciw Rose, trzymając dłoń Harry'ego. 
-No to co Rose, zakochałaś się w tym szczęściarzu Jayu?
-No tak jakoś wyszło. 
-A jak się poznaliście?
-Robiliśmy razem projekt na historię antyczną. 
-A czy już całowaliście się?
-Oooo.. Harry daj spokój. Jay ma już osiemnaście lat, ty w jego wieku też nie byłeś święty.
-Nie znałaś mnie jeszcze wtedy kochanie, może uczęszczałem do kościoła, modliłem się.
-Ahahaha.. Proszę, nie rozśmieszaj mnie. 
-Dobra oszczędze wam pytań. Rose jest córką pastora. Tak całowaliśmy się, ale tylko to. Jej tata mnie polubił, już okej? Nie uprawiamy seksu, zadowoleni, a teraz Harry możesz zadzwonić do mamy i jej wszystko powiedzieć. A teraz Rose chodź idziemy do mnie.
Spogladam zdezorientowana na Harry'ego, a on po chwili wybucha śmiechem. Wygląda tak ślicznie kiedy się śmieje, a ja teraz nareszcie już wiem, że nigdy nie odejdzie. 


----------------------


28 lipca 2033r.

-Kochanie spokojnie, powiedziała, że wróci to wróci!
-Mówiłem ci, żeby nie puszczać jej na żadną imprezę. Jeszcze ktoś ją tam zgwałci.
-Oj przestań, ty też święty nie byłeś! A ona ma dopiero piętnaście lat. Nic jej nie będzie. 
-Miała zadzwonić jak coś będzie nie tak..
-No to chyba dobrze, że nie dzwoni. Przynajmniej nic jej nie jest. 
Zaczynam się śmiać z zachowania mojego męża, ponieważ jest tak cholernie zdenerwowany. Ufam mojej córce i wierzę, że wróci o dwunastej. Tak powiedziała i tak będzie. Harry chodzi po całym domu nerwowo pocierając swoje skronie. Matko, nienawidzę go w tej chwili. Na miejscu Anastasi wolałabym się zapaść pod ziemię, jak wróci do domu. Jest dopiero jedenasta, a ja mam zamiar iść jeszcze spać, nie wiem jak Harry. Wstaję z kanapy i kieruję się w stronę schodów. 
-Gdzie idziesz?
-Normalni ludzie śpią o tej godzinie. Idę do łóżka.
-Oo matko.. Chodź tu na chwile.
Zeskakuję ze schodów i idę w stronę mojego męża, który się uśmiecha. Otwiera swoje ramiona i przyciąga mnie do siebie. Oddycham w jego tors i słyszę jak jego serce wybija niespokojny rytm. Klatka piersiowa unosi się i opada co chwila. Denerwuje się tym wszystkim, ale przecież Anastastia wróci, jest już duża. Już kilka razy wychodziła na imprezy, gdy Harry wyjeżdżał gdzieś do pracy, a ja wiedziałam że wróci. Nigdy mnie nie zawiodła. Mój mąż zjeżdża dłońmi na mój tyłek, który zasłania tylko materiał majtek i cienkiej koszuli nocnej. Nachyla się nade mną i opiera swój nos o mój. Co chwila zaciska szczękę i ją rozluźnia. Delikatnie podnoszę rękę aby dotknąć jego zarostu na policzku. Przygryzam wargę od środka i jeszcze mocniej się do niego przyciskam. Mocno przyciska usta do moich warg i po prostu potrzebuje mnie teraz. Niezauważalnie uchylam wargi, a on wykorzystuje to i zaczyna pieścić swoim językiem mój. Jest bardzo zachłanny, a ja znam powód. Choć na chwilę chce, zapomnieć o tym co się dzieję. Mocno ściska moje pośladki, a ja czuję jak jego penis napiera na materiał jego spodni do spania. Jęczy w moje usta kiedy jeszcze mocniej do niego przylegam i ocieram się brzuchem o jego krocze. 
-Jesteście obrzydliwi. Gdzie jest Anastasia?
Słyszę głos Filipa i zaczynam się śmiać na jego słowa. W momencie robię się czerwona, nawet nie wiem czemu. Odrywam się od Harry'ego i staję do niego plecami, tylko po to aby nasz syn nie zobaczył wzwodu mojego męża. Brunet chwyta moje dłonie i razem ze swoimi kładzie na mim brzuchu. 
-Jest na imprezie. Wróci za jakąś godzinę lub mniej. Nie..
Moje słowa przerywa głośne trzaśnięcie drzwiami. Co się dzieje? A jeśli to Anastasia i ktoś jej coś zrobił? Chciał ją zgwałcić? Albo niestosownie dotykał? Cokolwiek? Nie chcę o tym myśleć. Ale przecież Sean tam był i prosiłam go, aby jej pilnował. Zabiję go jeśli cokolwiek jej się stało. Szybko podbiegam w stronę korytarza i dostrzegam moją córkę, która płaczę opierając się o fakturę drzwi wejściowych. Podchodzę do niej, lecz nie za szybko i przykucam. Sięgam po jej rękę, na co ona jeszcze bardziej płacze. Nie wiem co się dzieje, ale wiem, że to nic dobrego. 
-Co się stało?
-Sean. Najpierw powiedział mi, że mnie kocha, a kiedy zaczęłam bawić się z Davidem, on chciał się odegrać i całował się z Monice. 
-Nie płacz, nie był ciebie wart.
-Mamo, ale ja go kochałam. Był dla mnie naprawdę ważny i sądziłam, że to ten jedyny.
-Nigdy nie możemy być pewni. Ja z tatą żyliśmy w całkiem innych światach. Ja bardzo dobrze usytuowana córka tatusia, a twój ojciec był sam. Wszyscy go zostawili i staczał się. Miłość zawsze przychodzi niespodziewanie, a nie wtedy kiedy my tego chcemy. To tak niestety nie działa. 
Mocno przytula się do mnie, a ja unoszę ją w górę i na rękach zanoszę do salonu. Jest taka lekka, jak ja kiedyś. Odkładam ją na kanapę i idę do kuchni po szklankę wody. Kiedy wracam Harry siedzi na ławie i trzyma dłonie naszej córki, coś do niej mówi, ale nie mogę usłyszeć, ponieważ szepcze. Po chwili Anastasia zaczyna się śmiać, nie wiem co jej powiedział, ale dziękuję mu za to. Podchodzę do nich i podaję naszej córce szklankę z wodą. Dziękuje mi, a ja siadam tuż obok mojego męża zdeżając się z nim udem. Przygryzam wargę od środka, a Harry owija ramię wokół mnie i przyciska do swojego torsu. 

Harry's POV

Myślałem, że zwariuję. Nie było jej przez tyle czasu. Powiedziała, że wróci o dwunastej, ale wcale tak się nie działo. Spoglądam na jej zapłakaną twarz i mam nadzieję, że ten sukinsyn jej nic nie zrobił. Siadam naprzeciw niej na ławie do kawy i trzymam jej rozstrzęsione dłonie. Jest taka śliczna, nie zasługuje na to, aby ktokolwiek ją źle traktował. Zawsze będzie moją małą księżniczką, którą mocno będę kochał. Zawsze była taka silna. Kiedy chodziliśmy na jej występy, wydawała się niezniszczalna, prawie nigdy nie płakała. Do dzisiejszego dnia, muszę oglądać jej łzy, a moje emocje zaraz chyba same wybuchną. Pochylam się nad jej uchem i mam pewien pomysł. 
-Powinnaś urwać mu jaja. Twoja mama zawsze mi mówiła, że mi to zrobi. A gdy przychodziło co do czego, to udawała niewinną.  Ale tak wracając do Seana, należy mu urwać jaja. 
Nawet nie wiem czemu, ale moja córka wybucha śmiechem. Dziękuję, Bogu że mi się udało ją jakąś rozśmieszyć. Wyswobadza swoje dłonie z mojego uścisku i przeciera swoje oczy. Przygryza dolną wargę, matko tak bardzo przypomina Dominice. Moja żona robiła dokładnie tak samo i nadal tak robi. Uśmiecham się na wspomnienie tamtych wszystkich chwil. Kłótni, odejść, powrotów i innych tego typu rzeczy. Jak mogłem być na tyle głupi, żeby pozwalać jej odchodzić. Jest jednym z moich czterech szczęść na tym świecie. Gdyby nie ona i jej ratunek, pewnie nie byłoby mnie teraz. Nie miałbym trójki cudownych dzieci dla których oddałbym własne życie. Jeszcze te kilka lat temu nie sądziłem, że tak bardzo bym się zmienił pod jej wpływem, a teraz. Nasza córka jest już prawie dorosła, Filip ma dwanaście lat, a Jake cztery. Ostatni poród był bardzo szybki, tym razem przy nim byłem i mocno trzymałem dłoń mojej żony. Nie denerwowała się tak bardzo jak wcześniej. Po raz kolejny udało się urodzić naturalnie, a Jake to było cudowne dziecko. Kolejne śliczne stworzenie na tym świecie. Był bardzo duży w porównaniu do Anastasi i Filipa. Krzyczał w niebo głosy, a ja śmiałem się cały czas i byłem tak cholernie szczęśliwy jak chyba nikt na tym świecie. Uśmiecham się po raz kolejny do mojej córki i poprawiam kosmyk jej włosów, który wdarł się na twarz. Moja żona po chwili pojawia się obok nas i podaje jej szklankę wody. Siada tuż obok mnie zderzając się ze mną udem. Przyciskam ją do siebie oplatając ramię wokół niej. Wtula się w mój tors, a ja jestem nadal przekonany, że Filip nas slucha. Nie mylę się, ponieważ stoi obok schodów i opiera się o ścianę.
-Filip, proszę idź spać. Musimy porozmawiać z Aną. 
-No dobrze.
-Słodkich snów synku.
Moja żona ubiega mnie w upomnieniu naszego syna. Uśmiecha się do niego i odmachuje mu dłonią. Zaciągam się zapachem jej włosów i już po chwili znowu patrzę na naszą córkę, która wydaje się bardziej spokojna. Patrzy na swoje dłonie, które mają w dłoniach szklankę i bawią się resztką jej zawartości. Muszę się o to zapytać, muszę wiedzieć. 
-Anastasio, muszę się o coś zapytać.
-Tak, tato?
-Jesteś dziewicą?
Moja żona zachłysnęła się własną śliną, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ponieważ nie powinienem tego robić, ale muszę znać prawdę. Jeśli ten mały gnojek sprawił, że moja córka nie jest dziewicą, a później ją zostawił to przysięgam że zniszczę jego życie na zawsze. Już nie będzie mu się chciało krzywdzić innych dziewczyn.
-Ale o co ci chodzi?
-Tacie chodzi o to, czy uprawiałaś seks z Seanem?
-Ohh.. dajcie spokój. Jasne, że nie. Powiedziałam wam, że jak będę chciała to zrobić, to najpierw porozmawiam z wami, tak? Przestancie zadawać takie durne pytania. 
-Po prostu się martwimy kochanie. Jesteś naszą jedyną córką. Nie chcemy, żeby ktoś cię tak bardzo krzywdził. Pamiętaj, że jeśli ktoś chciałby coś ci zrobić, masz mi to powiedzieć. Wtedy sobie ze wszystkim poradzimy. A teraz już tak na nas nie patrz, tylko chodź się do nas przytulić. Nie sądziłem, że kiedyś będziesz płakać, przez jakiegoś kutasa.
-Nie przejmuj się, też płakałam, przez takiego jednego kutasa. Wiesz kim on był? Płakałam przez twojego ukochanego tatusia. Był takim moim prywatnym kutasem.
-I na zawsze będzie.
Śmiejemy się z moich słów wszyscy w trójkę. W naszym domu nie ma żadnych tematów tabu. Odkąd Anastasia miała wychowanie do życia w rodzinie zaczęliśmy z nią o tym otwarcie rozmawiać. Tłumaczyć jej jak się zabezpieczać, nawet nie wiem czemu. Ale wydaje nam się, że w szkole nic ich nie nauczą. Powiedzą tylko coś typu, żeby za wcześnie nie zaczynali. Ehh.. takie głupie gadanie. Większość nastolatków zaczyna jak mają czternaście lat, przynajmniej tak pokazują wszystkie statystyki. To naprawdę okropne. Dziewczynka rzuca się w naszą stronę i bardzo mocno owija swoje ramiona wokół nas. Jest taka cudowna. Jest moja, jest Dominice. Jest nasza. Kocham ją chyba najbardziej, bo jednak to jest córka. Pozostanie moim oczkiem w głowie na zawsze i nie chcę, żeby przyprowadzała jakichś kutasów do tego domu, ale wiem że to jest nieuniknione. Seana przyprowadziła kilka razy, ale już wtedy wiedziałem, że coś jest z nim nie tak. Wydawał się taki mily i uczynny, ale widziałem w jego oczach coś dziwnego. Jest starszy o dwa lata od naszej córki i liczył pewnie tylko na seks. Chciał ją rozdziewiczyć i zostawić. Pewnie każdą zalicza, a później zostawia. Tak, sam nie byłem lepszy. Nie powinienem go osądzać. 
-Kocham was. Nie chcę, żebyście kiedykolwiek odeszli.
-I nie odejdziemy, póki nie przyjdzie na nas pora. Ale wtedy pamiętaj, że nadal cię będziemy bardzo mocno kochać i cię obserwować. 


------------------------

28 lipca 2036r.

-Pytam się co to jest Filip? Co to do kurwy jest?
-Woah. Tato, wyluzuj. To tylko prezerwatywa. Rozumiem, że twój spruchniały penis już dawno tego nie widział.
-Przesadzasz Filipie. 
-Rozdziewiczyłeś kogoś?
-Ohh.. nie, tato. Kobiety są obleśne. 
-To po co ci to do kurwy?
-Jestem gejem, okej. GEJEM. Uprawiałem seks, ze swoim kolegą, okej. Zabezpieczamy się tylko ze względu higieny. 
-Filipie, ty masz dopiero piętnaście lat. 
-Nawet Anastasia nie uprawiała seksu, a ma osiemnaście lat.
-Nie byłbym taki pewien.
Pod moimi powiekami zbierają się łzy, nawet nie wiem czemu. Nasz syn jest gejem. Filip jest gejem, to jest kurwa nie możliwe. Jak to się stało? Dlaczego tego nie zauważyliśmy. Nigdy nie sądziłam, że mój syn może być gejem. Wybiegam z pokoju i w momencie siadam na naszym łóżku w sypialni. Nie rozumiem po co była ta cała awantura. Przecież, każdy w końcu musi zacząć. Anastasia jest wyjątkiem. Jest córeczką tatusia i obiecała, że do osiemnastego roku życia nie będzie uprawiać seksu. Jej chłopak Christian jest bardzo porządny, przychodzi bardzo często i rozmawia z moim mężem o różnych rzeczach. Czasem ja i Anastasia mamy dość, ponieważ Chrisitian jest jej chłopakiem i powienien spędzać z nią czas, a jak zacznie rozmawiać z moim mężem, to nie można doczekać się końca. Po chwili widzę, że drzwi się otwierają, a w ich futrynie pojawia się nasza córka. Jej włosy odstają na różne strony, czyli przed chwilą jeszcze spała. Uśmiecha się do mnie i zamyka za sobą drzwi. Siada obok mnie i owija swoje ramię kładąc dłoń na moim ramieniu. 
-Obudzili cię?
-Tak. Mamo muszę ci coś powiedzieć. Ostatnio, wiesz rozmawiałyśmy o seksie. O tym jak powinnam się zachować i ogólnie. Christian mówił mi, że tata z nim rozmawiał. Ehh.. no dobra, ale teraz przejdę do sedna sprawy. Uprawiałam seks z Christianem. To było bardzo spontaniczne. Tak nagle i Christian nie założył prezerwatywy.
-Czy wy już naprawdę oszaleliście, wiesz że możesz być w ciąży! Anastasio co ty najgorszego zrobiłaś. Tłumaczyłam ci, że masz się zabezpieczyć. Nie sądziłam, że zawiodę się na tobie tak jak na Filipie. Nie mówmy tego tacie. Zaczekamy. Zrobimy test i jak wyjdzie negatywny to powiemy mu, że już zaczęliście uprawiać seks. Tak na marginesie. Wiedziałaś, że Filip jest gejem?
-Ohh.. jasne że tak. Jak wychodziliśmy gdzieś na jakąś imprezę to nigdy nie zwracał uwagi na dziewczyny, zawsze gadał o chłopakach. Kiedyś jak się upił to powiedział mi, że jest gejem, ale prosił mnie żebym wam nic nie mówiła, bo tata będzie krzyczał.
Przytakuję i całkowicie się z nią zgadzam, ponieważ to jest akurat racja. Mój mąż cały czas krzyczy na naszego syna, a mnie już pęka głowa. Dobrze, że Jake jest na treningu i nie słyszy tego wszystkiego. Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłam, że będę miała tak wspaniałe dzieci. Anastasia jest zaawansowaną baletnicą i początkującą wiolonczelistką, Filip jest tancerzem, a Jake chodzi na treningi piłki nożnej. Nasze życie tak szybko przemija, przelatuje nam przez palce, a my starzejemy się coraz bardziej. Pozostaje nam tylko pamięć. Nasze małe dzieci krzątające się po domu. Nie przejmujące się tymi problemami co mają teraz. Te beztroskie lata, gdy zajmowałam się nimi. Uśmiecham się do mojej córki i mam pewien pomysł. Wstaję z łóżka i chwytam moją torebkę.
-No chodź, Ano. Zabierz swoje rzeczy gdzieś cię zabiorę.
Wychodzimy z pokoju, Anastasia znika we wnętrzu swojego, a ja idę do pokoju gdzie Filip i mój mąż nadal się kłócą. Nasz syn płacze, a mój mąż jest cały czerwony i nerwowo porusza się po przestrzeni. Zażartuję sobie z mojego męża, to będzie idealne.
-Wychodzę razem z Anastasią. Wy dojdźcie do porozumienia.
-Ale chwila gdzie idziecie?
-Nie możemy tego słuchać. Anastasia nie może narażać się na stres. Zwłaszcza teraz.
Naciskam na ostatnie słowa i prawie wybucham śmiechem widząc miny mojego męża i syna. Wychodzę z pokoju. Gdy zbiegam po schodach słyszę, że drzwi od pokoju się otwierają. Szybko rzucam się w stronę korytarza. Czuję się jak nastolatka uciekająca z domu, a już jestem po trzydziestce. To nawet jest trochę zabawne. Anastasia ubiera drugiego buta, a ja szybko wkładam szpilki. Praktycznie wypycham ją z domu, cały czas się śmiejąc. A teraz ten dzień będzie należał dla nas. Jedziemy do spa i spędzimy tam resztę tego popieprzonego dnia.


--------------------------------

28 luty 2039r. 

Uśmiecham się do mojej córki, bo tak przed chwilą na oficjalnym obiedzie Christian oświadczył jej się. Są tacy szczęśliwi. Anne, Des i Robin cieszyli się, ponieważ no to jednak ich pierwsza wnuczka, która bierze ślub. Córka Gemmy i Nialla jak na razie nie chce się z nikim wiązać, ponieważ ma za sobą kilka nieudanych związków. Jay jest szczęśliwy z Rose, a my jak to my. Żyjemy i cieszymy się naszą trójką ukochanych dzieci. Tak naprawdę tylko Jake jeszcze jest malutkim dzieckiem. Filip kończy w tym roku już osiemnaście lat, a Anastasia dwadzieścia jeden. Ten czas tak szybko biegnie i umyka nam przez palce. Spoglądam na mojego starszego syna, który nerwowo zerka na zegarek. Denerwuje się tym, że ten jego kolega, którego miał nam dzisiaj przedstawić jeszcze nie przyszedł. Muszę to powiedzieć po prostu muszę. Nie ważne, że mój syn jest gejem, ale jestem z niego dumna. On przyznaje się do tego i przed nikim nie udaje. Jest zakochany po uszy i widać to. Potrafi czasem godzinami opowiadać o tym całym Scottcie. Nie jestem jedną z tych matek, która odcina się od swojego dziecka tylko dlatego, że ma inną orientację lub chce zmienić religię. Harry też już przyjął do wiadomości to, że nasz syn jest szczęśliwy w takiej sytuacji jakiej się znajduję. Uważam, że mój mąż nawet czasem za dużo pozwala naszym dzieciom. Anastasia gdy miała siedemnaście lat miała pierwszy tatuaż, Filip w wieku szesnastu lat zrobił sobie tatuaż, kolczyka w brwi i w uchu, a Jake już ma przebite jedno ucho. Nie chcę się temu sprzeciwiać, bo przecież to ich wybory. Kiedyś mogą tego żałować, ale wcale nie muszą. Nie będę odbierać im niektórych rzeczy. Kocham ich bardzo mocno i wiem, że zrobią wszystko, aby to nigdy się nie zmieniło. Widzę smutną twarzy mojego syna, lecz już po chwili rozpromienia się, ponieważ przez te wszystkie rozmowy przy stole przedziera się dźwięk domofonu. Filip rzuca się w stronę drzwi wcześniej poprawiając swój garnitur. Spoglądam na wszystkich gości i nigdy nie wyobrażałam sobie, że coś takiego może się wydarzyć. Tata z Lilianne i Rose ze swoim chłopakiem, Niall z Gemmą w ciąży i Nikki, rodzice i ojczym Harry'ego, rodzice i siostra Christiana, Jay razem z Rose. Nie sądziłam, że moja jadalnia może pomieścić tyle gości. Uśmiecham się w momencie, ponieważ uświadamiam sobie, że chyba wreszcie znalazłam ten złoty środek. Znalazłam złoty środek w mojej rodzinie. W moim mężu, moich dzieciach i we wszystkich, którzy zawsze mnie wspierali. Chciałabym kiedyś im wszystkim za wszystko podziękować, choć wiem że to nie możliwe. Uśmiecham się, a mój mąż kładzie dłoń na mojej i mocniej ją ściska. Jest taki piękny. Prawie wcale się nie zmienił. Jedynie jego rysy stały się twardsze, a brzuch troszkę urósł. Mam ochotę się tutaj rozpłakać, ale wiem że nie wypada. Wszyscy milkną w chwili kiedy Filip chrząka, a wszystkie głowy odwracają się w jego stronę. Dostrzegam ślicznego chłopaka z ciemnymi włosami, zielonymi oczami, w czarnym garniturze. W dłoniach trzyma pięć bukiecików kwiatów. Przepiękne białe róże. Jak on do cholery to zmieścił w dłoniach. Musiał naprawdę się postarać, przecież to prawie jest niemożliwe. Czyżby Filip coś już mu naopowiadał.  Jest zagubiony, cholernie zagubiony, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Chyba nawet go polubię. Przypomina mi trochę mojego męża z przed lat, tylko jego włosy są krótsze. 
-Tak, a więc. Poznajcie to jest Scott. Emm.. mój chłopak, a to jest moja rodzina. 
-Bardzo miło państwa poznać. Nazywam się Scott Darcy. Chodzę do tej samej klasy co Filip. Znamy się już od kilku lat.
Uśmiecha się i już po chwili rzuca się w moją stronę, podając mi jeden z bukiecików. Wstaję z krzesła i przyjmuję kwiaty. Pod powiekami mam łzy, ponieważ nigdy nie sądziłam, że nastąpni taka chwila, że mój syn nam go przedstawi. A to już dziś, dzisiaj właśnie się to stało i tak strasznie się cieszę.
-To dla pani, pani Styles.
-Dziękuję Scott. Białe róże, jedne z moich ulubionych kwiatów. Trafiłeś w samą dziesiątkę.
-Bardzo się cieszę. 
Spoglądam na mojego męża, który nerwowo się śmieje i pociera kcuikiem swoją dolną wargę przygladając się nam. Po chwili przestaje gdy Scott podchodzi do niego i podaję mu dłoń, aby się przedstawić. Dla kogo te inne kwiaty? Staję jak oniemiała, gdy podchodzi do Anastasi i wręcza jej jeden z bukiecików, później do Lilianne, Anne i Gemmy. Moje serce bije niemiłosiernie, ponieważ on tak strasznie się postarał, dla osób których tak naprawdę nie znał. 


------------------------------

-Fajny, no nie?
-Czy ja wiem? Nadal chciałbym żeby nasz syn oglądał się za kobietami, tak jak ja.
-Ohhh.. wiesz jeszcze jest Jake. Ale naprawdę Scott to miły chłopak. 
-Dobra kupił wam te kwiatki i ogólnie. Miły jest, ale naprawdę musi teraz być razem z Filipem w jego pokoju. 
-Daj im trochę prywatności. Jakoś jak Anastasia zamykała się z Christianem to było dobrze.
-Ale oni się uczyli.
-Tak jasne, chyba sztuki całowania. 
-A tak wracając do tego, chodź ja cię nauczę pewnej sztuki.
Uśmiecham się do mojego męża i wcieram resztkę kremu w moje dłonie. Szybkim ruchem idę w stronę naszego łóżka i już po chwili jestem mocno przyciśnięta do materaca, a mój mąż delikatnie swoimi wargami styka się z moimi. W moim brzuchu fruwają motylki i wiem jedno. Wiem, że to się nigdy nie zmieni. 

---------------------------------

13 sierpnia 2044r.

Pod moimi powiekami zbierają się łzy w momencie kiedy moja córka tańczy razem z Christianem pierwszy taniec na swoim weselu. To jest takie cudowne. Nigdy nie widziałam jej aż tak bardzo szczęśliwej. Śmieje się do swojego męża, a on uśmiecha się nieśmiało. Harry owija swoje ramię wokół mojej talii i przyciąga bliżej siebie. Pachnie nieziemsko, a jego włosy stały się już nieco bledsze. Przygryzam dolną wargę aby się nie popłakać, ponieważ kiedyś to my tak tańczyliśmy i wszyscy przyglądali się nam. Pamiętam to wszystko, choć już tak dużo czasu minęło. Pamiętam ten stres. Pamiętam wszystko. Szukam wzrokiem Filipa, który stoi ze Scottem i się śmieją ściskając za dłonie. Mój syn też jest szczerze szczęśliwy i wiem to. Wiem, że większość rodziców nie pochawalałoby tego, że ich dzieci są innej orietnacji, ale ja naprawdę wszystko rozumiem. Kocham go na tyle mocno, że wcale się tym nie przejmuje. Jest zakochany, a to liczy się dla mnie najbardziej. Chcę żeby był szczęśliwy na zawsze, nie ważne co ludzie gadają. Ale ja wiem, że ze Scottem jest naprawdę szczęśliwy i bardzo mocno go kocha. Zresztą z wzajemnością. 
-Jestem szczęśliwa.
-Ja zawsze byłem szczęśliwy. Od dnia kiedy pojawiłaś się w moim życiu, naprawdę jestem szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że to dotrwa aż do tego momentu. Nasza córka ma już męża, Filip ma chłopaka, a Jake już przyprowadził dziewczynę na wesele, a ma dopiero piętnaście lat. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham Harry. 
Uśmiecham się do mojego męża i delikatnie podnoszę się na palcach żeby dotknąć jego idealnych warg. Nasza chwila zostaje przerwana przez córkę Jaya i Rose. Jest taka śliczna. Ma na głowie czerwoną opaskę i idealnie pasującą do niej sukienkę. Schylam się i już po chwili jest w moich ramionach i cicho mruczy. Wszyscy tak bardzo się zmieniają, czas tak szybko leci że nawet tego tak bardzo nie zauważamy. Przemijamy z dnia na dzień i już mam te chore myśli co do mojej śmierci. Coraz bardziej się, boję że w końcu odejdziemy. Chciałabym abyśmy cofnęli się jeszcze w te stare czasy i byli tymi samymi dziećmi w miłości. Chciałabym jeszcze raz go pokochać, jeszcze raz poczuć się tak jak dawniej.
-I tak cię dostanę, zawsze to co chce, mam.
Harry wypowiada te same słowa, które powiedział przy naszym pierwszym spotkaniu, kiedy go odepchnęłam. Zna mnie jak książkę, potrafi wyczytać wszystko o czym myślę. Wiem, że to jest ta moja przysłowiowa druga połówka, którą kocham z wzajemnością. Uśmiecham się jeszcze raz do niego i widzę w jego oczach łzy. 
-Przemijamy Harry. Nasze życie cholernie przemija.
-Wiem. Ale zawsze cię kocham.
-Ja ciebie też.
Widzę, że coraz więcej par wchodzi na parkiet. Dostrzegam także Jake'a z dziewczyną, którą przyszedł. Ma na imię Alice. Jest śliczna. Jej długie, ciemne włosy upięte są w ciasnego koka na boku głowy. Nasz najmłodszy syn śmieje się do niej i przyciąga do uścisku. Ona się wcale nie sprzeciwia, zarzuca swoje ręce na jego szyje i całuje jego policzek. Caroline ześlizguje się z moich rąk, a my z moim mężem teraz możemy tańczyć. Chwyta moją dłoń i już po chwili jesteśmy na parkiecie. Zaczyna kołysać się na boki, a ja się uśmiecham. Ponieważ, on jest najlepszą rzeczą jaka mogła mnie spotkać w moim spokojnym życiu. Nigdy nie wypuściłabym go z moich rąk i nigdy mu na to nie pozwolę. Dałam mu szansę tamtego dnia i skradł mi serce. Zostawiłam wszystko, sprzeciwiałam się tylko po to aby z nim być. Tak bardzo walczyliśmy o siebie. Harry walczył o mnie, a ja o niego. Nasza historia jest nie do uwierzenia. Dziewczyna z dobrej dzielnicy i chłopak ze złej. Chłopak dla którego najważniejszy jest seks, pieniądze, używki i wyścigi samochodowe. I nieśmiała dziewczyna, która ma wielu przyjaciół. Gra w szkolej lidze siatkówki i jedno przypadkowe spotkanie sprawia, że tak po prostu zakochują się w sobie. Tracą dla siebie głowę. Muszą być z sobą ze wszystkich sił. Muszą zburzyć wszystkie mury, które są między nimi aby wreszcie ułożyć swoje życie. Gdyby ktoś kiedyś opowiedział mi taką historię zapewne zaczęłabym się śmiać i mówić, że to jest niemożliwe, ale teraz nigdy bym tak nie stwierdziła. Harry zmienił się prawie pod każdym względem, a to tylko dla mnie. Chciał wreszcie, zerwać z tym wszystkim i potrzebował kogoś kto mu w tym wszystkim pomoże. Wybrał mnie, nawet nie wiem czemu. Po prostu mnie wybrał. Przymykam powieki i przypominam sobie wszystko. Jak nie chciał wtedy odpuścić i po raz drugi podszedł i poprosił mnie o taniec. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło, żeby to zrobić, ale wiedziałam że po prostu muszę. W tym momencie kompletnie tego nie żałuję. Wtedy może trochę żałowałam, ponieważ pojawiał się w moim życiu coraz częściej. Nienawidziłam siebie za to, że kiedykolwiek go spotkałam, ale kiedy powiedział mi o tych wyścigach coś we mnie pękło. Bałam się, że może mu coś się stać, a znaczył dla mnie nie wiem ile, ale na tyle że nie chciałam aby ginął. Chciałam, żeby żył. Chciałam go poznawać coraz bardziej. Coraz bardziej zgłębiać tajemnice jego życia i dowiedzieć się jaki w głębi duszy jest, a teraz wiem. Jest kochającym mężem, który nie chce nas stracić. Mamy trójkę wspaniałych dzieci, którzy znaczą dla nas tak wiele. I teraz wyobraźmy sobie to, że Harry nie zauważa mnie na tym lotnisku. Totalnie nie zwraca na mnie uwagi. Nie podchodzi w klubie. Nie jest natarczywy. Nie śledzi mnie. Nie walczy o miłość do mnie. Nie walczy z ojcem. Nie byłoby naszej miłości. Nie byłoby Anastasi, Filipa czy Jake'a. Nie tańczyłabym teraz na weselu swojej jedynej córki. Nie widziałabym jacy wszyscy są szczęśliwi. Nie wiem co byłoby gdyby to wszystko się nie wydarzyło. Nie chcę sobie tego wyobrażać, ponieważ naprawdę jestem szczęśliwa. Staję na palcach i delikatnie całuję mojego męża w usta.
-Na zawsze.

_______________________________
Tak, a więc to koniec. Może trochę szkoda, ale wiem że już prawie nikt tego nie czytał więc mała ulga. Czuję się wspaniale, że mogłam dokończyć to ff. Za niedługo powinna pojawić się notka co do nowego ff, które prawdopodobnie będzie z Liamem w roli głównej. Nie będę teraz opowiadać, ale mam nadzieję, że już za niedługo pojawi się tutaj notka o tym ff :)
Sonia x